W 2008 roku, na skutek poważnego kryzysu ekonomicznego oraz pęknięcia bańki na rynku nieruchomości, powstała duża dysproporcja pomiędzy cenami mieszkań (na sprzedaż lub pod wynajem) a płacami obywateli w Hiszpanii. Wiele osób znalazło się w dramatycznej sytuacji. W samym tylko obszarze gminnym Barcelony w 2014 roku przeprowadzono 2436 eksmisji (90,4% z powodu niewywiązania się z umowy czynszowej oraz 9,6% z powodu niewywiązania się z umowy kredytowej), przy czym Katalonia jest regionem Hiszpanii o najwyższej liczbie eksmisji (22% wszystkich w kraju)1. Są to bardzo niepokojące dane, skalą nieporównywalne do żadnego innego europejskiego państwa. Wynikają one częściowo z polityki budowlanej ostatnich dziesięcioleci, kiedy to skupiono się głównie na projektowaniu i rewitalizacji przestrzeni, co przyczyniło się do kreowania tak zwanego efektu Barcelony. Rynek mieszkaniowy został niemal całkowicie sprywatyzowany. Stworzono w ten sposób korzystne warunki dla nabycia nieruchomości przez osoby prywatne (w 2014 roku 59,6% mieszkań było własnościowych i tylko 30,3% wynajmowanych), zaprzestano natomiast inwestowania w budownictwo socjalne (do dziś to zaledwie 2% budownictwa mieszkaniowego, podczas gdy średnia UE‑15 oscyluje między 20 a 30%)2. Konieczność zmiany kierunku w dziedzinie polityki mieszkaniowej potwierdził niedawny wybór na prezydentkę miasta Barcelony Ady Colau, pierwszej aktywistki stowarzyszenia PAH (Plataforma de Afectados por la Hipoteca), zajmującego się pomocą osobom wyeksmitowanym3.
Potrzeba rozwiązania kłopotów mieszkaniowych tej części ludności, która nie ma możliwości nabycia mieszkania, uruchomiła w mieście procesy przemiany podejścia do użytkowania i zajmowania mieszkań i związanych z nimi przestrzeni. Ogólna tendencja polegająca na rozmywaniu granic pomiędzy czasem wolnym i aktywnością zawodową, pomiędzy domem i miejscem pracy, powodowana toczącymi się zmianami społecznymi, prowadzi do zmiany funkcji tradycyjnych mieszkań, sprzyjając tworzeniu przestrzeni elastycznych, tymczasowych, do użytku mieszanego i/lub wspólnotowego.
Wśród mieszkańców miast daje się ponadto zauważyć pewien opór wobec planowania urbanistycznego, odbieranego jako zbyt technokratyczne i odległe od ich potrzeb, natomiast toruje sobie drogę potrzeba samozarządzania i oddolnych inicjatyw. Eksperymentuje się z propozycjami mieszkaniowymi bliskimi idei dzielenia się przestrzenią, promowanymi często przez działające na podstawie ekonomii społecznej organizacje pozarządowe, ściśle powiązane z dzielnicami, które stosują partycypacyjne metody realizacji, zarządzania i użytkowania nieruchomości. Własność spółdzielcza, umowa użyczenia, prawo zabudowy, współwłasność, optymalizacja zasobów poprzez samozarządzanie i wspólne usługi to najczęstsze rozwiązania4. Są to, póki co, drobne inicjatywy – choć jest ich coraz więcej – nie zawsze doceniane na poziomie instytucjonalnym5.
Pogłębienie mieszkaniowego kryzysu skłoniło jednak także urząd miasta Barcelona do tego, by znaleźć i wdrożyć strategie adekwatne do potrzeb najbardziej poszkodowanych mieszkańców. Wobec tego do części wybudowanych w ciągu ostatnich lat mieszkań komunalnych zastosowano derecho a superficie, formułę pośrednią między mieszkaniem własnościowym a czynszowym, która umożliwia użytkownikom nabycie lokalu mieszkalnego w ciągu 75 lat za bardzo korzystną cenę, płatną w stałych ratach nieodbiegających od przeciętnej kwoty wynajmu mieszkania komunalnego. Gmina za to utrzymuje własność gruntu, ale zobowiązuje się odkupić od właściciela nieruchomość w razie, gdyby ten postanowił ją sprzedać w ciągu pierwszych 15 lat użytkowania. Obecnie istnieje już ponad 630 mieszkań funkcjonujących według tej formuły, w różnych dzielnicach miasta (między innymi Sants, Montjuic, Ciutat Vella), kolejnych 106 jest w budowie6. Z punktu widzenia projektanta rozwiązanie to nie jest nowatorskie w stosunku do standardów projektowania budownictwa socjalnego, także pod względem typologicznym.
Przypadkiem szczególnym jest spółdzielnia La Borda, która – razem ze stowarzyszeniem architektów LaCol – proponuje bardziej przystępne cenowo mieszkania, a jej działalność nie jest nastawiona na zysk. Inicjatywa opiera się na regule określonej przez Stowarzyszenie Kooperatywnego Zamieszkiwania (Modelo de Cooperativa de Uso, MCU), zgodnie z którą własność przestrzeni mieszkaniowych jest wspólna. Ich współwłaściciele mają prawo do bezterminowego użytkowania nieruchomości (derecho de uso) po wpłacie zaliczki i regulowaniu miesięcznej kwoty najmu według preferencyjnej stawki. Projekt, opracowany w 2012 roku, zakłada wybudowanie 32 mieszkań, tak zwanych jednostek współmieszkania, dla około 60 współwłaścicieli w dzielnicy Sants, nieopodal byłych XIX‑wiecznych zakładów przemysłowych Can Batlló. Urząd miasta Barcelony, zachowujący dla siebie derecho de superficie, oddał spółdzielni w użytkowanie grunty publiczne. Dzięki bankom spółdzielczym, które funkcjonują, opierając się na ekonomii społecznej, wspólnicy mogli zaciągnąć kredyt. U podstaw projektu stoi kilka wytycznych: partycypacja współwłaścicieli w całym procesie, stworzenie elastycznej infrastruktury przystosowanej do zmieniających się w czasie warunków, aktywizacja społeczności poszczególnych dzielnic oraz zwrócenie uwagi na równouprawnienie płci. Żeby sprzyjać poprawie warunków życia wspólnoty i podnieść jakość usług, włączając przestrzenie wspólne, podjęto kilka decyzji architektonicznych, takich jak zaprojektowanie wewnętrznego podwórka, przestrzeni wspólnych na środkowych piętrach oraz usługowych na parterze, bezpośrednio połączonych z ulicą.
Spółdzielnia Sostre Civíc, działająca według tego samego systemu, wypromowała projekt „Princesa 69”, polegający na rewitalizacji już istniejącego budynku w centrum miasta (dzielnica Born), przeznaczonego dla potrzebujących rodzin, wśród których znalazły się także te stowarzyszone w PAH. Budynek zostanie wyposażony we wspólne usługi, instalacje ekologiczne i źródła energii odnawialnej, rozmieszczone na różnych piętrach i na tarasie. W tym celu stworzono kilka pracowni partycypacji projektowej, dzięki którym każda rodzina może wziąć udział w projektowaniu i współpracować z technikami przy wypracowaniu własnego modelu współmieszkania, włączając w to przestrzenie produkcji dla wspólnoty, takie jak ogródki miejskie i świetlice.
Doświadczenia te są jednak nadal ograniczone, jednostkowe i mało znaczące, także dlatego, że brakuje stosownego ustawodawstwa sprzyjającego zarządzaniu tego typu inicjatywami i pozyskiwaniu na nie dotacji. Przede wszystkim jednak niewystarczające są narzędzia urbanistyczne i architektoniczne potrzebne do ich realizacji. Zjawisko samo w sobie zaś niewątpliwie nie jest nowe, niektóre idee eksplorował w architekturze już ruch modernistyczny. Ponadto najciekawsze rozwiązania w projektowaniu nowych zespołów mieszkaniowych czerpią z historii architektury, w szczególności wykazują powiązania z XIX‑wiecznymi utopiami (Charles Fourier, Robert Owen etc.) oraz z rozmaitymi formami XX‑wiecznej spółdzielczości (np. co‑housing lat 60. w Danii i w Stanach Zjednoczonych, system spółdzielczy wypracowany we Włoszech w latach 70.–80.). Najważniejszymi wreszcie punktami odniesienia dla projektowania i budowania różnych form „wspólnego” mieszkania są systemy własności spółdzielczej zrzeszone w stowarzyszeniach (tenant‑owner’s association), bardzo popularne w Danii (Andel), Holandii (Vereniging van Eigenaren) i Szwecji (bostadsrättsförening)7.
Niektóre nowsze eksperymenty na południu Europy stosują metody cooperative housing, w szczególności duński co‑housing, uznany za sprawiedliwszą alternatywę dla nabycia pierwszego mieszkania8. W Hiszpanii, także we Włoszech i w innych krajach Europy Południowej, przeprowadzane są pewne doświadczenia pośrednie pomiędzy co‑housingiem (vivienda colaborativa w Hiszpanii) a „ekowioskami”, opartymi na partycypacji projektowania i wspólnym podziale przestrzeni i dóbr. Ich ograniczeniem jest jednak to, że często nie wyróżniają się jakością architektoniczną i przedstawiają się jako rozwiązania elitarne, przeznaczone dla wąskich grup odwołujących się do tematów ekologicznych, do ideału „odejścia od wzrostu” (decroissance) i izolujących się od miasta.
Temat dzielenia się przekracza jednak definicję budynku mieszkalnego i obejmuje także inne doświadczenia przestrzeni i procesów partycypacyjnych rozproszonych w przestrzeni miejskiej. Mieszkanie odgrywa w ten sposób również rolę czasowej przystani; w mieście mnożą się usługi oraz przestrzenie „partycypowane” zewnętrzne i rozproszone: miejsca zbiorowego żywienia i pracy (co-working), usługi pralnicze – to tylko te należące do nowych typologii, które zmieniają powoli dynamikę dzielnicy i percepcję przestrzeni publicznej, odbieranej poniekąd jako przedłużenie domowej i prywatnej. Inicjatywa „Buits Urbans” (Miejskie Pustki), realizowana w ostatnich latach w Barcelonie, sytuuje się właśnie w tej perspektywie, gdyż instytucjom i stowarzyszeniom oddaje niekomercyjnie do czasowego użytku (na okres od jednego do trzech lat) grunty oraz przestrzenie puste i nieużywane, mapowane za pomocą Plan de Buits (mapy pustostanów), mają one być wykorzystywane na usługi dla wspólnoty. Do dziś 147 instytucjom oddano 45 895 m2 powierzchni do wykorzystania dla stworzenia ogródków miejskich, rewitalizacji przestrzeni dla inicjatyw kulturalnych i związanych ze sztuką, sportem, dla działalności społecznej i edukacyjnej skierowanej do młodzieży i dzieci. Wśród 19 uruchomionych inicjatyw znajduje się na przykład Bicipark w Carrer Numancia, parking strzeżony dla rowerów zarządzany przez osoby z grup społecznie wykluczonych w ramach działalności prywatnej fundacji Formació i Treball. Z kolei projektem „Espai Gardenyes” zarządza stowarzyszenie kulturalne Casa Orlandai, które utworzyło w dzielnicy Sarria ogródki miejskie i punkt spotkań pełniący funkcję sąsiedzkiej agory. Wśród projektów, które wygrały ostatni konkurs grantów urzędu miasta w 2015 roku, najciekawszy jest chyba ten składany przez Associació de Veins i Veines de la Sagrada Família, który przewiduje realizację dzielnicowej stołówki socjalnej, wyposażonej w obszerne podwórko, ogródek miejski i wielofunkcyjną bieżnię sportową. We wszystkich tych inicjatywach najważniejsze jest dzielenie się i bycie razem. Cele te, przełożone na język architektury, zakładają projektowanie i realizowanie:
- praktyk mieszkaniowych nastawionych nie na zysk, ale na budowanie wspólnoty;
- alternatywnych modeli własności i mieszkania (spółdzielnie, co‑housing oraz eksperymentalne modele budowlane współmieszkania);
- powiązanych z zespołami mieszkaniowymi struktur i przestrzeni przeznaczonych na cele socjalne i wspólną pracę;
- nowych relacji między przestrzenią publiczną a prywatną (w kategoriach przestrzennych i zarządzania);
- sprawiedliwej partycypacji w kosztach i korzyściach (poprzez stworzenie nowych form architektonicznych, zarządzania i dostępu do wspólnych przestrzeni mieszkaniowych).
Wśród najbardziej znamiennych aspektów projektowych należy wymienić nowe relacje między strefą publiczną a prywatną. Definicja tego, co domowe, zmienia się, przekraczana jest granica między przestrzenią indywidualną a publiczną, między domem a miastem. Ludzie od zawsze pragną mieć do własnej dyspozycji przestrzeń prywatną, mogąc jednocześnie kontaktować się ze swoim społecznym otoczeniem w stały i bezpieczny sposób. Właśnie do tego zmierzają niektóre rozwiązania budowlane. Rozkład mieszkań, połączone z nimi przestrzenie kolektywne i usługowe, wejścia do budynków i tarasy są tak projektowane lub przeprojektowywane, by dostosować je do nowych warunków i otworzyć na przestrzeń publiczną. Podważana jest idea domu jako miejsca zamkniętego, zastrzeżonego, faworyzowana jest natomiast przestrzeń zbiorowa, która staje się punktem odniesienia dla „jednostek współmieszkania”.
Poczucie bycia „między swoimi” staje się ważne w pośredniej przestrzeni między sferą publiczną a prywatną9, gdzie nabierają znaczenia „progi” i granice między tym, co zewnętrzne i wewnętrzne. Taras na przykład, typowy dla domów miejskich w krajach śródziemnomorskich, w wypadku projektu „Princesa 69” staje się ważnym elementem architektonicznym, który pełni wspólnotowe funkcje produkcji (ogródki miejskie i system energetyczny) czy przestrzeni zgromadzeń (zebrania, warsztaty). Przestrzeń ta może być wykorzystana nawet jako miejsce publiczne dostępne bezpośrednio z ulicy.
Przedsionek i strefy pośrednie między mieszkaniami nadają się do nowych funkcji użytkowych, tworząc różne typologie wspólnych, elastycznych i różnorodnych przestrzeni, które działają czasowo i wymiennie w zależności od zmieniających zapotrzebowań (jedzenie, praca, odpoczynek i tak dalej). Tak dzieje się w projekcie La Borda i LaCol, w którym nawet elementy konstrukcyjne są tak pomyślane, by dostosowały się do potrzeb mieszkańców i ich rytmu życia. Wspólnotowe zamieszkiwanie i użytkowanie budynków oraz przestrzeni przynosi ewidentną korzyść społeczeństwu, szczególnie w sytuacji kryzysu, może bowiem sprzyjać tworzeniu typologii mieszkaniowych przyczyniających się do poprawienia jakości życia i integracji mieszkańców miasta – to warunek podstawowy dla kreowania autentycznych postaw obywatelskich.
W definicji elastycznego, opartego na partycypacji projektu zmieniają się odpowiednio także praca i wizerunek projektanta. Architekt nie powinien być tylko tym, który rysuje budynek lub projektuje określone rozwiązania, musi być także zdolny do tego, by odegrać bardziej złożoną rolę. Musi brać pod uwagę szereg aspektów: techniczne, estetyczne, finansowe i społeczne, powinien także umieć znaleźć i wybrać rozwiązania architektoniczne i projektowe najbardziej adekwatne do potrzeb społecznych.