ŁUKASZ STĘPNIK: Architekci porozumiewają się ze światem za pomocą obrazów. Uwodzą klientów odręcznymi szkicami i negocjują z wykonawcami, przesuwając kreski na technicznych detalach. Lata nauki spędzone na kursach przygotowawczych i zajęciach w pracowniach rysunku składają się na pokoleniowe doświadczenie, z którego jednak często nie pozostaje nic poza sentymentem. Mimo ogromnego nacisku edukacyjnego na warsztat ciągle brakuje nam krytycznego i kreatywnego spojrzenia na podlegające nieustannej ewolucji narzędzia, zwłaszcza że zyskują one cyfrową konkurencję. W dyskursie architektonicznym istnieje za to wiele bezrefleksyjnie powtarzanych mitów dotyczących plastycznej twórczości projektantów. Zamiast posuwać dziedzinę do przodu, podtrzymują szkodliwy wizerunek architekta jako genialnego wizjonera- artysty.
TOMASZ TRZUPEK: Pierwotna funkcja mitu dotyczyła tłumaczenia zjawisk przyrodniczych i opowiadania świata. Historia była mniej istotna niż uświadomienie sobie problemu lub pytania o jego charakter. Funkcję tę przejęła nauka, a mity stały się zjawiskiem kulturowym i jednoczącym. Współcześnie nie są już kwestią wiary, ale uznania. Dlatego tak ważne jest uświadomienie sobie społecznej roli mitów towarzyszących rysunkowi architektonicznemu. W świecie architektury i sztuki nie tłumaczą rzeczywistości, lecz spajają środowisko, na przykład przez niepisaną zgodę na to, że artystom „wolno więcej” (rysować) niż tym, którzy artystami w oczach społeczeństwa nie są. Pod naporem najpierw fotografii, a później technik komputerowych rysunek i malarstwo stopniowo uwalniały się z utylitarnej roli. Fotografia odebrała im funkcję związaną z relacjonowaniem rzeczywistości. Nikt już nie wysyła artystów na front, nikt też nie zamawia portretu, aby podarować go potencjalnej małżonce. Malarstwo zostało rozszczepione na podstawowe czynniki – kolor, gest, materię, kompozycję, światło1. Kolejnej rewolucji warsztat architekta doświadczył wraz z pojawieniem się technik komputerowych wspomagających projektowanie (CAD – Computer Aided Design); w założeniu miały być protezą tradycyjnych desek kreślarskich. Podobnie jak zdjęcie Oscara Gustave’a Rejlandera Dwie drogi życia, przedstawiające wielofiguralną kompozycję znaną z malarstwa akademickiego, wczesne formy fotografii były przywiązane do tradycyjnie ugruntowanych schematów kompozycyjnych. Stopniowo odkrywana autonomia plastyczna aparatów fotograficznych, a później kamer wideo wpłynęła na odrzucenie historycznych form reprezentacji w tych mediach. Podobna prawidłowość dotyczy technik komputerowych. Dojrzalszą formę osiągają w oprogramowaniu BIM (Building Information Modeling), gdzie linia na komputerze nie odzwierciedla jedynie matematycznych wartości, na przykład początku i końca (a także grubości), a rysujący posługuje się wielowymiarowymi obiektami o zdefiniowanych atrybutach, jak współczynnik przenikalności cieplnej, wytrzymałość na ściskanie itp.
ŁS: Odręczny rysunek architektów pozbawiony funkcjonalności i sprowadzony jedynie do produkcji pocztówkowych miejskich landszaftów może zaistnieć jako emanacja takiego właśnie stanu przejściowego – kult cargo i przywiązanie do rytuału, który kiedyś obfitował w znaczenia, a dzisiaj jest już tylko wyrazem tęsknoty za utraconym językiem, gdy nowe słownictwo jeszcze w pełni się nie wykształciło.
TT: Rozwój nie jest procesem linearnym. Jak twierdzi Zygmunt Bauman w eseju z 1994 roku Ponowoczesność, czyli o niemożliwości awangardy, kolejne techniki nie wypierają tych wcześniejszych, lecz lokalizują się obok nich, „na zatłoczonej, ciasnej scenie sztuki”2. Tak samo jak telewizja nie zastąpiła książek, a platformy streamingowe nie doprowadziły do śmierci kina, tak fotografia nie zabije rysunku. Rozwija się on jako medium w produkcji bajek i gier, w wirtualnejrzeczywistości i oprogramowaniu umożliwiającym szkicowanie w trzech wymiarach. W architekturze wykorzystywany jest tak naprawdę w śladowych ilościach. Leszek Maluga we wstępie do swojej książki Autonomiczne rysunki architektoniczne celnie precyzuje zakres terminu „rysunek architektoniczny” jako trzy koncentryczne zbiory o coraz szerszym zakresie: rysunki architektoniczne projektowe, rysunki architekta i rysunki o tematyce architektonicznej3. Jednocześnie podnosi problem zwyczajowości terminu „rysunek” w odniesieniu do innych środków ekspresji plastycznej, na przykład obrazów, oraz zagadnienie relacji projektu i idei architektonicznej do obiektu; zamiast „rysunku architektonicznego” proponuje pojęcie „utwór architektoniczny”4. Najsłynniejsza teza z Traktatu logiczno-filozoficznego Ludwiga Wittgensteina brzmi: „o czym nie można mówić, o tym trzeba milczeć”.
Rysunek, architektura i malarstwo są pojęciami z gruntu nieścisłymi. Prawie niemożliwe jest wytyczenie ich granic bez budowania rozległych i otwartych definicji. Dlatego każda wypowiedź na ich temat jest z za łożenia przybliżeniem lub opinią. W tradycyjnie używanym (na przykład na wydziałach architektury) zwrocie „odręczny rysunek architektoniczny” każdy z członów budzi wątpliwości. W najczystszym ujęciu mogłoby chodzić o rysunek ołówkiem na papierze, stworzony przez architekta i przedstawiający budynek. Wiadomo jednak, że nie tylko takie prace składają się na całokształt jego definicji. Potencjał architektoniczny kryje się przecież także w obrazach i rysunkach niestworzonych z myślą o architekturze. Wystarczy przywołać prace Marka Rothko czy Altanę Aleksandra Gierymskiego – ich wewnętrzna, wibrująca przestrzeń i intertekstualna treść mogą generować idee architektoniczne wykorzystywane później w projektach5. Swoboda w interpretacjach, możliwość samodzielnego definiowania i kształtowania znaczeń czynią zakres tego typu rysunków zbiorem nieskończenie otwartym i podatnym na wszelkie kształtowanie.
ŁS: Rysunek architektoniczny, poza tym, że ma potencjał estetyczny, jest też wizualną formą komunikatu, praktycznym narzędziem służącym przekazaniu informacji o projekcie. Opisywanie jednym terminem całej rozpiętości stylistycznej rzutów, przekrojów, elewacji, perspektyw i szkiców jest mylące, ponieważ nie tworzą jednolitego pakietu wizualnego. Ortogonalne plany powstają niemal automatycznie, jako element inżyniersko-biurokratycznego obowiązku, podczas gdy odręczne szkice zyskały status elementu popkultury, podpisu gwiazdy utwierdzającego publikę w przekonaniu, że ich autor jest kimś wyjątkowym. „To niezwykłe, że nagle architekci odczuwają potrzebę afirmacji swojego statusu jako artyści poprzez rysunki, a nie wyłącznie przez budowle” – napisała Geraldine Pontius w książce Architectural Drawing: The Art and the Process (Rysunek architektoniczny. Sztuka i proces) Geralda Allena i Richarda Olivera6. Obrazy są dla tradycyjnie rozumianej architektury etapem na drodze do stworzenia obiektu, a nie celem samym w sobie. Z tego względu można je w pewnym zakresie zastąpić innymi środkami przekazu. Czy architekt naprawdę musi dobrze rysować? I co właściwie znaczy dzisiaj słowo „dobrze”? Czasami najlepsze pomysły rodzą się w głowach przed postawieniem jakiejkolwiek kreski. Z łatwością można wyobrazić sobie budynki, których powstaniu nie towarzyszyło tworzenie jakichkolwiek obrazów.
TT: Adolf Loos wskazywał wręcz na rysunek jako element demoralizujący – zarówno w edukacji, jak i w praktyce7. Rysowanie, niezależnie od poziomu warsztatowego, może być jednak doskonałym narzędziem do nauki architektury. Rysując istniejące budynki, tworzymy w głowie archiwum, które podświadomie kieruje ruchami dłoni podczas szkicowania. Marek Budzyński postrzega ten proces jako potwierdzoną przez tradycję metodę edukacji8. Joseph Kosuth w swojej pracy One and Three Chairs (Jedno i trzy krzesła) z 1965 roku ukazuje napięcia pomiędzy przedmiotem a formami jego reprezentacji. Zestawione z sobą krzesło, zdjęcie krzesła i jego słownikowa definicja obrazują sprzeczności oraz różnice zakresów pojęć. Cytat ze słownika dotyczy wszystkich krzeseł na świecie, ale jest sprowadzony do ich opisu z użyciem kolejnych znaków, a przedstawione krzesło, choć jedyne materialne, nie jest wystarczająco reprezentatywne dla całego zbioru. Podobnie w rysunku to, co przedstawione, nie jest tożsame ze swoim przedstawieniem. W dodatku oba te byty funkcjonują niezależnie, bo jak stwierdził Marshall McLuhan, medium jest przekazem. Krzesło funkcjonuje w świecie produktów wzornictwa przemysłowego lub rękodzieła, ale jego zdjęcie należy już do świata kultury wizualnej. Używając płótna i malując po nim farbami olejnymi, wpisujemy się – świadomie albo nie – w długą historię malarstwa europejskiego; tworząc rysunek ołówkiem na brystolu w formacie 50 na 70 centymetrów (B2), w świadomy albo nieświadomy sposób lokalizujemy się w kontekście prac powstających w pracowniach rysunku na wydziałach architektury. Można więc stwierdzić, że obraz mówi sam za siebie dzięki użytym formom, śladowi narzędzia czy powodom jego wyboru.
ŁS: Trudno uciec od pretensjonalności i sztampy, kiedy maluje się pejzaż akwarelą, lecz kultura wizualna jest tworem społecznym i mimo elementów zakodowanych w rysunkach zawsze wymaga zrozumienia szerszego kontekstu. Rysunki architektoniczne zależnie od okoliczności mogą skończyć jako utopijne projekcje przyszłości albo materiały reklamowe. Le Corbusier fałszował prawdę, gdy usuwał dekoracyjne elementy ze zdjęć silosów opublikowanych w książce W stronę architektury, które miały prezentować szczerość form przemysłowych; chciał, by zgromadzony przez niego materiał ilustracyjny był bardziej sugestywny i jednoznaczny. Ładne obrazki często pełnią funkcję listków figowych przesłaniających słabości projektu, a natchnione, ideowe szkice budynków nierzadko rysowane są już po ich wybudowaniu. Bez wiedzy o tym, po co i dla kogo powstały tworzone przez architektów obrazy, trudno uniknąć naiwności zarówno w ich produkowaniu, jak i odczytywaniu.
Frederic Jameson, parafrazując Społeczeństwo spektaklu Guya Deborda, dochodzi do wniosku, że fetysz obrazu jest ostateczną formą utowarowienia9. Architektom obraz często jawi się jako bezpieczne schronienie w czasach bezwzględnego urynkowienia ich profesji. Odręczne rysunki pozwalają zapomnieć o współczynnikach w Excelu i mnożących się bez ustanku metrach kwadratowych. Szkic utwierdza autora w przekonaniu, że jego praca pozostaje jakąś formą działalności artystycznej. Liczba rysunków publikowanych na profesjonalnych portalach bywa jednak odwrotnie proporcjonalna do jakości architektury, która powstaje w danym okresie, bo może oznaczać, że produkcja budynków nie sprawia już nikomu radości.
Przywykliśmy do krytyki kolorowych wizualizacji wypełnionych pięknymi młodymi ludźmi, drogimi samochodami i latającymi w powietrzu balonami, bo razi nas nieszczerość tych przedstawień, ale każda forma przekazu wizualnego, bez względu na to, czy jest to rendering, akwarela, szkic piórem czy zdjęcie makiety, może w równym stopniu emancypować, jak i okłamywać odbiorcę. Kolorowy mural na ślepej ścianie historycznego budynku doskonale przykrywa niedoskonałości procesu planistycznego i brak funduszy na program rewitalizacji.
TT: Rysunek w architekturze jest utożsamiany ze sztuką, która doskonale się sprawdzi jako lokata kapitału. Większość inwestorów widzi w niej miły instagramowy dodatek, ale przy komunikowaniu projektów „na zewnątrz”, do potencjalnych nabywców najchętniej sięgają po fotorealistyczne wizualizacje i specjalistyczne makiety z podświetlanymi mieszkaniami i mnóstwem miejsc parkingowych. Kultura popularna chciałaby widzieć w architektach samotnych, zbuntowanych geniuszy pokroju Howarda Roarka, tworzących na przekór obowiązującym trendom. Tymczasem produkowane przez nich obrazy są sumą uwag, spostrzeżeń i pomysłów. Część z nich powstaje po to, by ktoś mógł je odrzucić w procesie projektowym. Studenci tworzą je wspólnie z prowadzącymi. W historii funkcjonowało wiele cechów malarskich, w których mistrz wykańczał najważniejsze fragmenty dzieła, a tła i draperie zostawiał do namalowania czeladnikom. Podobnie funkcjonują dzisiaj autorskie pracownie architektoniczne i niektóre pracownie sztuki. W skład zespołu Studia Olafura Eliassona wchodzą rzemieślnicy i wyspecjalizowani technicy, architekci, archiwiści i historycy sztuki, projektanci stron internetowych i graficznych, filmowcy, kucharze i administratorzy.
ŁS: Współczesne rysunki architektoniczne, zwłaszcza te o bardziej inżynierskim charakterze, powstają w chmurze. Program bazujący na technologii BIM odczytuje w czasie rzeczywistym linie stawiane na arkuszach przez zespoły złożone nie tylko z architektów, lecz także konstruktorów czy instalatorów. Rzuty i przekroje nie są świadectwem indywidualnej myśli, ale kolektywnego procesu, charakterem coraz bardziej przypominającego znaną grę exquisite corpse, w której poszczególni uczestnicy dorysowują kolejne fragmenty, nie znając całego obrazu. Ostateczny efekt wykluwa się podobnie jak ten tekst, pisany równocześnie przez dwie osoby w programie Google Docs.
TT: Pojęcia „unikatowość” i „indywidualizm” są tradycyjnie wiązane z pracami plastycznymi oraz z ich twórcami. Z wielu względów przeżywają obecnie kryzys. Cyfrowe reprodukcje obrazów, ale także Baumanowska klęska awangardy i wynikająca z niej powtarzalność stylów i sposobów ujęć tworzą wielowektorowy kontekst, w którym jakość nie polega na wyjątkowości. Może rewolucją dla naszegopostrzegania wirtualnej unikatowości okaże się formuła NFT (non-fungible-token), czyli cyfrowych obiektów wizualnych o jednostkowym kodzie opartym na systemie blockchain. Dzięki niemu obrazy, które można skopiować jednym kliknięciem myszy, na nowo stają się oryginałami, osiągają zawrotne i niejednokrotnie czysto spekulacyjne ceny. Przyszłość pokaże, czy jest to formuła atrakcyjna również dla architektury.
ŁS: Przywykliśmy nazywać rysunkiem architektonicznym indywidualne szkice ilustrujące koncepcję budynku, ale w rzeczywistości najbardziej unikalnym językiem wizualnym naszej profesji pozostają rysunki techniczne. Rzuty, przekroje czy detale – niezależnie od tego, czy tworzone odręcznie, czy w programach typu CAD i BIM – mają walory estetyczne i szczerość, które trudno znaleźć gdzie indziej. Ich rolą nie jest oczarowanie kogokolwiek, ale jak najbardziej precyzyjne przekazanie informacji dotyczących projektu. Oczytany w planach odbiorca po kilku kreskach zrozumie intencje ich autorów. W tekście The Logic of the Plan (Logika rzutu) Frank Lloyd Wright stwierdził nawet, że „dobry rzut jest piękniejszy niż jego ostateczna konsekwencja”10, a do wyrobienia sobie opinii na temat architekta wystarczy rzut oka na tworzone przez niego plany. W jeszcze bardziej afirmacyjnym tonie wypowiadała się Diane Lewis: „plany budynków są listami miłosnymi, wiadomościami przekraczającymi czas i przestrzeń”11. Rysunki tego typu rozmawiają z sobą, prowokują i nie tolerują oszustwa ani nieudolności. Ich bezkompromisowość sprawia, że większość architektów unika publikowania rzutów; zamiast tego czarują odbiorcę starannie wykadrowanymi zdjęciami, nastrojowymi wizualizacjami lub odręcznymi szkicami, które trudno zweryfikować. Mało uwagi poświęca się też jakości graficznej rzutów, ograniczanej przez obowiązujący normatyw rysunkowy.
TT: Narzędzia używane do produkcji obrazów architektonicznych, niezależnie od tego, czy są ilustracyjne, czy techniczne, mają znaczenie dla ostatecznego przekazu dzieła. Na tabletach z łatwością można naśladować wiele tradycyjnych technik plastycznych: malarstwo olejne, rysunki ołówkiem, kolaże, grataż, linoryty, drzeworyty… Współcześnie powstaje więc niezliczenie wiele prac o historycznych formach. Nowe, często cyfrowe metody dają pretekst do poszukiwań alternatywnych środków wyrazu, ale także do odświeżania tych starych. Na przykład David Hockney, poszukując autonomii graficznej rysunków tworzonych na telefonie i tablecie graficznym, uzyskał formę trudną do przyjęcia przez szersze grono odbiorców.
ŁS: Łatwość w posługiwaniu się metodami komputerowymi redefiniuje formy architektonicznych ilustracji, co dobrze obrazuje nieustająca popularność techniki cyfrowego kolażu wśród studentów i młodszej generacji projektantów. Umieszczanie budynku na tle obłoków z obrazu Canaletta i wypełnianie go dziewiętnastowiecznymi encyklopedycznymi akwarelami roślin to już niemal standardowa procedura generowania wizualizacji. Obrazy tego typu flirtują ze sztuką: z jednej strony odcinają się od skomercjalizowanej formuły komputerowego renderingu, a z drugiej wyrażają artystyczne ambicje autora. Przegląd upublicznionych szkiców laureatów Nagrody Pritzkera pozwala stwierdzić, że im bardziej enigmatyczny rysunek, tym lepiej dla wizerunku jego twórcy. Pierre Bourdieu nazwałby tworzenie takich komunikatów wizualnych uwodzeniem, w celu osiągnięcia prestiżu na polu rywalizacji zawodowej. Szkic bywa narzędziem autopromocji i budowania wizerunku twórcy, któremu mimo presji rynkowej udało się zachować własny głos. Rysunki znanych architektów pokazywane są w galeriach jako dzieła sztuki, funkcjonują w całkowitym oderwaniu od przedstawionych na nich budynków. Tracą pragmatyczny charakter i stają się obiektami kultu, zapisem niezwykłego momentu oświecenia.
Jako autonomiczna forma ekspresji rysunek jest doskonałym polem do prowokacji i eksperymentu, ponieważ oferuje wolność nieograniczoną przez warunki ekonomiczne i konflikty interesów. Pozwala stawiać hipotezy i rozbudza wyobraźnię, dlatego architekci chętnie wykorzystują go jako narzędzie badawcze. Rem Koolhaas w Delirycznym Nowym Jorku opisuje swoją fascynację metodą paranoiczno-krytyczną stworzoną przez Salvadora Dalego na potrzeby opisu własnego procesu twórczego. Zakłada ona wizualne zapisywanie strumienia świadomości, chaotycznych skojarzeń i hipnotycznych obrazów, które dopiero w kolejnym kroku poddawane są krytycznej analizie i racjonalizacji. W podobny, podświadomy sposób może działać ręka wytrenowana setkami godzin zapisywania kształtów i proporcji budynków. Rysunek nie zawsze jest ucieczką przed rzeczywistością; potrafi też plastycznie kształtować idee i zaszczepiać wątpliwości, tworzyć modele przyszłości bez ryzyka poniesienia bolesnej, odczuwalnej dla innych porażki.
TT: Od zdolności do tworzenia sugestywnych obrazów w istotnym stopniu zależy skuteczność architektonicznej praktyki. Rysunek nie ma wpływu na rozwiązanie problemów architektury, kwestii śladu węglowego, kryzysu mieszkaniowego; możliwe, że nawet nie poprawi jakości nowo powstającej architektury (łatwo wyobrazić sobie dystopijny świat stworzony wyłącznie przez rysowników). Na pewno architektura sama także się nie uzdrowi. Narzędzia komunikują treści, są więc istotnym elementem przekazu projektantów dla świata. Zamiast marzyć o powstrzymaniu procesów dążących do dominacji obrazów i wizualności w świecie architektury, można starać się nimi zarządzać i używać ich w inteligentny i skuteczny sposób.