„Restaurować zabytek nie znaczy go ochraniać, naprawiać lub odbudowywać, lecz przywrócić go do takiego stanu, który mógł nigdy nie istnieć w danym czasie” – głosił Eugene Viollet-le-Duc, autor licznych interpretacyjnych przekształceń średniowiecznych zabytków w XIX wieku. Fascynacja zachodnich społeczeństw gotykiem w dobie rewolucji przemysłowej jest tłumaczona obronną reakcją zachodnich społeczeństw na dynamikę przemian cywilizacyjnych związanych z nadejściem nowoczesności. Na jej fali pojawiło się silne dążenie do odtworzenia fragmentów idealizowanej przeszłości, często bazujące na wyobrażeniach i mitach niemających oparcia w prawdzie historycznej. W tym numerze „Autoportretu” Giulio Giovannoni pisze o przeprowadzanych w XIX wieku i okresie faszyzmu restauracjach starówek toskańskich miast jako skutecznym narzędziu konstruowania lokalnej tożsamości i globalnego znaku towarowego. W autentyczność „średniowiecznego” piękna Sieny czy Arezzo zdają się dziś wierzyć nie tylko turyści, ale również sami mieszkańcy regionu, którzy z oburzeniem reagują na ustalenia historyków twierdzących, że jest ono w znacznym stopniu kreacją motywowaną obowiązującymi w danym czasie ideologiami.
Od trzech dekad w całej Europie zauważalny jest prawdziwy wysyp takich pseudohistorycznych rekonstrukcji. Można je zapewne interpretować jako odbicie mentalnej kondycji współczesnych społeczeństw, szukających w obliczu globalnych kryzysów ukojenia w przeszłości. Skopje – zamieniane w ostatnich latach w stylizowany na starożytną Grecję park tematyczny – to jeden z najbardziej drastycznych objawów tej tendencji. Zakrywane klasycyzującą sztukaterią modernistyczne gmachy macedońskiej stolicy – odbudowywanej po katastrofalnym trzęsieniu ziemi w 1963 roku według planu Kenzō Tangego – zaświadczają o stosunku władz do socjalistycznej przeszłości. Paradoks polega na tym, że – jak zauważa w swoim tekście Owen Hatherley – gust neoliberalnej demokracji, tak przypominający niekiedy estetykę preferowaną przez Stalina, wydaje się nikomu nie przeszkadzać. A jednak warto próbować zrozumieć, co motywuje decyzje o rekonstrukcji – a czasem zburzeniu – reliktów przeszłości. Stojące za nimi impulsy nie zawsze poddają się łatwej ocenie.
Na zachowane dziedzictwo historyczne czyhają inne plagi współczesności. Źle pojęta opieka nad zabytkami – służąca przekształceniu ich w towar do masowej konsumpcji – skutkuje usunięciem realnego życia z najważniejszych fragmentów miast podporządkowanych pustce turystycznego spektaklu. Wyglansowane na użytek turystów zabytki mają szansę zachować swoją materialną strukturę. Ale co z obiektami niszczonymi w konfliktach wojennych czy w wyniku zmian klimatycznych? Czy ocalenie zagrożonego dziedzictwa dla następnych pokoleń i szeroki, demokratyczny dostęp do niego zapewnią skany 3D – technologiczna nadzieja współczesnej konserwacji? I czy najbardziej wyrafinowana i dostępna aparatura będzie w stanie sprostać najpoważniejszemu wyzwaniu, o którym pisze Vladimír Czumalo: „Zwykle wyobrażamy sobie koniec opieki nad zabytkami jako moment, w którym nie ma już czego konserwować. Tak czyniąc, dostrzegamy jednak skutek, nie przyczynę. Trzeba się raczej obawiać innego końca, kiedy nie będzie po co albo nie będzie dla kogo”.