Niebo samo czasem bywa przyrównywane do sieci, którego gwiazdy są jakby węzłami niewidzialnych pętli. Oznaczałoby to niemożność ucieczki z tego świata oraz spod władzy jego praw.

Hasło „sieć” w: J. Chevalier, A. Gheerbrant, Słownik symboli

Nie istnieje nic, z którego natury nie wynikałby jakiś efekt.

B. Spinoza, Etyka, cz. 1, zd. 36

Piszącego te słowa można określić jako podmiot korzystający z sieci w celu poszukiwania tekstów i studiów związanych z innymi tekstami, będącymi już w jego posiadaniu, niezależnie od ich metodologii i treści, o których istnieniu dowiedział się drogą badań bibliograficznych, przez internet, poprzez sieci relacji naukowych i osobistych albo wprost, dzięki spersonalizowanym wskazówkom wyszukiwarek internetowych i sklepów online. Dany jest zatem podmiot – część mojego bycia człowiekiem, jednostką i osobą – przebywający pewną drogę poprzez sieć informacji i usiłujący połączyć różne elementy, nad którymi się zatrzymuje, kierowany zamiarem wytyczania możliwie konsekwentnej ścieżki. Ścieżka ta będzie jednak nieuchronnie podlegać osobistemu i doraźnemu punktowi widzenia, pewnej „linii siły”1 przebiegającej przez mapy owych teorii i praktyk służących zrozumieniu relacji międzyludzkich i systemów technologicznych organizowanych na kształt sieci. Publikacja niniejszego tekstu, niezależnie od jego jakości i treści, przyczynia się z kolei do wzrostu liczby informacji na dany temat – już dzisiaj niedających się w całości ogarnąć – do zbiorowej aktywności pojetycznej oraz do aktywności autopojetycznej maszyny wydawniczej: sieć bywa przedstawiana i analizowana przeważnie w sposób statyczny, jednak, jeśli chcemy zrozumieć jej naturę, nie można zaniedbać jej wymiaru czasowego2. Kto konfrontuje się z sieciami i ich przedstawieniami, musi nieuchronnie porzucić, przynajmniej na czas jakiś, jakiekolwiek aspiracje do spojrzenia panoptycznego3, podjąć ryzyko wkroczenia na nieoczekiwane i nielinearne szlaki oraz ścieżki, a także rozważyć wnikliwie każdy węzeł pod kątem domniemanej liczby jego połączeń4.

Carlo Ratti5 jest przekonany, że sieć i nowe technologie w znacznym stopniu przyczyniają się do wdrażania podejścia analitycznego i planowego we wszystkich dziedzinach ludzkiej działalności, czyniąc je bardziej demokratycznymi. Mark Zuckerberg zaś zdaje się wierzyć, że ten sam system, który uczynił z niego multimilionera, może zostać użyty do tego, by redystrybuować bogactwo6. Umberto Eco, przeciwnie, twierdził ostatnio, że „Internet przyznał prawo głosu imbecylom: wcześniej wypowiadali się tylko w barze i natychmiast ich uciszano”7. Zauważył przy tym, że ów „demokratyczny” wielogłos czyni o wiele trudniejszym docieranie do wartościowych treści lub opinii pochodzących od uznanych autorytetów. Wreszcie Ulises Ali Mejias twierdzi, że sieć stanowi ostateczną emanację późnego kapitalizmu, odtwarza zatem nierówność poprzez partycypację organizowaną w sposób hegemoniczny8. Ze względu na złożoność terytorium będącego przedmiotem niniejszych rozważań, jakikolwiek całościowy sąd o dobroczynnym czy szkodliwym oddziaływaniu sieci na jednostki i społeczeństwa wydaje się nie na miejscu, niezależnie od tego, czy chcemy uznać ją za potencjalną ojczyznę spełnionej demokracji czy za najbardziej podstępne i wyrafinowane narzędzie kontroli9. Warto się przyjrzeć – obok zbadania tego, jak zmieniło się bytowanie człowieka w erze sieci10 – budowaniu modeli umożliwiających wysuwanie hipotez o funkcjonowaniu tak złożonej struktury oraz opracowywaniu strategii zapobiegających osaczeniu przez sieciowy system.

Mapa Internetu (Fot. archiwum autora)

Odłóżmy na bok pytanie o podmiot, by skupić się na modelach i wyobrażeniach sieci, które – należy to podkreślić – nigdy nie są tożsame z samymi sieciami, podobnie jak mapa nigdy nie pokrywa się z terytorium. Otóż zwykle wyłania się z nich obraz tak gęsty z powodu nadmiaru elementów i powiązań, że wydaje się przedstawiać monolit. Mapy internetu, diagramy systemów socjotechnicznych, rysunki Marka Lombardiego przedstawiające oszustwa finansowe i nadużycia władzy politycznej w USA tworzą podobne do siebie układy, które wydają się niezależne od natury kształtujących je danych. Alex Galloway przytacza jako przykład slajd prezentacji w Power Poincie przedstawiającej strategię wojskową USA w Afganistanie11: obraz sieci tak gęstej, złożonej i pozbawionej znaczących węzłów, że niemal nieczytelnej. Jednak dla Gallowaya to właśnie ta nieczytelna złożoność staje się możliwym paradygmatem estetycznym współczesności: reprezentacje tego rodzaju nie były możliwe pięć wieków temu, czasem czerpią one z danych zebranych za pomocą kiedyś niewyobrażalnych narzędzi i pozwalają na przyjęcie punktu widzenia „poza‑ludzkiego”, a nawet do tego zmuszają. Poza tym data have no necessary information12 właśnie dlatego, że nie mają kształtu, poprzedzają swoim istnieniem kształt, zatem wszystko to, co może stać się informacją po przejściu przez kanał mediów. Podczas gdy tradycyjne obrazy nie są już w stanie przedstawiać władzy, sam rozrost danych jest jej najskuteczniejszą reprezentacją, pozbawioną czytelnych treści. Anna Munster, pisząc o percepcji i reprezentacji sieci, gra z dwuznacznością językową między an aethesia a anaesthesia13: „pewne zdrętwienie percepcji, które odwraca naszą uwagę od ich [sieci, przyp. autora] nierówności oraz od zmiennych jakości ich relacyjności”14. Jeśli prawdą jest, że sieci nie mogą być badane wyłącznie na podstawie ich diagramów, lecz wymagają zapuszczania się we właściwy im ekologiczny kontekst, z distributed media powinny siłą rzeczy wyniknąć distributed aesthetics15.

Według Luciany Parisi, podczas gdy u zarania informatyki i cybernetyki algorytmy służyły opisowi, symulacji, naśladowaniu lub reprezentacji procesów fizycznych, chemicznych, biologicznych, społecznych (ewolucji, wzrostu, przystosowania się itd.), dzisiaj częściej są one stosowane do tworzenia nowych konfiguracji: „sposób istnienia algorytmów nie odpowiada już wyłącznie modelom symulującym ciała materialne: zamiast tego buduje nowy rodzaj modelu”16. Wystarczy pomyśleć o narzędziach zawartych w oprogramowaniu codziennie używanym przez inżynierów, architektów i designerów, nadającym kształt ich pomysłom, by zdać sobie sprawę, jak radykalnie zmieniają one środowisko i zamieszkiwane przez nas krajobrazy. Rozrost danych cyfrowych uniemożliwia ich równoczesne opracowanie i kontrolę; już sama liczba danych zmierza ku nieskończoności, algorytmy zaś na ich podstawie tworzą jeszcze większe liczby danych, roznosząc chaotyczny i niewyraźny szum17:

Zakażenie opisuje immanentną przypadkowość programowania. Ten nieodwracalny najazd niedających się skompresować danych na domenę cyfrowego projektowania przestrzeni doprowadził do produkcji cyfrowych czasoprzestrzenności, które nie przedstawiają przestrzeni fizycznej, lecz stanowią nowe aktualności czasoprzestrzenne. Zaraźliwa architektura owych aktualności buduje nową przestrzeń cyfrową, w obrębie której programowane formy architektoniczne i infrastruktury miejskie pokazują nie tylko nowe sposoby życia, lecz także nowe sposoby myślenia18.

Wizualizacja strategii wojskowej USA w Afganistanie (Źródło: archiwum autora ©PA Knowledge Limited 2009)

Parisi ewidentnie nie ma na myśli treści wirusowych, roznoszących się według pozornie niedających się przewidzieć kryteriów na stronach internetowych i na portalach społecznościowych, lecz coś znacznie głębszego, co nie mieści się w interfejsie czy w medium, lecz zakorzenia się coraz głębiej, rozprzestrzeniając się jak kłącze po całej planecie i, przechodząc również przez internet rzeczy (Internet of things), materializuje się, przyjmując kształt także w świecie fizycznym. Zasada, według której „niematerialna” lub też „wirtualna” sieć może zostać przeniesiona z powrotem do świata „realnego”, znalazła ostatnio zastosowanie w brazylijskiej kampanii „Virtual Racism, Real Consequences”19 (listopad 2015) realizowanej przez organizację Criola działającą na rzecz praw człowieka. Organizacja ta zebrała rasistowskie tweety skierowane do dziennikarki Marii Julii Coutinho, wydrukowała je na billboardach reklamowych, które rozmieściła jak najbliżej geograficznych współrzędnych tagów, pod którymi zostały opublikowane. W ten sposób stało się prawdopodobne, że autorzy tych treści oraz ich znajomi je zobaczą.

Pojawienie się tego scenariusza nieuchronnie zmusza do przemyślenia przedmiotu badań ekologii, gdyż środowisko przenikają sztuczne sieci, umykające jakiejkolwiek kontroli i podważające tradycyjną ideę przyrody20. Coraz większe powodzenie omawianych dotąd modeli wzbudza zainteresowanie tekstami francuskiego filozofa Gilberta Simondona (1924–1989), który badał między innymi, jak różni się stosunek człowieka do tradycyjnych narzędzi, do maszyn i do sieci. Te ostatnie stanowią najbardziej rozwinięty etap techniki, wśród tych, które dotąd poznaliśmy:

Można zmienić narzędzia i instrumenty, można zbudować lub naprawić we własnym zakresie narzędzie, ale nie można zmienić sieci, nie można zbudować sieci we własnym zakresie. Do sieci można się tylko podłączyć, można się do niej dostosować, brać w niej udział. Sieć dominuje i zawiera aktywność jednostki, dominuje nawet nad dowolnym zespołem technicznym21.

Odwołując się właśnie do Simondona, Diego Viana twierdzi, że podczas gdy zwierzęta i rośliny nie dzielą się spontanicznie częścią swojego kodu genetycznego, by rozwiązać problemy związane ze swoim byciem na świecie, takie działanie jest stałą praktyką w technice22. Wypracowane na przykład na polu wojskowym technologie mogą następnie znaleźć zastosowanie w medycynie, a to, co Simondon nazywał „prawem odprężenia” (loi de relaxation23), głoszącym, że technologia ewoluuje, generując, mnożąc i porzucając bez przerwy coraz to nowe struktury, jest czymś zupełnie różnym od biologicznych modeli ewolucyjnych, zdaje się zapowiadać szybkie wzloty i nieoczekiwane upadki wynalazków, oraz obecne badania o transferze technologicznym.

Kampania społeczna “Internetowy rasizm, rzeczywiste konsekwencje”, Brazylia, 2014. Źródło: archiwum autora. Copyright © Francesco Bergamo. All rights reserved.

Jako użytkownicy nie jesteśmy w stanie tworzyć sieci porównywalnych z World Wide Web, możemy się do nich dostosować i podłączyć, co najwyżej możemy zastosować strategie, by uruchomić turbulencje i sugerować drobne modyfikacje, usiłując przewidzieć ich rozpowszechnienie. We wszechobecnej sieci wszystkie czynności odbywają się w jakiejś formie relacji z nią: „zaciera się rozróżnienie między podmiotem, światem i pośrednictwem technicznym”24. Sieci i algorytmy żywią się danymi wprowadzanymi przez ludzi, usiłują „uczynić je obliczalnymi, przewidywalnymi i łatwymi do zastosowania”25. Od roku 2002, w którym słowa te zostały opublikowane, zwiększyły się możliwości technologiczne smartfonów z ich czujnikami oraz aplikacjami monitorującymi i zapisującymi w sposób całkowicie bezosobowy i nieludzki coraz więcej aspektów naszego życia: cykl snu i czuwania, przejazdy, aktywność fizyczną itd. Mogą one być stosowane jako dodatkowe motywacje, by utrzymać pod kontrolą własny tryb życia albo sformułować produkty spersonalizowane (na przykład ubezpieczenia). Melanie Swan definiuje ten punkt widzenia jako:

perspektywa czwartoosobowa wynikająca z zespołu ilościowych przyrządów śledzących człowieka za pośrednictwem sieci. Perspektywa w czwartej osobie jest nowym sposobem oglądania jednostki prywatnymi oczyma spersonalizowanej technologii – jest to obiektywna perspektywa metryczna, która kiedyś była niedostępna26.

Przypomina się anestezja, o której pisała Munster, a także nasuwa pytanie o to, czy możliwe jest, by wysoce spersonalizowane systemy opracowywania danych mogły w przyszłości zaspokoić demokratyczny ideał zarządzania każdej jednostki z osobna według jej upodobań i potrzeb27. Jednak Swan zwraca uwagę na to, że „perspektywa w czwartej osobie” nieuchronnie generuje niepokoje wynikające z niekompatybilności między ja potencjalnym – owym „ja oglądanym z zewnątrz” – a ja już zrealizowanym. Twierdzi także, że niepokoje te lub traumy mogą uaktywnić różne poziomy świadomości pozwalające się wyzwolić spod różnego rodzaju uległości i szukać nowych sposobów realizacji. Scenariusz ten jest jednak niepewny i odległy. Natomiast odpowiedź na postawione pytanie jest negatywna, jeśli wziąć pod uwagę znikomą uwagę poświęconą przez projektantów na poszukiwanie alternatywnych modeli dla modelu usercentered, zakładającego projektowanie doświadczeń tylko pozornie „spersonalizowanych”, a w rzeczywistości coraz bardziej homologicznych, także dlatego, że technicznie odtwarzalnych. Sugerował to już Wiener, aktualizując w kontekście cybernetycznym fundamentalny esej Benjamina28. Z kolei Spike Jonze zobrazował ten problem w filmie Ona (2013), pokazując ekstremalne konsekwencje użytkowania technologii, którą już znamy.

Znajdujemy się zatem w sytuacji częściowo nowej dla cywilizacji ludzkiej: niemożności zarządzania tak złożonym i wciąż ewoluującym zbiorem informacji. Dla jednych oznacza to zmierzanie w stronę maksymalnej (indywidualnej i zbiorowej) wolności, dla innych w kierunku maksymalnego (indywidualnego i zbiorowego) podporządkowania. Między bierną akceptacją tego systemu (który mógłby i tak doprowadzić jednostkę do szczęścia i samorealizacji poprzez uległość wobec wszystkich jego „reguł”) a jego radykalnym odrzuceniem (które wielu osobom każe szukać modeli życiowych możliwie odległych od maszyn i sieci, bazujących na wzorach sprzed epoki przemysłowej) być może da się znaleźć trzecią drogę: dążenie do tego, by być jednostkami, osobami, użytkownikami czy też konsumentami krytycznymi, uważnymi i świadomymi. Zamiast bezwarunkowo akceptować narzucane pragnienia lub je całkowicie odrzucać, można postanowić pozostać czujnym i w miarę możliwości poinformowanym, by świadomie wybierać i działać. Sztuka, albo ogólniej estetyka, dostarcza pożytecznych narzędzi dla uprawiania krytycznego podejścia, które powoli zaczyna występować także w jednym z najważniejszych dla wyborów konsumenckich obszarów, czyli wzornictwie (w ramach którego wytwarza się także interaction design)29. Przyda się w tym celu paradygmat protoestetyczny opisany przez Guattariego w Chaosmozie30 oraz pojęcie przyrządu u Foucaulta31, Deleuze’a32 i Agambena33.

Tezy Guattariego stanowią punkt odniesienia w dziedzinie sztuki. W Chaosmozie wyraźnie pisał, że „podmiotowość nie tworzy się wyłącznie poprzez psychogenetyczne etapy psychoanalizy lub «matematów » Nieświadomości, lecz także w wielkich machinach społecznych, massmedialnych i lingwistycznych, które nie mogą być określane jako ludzkie”34. Nazywał „protoestetycznym” paradygmat, który proponował jako punkt wyjścia, by „podkreślić, że nie zamierzamy odwołać się do zinstytucjonalizowanej sztuki, z jej dziełami znanymi społeczeństwu, lecz do wymiaru tworzenia in statu nascendi, wiecznie u podłoża samej siebie”35, innymi słowy do estetycznego wymiaru właściwego codzienności, owego wymiaru spontanicznego, który moglibyśmy nazwać także „ekologicznym”36.

Wystawa retrospektywna Pierre’ a Huyghe w Centre Pompidou, Paryż, 25 września 2013 – 6 stycznia 2014.  Fot. L. Sussini/Flickr.

O pojęciu przyrządu u Agambena oraz o jego zachęcie do profanacji przyrządów, z którymi mamy do czynienia (i za pomocą których podłączamy się do sieci), już wspominaliśmy na łamach tego czasopisma37. Desakralizacji, o której pisze Agamben – i którą można sprowadzić na przykład do praktyk hakerskich – odpowiada niesubordynacja, zachęcał do niej Foucault, czy turbulencja, pisał o niej Hookway, wywodząc pojęcie interakcji od dziewiętnastowiecznej dynamiki płynów38. Odnosi się do niej częściowo także chaosmoza Guattariego, który zaadoptował Joyce’owski termin „chaosmos”, by określić chaos złożony – ani przewidziany, ani z góry założony – model funkcjonalny do interakcji z machinami społecznymi, medialnymi i językowymi, które nie dają się określić jako ludzkie. W tym kontekście możliwości interwencji w sieci ujawniają się, jeśli sprowadzimy ją do pojęcia przyrządu, który już Foucault definiował jako „absolutnie heterogeniczny zbiór zakładający dyskursy, instytucje, struktury architektoniczne, postanowienia regulaminowe, prawa, decyzje administracyjne, wypowiedzi naukowe, moralne i filantropijne […]. Przyrząd jest ową siecią, która powstaje między tymi elementami […], zbiorem strategii i stosunków siły warunkowujących pewne rodzaje wiedzy i z kolei przez nich uwarunkowanych”39. Fulvio Carmagnola, odwołując się do tej tradycji filozoficznej, zadaje sobie pytanie, czy może dzisiaj istnieć przyrząd estetyczny rozumiany jako maszyna do odczuwania, i dochodzi do wniosku, że „obecny stan estetycznego odczuwania jest wynikiem scenariusza bez autora lub tworzonego przez wielu autorów i w wielu miejscach – wynikiem sieci lub kłębka”40.

Podejście estetyczne „rozproszone”, ekologiczne, może nam przyjść w sukurs w sformułowaniu czytelnych modeli oraz w pobudzaniu nastawienia krytycznego. Jeśli nadal zgadzamy się co do tego, że sztuka naśladuje przyrodę w swoim sposobie operowania, należy przyjąć, że także dzisiaj musi się ona liczyć z naturą i ze sposobami operowania radykalnie innymi od tych, do których człowiek był przyzwyczajony jeszcze kilka dekad temu41 (choć Nam June Paik oskarżył Billa Clintona o to, że miał on ukraść mu ideę „Data Highway” z 1974 roku, kiedy w 1992 kandydat na prezydenta obiecał, że stworzy „Information Highway”42). Jeśli kategoria niesamowitości, przetworzona w przyrząd krytyczny przez estetykę postmodernistyczną, jest nadal podstawowa dla refleksji nad interakcjami opartymi na potrzebach użytkownika, konieczność wynalezienia pozaludzkich form reprezentacji, zachęcających człowieka do zarzucenia – choćby na chwilę – swojej antropocentrycznej natury staje się coraz pilniejsza.

Wystawa retrospektywna Pierrea Huyghe w Centre Pompidou, Paryż, 25 września 2013 – 6 stycznia 2014 . Fot. P.-A. Pierre/Flickr.

Na wystawie Pierre’a Huyghe w Centre Pompidou w Paryżu (25 września 2013–6 stycznia 2014) zwiedzający poruszał się w zamkniętym ekosystemie, pozbawionym hierarchii i skolonizowanym przez minerały, rośliny, zwierzęta różnych gatunków, wideo, gry komputerowe i ludzkich uczestników, zmuszonych do zadawania sobie pytań o swoją rolę w tym złożonym i częściowo niezrozumiałym przyrządzie, lub zaakceptowania swojej kondycji zwiedzającego, obecnego przejściowo w ekosystemie, w którym sieć toczących się relacji była mu po części obojętna, stawiając się zatem na tym samym poziomie co komponenty mineralne, roślinne, elektroniczne i cyfrowe, obok ludzi. Wystawiane dzieła i struktura wystawy nie narzucały z góry relacji między podmiotami, lecz były zostawiane zwiedzającemu: struktura i dzieła dostarczały tylko pewnych możliwości.

W czasie gdy wyszukuję pewne źródło za pomocą najczęściej na świecie wykorzystywanej wyszukiwarki, wystukiwany przeze mnie alfanumeryczny ciąg jest zapisywany przez wyrafinowany i złożony system nieludzki w celu ponownego mapowania sieci, która pozwala zadawać pytania Każda operacja wykonywana przez przyrząd podłączony do sieci tworzy ilości, przyczynia się do złożoności i do szumu, z którego inne algorytmy pomagają wydobyć sens, czyli jakości lub intensywności. W środowisku, w którym atomy i bity, żywe istoty, substancje nieorganiczne, narzędzia, maszyny i sieci współistnieją w sposób ciągły, życie jednostek jest naznaczane przez intensywności, które są wyszukiwane lub przypadkowo przechwytywane, ale to tylko nasza świadomość tych intensywności oraz zdolność do określenia ich pozycji w obrębie sieci sprawiają, że nabierają one znaczenia.

TŁUMACZENIE Z WŁOSKIEGO: EMILIANO RANOCCHI