Kiedy podczas podróży na północ od Czerwonej Wody Żółty Cesarz zgubił Ciemną Perłę, wysłał na jej poszukiwanie kolejno „Wiedzę”, „Rozsądek” i „Myślenie”. Jednak wróciły z niczym. Perłę odnalazła dopiero „Bezpostaciowość”1. „Ciemna Perła” to – jak twierdzą egzegeci tekstów taoistycznego klasyka Zhuang–Zhou, który uchodzi za autora tej opowieści – symbol właściwej drogi, czyli właściwego poruszania się człowieka w otaczającym go świecie, zarówno dosłownie, jak i, przede wszystkim, metaforycznie. Jak się okazuje, wszelkie strukturowanie rzeczywistości na ludzki obraz i podobieństwo – choćby przez pryzmat największych cnót i wartości – sprawia, że powraca się z poszukiwań z pustymi rękoma. Obcowanie z materią świata – przynajmniej według taoistycznego mistrza – najwyraźniej polega na tym, by nie narzucać rzeczywistości form wynikających z ludzkich ograniczeń, ale pozostawić miejsce na jej własną sprawczość. Materia świata nie czeka, by ludzka wiedza, rozsądek czy myśl (nie mówiąc o krzywym zwierciadle ludzkich nawyków i ograniczeń ludzkiej percepcji) nadały jej jakąś postać. O tym może się jednak człowiek przekonać tylko wówczas, gdy przestanie widzieć świat jako złożony z mających określoną postać rzeczy; gdy przestanie widzieć materię jako podzieloną na obiekty, gdy swoją cnotą uczyni bezpostaciowość. Dopiero z perspektywy własnej bezpostaciowości człowiek zyskuje całkiem inne wyobrażenie materii i swojej z nią relacji. Bezpostaciowość oznacza tutaj brak postaci, stałego kształtu, w takim sensie, w jakim stałość formy postrzega człowiek. Innym symbolem drogi jest woda, a główna mądrość I–Ching głosi, że stała jest tylko zmienność.
Trudno po lekturze książki Vibrant Matter wyobrazić sobie coś bardziej ruchliwego i zmiennego niż materia – „rozwibrowana materia”, jak nazywa ją amerykańska filozofka Jane Bennett. Jednak „ludzie, żeby żyć, muszą interpretować świat, redukując go do postaci ciągu stałych obiektów, a potrzebę tę odzwierciedla retoryczna funkcja słów «materialny» i «materiał». Zarówno przymiotnik, jak i rzeczownik konotują tę samą niewzruszoną, twardą jak skała realność”2. Materia, tak jak rozumie ją Bennett, jest jak najbardziej realna – to właśnie ona jest realna – choć niewiele ma wspólnego z nieruchomą twardością skały. Skała to zdarzenie, którego skala czasowa sprawia, że człowiek redukuje je do postaci stałego obiektu. Materiał nie jest więc biernym i martwym, mniej lub bardziej podatnym surowcem, w którym ludzki umysł odciska swoje piętno, przekształcając go dzięki wysiłkowi ludzkich i zwierzęcych ciał oraz narzędzi i maszyn. Nie cechuje go też niewzruszona, twarda jak skała materialność podzielonego na rzeczy świata, który stawia ludziom granice i opór, dając im w ten sposób możliwość poczucia, że zaczynają nad materią świata panować, jeśli uda im się ten opór przełamać. Jeśli rozumieć materię tak, jak proponuje Bennett, to w zmianach, które zachodzą „po myśli” człowieka, jest tyle samo jego zasługi co sprawczości samej materii. Oczywiście sprawczości, która różni się od samoświadomej sprawczości ludzkiego podmiotu, lecz której nie opisują także klasyczna mechanika i zasady newtonowskiej dynamiki. Sprawczość materii jest trudna do zrozumienia dla kogoś, kto postrzega świat jako zbiór obiektów. „«Obiekty» jawią się jako obiekty, ponieważ ich stawanie się przebiega z prędkością niezauważalną dla człowieka lub odbywa poza granicami jego postrzegania”3. Twardość i stałość rzeczy materialnych są więc konsekwencją specyfiki ludzkiego postrzegania, a ograniczenia wynikające ze statycznego rozumienia materii utrudniają zrozumienie żywiołu, którego człowiek jest częścią.
„Przy pracy w glinie klęska bywa bardziej spektakularna i totalna niż w innych formach sztuki. Człowiek jest na łasce żywiołów. Każdy z nich może zdradzić – ziemia, powietrze, ogień, woda – i wszystko się rozpływa, wybucha, pęka w drobny mak i zmienia miesiące pracy w proch, popiół i syczącą parę”, mówi ceramik Benedict Fludd, jeden z bohaterów powieści A.S. Byatt The Children’s Book4. Jednak w stwierdzeniu Fludda, że jest na łasce żywiołów, brzmi nie tyle bezradność ofiary, ile heroizm nierównej walki, w której zwycięstwo nigdy nie jest ostateczne. Nadawanie formy glinie przez człowieka oznacza nie tyle wymuszenie pożądanej przez człowieka konfiguracji elastycznej, wymykającej się, dynamicznej materii, ile przede wszystkim zmuszenie jej do zachowania tej postaci. Dopóki garncarz kształtuje naczynie, jego ręce bardziej muszą współpracować z tworzywem, niż mu coś narzucać; negocjować z dynamiką materiału za pomocą ruchu własnego ciała i jego ciężaru (i ewentualnie ruchu koła): człowiek musi umieć, ale glina musi chcieć – dlatego tak starannie się ją wcześniej przygotowuje. Natomiast proces utrwalania formy, który Fludd opisuje w przytoczonym cytacie jako mierzenie się z żywiołami, to manipulacja, która ma wymusić spowolnienie przemian materii na tyle, by człowiek mógł mieć złudzenie, że nadał jej stałą postać; by mógł się łudzić, że potrafi opanować jej zmienność. Fludd to postać artysty-demiurga, faustowski twórca, który brudzi się podczas pracy i doświadcza fizycznego oporu kształtowanej materii, człowiek starający się zapanować nad żywiołami, którego los dopełnia się we wnętrzu żywiołu, bo walka z silniejszym przeciwnikiem w otwartym polu i na jego warunkach rzadko kiedy kończy się zwycięstwem. W zmaganiach z materią procentuje bowiem nie tyle wiedza o heroicznym umieraniu, ile spryt i cierpliwość pozwalające uniknąć otwartego pojedynku. O ile nowoczesny artysta bywa herosem z Iliady, o tyle garncarz musi być przemyślnym bohaterem Odysei. W powieści Byatt taką postacią staje się uczeń Fludda, Philip Warren, który jako jeden z niewielu jej bohaterów wraca z morderczej odysei w glinie i błocie okopów Wielkiej Wojny.
Cechującą Odyseusza umiejętność radzenia sobie w każdej zaskakującej sytuacji określano po grecku słowem mētis5. Termin ten, rozumiany przez współczesnych badaczy przede wszystkim jako „praktyczna inteligencja”, czy też „przemyślność”, to forma wiedzy, którą trudno nabyć inaczej niż przez uczestnictwo i która właściwie nie poddaje się uogólnieniu. Ma ona w znacznym stopniu charakter pozajęzykowy, oparty na doświadczeniu i praktyce, która zmusza do konfrontacji z kolejnymi, podobnymi do siebie, lecz nigdy nieidentycznymi sytuacjami wymagającymi szybkiego przystosowania. W starożytnej grece słowo mētis oznaczało nie tylko specyficzny rodzaj wiedzy, ale też roztropną poradę dzięki tej wiedzy udzieloną. U Homera Zeus bywa określany jako mētieta, czyli roztropny doradca. Źródło tego epitetu odsyła nas jednak do dość skomplikowanych konotacji mitologicznych słowa mētis. Takie imię – czasem oddawane po polsku jako Metyda – nosiła jedna z Okeanid, która została pierwszą żoną Zeusa, kiedy jeszcze reszta jego rodzeństwa, z Herą włącznie, przebywała w trzewiach Kronosa. To właśnie Mētis podała Kronosowi środek na wymioty, a kiedy jej małżonek z odzyskanym w ten sposób rodzeństwem rozpoczął walkę przeciwko ojcu i innym tytanom, wspierała go radą. Jednak, ponieważ zgodnie z przepowiednią Zeus także miał zostać obalony przez własnego syna zrodzonego właśnie z Mētis, namówił swą małżonkę, by zmieniła się w muchę, po czym ją… połknął. Mētis była jednak brzemienna i dlatego Atena przyszła na świat, wyskakując z Zeusowej głowy, ubrana w zbroję, którą przygotowała jej matka; samej Mētis wyskoczyć się jednak nie udało. Zeus mētieta to Zeus „złączony z Mētis, swoją pierwszą małżonką, którą połknął, by wchłonąć ją w całości, […] uosabia przebiegłość i chytrość potrzebną do zdobycia i zachowania władzy, do zagwarantowania wieczności swego panowania i ochrony tronu przed podstępami, niespodziankami i pułapkami, jakie mogłaby mu zgotować przyszłość, gdyby nie potrafił przewidzieć nieprzewidywalnego i z wyprzedzeniem zapobiegać zagrożeniu”6. Mētis to zatem wiedza zręcznego polityka, wyczuwającego, z której strony wieje wiatr, potrafiącego nie tylko zdobyć władzę, ale też ją zachować.
Mētis, będąc w związku z Zeusem, przestaje istnieć jako niezależny byt, jest całkowicie przesłonięta postacią małżonka, który czyni ją po prostu swoim atrybutem. W związku z tym mētis bywa interpretowana także jako wiedza kobiet: kuchenne mądrości, doświadczenie babć, niedostrzegalne z zewnątrz domowe sposoby zapewniające trwanie i fizyczne funkcjonowanie najbanalniejszych, najbardziej materialnych poziomów codzienności – niezwykle cenny przedmiot ustnego i ucieleśnionego przekazu. Zawsze doraźna, zmienna, nieustrukturowana logicznie, osadzona w ciele7 – wiedza wody dostosowującej się do każdego naczynia, zresztą żywiołu Mētis – patronki wróżb z wody, sprytnej bogini, dzięki której połknięte potomstwo wypłynęło na świat wraz z zawartością wnętrzności Kronosa-dzieciożercy. Choć Mētis pojawia się u Hezjoda, Jan Parandowski pominął ją w swojej Mitologii. I trudno się dziwić: w Winckelmannowskim świecie marmurowych bogów nie ma miejsca na specjalistki od wywoływania wymiotów, nawet jeśli byłyby to wymioty o zbawczym znaczeniu dla świata. Mētis to niedyskursywna wiedza ciała, która dzięki temu, że nie formułuje generalnych praw i zasad, z łatwością dostosowuje się do zmiennych sytuacji; wiedza, której nie można oderwać od konkretu doświadczenia, dogłębna znajomość materii jako żywiołu zmiany. „W tym konkrecie leżała siła tego typu wiedzy i jej ograniczenie – niezdolność do wykorzystania potężnego i straszliwego narzędzia, jakim jest abstrakcja”8.
Filozofia grecka, a po niej też zachodnia, wiedzę praktyczną opartą na doświadczeniu określała jednak jako techne, co na język polski bywa tłumaczone zarówno jako „rzemiosło”, jak i „sztuka”. Techne stanowi parę pojęciową z episteme: dwa rodzaje wiedzy, których wzajemne związki były przedmiotem rozważań myślicieli starożytnych od Ksenofonta do Plotyna, a za których opozycyjne ujęcie (leżące u podstaw nowoczesnego przeciwstawienia teorii i praktyki) odpowiada przede wszystkim Arystoteles. W Etyce nikomachejskiej pisze on o różnicy między dwiema częściami racjonalnej duszy, z których jedna służy do rozważania rzeczy ulegających zmianie, druga zaś tych, które zmianie nie podlegają. Techne i episteme to także dwie z pięciu cnót duszy rozumnej, wśród których nie ma jednak mētis9. Dla Greków episteme i techne to wyraźnie wiedza należąca do zupełnie innego porządku niż mētis: wiedza, która poddaje się wyrażeniu w języku. Techne, choć dotyczy rzeczy zmiennych, czy też, jak ujmował to Arystoteles, określa prawdę i fałsz w odniesieniu do działania, można wyrazić precyzyjnie i wyczerpująco w postaci niezmiennych reguł, zasad i twierdzeń. W najbardziej rygorystycznej postaci techne opiera się na logicznej dedukcji, która ma za podstawę zespół zasad, w czym radykalnie różni się od mētis. Techne jest uniwersalna, podczas gdy mētis ma charakter kontekstualny i szczegółowy; inaczej też są zorganizowane i skodyfikowane, inaczej się ich naucza, inaczej podlegają modyfikacjom.
Mētis to przede wszystkim „wiedza umiejscowiona”, niemożliwa do zuniwersalizowania, jeszcze bardziej osadzona w konkrecie niż wiedza lokalna Clifforda Geertza, ponieważ wiąże się ze znajomością charakteru zmian w bardzo niewielkim wycinku materialnego świata – tym, który daje się poznać w bezpośrednim doświadczeniu. „Praktyka i doświadczenie, których odzwierciedleniem jest mētis, mają niemal zawsze lokalny charakter. Przewodniczka po górach fantastycznie prowadzi wspinaczki z Zermatt na Matterhorn, na który wielokrotnie się wspinała; lotnik – w niedościgniony sposób pilotuje boeinga 747, na którym trenował; a chirurg ortopeda – dokonuje cudów podczas operacji kolana dzięki wielkiemu doświadczeniu zdobytemu podczas praktyki leczenia tej właśnie części ciała. Nie wiadomo jednak, na ile mētis tych ekspertów dałaby się przełożyć na wspinaczkę na Mont Blanc, lot samolotem DC-3 czy operację ręki”10. Garncarze w jednym ośrodku produkcji starali się z przygotowywanej gliny usuwać wszystkie kamyki, żeby naczynia nie pękały; natomiast garncarze z innej miejscowości dosypywali do masy ceramicznej przepalone i drobno potłuczone kamienie. Czy istnieje więc jakakolwiek „ogólna prawda o glinie”, która byłaby użyteczna dla garncarza? Nie istnieje skuteczny podręcznik do garncarstwa, choć poświęcono mu wiele bardziej lub mniej pożytecznych książek. Jednak mētis, jako wiedza w znacznym stopniu ucieleśniona, oparta na doświadczeniu i niewyrażalna za pomocą abstrakcji – niepoddająca się często nawet tak „naturalnemu” dla człowieka sposobowi abstrahowania, jak wyrażenie w języku – jest z konieczności wiedzą implicite. W wypadku mētis każdy wyrażony w języku tekst może jedynie stwierdzić jej istnienie i ewentualnie opisać przejawy, sposoby czy skutki działania – nie potrafi jej jednak przekazać. „Mētis opiera się uproszczeniu do dyskursywnie ujmowanych zasad, które można z powodzeniem przekazywać za pośrednictwem książek, ponieważ środowiska, w których się ją uprawia, są tak złożone i niepowtarzalne, że formalne procedury racjonalnego podejmowania decyzji nie mają w nich zastosowania”11. Na pytanie, kiedy garncarz może skończyć wyrabianie masy ceramicznej i zacząć ją dzielić na porcje przeznaczone do toczenia, nie można więc udzielić pełnej odpowiedzi opisowej w języku. Nie znaczy to, że wyrabiając glinę, garncarz kończy pracę pod wpływem irracjonalnego impulsu; oczywiście wie, kiedy należy skończyć wyrabianie, i ta wiedza to właśnie mētis. „Tkaczowi za każdym razem nieco inaczej układa się przędza czy nić z kolejnej partii; dla garncarza każda nowa partia gliny «pracuje» inaczej. Długie obycie z tworzywem powoduje, że tego rodzaju «przystosowanie» do nowej partii zachodzi niemal automatycznie”12. Mētis oznacza więc rozumienie, że zmienność jest cechą tożsamości.
Wrażliwość na zmianę sprawia, że mētis oznacza też wiedzę wykorzystującą bardzo wnikliwą obserwację sekwencji zmian zachodzących w materii. Może to być elastyczność, wilgotność i tłusty połysk gliny podczas wyrabiania, które skłaniają garncarza do decyzji, że pora zacząć toczenie; mogą być to zmiany w przyrodzie w pobliżu myśliwego świadczące o obecności określonego gatunku zwierzyny i czasie jej przejścia, na podstawie których podejmuje on decyzje o zastosowaniu konkretnych technik i narzędzi łowieckich; może też być seria następujących po sobie wydarzeń w przyrodzie, na podstawie których rolnik podejmuje decyzję o rozpoczęciu konkretnych prac polowych. Łączy je to, że zmiany występują w powiązaniu z sobą, często w określonej kolejności, a ich pojawienie się jest sygnałem dla człowieka, że materia jest gotowa do kolejnej zmiany. Indianie ze wschodniego wybrzeża Ameryki Północnej podejmowali decyzję o porze siewu kukurydzy na podstawie wnikliwej obserwacji następstw takich symptomów: pojawienia się pierwszych jętek, powrotu określonych ptaków oraz wielkości młodych liści dębu, które powinny być już dokładnie rozmiaru wiewiórczego ucha. Natomiast koloniści, którzy używali almanachów rolniczych, za ich poradą siali kukurydzę zgodnie z datą wyznaczoną w kalendarzu, często opierając się na fazach księżyca, na przykład po pierwszej wiosennej pełni, przy czym wiosna oczywiście była kalendarzową wiosną astronomiczną. W rezultacie co jakiś czas przymrozki niszczyły kukurydzę kolonistów – indiańskiej nigdy. Data, która była dobra dla południowego Connecticut, nie nadawała się dla Vermontu, a data odpowiednia dla dolin – nie była dobra dla wzgórz (zwłaszcza ich północnych stoków). Sposób stosowany przez Indian odwoływał się do stanu miejscowej przyrody, a nie do uniwersalnych (przynajmniej w skali Ziemi) zjawisk astronomicznych, na których oparte są kalendarze. Jednak pomimo tak silnego związku z konkretnym miejscem, indiańskie rady można było stosować wszędzie tam, gdzie są dęby, wiewiórki i jętki, ponieważ zmiany zachodzące w przyrodzie układały się w podobne sekwencje, znaczące z perspektywy informacji o potencjalnych przymrozkach. W tym przykładzie porady składające się na mētis można ująć językowo, bo odnoszą się do wzroku: liście, wiewiórki i jętki przeważnie wystarczy zobaczyć, żeby je rozpoznać i określić ich stan, na przykład wielkość. Gdyby jednak symptomy miały charakter węchowy czy dotykowy, a nawet słuchowy, sprowadzenie mētis do języka byłoby chyba niemożliwe. Kłopot z wiedzą o glinie polega więc także na tym, że tylko niewielka część symptomów należących do sekwencji, która wskazuje, że wreszcie można zacząć toczyć, ma charakter wzrokowy – zdecydowana większość to symptomy dotykowe.
W nowoczesnej hierarchii społecznej nosiciele mētis stali nisko: kobiety, niewolnicy, służba, w najlepszym razie rzemieślnicy, żeglarze, handlarze koni czy bydła. To wiedza społecznie podporządkowanych i wykluczonych. Amerykański politolog i antropolog, James C. Scott, pisząc o uniwersalizujących działaniach nowoczesnej władzy i strategiach oporu lokalnych społeczności rolniczych, określał nazwą mētis rozmaite lokalne strategie radzenia sobie z rzeczywistością. „Mētis w szerokim rozumieniu tego słowa to rozległy wachlarz praktycznych umiejętności i nabytej inteligencji w odpowiedzi na stale zmieniające się otoczenie przyrodnicze i ludzkie”13. Mētis była w tym kontekście tradycyjną wiedzą lokalną i sprawdzonym sposobem przetrwania, podczas gdy techne narzucana przez nowoczesną biurokrację stanowiła tego przetrwania zagrożenie. Michel Foucault używał określenia „wiedze podporządkowane” – w liczbie mnogiej – przecież mētis jest tak zmienna i co chwila inna, że liczba pojedyncza jej nie ogarnie: „Jako wiedze podporządkowane powinno się rozumieć […] całą serię wiedz uznawanych za niekompetentne, albo niewystarczająco dopracowane: wiedze naiwne, hierarchicznie niżej stojące, jeśli chodzi o uczoność czy wymagania naukowości […], jakiego rodzaju wiedze chcecie zdyskwalifikować w chwili, gdy mówicie: «to nie jest nauka?»”14. Mētis rozumiana w ten bardziej ogólny sposób ma potencjał wywrotowy, ponieważ kwestionuje nowoczesną hierarchię wiedzy opartą na uniwersalizującej techne, potocznie znaną pod nazwą „metody naukowej”, oraz władzy opartej na biurokracji. „Jeżeli wierzyć Platonowi, Sokrates celowo nie zapisywał swoich nauk, ponieważ sądził, że filozofia działa bardziej w sferze mētis niż episteme czy techne. Tekst pisany, nawet jeżeli przyjmuje formę filozoficznego dialogu, stanowi jedynie wypreparowany zestaw suchych, skodyfikowanych reguł”15. Powyższa uwaga Jamesa C. Scotta wskazuje na ważny politycznie wymiar mētis: już samo jej istnienie i działanie kwestionuje uniwersalistyczne zapędy nowoczesnej akademii i stawia pytanie o pluralizm wiedzy. Nowoczesna akademicka nauka jest jednym z ważniejszych mechanizmów legitymizacyjnych we współczesnych stosunkach władzy. Jej zakwestionowanie z pozycji mētis może mieć wymiar polityczny, jak w wypadku przytaczanych przez Scotta przykładów społeczności chłopskich z różnych części świata, które – często dlatego, że starają się po prostu przetrwać – w taki czy inny sposób usiłują się wymknąć „uniwersalnym zasadom” i „naukowym teoriom rozwoju”. Natomiast w wypadku praktyki akademickiej uznanie mētis to wyjście ku nietekstowym rodzajom wiedzy, które wymagałoby bardzo poważnej rewizji rozumienia samej instytucji akademii, a przede wszystkim biurokratycznych, zcentralizowanych sposobów zarz ądzania wiedzą i jej wytwarzaniem.