Choć podczas pandemii COVID-19 w Polsce obowiązywał zakaz zgromadzeń, wesela i tak się odbywały. Weselny biznes, podobnie jak gastronomia, branże beauty i fitness, funkcjonował w podziemiu. Wiele firm zawiesiło działalność, ale wiele innych działało ukradkiem. Ograniczeniom nie podporządkowywano się nie tylko z powodów finansowych; równie ważna była potrzeba spełnienia wymogów rytuału, dla wielu ludzi ważniejsza niż argumenty przemawiające za ochroną zdrowia czy odwołania do obywatelskiej odpowiedzialności. Zanurzenie w nienaruszalnych regułach rytuału, uczestnictwo w porządku wykraczającym poza przetaczający się kryzys, traktowano jak sposób na przetrwanie. Kolejny raz okazało się, że wesele znaczy więcej niż ślub1, a bez licznego towarzystwa nie dokona się przemiana narzeczonych w żonę i męża. Maseczki i dystans wtargnęły w nasz świat jako odwrotność rytualnego bycia razem.
1
Czas pandemii dowiódł niesłabnącego znaczenia wesel, mimo że statystycznie Polacy zawierają mniej małżeństw niż w poprzednich dekadach, a przy tym wrosła liczba rozwodów (obecnie kończy się nimi już jedna trzecia sformalizowanych związków). Wesele nadal jednak wyznacza ramę procesu przemiany, nawet jeśli ogranicza się do kilkunastoosobowego przyjęcia (choć dla wielu przyjęcie bez tańców czy uroczysty obiad weselem nie jest). Wesele wymaga specjalnej przestrzeni, w której odprawia się ceremonię zawiązywania nowego początku. Panna młoda i pan młody wyrzekają się wcześniejszej tożsamości na rzecz nowych ról, a przemiana ta dokonuje się w przestrzeni będącej „domem” wprawdzie tylko na jedną, ale bardzo ważną noc. Wybór miejsca bohaterowie wydarzenia poprzedzają starannym namysłem. Co istotne, gościna zaoferowana w domu weselnym służy podtrzymywaniu i nawiązywaniu relacji. Łączą się kręgi rodzinne i towarzyskie. Wychodzi na jaw prawda klasy i kasy. To ryzykowny czas: najdrobniejsze niepowodzenie źle wróży na przyszłość. By uniknąć tego ryzyka, święto poprzedzają miesiące przygotowań, a często także kilkuletnie doświadczenie prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego. Para zdążyła razem podjąć wiele decyzji, z których każda ma wpływ na ten symboliczny początek, a więc na całą resztę życia, jakkolwiek ono się potoczy.
W ostatnich dekadach weselny obieg w coraz mniejszym stopniu polega na cyrkulacji darów i przysług; dominują w nim kupowanie usług, eksperci, umowy, zaliczki i faktury. Maleje też organizacyjne wsparcie rodziny, a odpowiedzialność za całokształt spada na barki pary, zwłaszcza jej żeńskiej połowy, co niekiedy okazuje się zadaniem ponad siły. Dlatego przyjęły się usługi konsultantek ślubnych – ich oferta odpowiada na potrzeby klientek.
Wcielenie w rolę panny młodej dokonuje się poprzez szereg praktyk, począwszy od przygotowania stroju, a skończywszy na emocjonalnej pracy scalającej weselną społeczność. Jest to postać konstruowana według aktualnie obowiązujących norm kulturowych określających ten moment kobiecego życia. W pierwszych dekadach XXI wieku panna młoda ma być skromna i seksowna jednocześnie2. Pan młody towarzyszy wybrance w działaniach organizacyjnych i dzieli z nią odpowiedzialność finansową3. Uczestnictwo rodziców pary w kosztach nie jest już regułą.
Wesela ujawniają ważną zmianę społeczną. Sto lat temu na wesele zapraszali pan młody i rodzice dziewczyny, którą „wydawano za mąż”4. Obecnie rola przyszłych żon zyskała na znaczeniu. Dziś to kobieta wydaje się za mąż, jeśli tego chce, choć inicjatywa (czyli oświadczyny) wciąż należy do mężczyzny, bywa że dyskretnie zachęcanego. Z tego powodu zmienił się charakter wieczorów panieńskich – w niebyt odeszło gromadne opłakiwanie stanu panieńskiego. Współczesne kobiety hucznie świętują znalezienie wybranka (często po żmudnych poszukiwaniach), a przy okazji na wszelki wypadek wzmacniają kobiecy krąg.
Po „najpiękniejszym dniu w życiu” wizualny dowód narzeczeńskiego happy endu trafia do obiegu mediów społecznościowych5. Przybliża postaci głównych bohaterów, wyjaśnia, jak sobie radzą z presją aspiracji i koniecznością stworzenia opowieści o swoim statusie. Ślub i wesele są dziś przeżywane nie jako obowiązkowy element biografii, lecz raczej jako wybór, schemat zindywidualizowany konsumenckimi decyzjami. Najczęściej są osadzone w porządku miłości romantycznej, czasem z elementami religijnymi; z rzadka i skąpo w ślubno-weselnych narracjach pojawiają się realia kontraktu prawnego, choć to nim przede wszystkim jest małżeństwo. Młoda para czuje się zobowiązana dać wyraz miłosnemu szczęściu na obrazach, które niosą ów spektakularny moment w niepewną przyszłość i służą jej zaklinaniu.
2
Na dom weselny nada się każde miejsce, w którym można zorganizować wesele. Czy będzie to restauracja, remiza, hotel, dworek do wynajęcia, ogród, a w przeszłości karczma, podwórko zastawione stołami – przestrzeń przyjęcia weselnego musi pomieścić określoną liczbę osób, oferować zaplecze gastronomiczne, strefę do tańca i pojemny parking, często także apartament dla nowożeńców i pokoje dla gości. Na rynku usług weselnych funkcjonuje wiele specjalnie zaprojektowanych i wybudowanych obiektów, i to one są nazywane domami weselnymi. W katalogach firm architektonicznych znajdziemy szeroki wybór zróżnicowanych projektów, w cenach zaczynających się już od kilku tysięcy złotych. Wnętrze domu weselnego jest dostosowane do świętowania przemiany i czarowania przyszłości. Wybrane miejsce służy za tło i wsparcie procesu – ułatwia kontakty przy stołach, na parkiecie i obrzeżach. Święto wyraża się poprzez zaangażowanie ciała i zmysłów, dlatego wielką rolę odgrywają w nim jedzenie, alkohol, hałas, zmęczenie, brak snu, dotykanie obcych ludzi. Rytuał oddziałuje też swego rodzaju przemocą, jak choćby przymusem dobrej zabawy.
3
Przestrzeń domów weselnych i oblicza odprawianego w nich rytuału przedstawiam na podstawie etnograficznych badań terenowych, które wraz z zespołem prowadziłam przed dekadą (w latach 2009–2014) w zróżnicowanych geograficznie i kulturowo lokalizacjach (województwach podlaskim, podkarpackim, lubelskim, mazowieckim i śląskim, ale głównie w Małopolsce). W kręgu naszych zainteresowań znalazło się kilkadziesiąt przypadków badanych różnymi metodami i w różnym czasie. Śluby poprzedzające wesela najczęściej były wyznaniowe, w większości konkordatowe; udokumentowaliśmy jedną uroczystość podpisania umowy notarialnej przez parę mężczyzn. Do zainicjowania przedsięwzięcia zachęciły nas między innymi zbiory Muzeum Etnograficznego w Krakowie (instytucja ta sfinansowała badania). Projekt nosił nazwę „Wesela 21” i służył zbadaniu współczesnego oblicza rytuału. Tytuł Wesela 21 nadaliśmy także wystawie (luty–październik 2016 roku w Krakowie; maj–wrzesień 2018 roku we Wrocławiu) oraz publikacji podsumowującej trzy fazy badań. Rozpoczęliśmy od rozpoznania aktualnego języka opowieści weselnej. W tym celu przeprowadziliśmy wywiady z przedstawicielkami i przedstawicielami kilku branż weselnych (osobami udzielającymi ślubów, właścicielami i pracownikami domów weselnych, muzykami, wodzirejami, filmowcami i fotografami, konsultantkami ślubnymi). Następnie nawiązaliśmy współpracę z parami, które przygotowywały się do swoich uroczystości, a potem uczestniczyliśmy w ich weselach. Trzecim działaniem badawczym była realizacja dokumentacji audioetnograficznej. Z nagrań dźwiękowych (od porannego pośpiechu do ostatniego gościa) powstały poruszające dokumenty i materiał do analiz, nagrania te posłużyły też do stworzenia pięciu audycji tematycznych. Zgromadziliśmy kolekcję projektu, obejmującą przedmioty i dokumenty pozyskane w trakcie spotkań z osobami uczestniczącymi w badaniach.
Zaskoczyło nas przenikanie się popkulturowych klisz i komercyjnych praktyk z realnością rytuału, strukturą archaiczną i sprawczą. W trakcie przemiany dokonującej się w przestrzeni wesela to, co prywatne, wyjątkowe i intymne, łączy się i miesza z tym, co wykracza poza ślad indywidualnego losu, a często przynależy do globalnych wzorów popkultury, niekiedy niuansowanych zwrotem ku lokalności.
4
Jako nowa oferta komercyjna domy weselne zaczęły się pojawiać na początku XXI wieku6. Punktem wyjścia była odpowiednia kubatura adaptowanych bądź nowo budowanych obiektów, z możliwością wydzielenia stref niezbędnych dla zorganizowania wesela. W trakcie badań rozmawiałam z panną młodą, która miejsce na uroczystość wybrała na podstawie jego projektu, a termin ślubu podporządkowała kalendarzowi budowy i prac wykończeniowych. W momencie decyzji o ślubie i weselu w miejscu przyszłego domu weselnego ział dół na fundamenty. Około półtora roku później gościłam tam na weselnej uroczystości.
Czas badań etnograficznych prowadzonych przez MEK przypadł na okres weselnego szczytu, wynikającego z wejścia w wiek zawierania związków małżeńskich pokolenia ostatniego wyżu w dziejach polskiej demografii. To pary w okolicach trzydziestego roku życia tworzą największą grupę klientów tych obiektów. W 2000 roku, gdy zaczęła rosnąć popularność domów weselnych jako specjalistycznych obiektów usługowych, zawarto 190 tysięcy małżeństw. Niemal dekadę później, gdy rozpoczęliśmy nasz projekt, w związek małżeński wstąpiło 250 tysięcy par. W pierwszym pandemicznym roku liczba ta wróciła do poziomu z początku stulecia – 192 tysiące. Miniony rok zakończył się 168 tysiącami zawartych związków małżeńskich, najczęściej wydarzenia te fetowano weselem7.
Ciekawe wyniki przynosi badanie z 2018 roku na temat rynku obiektów weselnych8. Większość lokali jest przystosowana do obsługi sporej grupy gości, między 100 a 150, zazwyczaj liczba ta nie przekracza 200 osób. Pary przy wyborze miejsca kierują się ceną, wyglądem sali i lokalizacją, zwracają również uwagę na dostępność miejsc noclegowych, dlatego konkurencją dla domów weselnych są hotele. Ruch w interesie obsługują specjalistyczne portale – najpopularniejsze to Sale Weselne i Gdzie Wesele – i właśnie w internecie toczy się walka o klienta. Jeśli algorytmy znajdują wsparcie w marketingu szeptanym i wzmacnianiu lokalnej marki, interes się kręci. Większość ze 150 uczestniczących w badaniu menedżerów organizuje rocznie od 21 do 40 przyjęć weselnych, a miejsca, które cieszą się największym wzięciem, stają się scenerią dla 50–60 imprez rocznie. W obiektach tych oczywiście są organizowane także inne uroczystości wymagające przestrzeni dla dużej liczby osób. Postępującą profesjonalizację gościny weselnej trafnie wyraża fragment katalogu firmy KB projekt:
Kluczowe jest jednak pytanie o stylistykę. Wiadomo, że przez lata pokutowała wizja „domu weselnego” jako czegoś natrętnie rustykalnego: na dachu strzecha, krzesła rzeźbione jak zydle zakopiańskie, na ścianie deski i owcze skóry, kwaśnica jako obowiązkowe danie ciepłe nad ranem. To ostatnie można zostawić, ale projekt nowoczesnego domu weselnego – jak choćby K-54 czy K-56 z najnowszych ofert – naprawdę może obyć się zarówno bez polepy na podłodze, jak i pająków z bibułki na ścianach. Less is more – a domy ślubne od hotelu różni tak naprawdę tylko większa dbałość o szczegóły w przypadku tego pierwszego. W hotelu spędzić można rutynowy wyjazd lub fantastyczne wakacje – w domu ślubnym co wieczór dwie rodziny połączone węzłem spędzają jeden z najważniejszych dni w życiu9.
Wygląda na to, że im bardziej oswajamy kategorię domów weselnych, oczywiście wpisujących się w pozamiejski krajobraz, tym dalej w stylistyce należy się zdystansować od przywoływanej wiejskości („natrętnej rustykalności”), czegoś jakby wpisanego w kod kulturowy wesela w tej części Europy. Pragniemy uciec jak najdalej od wajdowsko-smarzowskiego kanonu organizującego naszą wyobraźnię, podążamy więc przez wyboje estetyki komedii romantycznej (na przykład przyjęcia w ogrodzie) aż po radykalne nie-robimy-wesela. Z naszych badań wynika, że po takim okrążeniu para wraca do punktu wyjścia…
„Wiejskość”, owszem, może się pojawić jako cytat (w okresie naszych badań powodzeniem cieszył się wiejski stół – chłopski, ewentualnie staropolski10, czyli miejsce z mięsnym poczęstunkiem wytwarzanym metodami nieprzemysłowymi oraz alkoholem domowej produkcji), ale nie powinna sugerować gościom, że na serio mają do czynienia z jakąś wsią. Można zaproponować rodzaj gry z konwencją (wesele w karczmie, wesele w dworku, elementy stroju ludowego itp.), ale jako całokształt impreza nie powinna być zapamiętana jako wiejskie wesele. Dotyczy to także wesel ludzi mieszkających na wsi i organizujących je w obiektach znajdujących się poza miastem. Wiejskie wesele jest kategorią estetyczną i klasową, przymiotnik „wiejski” zwielokrotnia wiejskość wpisaną w weselny wzór.
Andrzej Leder w rozmowie o wzorach weselnych podkreślał, że nie mamy w Polsce kodu wesela mieszczańskiego ani żadnego innego, i choć estetyczna idea przyświecająca domom weselnym bywa ideą dworku ziemiańskiego, to rewolucja społeczna, jaka dokonała się w czasie II wojny światowej, zmiotła wszystkie inne tradycje, co widać właśnie w estetyce weselnej11. W trakcie jednego z bardziej newralgicznych momentów wesela orszak wkracza do przestrzeni przyszłej zabawy. Następuje powitanie młodej pary – czasem przez rodziców, a czasem przez właścicieli obiektu – a rekwizytami jest kolejny cytat z kultury agrarnej, czyli chleb i sól. Wtedy też na weselu po raz pierwszy pojawia się wódka. Wiele par nie życzy sobie takiego powitania, jest dla nich bowiem zbyt… wiejskie. Chleb schnie odłożony gdzieś na parapet (tylko jedna para z kilkudziesięciu przez nas badanych spożyła w całości ów powitalny bochen, tak zwany chlebek ślubny), wódkę na wejściu zastępuje prosecco. Andrzej Leder zauważył, że jest to moment zaistnienia młodej pary, podkreślenie faktu, że główni bohaterowie stają się parą w obliczu gości, „rytuał wejścia umożliwia im zajęcie centralnej pozycji”12. Równocześnie następuje przekazanie im pewnego rodzaju władzy od pokolenia rodziców, w pewnym sensie ustępującego, trudny dla obu stron (jest to właściwie drugi z akordów tej transmisji; wcześniejszy wybrzmiał w trakcie błogosławieństwa udzielonego przez rodziców w domu panny młodej). Para, która nie identyfikuje się z towarzyszącymi tej chwili rekwizytami z porządku społecznego, niejako jest zmuszona do zindywidualizowania weselnego scenariusza.
Urozmaicanie schematu często przybiera kształt ucieczki w globalne wzory popkultury. Chłopska genealogia – wstydliwa, niewygodna – każe negocjować w pozornie neutralnej przestrzeni domu weselnego przekaz na nasz temat: kim jesteśmy, kim się w momencie wejścia do niej stajemy. Nad wszystkim unosi się obciach. Wesele jako sytuacja jest źródłem lęku przed ośmieszeniem, zwłaszcza klasowym, stąd słynne bitwy między rosołem a wegańskim kremem z groszku, przetaczające się w debatach na temat potraw, którymi należy ugościć zgromadzony na weselu świat, dyskusje o tym, czy weselu mają towarzyszyć zabawy o północy, a jeśli tak, to jakie (oczepiny – stosowne czy nie?), do czego będziemy tańczyć i jak będziemy wyglądać.
Warta uwagi jest relacja między hotelem a domem weselnym, wyartykułowana w zacytowanym fragmencie katalogu. Autorzy opisu zastosowali wytrych – nazwali oferowany projekt domem ślubnym. Ucieczka od weselności wesela odbywa się więc na wielu frontach. Mimo wszystko to nie wysyp hoteli, lecz właśnie obiektów weselnych w ostatnich dwóch dekadach wpisał się w polski krajobraz. Czy dom weselny to taki jakby wiejski hotel? Karczma, oberża, tylko nazwana „po nowemu”? Czy raczej mamy do czynienia z nowatorską formą, zdolną dźwignąć ową wiejską tożsamość klienteli i wpisać ją w kapitalistyczny rejestr? Obiekty te, często spełniające wysokie standardy branży HoReCa, nie są przecież świetlicami ani remizami. Można w nich urządzać konferencje i małe kongresy. Choć wiele lokali równolegle z przestrzenią na wesele prowadzi restaurację i hotel, zwie się domami weselnymi. Miejsca te są popularnym adresem niedzielnych obiadów w większym gronie, rodzinnych osiemnastek czy styp. Funkcjonują w pozamiejskich przestrzeniach zagospodarowanych przez ochotnicze straże pożarne i koła gospodyń wiejskich jako nowy pomysł na wspólne miejsce, odpowiedź na potrzebę bycia razem w komercyjnych warunkach.
5
Warto przypomnieć, że to remiza jest poprzedniczką domu weselnego. Remizy nadal funkcjonują w tym charakterze. W ich przestrzeniach wyrażają się skomplikowane relacje i zależności sąsiedzkie oraz rodzinne, a na to nakładają się uwarunkowania towarzyskie na szczeblu lokalnym, także polityczne. Oferta remiz sprowadza się do wynajęcia sali, całą resztę organizuje młoda para, a właściwie jej zaplecze rodzinne i społeczne. Koszt weselnego przyjęcia znacząco się obniża, ale wybór takiej drogi wymaga, by zaplecze, które podoła (i chce podołać) wyzwaniu, rzeczywiście istniało. Nasze badania wykazały, że czynnikami warunkującymi sposób organizacji wesela są również siła więzi międzyludzkich i jakość relacji. Konsultantki ślubne opowiadały, że wkraczają tam, gdzie brakuje osób gotowych, by zaangażować się w realną pomoc pannie młodej. W miejsce zrozumiałych bez słów kodów wdzięczności i odrobku pojawiają się negocjowane umowy, drobiazgowe klauzule i zaliczki. Oraz obietnica spełniania marzeń.
Wskutek naszych działań kolekcjonerskich opartych na wynikach badań do kolekcji MEK trafił między innymi tak zwany warsztat konsultantki ślubnej. Składa się na niego zestaw umów, cenników, dekoracji, fotografii zaaranżowanej przestrzeni, ankieta diagnozy potrzeb klienta (narzeczeni napisali w uwagach: „Cała oprawa imprezy, która się spodoba nerdom. Ponadto interesuje nas ceremonia symboliczna”) i naszpikowany detalami scenariusz wesela, a także opowieść o jego przebiegu (grano w planszówki). Materiały pochodzą z wesela Marty i Marka z 1 czerwca 2013 roku, wyprawionego niedaleko Warszawy. Rzeczy zostały przekazane do kolekcji w porozumieniu z młodą parą i podwykonawcami (dekoratorką, didżejem, wizażystką, fryzjerką, fotografem, właścicielami obiektu miejsca wesela, muzykami grającymi na ślubie, cukiernią odpowiedzialną za tort i jego przewóz, sprzedawcą wina, wójtem, właścicielem fotobudki – atrakcję tę zafundowali rodzice panny młodej – właścicielem wypożyczonego lincolna). Estetyka wesela nawiązywała do filmu Gwiezdne wojny, a ślub odbywał się w plenerze, co wymagało stosownych zezwoleń. Zanim Stowarzyszenie Konsultantów Ślubnych (aktywnie działała w nim nasza kontrahentka) przeforsowało zmianę przepisów umożliwiającą wybór miejsca ślubu poza Urzędem Stanu Cywilnego, zgody na taki ślub udzielano w drodze wyjątku.
Dziś Ślubna Pracownia to rozpoznawalna w branży marka, wedding planerki spod jej szyldu mają na koncie ponad trzysta ślubów i wesel. Zuzanna Kuczbajska, twórczyni biznesu, przez dekadę (w latach 2006–2016) wdrażała na polski rynek standardy organizacyjne branży. Rozwój firmy, prowadzonej dziś już w innej obsadzie, wpisał się w historię utowarowienia relacji i tego, jakim procesom podlegają więzi ludzkie w naszej rzeczywistości społecznej i rynkowej. Kuczbajska jest też autorką kalkulatora ślubnego, który odwiedzającym naszą wystawę pozwalał oszacować wstępny koszt wesela w zależności od liczby gości i wybranych atrakcji. Kredo firmy, widniejące na stronie internetowej, brzmi: „Wierzymy w Świat, w którym każda uroczystość jest wyjątkowa, odzwierciedlająca indywidualne wizje i marzenia szczęśliwych oraz spełnionych przyszłych Par Młodych”13. W innym miejscu konsultantki deklarują: „Od początku istnienia Ślubnej Pracowni inspirujemy się światowymi trendami, łącząc je z indywidualnym pragnieniem każdej Pary, po to, aby ten jeden dzień był od początku do końca Wasz i tylko Wasz. Ślub to wydarzenie, na które czeka się całe życie i nie można go poprzedzić próbą generalną”14. Z takiej perspektywy utkana z wyobrażeń mglista przyszłość, nad którą pragnie się mieć choć odrobinę kontroli, to wyzwanie i lepiej oddać je w ręce ekspertek… Firma oferuje także „wybór i rezerwację miejsca”; w opisie tej usługi nie pojawia się fraza „dom weselny”. Właścicielki biznesu zapewniają, że celują w innego klienta niż bywalec domów weselnych: „Niezależnie czy będzie to odrestaurowany pałac pruski czy nowoczesny hotel, klimatyczna agroturystyka albo industrialna pofabryczna hala – rekomendujemy Wam tylko miejsca sprawdzone, które znamy i możemy z czystym sercem Wam polecić”15.
Co ciekawe, rustykalny motyw wędrowny tym razem zakotwiczył w „klimatycznej agroturystyce” – czyżby wiejskość wesela znajdowała kolejne wcielenie? Wizualne dowody na nowoczesne rozgrywanie nawiązań agrarnych (głównie rajskich stylizacji utrzymanych w klimacie pałacowym, ewentualnie widoków natury jak sprzed katastrofy klimatycznej) znajdziemy na instagramowym koncie Ślubnej Pracowni, siłą rzeczy przez nas niezbadanym – przed dekadą to narzędzie dopiero raczkowało, nasz zespół zadowalał się regularnymi odwiedzinami targów ślubnych.
6
Do kolekcji projektu „Wesela 21” MEK trafił także plik panny młodej utworzony w Excelu, z notatkami planowanych wydatków w formułach automatycznie zliczających kwoty, uzupełniony listami typu „rzeczy do zrobienia”. Ów dowód rzeczowy na język kosztów, jakim wesele zawsze się posługiwało, wybrzmiewa w cyfrowym formacie współczesnego liczydła. Widać wyraźnie, że niegdysiejsze przysługi obecnie są usługami. To, co źródła etnograficzne opisują jako wkład w wesele rozpisany na stopnie pokrewieństwa i zależności, wyświetla się jako zestaw rzeczy do kupienia. Plik wchodzi w skład zbioru, który Agnieszka i Mateusz po weselu w lipcu 2011 roku przekazali do kolekcji. Oprócz sukni ślubnej, sukni druhny, różowego kasku z napisem „Szefowa imprezy” z wieczoru panieńskiego, podwiązki, poduszeczki na obrączki wykonanej przez pannę młodą, zaświadczenia spowiedzi przedślubnej i wielu innych elementów, w zestawie znalazł się woreczek z tabletkami, nazywany przez Agnieszkę drug set. Badaczka Ewelina Lasota zajmowała się tematem tego wesela i współpracowała z parą; szczegółowo opisała osiem tabletek przygotowanych na wypadek „dolegliwości spowodowanych stresem przedślubnym”. Panna młoda osobiście schowała je do własnej torebki. Przydał się tylko jeden medykament – bordowy nervomix. Zażyty tuż przed ślubem, „by się uspokajać”.
Ten element kolekcji dowodzi, że wnętrze weselnego rytuału kipi od emocji. Konsultantki ślubne spełniają się też w roli mediatorek, łagodzą napięcia, zapobiegają kryzysom. Według Andrzeja Ledera w filmie Wojciecha Smarzowskiego widać, jak wesele uruchamia również negatywne emocje, „wynikające z głębokich konfliktów, z utraty, a także te towarzyszące seksualności i szeroko rozumianemu patriarchatowi, z jego polską specyfiką”16. Nasz rozmówca dorzuca jeszcze wątek sukcesji pokoleń i zatargów majątkowych. Trafiliśmy w oko cyklonu, nie ma co, i musimy się w nim dobrze bawić, bo inaczej na pewno stanie się coś strasznego, będziemy mieć państwa młodych na sumieniu, sprowokujemy złą wróżbę. No i wesele się nie uda!
7
By wesele się udało, potrzeba pracy wielu rąk na zapleczu. Ewelina Lasota, jedna z badaczek, w ramach projektu „Wesela 21” zaciągnęła się do pracy w kuchni w trakcie weselnych przygotowań, a potem uroczystości odbywającej się w Domu Strażaka w Pielgrzymowicach (województwo śląskie). Dzięki temu zrealizowała dokumentację fotograficzną. „[…] jedno, co mogę powiedzieć na koniec drugiego dnia pracy w kuchni, która wydaje posiłki dla stu czterdziestu osób, to, że «padam z nóg» i że «pęka mi głowa» (śpię tylko dwie i pół godziny, mam tak opuchnięte stopy, że kostek praktycznie nie widać)”17. Powstał cenny materiał dokumentujący weselne zaplecze, rewers przestrzeni wesela. Starania załogi, by gościom smakowało, cała logistyka poprzedzająca akcję kulinarną, popisowe dania i ich odbiór, serwis w odpowiednim standardzie, obieg żywności – dostrzeżenie roli tych elementów wiele mówi o najważniejszym paśmie weselnych przeżyć, jakim jest poczęstunek. Pochłania większą część weselnego budżetu, a jako że materia jest delikatna i podatna na zdemaskowanie klasowych uchybień, na barkach „kuchni” spoczywa ogromna odpowiedzialność. To dlatego kucharka wyspecjalizowana w weselach cieszyła się niegdyś prestiżem i pieniędzmi – kto sprawnie zarządza procesem weselnej gościny i zadowala weselników, ten ma władzę harmonijnego łączenia rodzin, skutkującego pomyślnością zawiązywanego małżeństwa. A o to przecież chodzi.
Szeroko rozumiane zaplecze rejestrowaliśmy także w czasie dokumentacji audioetnograficznej18. Utrwaliliśmy dźwięki nie tylko pracy kuchni, ale też dochodzące z okolic parkingów, miejsc wytchnienia na świeżym powietrzu, palarni, stolika obsługi. Jako badaczom często przydzielano nam miejsca na obrzeżach gościny, czasem z muzykami, didżejem, czasem z księdzem, o ile uczestniczył w jakiejś części wesela. Wszędzie, gdzie docierał hałas wesela, przestrzeń wypełniały akustyczne fale rytuału. Wesela wibrowały przebojami i nawoływaniem didżejów na drodze dojazdowej, w parku, w okolicach chłodni i lodówek, w zakamarkach, gdzie niektórzy szukali wytchnienia w kameralnym gronie, chcieli ochłonąć albo wręcz przeciwnie, dawali się ponieść nastrojowi chwili. Doświadczenie to ukazało, jak ważne są pogranicza, strefa pomiędzy świętem a codziennością rozpięta w czasie nocnej przemiany ludzi dotychczas sobie obcych w grupę, którą zaczyna oplatać nowa więź. Najważniejszą, jak sądzę, cechą strefy „pomiędzy” jest możliwość zdjęcia na chwilę weselnej maski: tam wychodzi się „pogadać” lub „odpocząć”. Eufemizmy te oznaczają palenie czy picie alkoholu na osobności i w mniejszym gronie, a więc swego rodzaju integrację, rozwiązywanie konfliktów, pogłębianie świeżo nawiązanych znajomości – wszystkie interakcje służące relacjom. Królestwo weselnych decybeli z pewnością ma odstraszać demony gromadzące się nad bezbronnymi, nieobleczonymi jeszcze w nowy małżeński kształt ludźmi (w trakcie przemiany), ale współczesna technika nagłośnieniowa, nadając rytm weselu, uniemożliwia jakiekolwiek konwersacje. Dlatego dom weselny przewiduje miejsca, w których owo pogranicze wesela może jakoś się wyrazić, a organizacja przestrzeni tanecznej i konsumpcyjnej pozwala sprawnie nawigować między kolejnymi etapami rytuału komuś, kto wesele prowadzi.
Ciekawa wideodokumentacja przestrzeni weselnej trafiła do kolekcji MEK z Krynicy-Zdroju, ze studia prowadzonego przez Jerzego Kowalskiego. Właściciel wybrał osiem filmów nakręconych między 1991 a 2010 rokiem, początkowo kupioną w Pewexie kamerą Panasonic w technice VHS (cztery kasety wideo), później kamerą Sony na taśmach mini DV (cztery filmy w formacie DVD). Weselnicy nazywali go kamerzystą lub panem od wideo; on wolał mianować się operatorem kamery19. Zarejestrowane wesela odbyły się w Krynicy-Zdroju, Bereście, Juraszowej, Muszynce, Myślenicach i Bukowinie Tatrzańskiej. Część z nich wyprawiono w remizach, a część w nowo powstałych domach weselnych. Późniejsze montaże dążą do formy skróconej, reportażowej. Widzimy na filmach wędrówkę orszaków (do domu panny młodej, do kościoła, do miejsca przyjęcia) i przestrzeń wesela, ze strefą tańca i stołów wydzieloną w taki sposób, by dało się utrzymać kontakt wzrokowy między tańczącymi a tymi, którzy siedzą przy stołach. Odległości są niewielkie, wesela tłoczne. Ciasno zaaranżowane miejsca znacząco niwelują dystans między gośćmi. Konfiguracja stołów ma na celu zgromadzenie dużej liczby osób blisko dominującego stołu państwa młodych (klasyczne układy w kształcie liter L, T, E), na żadnym z filmów w kolekcji nie pojawiają się okrągłe stoliki rozstawione po sali. Na trzech filmach znalazł się zapis odgrywek – lokalnego zwyczaju śpiewania do gości weselnych przez wynajętego do prowadzenia wesela drużbę. Słyszymy sekwencje improwizowanych monologów, niekiedy w interakcji z gośćmi weselnymi, z towarzyszeniem instrumentów akustycznych (saksofon, klarnet, akordeon); forma ta umożliwia nawiązanie relacji między dwiema rodzinami. Co do zasady osoby prowadzące wesela, a więc didżeje, wodzireje, liderzy i liderki zespołów muzycznych, powinni umiejętnie sterować weselem, płynnie koordynować wizję młodej pary z potrzebami gości, kreować nastrój, dopasować go do rytmu posiłków i tempa spożycia alkoholu, a przestrzeń weselną wykorzystywać tak, by wspierała osiągnięcie celu: służyła łączeniu się rodzin, kręgów towarzyskich, scalaniu gości w jeden weselny korowód.
8
Aranżację i stylizację domów weselnych pary oddają w profesjonalne ręce branży dekoratorskiej, ustalają jedynie estetykę i stawki. Warto na równi zadbać o widoki, nakrycie stołów, zastawę, ozdoby i oświetlenie, podkreślić dekoracjami najważniejsze momenty z wykorzystaniem reguły zaskoczenia, postarać się o spójność, harmonię i oryginalność. Stawką jest uzyskanie na powstającej dokumentacji – tej oddolnej i tej na zamówienie – warunków wizualnych spełniających wymagania stawiane klasie społecznej, do której aspiruje para młoda. Wyrazisty rytuał weselny ma wielką moc społecznego rażenia, dlatego późniejsza konsumpcja jego osiągnięć tak wiele znaczy, w pewnym sensie młoda para dokonuje swego rodzaju inwestycji. Utrwalone obrazy jeszcze długo po weselu niosą w przyszłość echo pomyślności i adekwatności starań, by osiągnąć wymarzony cel. W badanych przez nas uroczystościach scenografię wesel tworzono z kwiatów (sztucznych i żywych), balonów, wstążek, tkanin, aranżacji świetlnych i wielu innych materiałów. Pokazy fajerwerków, wypuszczanie hodowlanych motyli, włączanie w scenariusz atrakcji (na przykład występ Lajkonika, wszelkiego rodzaju pokazy) czy oryginalne motywy dekoracyjne (wspominany już film Gwiezdne wojny, ale także nawiązania do kolorystyki obrazu Jezu, ufam Tobie czy motyw tak zwanego krakowskiego wesela) to tylko przykłady na poparcie charakterystycznej cechy tego rytuału w dzisiejszych realiach: mamy rzadką okazję, by opowiedzieć światu, kim jesteśmy i kim chcemy być. Koncepcje dekoratorskie sprzed dekady zostały przez jedną z badaczek, Justynę Matwijewicz, wpisane w osiem kategorii stylistycznych (szkicowa aktualizacja trendów pokazuje, że większość z nich nadal funkcjonuje w branżowym obiegu)20: cieszący się dużym powodzeniem elegancki i wystawny styl glamour (kosztowne kwiaty, kryształki, bogactwo detali, wnętrza pałacowe), styl wiejski/rustic (wiklina, polne kwiaty, drewno, wiejski stół), styl boho (papierowe lampiony, wianek zamiast bukietu panny młodej, nutka vintage z luźnym nawiązaniem do lat 70.), styl góralski, etno (nawiązania do kultur świata lub do lokalnej tradycji, mocna paleta barw), eco (motywy skandynawskie), American Dream, shabby chic (rozbielone pastele, wyposażenie udające stare, nostalgia). Obowiązujące trendy są kreowane przez wesela celebrytów, a mody i klasowa akuratność rozprzestrzeniają się dzięki cyfrowemu krwiobiegowi wyroczni w świecie stylów życia. Można rzec, że sprzężenie między algorytmami a rzeczywistością w przypadku wesel osiąga wysokie rejestry.
Czas archaicznego święta, zakładania masek – pary młodej, weselnych gości – pozostaje w ścisłej relacji z codziennością, ta zaś wydarza się w cyfrowych obrazach i intymnym zaciszu osobistych urządzeń cyfrowych. Rytuał nadal jest potrzebny, a jego szczegóły wiele mówią o zmianach, jakie zachodzą w odgrywanych rolach oraz w ich szerokim kontekście.
9
Dom weselny wyrósł na przecięciu potrzeb weselnej klienteli oraz możliwości stwarzanych przez przemiany gospodarcze i społeczne ostatnich dwóch dekad. Oferowane w tych miejscach usługi charakteryzuje elastyczność – można negocjować, ile i jakiej żywności zostanie wytworzone na miejscu, a ile organizator dostarczy z zewnątrz, aranżację, standard obsługi. Często wstępne kosztorysy domów weselnych są tańsze niż te oferowane przez restauracje i hotele. Dom weselny przełamuje barierę klasową, za którą rysuje się remiza, a wytworzona w nim wspólnota rezonuje z echem dobrze widzianej przy weselu gospodarności i zaradności. W wykreowanej przez niego przestrzeni można żonglować globalnymi formami i lokalnymi zależnościami. W czasie pandemii COVID-19 branżę weselną dotknęły liczne ograniczenia, wiele firm zawiesiło działalność, nie wszyscy wrócili do gry. Spada też liczba osób planujących zawarcie małżeństwa, a co dopiero jego świętowanie, rynek prawdopodobnie nie odzyska formy z pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. W obliczu dużych wzrostów kosztów przyjęć potencjał domów weselnych znów może jednak okazać się konkurencyjny względem innych miejsc uczestniczących w podziale weselnego tortu. Pojawiają się głosy, że przyszłością branży w czasach rosnących ograniczeń jest idea slow wedding – mniejsze grono świętujące mniej hucznie. Choć więc niezbywalna w odczuciu wielu konieczność organizacji wesela, a więc wytwarzania nowej wspólnoty w oswajanej w tym celu przestrzeni, oblecze się w nowy kształt, z pewnością przetrwa.