Za ponad dekadę jedna czwarta Polaków będzie miała więcej niż sześćdziesiąt pięć lat. Kiedy minie ćwierć wieku, takich osób będzie już trzynaście milionów. Polskie miasta się starzeją, a jednocześnie nadal wyglądają i funkcjonują tak, jakby mieszkali w nich wyłącznie młodzi, sprawni i silni ludzie. Wiele tu barier, coraz słabiej działa transport zbiorowy, pogarsza się dostęp do tanich usług blisko domu, przybywa osób samotnych, a mieszkania wciąż drożeją. Co więcej, do głosu dochodzą partie polityczne, które wprost mówią o ograniczaniu systemu świadczeń zdrowotnych lub „lewackich” pomysłów miasta zwartego i opiekuńczego. Jeśli starość w miastach lada moment będzie zjawiskiem powszechnym, jaki czeka nas w nich los?

Zmiany struktury demograficznej bogatych społeczeństw Zachodu zauważono już w latach 70. Przez ostatnie pół wieku stabilizuje się liczba osób w wieku przedprodukcyjnym i produkcyjnym, a rośnie liczba seniorów. W raportach bazujących na Narodowym Spisie Powszechnym z 2021 roku GUS wskazuje, że w ciągu ostatnich dziesięciu lat Polsce przybyły dwa miliony seniorów1. Przyczyny tego zjawiska są różne, od społecznych – między innymi równouprawnienia kobiet, lepszej kontroli urodzeń, rosnącej tolerancji dla nowych modeli życia i związków – po ekonomiczne. Posiadanie dzieci obciąża finansowo, a przy ograniczonym zapleczu socjalnym – utrudnionym dostępie do publicznej infrastruktury przedszkolnej i żłobkowej – wszelkie obowiązki opiekuńcze spadają na rodziny. Dzietności nie poprawiła obecna polityka socjalna państwa, mimo że rodzice mogą liczyć na pakiet mechanizmów wsparcia finansowego: programy 500+ i Dobry Start 300+, bon żłobkowy, „becikowe”, bony turystyczne, ulgi podatkowe, Rodzinny Kapitał Opiekuńczy (RKO), wprowadzenie urlopów opiekuńczych dla partnerów (macierzyńskich i ojcowskich, wychowawczych i rodzicielskich)2. Bezdzietność nie jest wprawdzie powszechnym wyborem, ale coraz większą popularność zyskuje posiadanie małej liczby dzieci3. Trwającej urbanizacji, czyli ogólnemu wzrostowi odsetka ludności mieszkającej na terenach zurbanizowanych, towarzyszy suburbanizacja. Na przedmieścia często wyprowadzają się ludzie młodzi z małymi dziećmi, a seniorzy pozostają w centrach miast albo dzielnicach, które masowo się zestarzały, na przykład blokowiskach.

Starzeją się wszystkie polskie miasta. Nawet jeśli za sprawą migracji kilka ośrodków (Warszawa, Gdańsk, Kraków) wciąż odnotowuje wzrost liczby młodszej ludności, nie mogą czuć się bezpiecznie w długofalowej perspektywie. Głównym wyzwaniem jest rosnąca dysproporcja między liczbą osób wymagających dostępu do usług opiekuńczych a możliwością ich finansowania przez instytucje publiczne oraz emerytów4. Rosnąca liczba seniorów oznacza spadek liczby pracujących, czyli maleją wpłaty do budżetów gmin z tytułu podatków PIT.

Otwarcie ulicy Abrahama w Gdyni
fot. Kamil Złoch, dzięki uprzejmości Urzędu Miasta Gdyni

Praktyczne skutki starzejącego się miasta

Potrzeby osób starszych są wyzwaniem dla projektantów miast. Długowieczność, osiągnięta dzięki postępowi w medycynie, nie sprawiła, że pokonaliśmy wszystkie ograniczenia biologiczne związane z procesem starzenia się5. Z wiekiem maleje sprawność fizyczna, upadki skutkują coraz poważniejszymi kontuzjami. Dlatego w projektowaniu przestrzeni ogromnie wzrosło znaczenie dostępności i likwidacji barier architektonicznych. O niedostosowaniu miast do potrzeb seniorów wyraziście świadczy syndrom „niewolników czwartego piętra”: wielu lokatorów ostatnich pięter budynków bez wind przez słabnącą sprawność zostało uwięzionych w swoich czterech ścianach. Szczęśliwcom, którzy wychodzą z domów, korzystanie z miasta zmieniają w gehennę kładki nad jezdniami, schody, nierówne chodniki, brak zieleni, ławek i publicznych toalet.

Równoległymi wyzwaniami są konsekwencje malejącej sprawności umysłowej i społeczny wymiar starości. Z wiekiem rośnie ryzyko chorób otępiennych – demencji, choroby Alzheimera. Znacząco ograniczają one samodzielność osób starszych. Z organizacją życia w miastach mocno wiąże się jeszcze poważniejszy problem – plaga samotności6. Coraz więcej ludzi w miastach żyje bez kontaktu z rodziną lub więzi sąsiedzkich. Pogłębiającej się izolacji nie rekompensuje dostęp do mediów społecznościowych. Samotność poważnie wpływa na stan psychiczny: prowadzi do stanów depresyjnych i lękowych, a w konsekwencji – do pogorszenia zdrowia fizycznego. Wraz z rosnącymi zagrożeniami wywołanymi zmianami klimatu, między innymi falami upału, samotność wręcz zabija. Upały w Paryżu w 2003 roku doprowadziły do śmierci ponad czternastu tysięcy ludzi; wśród ofiar przeważały samotne osoby starsze. Co gorsza, im dłużej żyjemy w izolacji, tym bardziej pogarszają się nasze umiejętności społeczne, budowania i utrzymywania kontaktu, które pozwalają na wyjście z niej. W zależności od tego, jak budujemy miasta, szanse na budowanie więzi sąsiedzkich i przeciwdziałanie samotności rosną albo maleją.

W dyskusjach o starości w mieście nie pomaga obecne postrzeganie starości. Choć w badaniach CBOS z 2009 roku Polacy deklarowali, że osoby w wieku 65+ są potrzebne społeczeństwu7, osoby starsze są traktowane życzliwie tylko przez rodziny (głównie dzieci i wnuki), sąsiadów i wspólnoty parafialne. Relacje w miejscu pracy, przestrzeni publicznej lub z młodymi ludźmi wyglądają już dużo gorzej. Brak międzypokoleniowej solidarności łatwo zauważyć także w domenie publicznej. W świecie zdominowanym przez normy i wartości wolnorynkowe, różnicującym ludzi przez pryzmat zarobków i konsumpcji, osoby starsze nie są traktowane jak oczywista grupa docelowa. Za przegranych uważa się zwykle emerytów bez zasobów finansowych. Stereotypowo polski „boomer” żyje ze skromnej emerytury, całą ją pochłaniają bieżące wydatki i leki. Seniorzy niekiedy pojawiają w reklamach i serialach jako rodzinni nestorzy, opiekunowie dzieci; rzadko są niezależni i cieszą się życiem na własnych zasadach. W instagramowej popkulturze zdarzają się influencerzy zaawansowani w latach. Wyłamują się z konwenansów i konsumpcyjnych stereotypów dotyczących wieku i płci8, nie jest to jednak mainstream.

W rzeczywistości starość ma płeć: wieku powyżej sześćdziesięciu pięciu lat częściej dożywają kobiety. Sytuacja materialna seniorów jest różna, rosnący koszt utrzymania mieszkań, energii i leczenia znacznie obciąża skromne budżety emerytów. Różnice w wysokości świadczeń emerytalnych9 – na niekorzyść kobiet – są konsekwencja nierówności płacowych i funkcjonowania systemu emerytalnego; wiele zależy od stanu cywilnego. Dodatkowo nierówności w podziałach zadań opiekuńczych sprawiają, że to na starzejące się kobiety spada opieka nad rodzicami swoimi i partnerów oraz nad partnerami, to one też finansowo wspierają rodziny. Z badań wynika, że młodsze pokolenia, obciążone kredytami i kosztami życia, bywają w gorszej sytuacji finansowej niż osoby z grupy 55–65 lat10. Najtrudniej jest się utrzymać osobom na emeryturze, choć obecnie ich sytuację poprawia waloryzacja świadczeń11. W Polsce, mimo słabej sytuacji finansowej, pomoc młodszym pokoleniom deklaruje ponad 40 procent emerytów12.

Otwarcie ulicy Abrahama w Gdyni
fot. Kamil Złoch, dzięki uprzejmości Urzędu Miasta Gdyni

Międzypokoleniowość jako nowa normalność

Zmiany w myśleniu o mieście dla seniorów należy rozpocząć od zburzenia międzypokoleniowych murów. Miejskie bolączki związane z niedomagającą komunikacją miejską, problemami z dostępem do usług zdrowotnych i brakiem przestrzeni publicznych dotykają przecież wszystkich mieszkańców, niezależnie od wieku. Równościowe myślenie leżało u podstaw ruchu Miast 8-80 Gila Penalosy13. Zasada, którą wypracował w Bogocie w latach 90. ubiegłego wieku, głosiła, że w mieście komfortowym dla osiemdziesięciolatka dobrze będzie się czuł także ośmiolatek. Obecnie działania międzynarodowej inicjatywy 880 Cities, powołanej w 2007 roku, mają na celu wspieranie władz miast w budowaniu infrastruktury publicznej – ulic przyjaznych dla pieszych, parków, więzi w ramach grup sąsiedzkich. W Polsce powstają już międzypokoleniowe domy sąsiedzkie i lokalne centra, w których na wspólne aktywności spotykają się międzypokoleniowe grupy. Centrum Aktywności Międzypokoleniowej Nowolipie oferuje aktywności kulturalne, wycieczki, zajęcia gimnastyczne, wyjścia do kina i teatru, na miejscu dostępne są pracownie artystyczne i biblioteka, działają ogród społecznościowy i klubokawiarnia.

Solidarność nie wystarczy, by poprawić sytuację osób starszych w mieście. Jeśli chcemy im pomóc, konieczna jest zmiana postrzegania zjawiska starości. Prognozy zakładają, że w 2045 roku 40 procent polskiego społeczeństwa będzie w wieku emerytalnym14. Jeśli się sprawdzą, trudno będzie dłużej ignorować lub marginalizować tę grupę społeczną jako mniejszość. Już dzisiaj „starsi” znacząco wpływają na kształt polityki – są liczną grupą wyborców, a głosują przeważnie na partie realizujące ich postulaty. Dzisiejsi trzydziesto- i czterdziestolatkowie lada moment się zestarzeją i przejdą na emeryturę. Zasilą grupę emerytów swoim doświadczeniem pokoleniowym, na które składają się między innymi wrażliwość, otwartość, chęć cieszenia się życiem, wzorce życiowe. Dlatego coraz częściej w kręgach związanych z problematyką starzenia się miast mówi się o długowieczności (ang. longevity), a w odniesieniu do kształtowania przestrzeni i usług miasta – o zasadach projektowania uniwersalnego, wspierającego sprawne korzystanie z przestrzeni miejskich niezależnie od wieku i stanu zdrowia15. Decydenci chyba pogodzili się z faktem, że osoby w wieku 50+, a nawet 65+ zechcą w pełni korzystać z życia, także w przestrzeni miastka: spotykać się w barach i kawiarniach, randkować, imprezować, uczestniczyć w kulturze; krótko mówiąc, korzystać ze wszystkich atrakcji miejskiego życia. Co więcej, będą domagać się współdecydowania o mieście.

Na razie w dyskusji o włączeniu osób starszych w proces współzarządzania miastem dominuje optyka podziałów wiekowych, samorządy skupiają się na zapewnieniu reprezentatywności seniorów w procesach decyzyjnych, między innymi poprzez tworzenie rad seniorów. Obecnie ciała te funkcjonują w 350 spośród 2477 gmin w Polsce16. Ich udział w tworzeniu prawa ogranicza się do formułowania zapytań lub fakultatywnego opiniowania. W kwietniu 2023 roku znowelizowano w Polsce ustawę o samorządzie gminnym. Wprowadzono obowiązek organizowania rad seniorów, o ile pojawi się stosowny wniosek, i odpowiadania na zapytania rad. Uczyniono ważny krok we wzmocnieniu głosu na rzecz interesów starszej grupy wiekowej, mimo to polskim gminom daleko do Oslo – tam każdy akt prawny samorządu musi być zaopiniowany przez radę seniorów. Polska potrzebuje więcej działań w pełni wielopokoleniowych.

Otwarcie ulicy Abrahama w Gdyni
fot. Kamil Złoch, dzięki uprzejmości Urzędu Miasta Gdyni

Usługi publiczne są bazą przyjaznego miasta wielopokoleniowego

Żeby korzystać z miejskiego życia, trzeba mieszkać w miejscu, gdzie są przestrzenie sąsiedzkie, albo móc do niego dojechać. Nic dziwnego, że osoby starsze, zapytane, jakich usług publicznych potrzebują najbardziej, najczęściej wymieniają transport zbiorowy. Po pandemii, przy malejących wpływach do budżetów samorządów i obecnych przyzwyczajeniach transportowych mieszkańców, coraz trudniej utrzymać dowozy pasażerskie, zwłaszcza podmiejskie. Transport zbiorowy jest postrzegany jako gorsza forma przemieszczania się w porównaniu z autami. Z autobusów lub tramwajów korzystają najczęściej grupy wykluczone z poruszania się własnym autem: najmłodsi, młodzież dojeżdżająca do liceów i techników w dużych miastach, kobiety bez własnych aut. W Europie w 2017 roku około 30 procent pasażerów transportu zbiorowego było seniorami. Za dwadzieścia lat, wraz ze starzeniem się obecnych przedmieść, odsetek ten prawdopodobnie sięgnie nawet 50 procent17. Potrzebne będą nowoczesne formy obsługi, na przykład transport na żądanie, czyli ruch autobusów dostosowany do potrzeb i liczby użytkowników – odpowiednik autobusowego Ubera. Wygodny dostęp do usług w sąsiedztwie, w zasięgu krótkiego spaceru, tkwi u podstaw idei miasta piętnastominutowego. Dostępność miasta dla osób starszych zwiększyłyby także poprawa bezpieczeństwa ruchu, w tym rowerowego, i bezwarunkowe uznanie pierwszeństwa pieszych.

Miasto wielopokoleniowe nie zaistnieje bez przestrzeni publicznych, zwłaszcza zorganizowanych blisko miejsca zamieszkania. Skwery, biblioteki, obiekty sportowe, domy sąsiedzkie pozwalają bezpłatnie nawiązywać więzi z sąsiadami lub mieszkańcami dalszych okolic dzielącymi zainteresowania. Pomagają przełamać izolację i walczyć z samotnością.

Dla dobrego funkcjonowania miasta wielopokoleniowego konieczne jest zapewnienie podstawowych usług zdrowotnych i opiekuńczych. Problemów w Polsce nastręczają niskie nakłady na NFZ i kulejący system emerytalny. Szpitale zapewniają wprawdzie opiekę medyczną na dobrym poziomie, ale problem zaczyna się w momencie, gdy potrzebna jest długotrwała opieka lecznicza. Brakuje wszystkiego: lekarzy geriatrów, kadr opiekuńczych, wyspecjalizowanych ośrodków medycznych. Powoli powstają centra usług geriatrycznych obsługujące duże miasta. Innowacyjny projekt Centrum Opieki Geriatrycznej w Sopocie ma docelowo wspierać całą metropolię. System odciążyłaby deinstytucjonalizacja, czyli organizowanie usług opiekuńczych w miejscu zamieszkania wymagającej ich osoby. Taki sposób prowadzenia opieki wymaga zmiany sposobu finansowania, wykształcenia kadr oraz dobrego dostępu do odpowiedniego zasobu mieszkaniowego, w tym publicznego. Projektanci nowych mieszkań powinni brać pod uwagę dostęp do usług opiekuńczych i przestrzeni sąsiedzkich. Powstają już pierwsze, pilotażowe „kamienice wielopokoleniowe”, między innymi budynek przy ulicy Stalowej 28 na warszawskiej Pradze-Północ18. Zrealizowany w systemie TBS, został przeznaczony do zasiedlenia przez seniorów i młode rodziny, a na parterze mieści się klubokawiarnia. Na razie jest to jedyny taki obiekt w stolicy, w dodatku ma zaledwie dwanaście mieszkań – trudno o lepszy dowód na nikłość oferty publicznej.

Presja na samorządy będzie rosła wraz z rosnącą grupą osób wymagających pomocy, w tym opieki w formule deinstytucjonalnej, czyli niesionej poza murami instytucji opiekuńczych, w miejscu zamieszkania osób z niej korzystających. Jednym ze sposobów jej zapewnienia jest budowanie mieszkań wspomaganych. Pozwalają na samodzielną egzystencję przy całodobowej lub krótkoterminowej opiece i wsparciu asystenta. Zasób ten musi być realizowany przez samorządy w ramach prowadzonej przez nie polityki mieszkaniowej, obecnie często niewystarczającej dla pokrycia rosnących potrzeb związanych ze starzeniem się miast.

Klubokawiarnia Nasza w kamienicy wielopokoleniowej przy ul. Stalowej w Warszawie
fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl

Co robią polskie miasta w obliczu starzenia się

Polskie miasta różnie podchodzą do problemu starzenia się ich populacji. Liderem w realizacji wielu działań na rzecz miasta wielopokoleniowego jest Gdynia. W 2016 roku Światowa Organizacja Zdrowia wyróżniła ją tytułem Miasto Przyjazne Starzeniu.Tamtejszy samorząd wypracowywał założenia polityki senioralnej w modelu partycypacyjnym i międzypokoleniowym. Władze skupiają się na trzech priorytetach: bezpieczeństwie, relacjach i rzecznictwie19.Dzięki pracy zespołu kierowanego przez profesora Marka Wysockiego, pierwszego w Polsce „access officera”20 i autora standardów dostępności, poprawiła się dostępność dla osób starszych gdyńskich przestrzeni publicznych. Wypracowano sposoby świadczenia usług senioralnych kontraktowanych przez MOPS, aby realizować świadczenia poza domami pomocy społecznej. W ramach budowy mieszkań komunalnych wprowadzane są także mieszkania wspomagane.Miasto wzmocniło ofertę aktywizacyjną Centrum Aktywności Seniorów i Uniwersytet Trzeciego Wieku, a rozwiązania dotyczące działań senioralnych były przedmiotem panelu obywatelskiego i spacerów inwentaryzacyjnych.

Działania gdyńskie, modelowe w skali kraju, w wielu miastach są skuteczne proporcjonalnie do możliwości ich finansowania. Świadczenia społeczne są dla polskich samorządów jednym z głównych obciążeń budżetowych, po edukacji i transporcie.Mimo to należy je utrzymać, bo nie wszystkie usługi senioralne da się zapewnić indywidualnie, nawet przy wsparciu świadczeń rządowych lub prywatnych (takie próby są podejmowane).

Czy można samodzielnie szykować się do życia w starzejącym się mieście?

Przy kurczących się zasobach publicznych trzeba na własną rękę przygotowywać się do jesieni życia: inwestować w fundusze emerytalne, zabezpieczać środki w postaci nieruchomości. Powoli rośnie popularność „odwróconej hipoteki”: w zamian za dożywotnią rentę bank po śmierci właściciela przejmuje nieruchomość21. Pojawiają się pierwsze prywatne osiedla i miasteczka senioralne – od dawna popularne w Stanach Zjednoczonych tematyczne enklawy osób starszych, domy z opłacanymi aktywnościami i obsługą.

Powyższe inicjatywy zrodziły się z frustracji wywołanej brakiem oferty mieszkaniowej dostosowanej do potrzeb seniorów i niskiej skuteczności publicznych polityk mieszkaniowych. Problem braku mieszkaniowej oferty senioralnej nie dotyczy wyłącznie Polski, przykładem jest zrealizowany londyński projekt kooperatywy dla seniorek Older Women’s Co-Housing (OWCH)22. Grupa kobiet w kryzysie mieszkaniowym po wielu staraniach uzyskała przyjazny, niskooprocentowany kredyt socjalny. Zbudowały z tych środków zespół domów w High Barnet, w sumie dwadzieścia pięć mieszkań. Projekt powstał w procesie partycypacyjnym. Podobne inicjatywy na Zachodzie podejmują na przykład grupy LGBT, nie mogą bowiem liczyć na wsparcie państwa, a są narażone na ryzyko samotności i stygmatyzację23.

Prywatne inicjatywy są ważne, bo przecierają szlaki dla autentycznych i działających prototypów domów i przestrzeni oraz odciążają publiczny system świadczeń senioralnych. Zarazem budowanie prywatnych, tematycznych przestrzeni czy usług dla seniorów jest obciążone ryzykiem gettoizacji ich użytkowników i wykluczenia tych, których nie będzie stać na miejsce w takich wspólnotach. Usługi publiczne, nawet przy malejącym poziomie ich finansowania, nadal są powszechne i dostępne niezależnie do poziomu dochodów. Żadna firma prywatna ani pojedynczy projekt nie zrównoważą kompletu usług i działań, które zapewnia wspólnota miejska. Jest to szczególnie istotne w chwili, gdy w programach radykalnych partii populistycznych, jak Konfederacja, otwarcie padają postulaty demontażu systemu świadczeń socjalnych, likwidacji składek na ZUS i NFZ oraz prywatyzacji usług miejskich. Równie problematyczna dla przyszłości równościowego miasta jest walka z transportem zbiorowym oraz przyklejanie idei miasta piętnastominutowego łatki teorii spiskowej. Także w tej narracji specjalizują się partie populistyczne, zwłaszcza Konfederacja. Przyszłość miasta w coraz większym stopniu wymaga partnerskiego traktowania jego starzejących się mieszkańców, a szanse na bezpieczną i godną starość daje wyłącznie wykorzystanie potencjału wspólnotowego. Nieskrępowany indywidualizm i liberalizm – wartości imponujące części młodych wyborców partii populistycznych – na starość zaowocują gorzką samotnością w skrajnie nieprzyjaznym mieście.