Problem tożsamości mieści w sobie wielowarstwowy zespół relacji ja–my–oni–obcy–świat. W tradycyjnym socjologicznym ujęciu zbiorowa tożsamość nie jest związana z krajobrazem. Naukom społecznym tak długo się zdawało, iż społeczeństwo jest samowystarczalną, jedyną liczącą się rzeczywistością, że w końcu społeczeństwo samo w to uwierzyło. Konsekwencje takiej postawy są znane, a ich zasięg zaskakująco globalny: od wyobcowania człowieka z przyrody, rozumianego jako podporządkowanie mu natury i całej planety, aż po globalny kryzys ekologiczny. „Płynny krajobraz” użyty w tytule artykułu jest hiperbolą mającą uchwycić specyfikę procesów, które zachodzą w krajobrazie równolegle do przekształceń dokonujących się w postmodernistycznym społeczeństwie.

Socjologia posługuje się klasycznymi już obecnie pojęciami świadomości, takimi jak świadomość zbiorowa (Emile Durkheim), klasowa (Karol Marks), zrozumienia (Max Weber) czy wspólnoty (Ferdinand Tönnies). Atrybuty spójności tak pojmowanej tożsamości społecznej – od cech fizjologicznych po regionalne uwarunkowania – mają charakter naturalny, a ich źródło znajduje się poza samym społeczeństwem. Owe cechy naturalne są zbiorowo uwewnętrzniane i tworzą świat, wobec którego indywiduum się określa. Rodzaj, przynależność etniczna i klasa społeczna stały się decydującymi czynnikami dla rozwoju nowego dyskursu tożsamości zbiorowej. Konstrukcjonizm społeczny uznał esencjalistyczną koncepcję tożsamości za coś, co w ogóle nie jest zakotwiczone w strukturach naturalnych i w atrybutach społeczeństwa: przeciwnie, atrybuty stanowią tu konstrukcje społeczne[1], wytworem społecznym jest też każda tożsamość zbiorowa[2]. Choć Antony D. Smith[3] (1991) powraca do esencjalistycznego ujęcia atrybutów zbiorowej tożsamości, nie odrzuca zarazem teorii manipulacji świadomością zbiorową na poziomie tworzenia konstrukcji społecznych; tożsamość zbiorowa jest dla niego efektem przenikania się obu płaszczyzn. Dyskurs postmodernistyczny dostrzega wreszcie niedostatki takiego podejścia i stara się je dekonstruować, dochodząc do uznania rzeczywistego istnienia za kategorię podstawową (Derrida, Foucault, Lyotard).

W żadnym z wyżej wymienionych kierunków krajobraz nie jest wymieniany expressis verbis jako naturalny czynnik zbiorowej tożsamości. Jest to sytuacja całkowicie zrozumiała: społeczeństwo, zajęte samym sobą, nie dostrzega swojego najbardziej oczywistego makrośrodowiska – krajobrazu, w którym rodzi się i umiera, produkuje i konsumuje, pozyskując wszystko, czego potrzebuje, by móc funkcjonować – od źródeł żywności, poprzez miejsce mieszkania i odpoczynku, aż po przestrzenie, gdzie usuwane są odpady.

Niniejszy esej będzie próbą przywrócenia krajobrazowi jego znaczenia w kształtowaniu tożsamości zbiorowej. Trzeba zarazem zauważyć, że krajobraz ulega dziś istotnym przemianom i istnieje poważne niebezpieczeństwo, iż funkcję tę może stracić. Płynne społeczeństwo może w ten sposób wyruszyć w swoją podróż ku nieznanej przyszłości, niehamowane kotwicą tradycyjnego europejskiego krajobrazu sielskiego. Ta emocjonująca podróż niesie jednak w sobie niepokojące ryzyko, że bez kotwicy ciężko będzie nam się zatrzymać.

Krajobraz nie jest tylko zespołem biotycznych i abiotycznych składników środowiska, nie jest tylko strumieniem energii, tworzyw i informacji, nie jest tylko mozaiką ekosystemów – choć każda z tych sfer stanowi złożony ekosystem. Pokolenia naukowców z dziedziny geografii, biologii, ekologii łamały sobie głowę, żeby go zrozumieć. Choć sama ekologia krajobrazu jako osobna dyscyplina naukowa powstała stosunkowo niedawno – określenie Landschaftsökologie ukuł Carl Troll dopiero w 1970 roku, sama definicja krajobrazu autorstwa Alexandra von Humboldta jest o wiele starsza, sięga bowiem początku XIX wieku. W niemieckim oryginale brzmi ona następująco: „Landschaft ist der Totalcharakter einer Erdgegend”; krajobraz to zatem ogólny charakter określonego regionu ziemi, odróżniający się – jak dodaje dalej Humboldt – od innych. Definicja ta jest tylko pozornie prosta, wskazuje bowiem na działanie człowieka jako tego, kto ów całościowy charakter krajobrazu ocenia, lecz także jako tego, kto go tworzy.

Społeczny i kulturowy wymiar krajobrazu, tak trudno uchwytny klasycznymi metodami nauk ścisłych, należy do najważniejszych, decyduje on bowiem o tym, jaką krajobraz przybierze postać w przyszłości. Jeśli zmieni się nasz inscape – wewnętrzny krajobraz[4], prędzej czy później zmieni się także landscape – czyli krajobraz rzeczywisty. Relacja ta działa oczywiście także w odwrotnym kierunku, jednak nie trzeba jej sobie wyobrażać jako mechanicznego związku przyczynowo-skutkowego, chodzi tu raczej o przeplatane, iście ekologiczne koło wewnętrznych wyobrażeń, ujęć, kulturowych konstruktów i rzeczywistych struktur krajobrazu, w którym inscape przybiera swój konkretny kształt.

Dla tradycyjnej przestrzeni wiejskiej i związanej z nią kultury krajobraz stanowił czynnik zakotwiczenia oraz odgrywał niezastąpioną w produkcji – rolę żywiciela. Cała kultura europejska historycznie wyrasta ze społeczeństwa wiejskiego: większość naszych przodków była rolnikami, oni to tworzyli krajobraz przez co najmniej tysiąc lat. To, co odziedziczyliśmy, jest spadkiem minionego krajobrazu, przy czym społeczeństwo i kultura, które wytworzyły owe struktury wiejskiego krajobrazu, uległy zasadniczym przemianom. Jako społeczeństwo przemysłowe i poprzemysłowe odziedziczyliśmy po naszych przodkach krajobraz zewnętrzny (landscape), ale bynajmniej nie odziedziczyliśmy ich krajobrazu wewnętrznego (inscape) – ich wyobrażeń, ich sposobu myślenia i trybu życia. Ten socjologiczny fakt, jakby ukryty pod powierzchnią zmian dokonujących się w krajobrazie oraz projektów dotyczących krajobrazu, pociąga za sobą daleko idące konsekwencje i otwiera pytania, których jeszcze 100, 150 lat temu w zasadzie nie dałoby się pomyśleć: Jaką postać może przybrać krajobraz? Jakie elementy krajobrazu będziemy otaczać ochroną, jakie pozostawimy dzikiej przyrodzie? Gdzie chcemy ograniczyć wpływ człowieka? Gdzie chcemy spędzać czas wolny? Gdzie wybudujemy ścieżki dla przyjemności turystów? Które wzgórze zostawimy, a które będziemy eksploatować? Co będziemy zatapiać wodą? Które gatunki przemieścimy? Który kościół przeniesiemy, a który wyburzymy?

Krajobraz był dla kultury wiejskiej terenem o stosunkowo stabilnych funkcjach i strukturach, podporządkowanych potrzebom osiedlających się tu ludzi, rytmom ich pracy na roli oraz sakralnemu modelowi postrzegania świata (który nadawał charakter krajobrazowi wiejskiemu zwłaszcza w epoce baroku). Ta warstwa krajobrazu stanowi etyczny i kulturowy punkt odniesienia, wciąż wpisany w nasz inscape; stąd wypływa między innymi zamiłowanie Czechów do ich tradycyjnego krajobrazu, wyraźnie przypominającego arkadyjski obraz idealny skomponowany z pól, łąk i borów, domostw, dróg i pasącego się spokojnie bydła. Stąd wypływa zamiłowanie do nieraz wręcz kiczowatych kartek bożonarodzeniowych i wielkanocnych z owym „czeskim” krajobrazem. Stąd wreszcie wypływają poważniejsze obawy przed gwałtownymi przemianami krajobrazu, które powodują utratę znajomych miejsc, osobistych wspomnień, przeżyć i możliwości utożsamienia się z konkretnym miejscem.

Współczesny krajobraz zmienia się jednak intensywniej, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Zjawisko to zostało statystycznie dość precyzyjnie zbadane[5]. Nas jednak interesuje inscape – i zmiany w krajobrazie wewnętrznym, które wprowadziły także krajobraz zewnętrzny w niespotykany do tej pory ruch. Wyniki wielu analiz odsyłają ustawicznie do fenomenu dramatycznych zmian wiejskiego krajobrazu w ekologicznym, społecznym i kulturowym tego słowa znaczeniu. Co się skrywa za tymi zmianami? Moim zdaniem wchodzi tu w grę dotąd ukryta i pomijana przemiana polegająca na utracie spójnej funkcji krajobrazu wiejskiego, pozwalającej na krzepnięciu społeczności ludzkiej: nie tylko wspólnoty lokalnej, lecz także całej społeczności danego państwa. Historia uległa u nas przyspieszeniu, szczególnie po roku 1989, zmieniła się więc także kulturowa konstrukcja krajobrazu, wobec którego mamy już inne potrzeby i oczekiwania.

Krajobraz w ruchu możemy nazwać krajobrazem płynnym. Nie chodzi oczywiście o obiektywnie płynne jego struktury, jak piasek wzdłuż rzek, miejsca naturalnego rozlewu wody czy zmieniające się kształty lodowców. Określenie „płynny krajobraz” wskazuje na stan pozornie ukryty, a mimo to rzutujący na radykalne zmiany funkcji krajobrazu wiejskiego jako aktywnego czynnika kształtowania społeczności. Zygmunt Bauman[6] (2008) nazywa płynną nowoczesnością epokę, która nastąpiła po fazie nowoczesności stałej – zwłaszcza w najbardziej rozwiniętych regionach świata – i która charakteryzuje się tym, że formy kultury i społeczeństwa (instytucje, modele zachowań i kontroli społecznej) nie mogą już zachowywać dotychczasowego kształtu na dłuższy okres, gdyż rozpuszczają się i rozpadają, zanim jeszcze zdążą się wykrystalizować. Bauman dostrzega w tym przyczyny niepewności – na takich podstawach nie można bowiem opierać długofalowych strategii życia społecznego i indywidualnego. Oczywiste jest tu oddziaływanie czynników charakterystycznych dla zglobalizowanego świata – od globalnego rynku po globalną niwelację kultury. Kompetencja, zdolność i efektywność decyzji podejmowanych na poziomie lokalnym pozostają zarazem równie pożądane jak do tej pory.

Płynny krajobraz jest w swej istocie krajobrazem dynamicznie się zmieniającym, który przestaje pełnić funkcje spajającej siły społecznej, punktu odniesienia w orientacji przestrzennej, nośnika ciągłości symboli kulturowych i społecznych, struktury krajobrazowej. Jest oczywiste, że krajobraz rozumiany jako system biologiczny i ekologiczny jest w dynamicznym ruchu, nam jednak chodzi o ruch społeczny i kulturowy krajobrazu, innymi słowy: interesuje nas proces rozluźniania się relacji między krajobrazem a jego historycznymi strukturami i funkcjami, które stają się autonomiczne, płynne, a także dookreślają się coraz częściej w sferze prywatnej i indywidualnej.

Fleksyjność indywiduum zakłada najwyraźniej fleksyjność krajobrazu. Strategia sukcesu polega według Baumana na szybkim zapominaniu przestarzałych informacji; częstą strategią udanego projektu w krajobrazie jest postęp, który ma obejmować każdy rodzaj inwestycji publicznej. W tej sytuacji w ruch wprawiana jest nie tylko kulturowa konstrukcja tego, czym jest krajobraz – czyli rzeczywistość społeczna, pod jej wpływem przyspieszeniu ulegają również zmiany w krajobrazie zewnętrznym. Porwany ruchem społecznym, ulega on przemianom, których dynamikę i doniosłość można zestawić chyba tylko z takimi procesami, jak podział olbrzymiego majątku ewangelickiej szlachty na korzyść katolickiej kontrreformacji po Białogórskiej bitwie, wielkie reformy rolne z czasów pierwszej republiki, kolektywizacja czeskiej wsi rozpoczęta w roku 1952, czy też dotąd niedokończony etap regulowania stosunków majątkowych po roku 1989. O ile w wymienionych przypadkach celem przemian był jednak ponowny podział majątku bądź ustalenie nowych praw własności, o tyle kierunek ruchu płynnego krajobrazu wyznacza „rozwój” oraz związany z nim w dobie postmodernizmu atrybut sukcesu: zdolność do elastycznego dostosowywania się do globalnie zmieniających się warunków i szybkiego na nie reagowania.

Płynny krajobraz dobrze określa zjawisko społecznego i kulturalnego wrastania miasta w wieś i tworzenia się płynnej struktury, którą architekci określają jako „mieszkaniowa kasza”. Jednostki administracyjne nadal uznają liczbę mieszkańców danego terytorium (2000 osób) za kryterium odróżniające wieś od miasta; z pewnością istnieją też przemyślane definicje wsi oparte na kryteriach socjologicznych, demograficznych i geograficznych. Dzisiaj stajemy jednak oko w oko z realnym zjawiskiem zrastania się miasta i wsi oraz wytwarzania się nowych, elastycznych sieci społecznych i kulturowych. Jak wynika z danych statystycznych, tylko 12% mieszkańców wsi pracuje nadal w rolnictwie i jest to dobry wskaźnik „płynności” krajobrazu, tym razem rozumianej jako tendencja do tworzenia się uniwersalnej przestrzeni „wiejsko-miejskiej”.

W fazie „płynnej” społeczne i kulturowe funkcje krajobrazu jako czynnika integrującego zamieszkującą go społeczność ulegają znacznemu osłabieniu. Wynika to z braku czasu na to, by nowe struktury, elementy i funkcje krajobrazu mogły stać się kulturowymi symbolami, punktami orientacyjnymi w budowaniu ciągłości przestrzeni fizycznej, w której żyje dane społeczeństwo. Wydaje się, że świadomie konstruowane ekologiczne funkcje krajobrazu są, przeciwnie, bardzo wzmacniane, co przejawia się na najróżniejszych poziomach i w rozmaitych formach, na przykład w postaci koncepcji zrównoważonego rozwoju wsi. Wypada tu wspomnieć, że w świecie społecznych konstrukcji[7] obiektywny stan ekosystemu w krajobrazie nie musi odzwierciedlać stosunku mieszkańców danego terytorium do wartości ekologicznych. Jest też rzeczą oczywistą, że w epoce płynności możliwe jest szybkie sprowadzenie krajobrazu do funkcji czysto produkcyjnej, związanej na przykład z poszukiwaniami alternatywnych źródeł energii, masowym zalesianiem, zabudowywaniem, wywłaszczaniem gruntu pod autostrady, ochroną terytorium, montowaniem kolektorów słonecznych, szyldów reklamowych i tak dalej. W naszych wyobrażeniach i planach płynny krajobraz wszystko to umożliwia, a z racji swego marginalnego znaczenia politycznego przestrzeń wiejska staje się szczególnie podatna na realizację podobnych projektów.

Na pytanie, czy dla przyszłości przestrzeni wiejskiej i rozwoju wsi płynny krajobraz jest zbawieniem, czy też zgubą, nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedno jest jednak pewne: postrzegana jako płynny krajobraz, przestrzeń wiejska ujawnia ogromny potencjał – jest bowiem przestrzenią, którą łatwo w krótkim czasie wprowadzić w ruch. Uznawać przemiany wiejskiego krajobrazu za temat interesujący tylko dla garstki kontynuatorów tradycji oświecenia oraz konserwatywnych zwolenników ochrony przyrody byłoby co najmniej naiwnością. Przeoczylibyśmy palące zagadnienie, przed którym staje współczesne społeczeństwo i które w istotny sposób dotyka naszej tożsamości.

TŁUMACZENIE Z CZESKIEGO:
EMILIANO RANOCCHI