Z jednej strony – liczby: gatunków, hektarów, metrów sześciennych drewna, lat, pieniędzy, ich przeliczników, paragrafów, kilka ogólnodostępnych informacji do zebrania w poręczny pakiet. Z drugiej strony – drzewa. Zupełnie inne byty niż my. Tu każdy jest inny: zwierzęta, grzyby, porosty. Oddziałują na wiele sposobów, godne szacunku. Nie jestem specjalistką, nie jestem dziennikarką, nie jestem obiektywna. Możesz zweryfikować informacje, które przytaczam, nie zrezygnowałam z osobistego spojrzenia. Jeśli czujesz niedosyt wiedzy, nie wahaj się szukać dalej.
Tu giną ostatnie naturalne lasy
– Dokąd ty właściwie jeździsz?
– Pogórze Przemyskie, region Puszczy Karpackiej, obszar około 315 hektarów. Większość: własność Skarbu Państwa, w zarządzie Państwowego Gospodarstwa Leśnego Lasy Państwowe (LP), Nadleśnictwo Bircza. 20 kilometrów od Przemyśla, w pobliżu trasy na przejście graniczne w Krościenku, między Makową a Arłamowem. Blokada wycinki na terenie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego.
Projekt utworzenia w tym miejscu rezerwatu i ochrony tego unikalnego fragmentu przyrody przedstawiono już 120 lat temu, a starania na wszystkich poziomach prawnych i administracyjnych trwają od lat 30. Wolisz poznać historię tego miejsca czy jego niezwykłe wartości przyrodnicze?
Większość lasów w Polsce kwalifikuje się do kategorii „gospodarcze” – nasadzenia traktowane podobnie jak inne uprawy, zasób odnawialny. O ich sytuacji decyduje faza wzrostu: jeśli drzewa osiągnęły tak zwany wiek rębny, idą pod topór. Taki las poznajesz, zanim w niego wejdziesz – proste pnie stoją w równych odstępach, rzadko zdążą zgrubieć, w poszyciu zazwyczaj dzieje się niewiele. Co kilka–kilkanaście lat wycinana jest spora część drzewostanu. Cięcia uzupełniające, powtarzane co jakiś czas, pomagają „malować światłem dno lasu”, czyli przygotowywać przestrzeń do szybkiego wzrostu kolejnych pokoleń drzew. To metoda nieco łagodniejsza niż zręby całkowite, czyli wycinka całej roślinności na obszarze danego wydzielenia, stosowana nawet dziś w wielu krajach, także na naszym kontynencie (rumuńskie Karpaty, Skandynawia).
Na terenie Europy przetrwały nieliczne i niewielkie obszary roślinności o cechach naturalnego lasu pierwotnego. W tych miejscach spotkasz rośliny wskaźnikowe, czyli takie, które nie są widywane w lasach uprawianych przez człowieka. Lasy pierwotne mają wartość przyrodniczą o unikalnym charakterze. Powstały bez udziału człowieka i niemożliwe jest ich sztuczne odtworzenie. W warunkach gospodarki leśnej po prostu nie zachodzą zjawiska normalne w przyrodzie pozostawionej samej sobie.
Działacze na rzecz projektowanego Turnickiego Parku Narodowego zidentyfikowali na jego (oby) przyszłym obszarze 18 wskaźnikowych gatunków porostów, 375 gatunków grzybów, w tym 152 wielkoowocnikowe, 1796 stanowisk chronionych gatunków mchów i 4852 stanowiska wątrobowców. Nie wymagam od Ciebie, byś zdawał sobie sprawę, co to tak naprawdę znaczy. Od tego są specjaliści, i to oni sygnalizują bogactwo pewnych form życia, znacznie większe niż w przeciętnym lesie. Na terenach Turnickiego pojawiają się niedźwiedzie, wilki, rysie, żbiki. Orzeł przedni, dzięcioł trójpalczasty, sóweczka. Gdy piszę te słowa, rośnie tam 5976 drzew o wymiarach pomnikowych (kryteria dla pomników przyrody: obwód przekraczający 250 centymetrów dla jodły, 300 centymetrów dla buka, na wysokości pierśnicy, czyli 1,3 metra). Gdy będziesz to czytał, na pewno będzie ich już mniej – wciąż znikają.
Korzystałam z materiału przygotowanego w 2013 roku przez Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze. Można z nim się zapoznać na przykład na stronach WWF-u, w opracowaniu Dokumentacja dla rezerwatu przyrody „Reliktowa Puszcza Karpacka” wraz z projektem zarządzenia Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska w Rzeszowie w sprawie uznania za rezerwat przyrody, z podpisem prof. dr. hab. Zbigniewa Mirka1. Autorzy raportu podkreślają, że pilną potrzebę utworzenia rezerwatu uzasadniają zebrane tu wyniki badań przyrodniczych. Przedmiotem zarządzenia RDOŚ miałoby być rozszerzenie ochrony najcenniejszych ekosystemów, wyłączenie ich z prac leśnych.
Pismo otrzymali: Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej (Bronisław Komorowski), Ministerstwo Środowiska, Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Rzeszowie, Państwowa Rada Ochrony Przyrody, Urząd Marszałkowski w Rzeszowie, Prezydium Polskiej Akademii Nauk, władze II Wydziału Nauk Biologicznych i Rolniczych Polskiej Akademii Nauk. Logotypów dokumentowi udzieliły Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, WWF i Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody – The International Union for Conservation of Nature (IUCN), związana z ochroną dziedzictwa przyrodniczego.Turnicki Park Narodowynadal nie powstał.
Historia starań o utworzenie Turnickiego jest o wiele dłuższa. W 1920 roku tereny dzisiejszych okolic Arłamowa, Makowej i Huwnej dostała, na mocy zapisu Pawła Tyszkowskiego herbu Gozdawa, Polska Akademia Umiejętności. Gdzieś między tą darowizną a 1938 rokiem pojawił się pomysł utworzenia „Wschodniokarpackiego Parku Narodowego”. Potem wybuchła wojna, a wiadomo, co jej zwycięzcy zrobili z pomysłami arystokratów, w tym ich zapisami dla instytucji naukowych.
Na skutek akcji „Wisła” okolica straciła 70 procent mieszkańców. Na tragicznych i pełnych bólu losach Polaków i Ukraińców skorzystała przyroda. Las wchłaniał opuszczone wsie, do dziś każdej wiosny o historii świadczą białe plamy drzew owocowych z zaanektowanych sadów. Znikaniu śladów ludzkich siedzib sprzyjało ogrodzenie i zamknięcie dla zwykłych odwiedzających około trzystu hektarów lasu w pobliżu Jamnej. Niezwykłych kręciło się tam stosunkowo niewielu, las zyskał trochę czasu dla siebie, wyłączony z użytkowania obowiązującego w innych częściach kraju. Polega ono na regularnym pozyskiwaniu drewna, traktowanego jak uprawa.
Starych drzew się nie wycina
W starym lesie czas działa na korzyść przemian i procesów tworzących łańcuch życia: od małych mchów i dyskretnie przerastających różne miejsca grzybów, poprzez drzewa – domy ptaków, kryjówki drapieżników. Przemiany z jednej formy w drugą doskonale widać na pniach starych drzew. Jednym z symboli Turnickiego Parku Narodowego jest złamany pień buka lub jodły, jakich wiele między wciąż żyjącymi drzewami. Stare, często „pomnikowe” pnie w którymś momencie pękają na wysokości kilku metrów – odziomek pozostaje na miejscu, a korona spada w poszycie i wzbogaca je przez następnych kilka–kilkadziesiąt lat. Pionowa część takiego olbrzyma kojarzy się obrośniętą hubami kolumną, są w niej dziuple, mrowiska i gawry. Drugi fragment lub fragmenty, które wcześniej były koroną, leżą w pobliżu. Huby rosną równolegle do ziemi, a prostopadle do pierwotnego biegu pnia. Ginący w paprociach kadłub jest królestwem grzybów, ślimaków i owadów, świeżutkim wiosną, jaskrawym jesienią, kiedy łysieją korony buków i w poszyciu trwa miniaturowy festiwal.
Turnicki to siedlisko i ostoja o kluczowym znaczeniu dla polskiej populacji wilka, rysia, żbika i orła przedniego (w Polsce żyje około trzydziestu par tych ptaków, z czego połowa w województwie podkarpackim), największy matecznik niedźwiedzia w Europie. Puszcza Karpacka polskim Yellowstone? Obejmuje Bieszczady, Beskid Niski i Pogórze Przemyskie. Właśnie tu mogą się rodzić i dorastać kolejne pokolenia dużych drapieżników.
Pod koniec lat 60. XX wieku ten kawałek naszego kraju dostał rolę życia. W ogrodzonym lesie proklamowano tak zwane Państwo Arłamowskie, ze stolicą w postaci Ośrodka Wypoczynkowego Urzędu Rady Ministrów. Gościli tu, Breżniew, Tito, Honecker. Szychy przylatują na specjalne lotnisko, polują w grodzonym lesie na dokarmione sarny. Konne grupy ochotników patrolują teren, chcą mieć pewność, że nikt poza uprawnionymi osobami nie korzysta z piękna tego obszaru.
W stanie wojennym w Arłamowie był internowany Lech Wałęsa. W 1991 roku ośrodek został przekazany gminie Ustrzyki Dolne. Obecnie nazywa się Hotel Arłamów i jest dobrze doinwestowany, nie wiem przez kogo, a mnie to ciekawi. Między innymi trenuje tu kadra reprezentacji Polski w piłce nożnej.
Resztą terenów dawnego Państwa Arłamowskiego zarządzają w tej chwili Lasy Państwowe. Traktują obszar projektowanego Turnickiego Parku Narodowego jak zwykły las gospodarczy, również na stanowiskach występowania drzew o wymiarach pomnikowych i chronionych zwierząt. Krzywda nie dzieje się za to tradycji łowieckiej – wielu tutejszych leśników spełnia się jako myśliwi, a choć w lasach ubywa starych drzew, pojawiają się nowe ambony i paśniki.
Na mapach las składa się z wydzieleń, czyli mniejszych obszarów. Są objęte Planami Urządzania Lasu i traktowane jak źródło zasobów drewna. Dzięki planom można precyzyjnie określić skalę strat autentycznej leśnej substancji. Ruszamy w teren z mapą i na własne oczy widzimy, jak wygląda drzewostan, który w danym roku pójdzie pod topór i młotek.
Pierwsze wzmianki o „lesie turnickim” pojawiają się podobno w nadaniach Kazimierza Wielkiego. Towarzyszy im informacja o prastarości i olbrzymich pniach. Z dużym prawdopodobieństwem tutejszy las, rozumiany jako wymiana kolejnych pokoleń drzew, istniał więc od ostatniego zlodowacenia, czyli od kilkunastu tysięcy lat. Zachowanie go byłoby wyrazem szacunku dla zdarzeń, które pozwoliły mu powstać, a naszym przodkom osiedlić się w jego pobliżu. Lasy środkowej Europy są wyjątkowe, a my jesteśmy w wyjątkowej sytuacji, mogąc zrobić dla nich coś dobrego.
Turnicki teraz
O co chodzi z gospodarką leśną? Przecież lasy się sadzi, czyż nie? Nie. I nie trzeba być specjalistą/specjalistką od ochrony przyrody, żeby załapać różnicę między lasem, w którym pracował ciężki sprzęt, lasem wycinanym z pozostawieniem wybranych drzew a lasem od dłuższego czasu wolnym od gospodarki leśnej. Różnicę widać w partiach poszycia. Jego gęstość i liczba gatunków to nie wszystko. Nie do końca uchwytne powiązania między gatunkami roślin i zwierząt ściśle zależą od spójności ekosystemu. Działalność człowieka wpływa na procesy zachodzące w lesie: obieg wody, zależny od struktury gleby, wymianę gazów i zatrzymywanie węgla. Wycinka drzew łączy się z wytyczaniem gęstej sieci dróg zrywkowych, przecinających (dosłownie!) poszycie lasu. Skutek: erozja gleb i osłabienie zdolności retencyjnych, istotna przyczyna powodzi i podtopień.
Stanowisko współczesnej nauki wobec zmian klimatycznych i konieczności ochrony przyrody jest więcej niż jasne. Od tego, czy zadbamy o najbliższe tereny zielone, zależy dobrostan nasz i przyszłych pokoleń.
W podcaście „Zrównoważeni” fundacji The Climate Lab Piotr Klub z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze wymienił strony zainteresowane tematem Turnickiego Parku Narodowego: Lasy Państwowe, organizacje ekologiczne, samorządy i społeczność lokalną2. Wśród organizacji wyszczególnił Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze (to ją reprezentuje), Inicjatywę Dzikie Karpaty i kolektyw Jaki będzie Las?, twórcę kampanii społecznych na rzecz obywatelskiej ochrony przyrody. Organizacje i ruchy obywatelskie zgadzają się, że warto utworzyć Turnicki Park Narodowy. By wspierać działania na rzecz ochrony przyrody, używają różnych strategii: jedne grupy prowadzą badania i składają projekty objęcia ochroną prawną, inne dosłownie przykuwają się do drzew. Stroną w sprawie utworzenia parku może i powinna stać się również opinia publiczna, bo jej nacisk często wywiera większe wrażenie niż argumenty naukowców. Wokół Turnickiego dzieje się coraz więcej, nie kończy się na składaniu pism. Do tradycyjnych urzędowych ścieżek dołączają petycje, zrzutki i zasięgi w mediach społecznościowych. W kilku miastach odbywają się spotkania, pikiety i benefity. Pozwala to włączyć się w sprawę Turnickiego na różnych poziomach zaangażowania. Im większe zainteresowanie tematem i podanie go dalej, tym większe szanse na spełnienie postulatu utworzenia parku.
Od kilku lat trudno przeoczyć wzmożone zainteresowanie lokalną turystyką, spowodowane doświadczeniem pandemii COVID-19. Rośnie zainteresowanie ochroną przyrody w najbliższym otoczeniu, jej świadomość i potrzeba sprawczości. Od kilku, kilkunastu lat w większych i mniejszych ośrodkach działają grupy aktywistów miejskich.
Park narodowy jest specyficzną formą ochrony przyrody. Towarzyszy jej infrastruktura umożliwiająca odwiedzającym doświadczanie natury bez czynienia szkód. Powstają więc centra edukacyjne, ścieżki i szlaki turystyczne, potrzebni są przeszkoleni ratownicy i administracja. Baza noclegowa i ścieżki rowerowe dają szansę na rozwój okolic parku. Dla entuzjastów przyrody pojawiła się okazja, by nowo powstały park narodowy zaprojektować na poziomie edukacji przyrodniczej.
Unia Europejska narzuca państwom członkowskim wskaźniki ochrony terenów. Już choćby ze względu na te wymagania utworzenie Turnickiego Parku Narodowego wydaje się kwestią czasu.
Z badań przytoczonych przez Patryka Strzałkowskiego i Dominika Szczepańskiego w projekcie reporterskim Niewidzialny Park Narodowy wynika, że co piąty mieszkaniec gminy Bircza pracuje w lesie. Chociaż 79 procent osób z tego regionu nie wiąże swojej przyszłości z wycinką3, okoliczni mieszkańcy nie są bezwarunkowo otwarci na utworzenie parku narodowego. Niektórzy się boją, że stracą możliwość zarobkowania jako pilarz, innym wydaje się nie do przyjęcia, że bliżej nieokreślona grupa ekologów lub unijnych urzędników zabroni wstępu do lasu, pozyskiwania drewna. Część po prostu woli się nie wypowiadać – nie trzeba nawet dziennikarskiego śledztwa, żeby zrozumieć: dominującym graczem w okolicy są Lasy Państwowe. Zatrudniają ludzi, inwestują w infrastrukturę, oddziałują na decyzje lokalnych samorządów.
Zapraszamy do rozmowy o Turnickim Parku NarodowymM
Dzięki współpracy Inicjatywy Dzikie Karpaty (IDK) i kilku innych organizacji powstała mapa „Turnicki turystycznie”. Zaznaczono na niej ciekawe turystycznie punkty w przyszłym Turnickim Parku Narodowym. Stworzenie mapy poprzedziły rozmowy z mieszkańcami okolicy. W legendzie oprócz informacji przyrodniczych i historycznych widnieją lokalne agroturystyki, których właściciele otwarcie wyrażają poparcie dla powołania parku.
Podsumujmy nazwiska i daty. 1938 – Tadeusz Trell; 1968 – Jerzy Piórecki; 1982 – Janusz Kotlarczyk; 1992 – Stefan Kozłowski; organizacje i instytucje: Pracownia Na Rzecz Wszystkich Istot, Fundacja Dziedzictwo Przyrodnicze, Komitet Ekologii Polskiej Akademii Nauk, Inicjatywa Dzikie Karpaty, Extinction Rebellion Kraków, Jaki będzie Las?, Kolektyw Wilczyce. W ciągu dziesięcioleci kolejne próby powołania Turnickiego Parku Narodowego rozbijały się o procesy administracyjne, poddawały się upływowi czasu. Po przemianach ustrojowych decyzja o powołaniu parku należała przez jakiś czas do rządu RP, w 1996 roku przeszła w gestię lokalnych władz. Do apeli naukowców dołączały grupy aktywistów i aktywistek.
24 kwietnia 2021 roku na terenie projektowanego Turnickiego Parku Narodowego zainicjowano społeczną blokadę wycinki, prowadzoną przez aktywistów i aktywistki z IDK. Protestujący rozbili obóz przy dojeździe do kilku leśnych dróg zrywkowych, tuż obok szosy z Makowej do Arłamowa. Na kawałku płaskiego terenu stoi przyczepa, a na drzewach podwieszono platformę z namiotem. Ta konstrukcja bezpośrednio zapobiega przejazdowi pojazdów leśnych – liny namiotu są rozciągnięte w poprzek drogi zrywkowej. Przejazd tym odcinkiem spowoduje zerwanie się liny i zagrożenie dla ludzkiego życia, jeśli w namiocie znajduje się człowiek. Blokowanie przejazdu leśników stosuje się doraźnie, bezpośrednio, by zamanifestować sprzeciw, upomnieć się o zatrzymanie wycinki w wydzieleniach sąsiadujących z blokadą. Po miesiącach trwania blokady leśnicy przestali używać tych duktów. Platformy wciąż wiszą, podobnie jak transparenty nad obozem: TU GINĄ OSTATNIE NATURALNE LASY – TURNICKI TERAZ – ŻĄDAMY UTWORZENIA TURNICKIEGO PARKU NARODOWEGO – ZAPRASZAMY DO ROZMOWY O TURNICKIM PARKU NARODOWYM…
Miejsce jest raczej symboliczne. Tereny projektowanego Turnickiego Parku Narodowego pokrywa siatka dróg zrywkowych o łącznej długości tysięcy kilometrów. Obóz założono przy uczęszczanej drodze, by kierowcy przejeżdżający obok blokady widzieli banery i instalacje zamontowane przez aktywistów i aktywistki. Blokada stoi nieprzerwanie od ponad dwóch lat, zmieniają się tylko uczestnicy. Ciągłość ma sygnalizować trwanie w postulacie ochrony lasów, umożliwia też monitorowanie ich stanu w rejonach szczególnie cennych przyrodniczo, a mimo to objętych wycinką prowadzoną przez Lasy Państwowe. Aktywiści i aktywistki IDK na bieżąco monitorują sytuację na szeroko rozumianym południowym wschodzie Polski – oprócz Pogórza interesują ich Bieszczady i okolice. Te same problemy, wynikające z zarządzania terenem przez Lasy Państwowe, pojawiają się w różnych miejscach Polski, właściwie w każdym regionie.
Monitoring leśny polega na wyprawach aktywistów i aktywistek do poszczególnych wydzieleń lasu. Na podstawie informacji pozyskanych z nadleśnictw grupy „patrolowe” mierzą i fotografują drzewa przeznaczone do wycinki oraz nanoszą na mapy ich lokalizacje. Inwentaryzacja uzupełnia mapy przyszłego parku narodowego o wiedzę na temat przyrody tego miejsca. Pozwala też poznać zasięg nieodwracalnych strat: coraz częściej dokumentacja przynosi alarmujące wyniki.
Obecność organizacji ekologicznych w turnickich lasach przyczyniła się do wykrycia i zgłoszenia wielu nadużyć ze strony pracowników leśnych i administracji Lasów Państwowych. W ostatnich latach między innymi typowano do wycinki (i pomimo obietnic ostatecznie wycięto) buki i jodły o rozmiarach pomnikowych, prowadzono wycinkę w obszarze lęgowym orłów przednich, wycinano drzewa w bezpośrednim sąsiedztwie gawr niedźwiedzi. Szczegółowa dokumentacja, składająca się z fotografii, pomiarów i lokalizacji, odnotowuje wycinkę ponadstuletnich drzew, wartkie strumienie w koleinach dróg zrywkowych.
Na rok 2023 na terenach lasów dawnej Puszczy Karpackiej (Pogórze, Góry Słonne, Bieszczady) planowane jest pozyskanie drewna na zwykłych zasadach przyjętych przez LP dla lasów gospodarczych. Organizacje ekologiczne zwróciły uwagę, że wśród drzew przeznaczonych do wycinki tylko w Nadleśnictwie Krasiczyn znalazły się 262 drzewa o wymiarach pomnikowych. Są to między innymi jodły pamiętające XIX wiek, o obwodzie ponad czterech metrów. Nadleśnictwo Krasiczyn wydało oświadczenie, że wycinka, nawet tak dużych drzew, jest „działaniem jak najbardziej racjonalnym, etycznym i podyktowanym troską o polską przyrodę”, a pozyskanie drewna nie odbywa się ze względu na kryteria finansowe, lecz jest „efektem ubocznym pracy leśników”4.
Wycinka pozostałości Puszczy Karpackiej znalazła się w pięciopunktowym zestawieniu najbardziej zbrodniczych działań wobec przyrody w Polsce w 2022 roku według redakcji OKO.press5. Za towarzystwo ma zatrucie Odry, mur na granicy z Białorusią, otwarcie przekopu Mierzei Wiślanej oraz serię tragicznych przypadków, w których myśliwy pomylił kogoś/coś z dzikiem i postrzelił. W ubiegłym roku po raz pierwszy spotkałam się z Turnickim. Nie jestem zawodową ekolożką. Jestem poetką, historyczką sztuki, pracuję w muzeum. Nigdy nie myślałam, że będę pisać o Turnickim. Podobnie jak wiele osób, które spotykam w tamtym miejscu, jeżdżę tam, ponieważ uważam to za swój „obowiązek, prawo i frajdę” – jak podsumował krakowski poeta Patryk Kosenda.
Dzikie jest tu
Do Turnickiego pojechałam jakieś dwa tygodnie po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Po kilkunastu dniach intensywnej pracy i śledzenia na bieżąco wiadomości ukryłam się w miejscu bez zasięgu. Brodziłam między drzewami w sypkim śniegu i czułam, że TU coś wybudza mnie z obronnego letargu, w którym chowałam się w mieście. Oddychałam, patrzyłam na hubiaste pnie buków i jodeł. Wiedziałam o tym miejscu mniej, niż Ty będziesz wiedzieć po lekturze mojego artykułu, ale dodawało mi siły.
Tak, po prostu wyskoczyłam tam naładować baterie, i się udało. Nie przeszkodziły mi ówczesne niepokoje na blokadzie. Kilka dni wcześniej tuż obok barakowozu aktywistów jeździła jakaś leśna maszyna, rozryła podmarznięte błoto i uszkodziła blokadowe konstrukcje. Efekty tego przejazdu obozowicze odczuwali przez całe lato – woda z lasu ściekała zrywkową rynną wprost pod wejście, do kuchni polowej. Zjawił się dziennikarz z lokalnej gazety, w siedzibie Lasów Państwowych próbowaliśmy wyjaśnić incydent. Ostatecznie sprawa rozeszła się po kościach, przecież nikt nie ucierpiał. Ot, epizod, wszyscy kiedyś o nim zapomnimy. Marginalna historia, ale w drodze powrotnej pociągiem relacji Przemyśl–Kraków, trzy tygodnie po inwazji orków na Ukrainę, posłużyła mi za przyczynek do wyciągnięcia dwóch wniosków. Po pierwsze, lasy są potrzebne. Wymilczana, nasycona powietrzem i światłem, wracałam do siebie z pomysłami na dalsze działania. Po drugie, to nie jest tak, że kiedy dzieje się coś wielkiego i strasznego, lokalne małe draństwa ustają. One dzieją się bez przerwy, choćby świat na moment zrezygnował ze swojej codzienności i rzucił się pomagać ofiarom. Leśna maszyna pojawiła się w obozie IDK, kiedy był niemal pusty. Nieliczną grupkę łatwiej zastraszyć, więc może leśnikom się wydawało, że wybrali dobry moment na zakończenie protestu. Pomylili się, choć nie wiemy, ile czasu wymaga wprowadzenie systemowych korekt ani jak długo utrzyma się ta forma manifestacji.
Sytuacja w Turnickim zmienia się dynamicznie. Wiele się tam dzieje, zarówno złego, jak i dobrego. Kanały społecznościowe na Facebooku i Instagramie są na bieżąco prowadzone przez IDK, Fundację Dziedzictwo Przyrodnicze (Turnicki Park Narodowy – projektowany) Extinction Rebellion (XR Kraków); wiele informacji przekazuje dalej polski Greenpeace, dołączają inne organizacje przyrodnicze. Będziemy informować i przypominać o sprawie dopóty, dopóki tereny Turnickiego Parku Narodowego nie zyskają ochrony prawnej, a otulina parku nie stanie się miejscem, w którym, jak był uprzejmy podsumować pracownik Lasów Państwowych, będzie można „robić wszystko, tylko nie uprawiać gospodarkę leśną i polowania”. Pod słowem „wszystko” w tym kontekście mieszczą się: spacery, gry terenowe, aktywny wypoczynek, edukacja i badanie przyrody. Chcemy mieć pewność, że taka przyszłość okolic Turnicy to wyłącznie kwestia czasu.