To dla mnie szczęście, że mogę budować w tej wiosce, w jej różnych miejscach. To jest bardziej interesujące, niż gdyby moje obiekty były rozsiane to tu, to tam, na jakimś większym obszarze. Tutaj mam poczucie, że wspólnie z innymi ludźmi mogę zrobić coś, co wszystkim odpowiada. Ważną rzeczą jest dla mnie łączenie w projektach tego, co ma wpływ na nasze czasy. Problemów nie da się rozwiązać wyłącznie za pomocą środków architektonicznych. W górach toczy się walka o życie, również dzisiaj. Konkretnie: o gospodarstwo. Projekt ma uwzględniać i gospodarstwo, i historię. Dopiero wtedy mam poczucie, że wszystko się zgadza.
Szwajcarski architekt Gion A. Caminada działa w wiosce Vrin, w której się urodził. Zna doskonale wszystkich jej mieszkańców, styl ich życia, sposób pracy, potrzeby. Obróbki drewna uczył się od lokalnych cieśli. Nie buduje tak samo jak przed stuleciami, ale analogicznie i z myślą o życiu wspólnoty.
Maciej Miłobędzki pisze w „Autoportrecie” o konkursie na typowy dom mazurski. I o tym, że projektanci, stając do konkursu, „mieli trudność w wyobrażeniu sobie życia wiejskiej rodziny, jej codziennych zajęć”. I tutaj pojawia się pierwszy z wielu poważnych problemów współczesnej wiejskiej architektury w Polsce: nie wiadomo, jak żyją ludzie na wsi, bo wieś w ostatniej dekadzie bardzo się zmienia. Nie wiadomo do końca, czym się ludzie na wsi zajmują, jeśli nie zajmują się rolnictwem. A nawet jeśli powiedzą nam to statystyki różnych spisów, to dalej nie będziemy wiedzieć, jak dom nierolnika ma wyglądać. On sam wydaje się chcieć, żeby jego dom wyglądał, jak ten w mieście. Wycina sad, sadzi tuje, obkłada budynek styropianem i pokrywa jaskrawym tynkiem, a dach plastikową imitacją dachówki.
Masowe budowanie domów systemem gospodarskim bez uporządkowanej polityki przekształcania działek rolnych w budowlane skutkuje nieodwracalną dewastacją krajobrazu. Problemy i przyczyny piętrzą się z każdej strony, począwszy od znikomego poczucia estetyki inwestorów i wykonawców, zaniku rzemiosła i tradycji budowlanych jako dziedzictwa PRL-u, na zaniechaniu państwa i władz samorządowych w zakresie polityki przestrzennej skończywszy.
Czas może, gdy już zapytaliśmy w medialnych debatach o „chłopa” w mieszkańcach miast, popatrzeć z troską – ale nieuprzedzonym okiem – na wieś. Caminada prawdopodobnie nie będzie dla nas dobrym wzorem. Zerwanej ciągłości nie sposób naprędce zszyć. Ale zadajmy sobie trud, by takich wzorów poszukać. Pytanie o architekturę wiejską to pytanie o miejsce rolnictwa, o związek ludzi z wytwarzaniem żywności… Obezwładniające poczucie niemożności być może udałoby się przezwyciężyć sięgnięciem do materialności. Rozpoczęcie poszukiwań od materiałów pokazujących trwanie, czas, mogłoby dać egzystencjalne oparcie, stanowić źródło odnowy.
Równowaga pomiędzy konstrukcją i obudową. Powierzchnia, która z wiekiem będzie coraz piękniejsza. We Vrin o planowaniu zabudowy wsi decyduje rolnictwo. Tylne ściany nowych gospodarstw wychodzą bezpośrednio na ulicę, są związane z wioską. Przednie ściany otwierają się na użytki, na które wypuszcza się bydło na wypas. Rolnik pozostaje we wsi.