Falisty krajobraz środkowych Czech zagęszcza się w Pradze w szczególnie pięknej konfiguracji. Wzdłuż szerokiego zakola Wełtawy wznosi się rozłożyste wzgórze, które uwypukla zakrzywienie rzeki. Wzgórze i rzeka leżą naprzeciwko siebie jako dwie uzupełniające się moce, które ożywiają krajobraz siłą ekspresji1
Tak opisywał sytuację Pragi teoretyk architektury o fenomenologicznej orientacji Christian Norberg-Schulz w swojej książce Genius loci, opublikowanej po raz pierwszy w roku 1979 i do dziś należącej do kanonu teorii architektonicznej. Książka ukazała się w okresie krytycznego przewartościowania modernistycznego podejścia do myślenia i twórczości nie tylko w architekturze, lecz praktycznie we wszystkich dziedzinach ludzkiej działalności. Podważano racjonalistyczne przesłanki nowoczesności, pojawiało się żywe zainteresowanie nie-tylko-racjonalnym podejściem do świata, alternatywnymi możliwościami jego interpretacji. Fenomenologiczne ukierunkowanie na „świat naturalny, na jego zmysłową percepcję i przeżywanie dostarczało inspirującej wskazówki dla podążania tą drogą. O ile dla architektury modernizmu przestrzeń była abstrakcyjną, geometryczną wielkością, o tyle teraz miejsce stało się konkretną częścią świata naturalnego, którego jakość nie może zostać do końca uchwycona w sposób racjonalny”2. Praga, która dla Norberga-Schulza stała się podręcznikowym przykładem „romantycznego miasta”, została obdarowana niepowtarzalnym położeniem. Morfologia tutejszego pejzażu z jednej strony przyczynia się do tylekroć opisanego labiryntowego charakteru Pragi3, a z drugiej strony tworzy wspaniałe panoramy i wyjątkowe widoki.
Architektoniczna ochrona krajobrazu Pragi po roku 1989 skupiała się przede wszystkim na jej unikatowym otoczeniu naturalnym oraz na historycznej części miasta. Jej kontekst niejako z definicji określała opieka nad zabytkami, ze wszystkimi ograniczeniami, które sytuacja ta zakłada. Nie da się jednak mówić o jakiejkolwiek pracy myślowej nad krajobrazem jako przesłanką obrazu miasta, na tego rodzaju projekt brakowało bowiem społecznego i politycznego zamówienia. Chodziło raczej o pojedyncze interwencje współczesnej architektury w historycznym otoczeniu, których zasięg i cel były bardziej lokalne. To wszak wcale nie umniejsza ich wartości i wpływu na kulturowe środowisko miasta.
W tym kontekście szczególne miejsce zajmuje odnowienie ogrodów, sadów i parków praskiego Zamku na Hradczanach, rozpoczęte z inicjatywy prezydenta Václava Havla wkrótce po objęciu przez niego stanowiska w 1990 roku. Większa część terenu zamku za czasów komunizmu była publicznie niedostępna. Zakaz wstępu do jego ogrodów i parków obowiązywał niemal bez wyjątku. Prezydent Václav Havel postanowił otworzyć dla obywateli i turystów tę tajną enklawę w środku miasta. Chociaż górne ogrody oferują jedyne w swoim rodzaju widoki na miasto i rzekę, z punktu widzenia krajobrazu najosobliwszym dziełem nowożytności na praskim Zamku jest droga poprowadzona wzdłuż Jeleniej Fosy. Ten głęboki jar oddziela wzgórze zamkowe od płaskowyżu na północnym zachodzie, czyli właściwy obszar Zamku od jego przedpól i kwartałów mieszkaniowej zabudowy Hradczan i Dejvic. Fosę z jej dziką roślinnością przecina potężny wał ziemny, zaprojektowany w XVIII wieku w związku z budową mostu Prochowego, będącego niegdyś częścią fortyfikacji, a dzisiaj jedną z głównych bram wejściowych na Zamek. Tunel, który prowadzi zwiedzającego przez wysoki wał, sprawia wrażenie przejścia do innego świata, wręcz zejścia do podziemia, na którego końcu czeka jednak światło. Ta osobliwa sytuacja przestrzenna całkowicie wpisuje się w romantyczny charakter krajobrazu i tkanki miejskiej Pragi, tak obszernie i przekonująco opisanych przez Christiana Norberga-Schulza. Tunel, dzięki podwyższonemu owalnemu przekrojowi, odpowiadającemu proporcjom ludzkiej postaci, i okładzinie z palonej cegły nie powoduje przygnębienia, lecz wywołuje wrażenie przytulności. Architekt Josef Pleskot otrzymał wiele nagród za tę niezwykłą realizację (1996–2002). Najważniejszą było zakwalifikowanie projektu do listy finalistów Europejskiej Nagrody imienia Miesa van der Rohe dla architektury europejskiej w 2003 roku.
Innego doświadczenia przestrzeni i miejsca dostarcza rewitalizacja bastionu Męki Pańskiej (Bastion u Božích muk) zlokalizowanego na przeciwległym brzegu Wełtawy, na południowo-wschodnich krańcach Nowego Miasta. Bastion, jak sama nazwa sugeruje, stanowi część fortyfikacji z przełomu XVII i XVIII wieku. Skomplikowana rzeźba terenu na stromym zboczu między Nowym Miastem a doliną Nusle spowodowała, że niszczejące mury budowli przetrwały długi czas, a kiedy przestały służyć pierwotnemu celowi, porosły dziką zielenią. Architekci Pavla Melková i Miroslav Cikán w latach 2008–2011 stworzyli tu przestrzeń publiczną, której nie można nazwać parkiem w prawdziwym tego słowa znaczeniu. Nie jest też ogrodem, lecz – podobnie jak ścieżka wzdłuż Jeleniej Fosy na praskim Zamku – w pierwszej kolejności dziełem architektury krajobrazu. W pełni został tu wykorzystany potencjał miejsca, które leży w jednym z najwyższych punktów historycznego serca Pragi i oferuje panoramiczny widok na dominanty miasta od Wyszehradu przez Petřín aż po Zamek. W miejscu odkrytego prawdopodobnego poziomu galerii obronnej stworzono dwupoziomowy taras terenowy. W położonym prostopadle do wzgórza krótszym boku dawnego bastionu mieści się kawiarnia z wewnętrznym atrium – rodzaj „negatywowej wieży” przypominającej niegdysiejszą część fortyfikacji. Logika zwartej i labiryntowej praskiej przestrzeni i tutaj daje o sobie znać: to, co niegdyś służyło jako punkt obserwacyjny, zostało przemienione w swoje własne przeciwieństwo i zamknięte w intymności wewnętrznego podwórka, które jednak pozwala uciekać wzrokiem w górę. Sama powierzchnia dawnych fortyfikacji teraz przypomina wiejski dziedziniec z kobiercem z kamieni, trawy i żwiru. Zasób środków wyrazu został ograniczony do niezbędnego minimum, do nich dochodzi także światło, które w tak wyeksponowanym położeniu, z ukierunkowaniem na południowy zachód, robi szczególne wrażenie. Prądy i wilgoć powietrza, zewnętrzne ciepło, słońce, deszcz i śnieg – wszystko to przyczynia się do oddziaływania architektury i składa się nań na tyle, na ile architektura składa się na miejsce.
Krajobraz Pragi sięga dziś oczywiście znacznie dalej niż owo unikatowe ukształtowanie terenu, tworzące ongiś zarodek miasta. Jeśli chcemy mówić o współczesnym krajobrazie Pragi, nie wystarczy interpretacja w duchu Genius loci. Musimy bowiem wprowadzić w obraz miasta skutki nowoczesnego rozwoju, o czym zresztą pisze sam Norberg-Schulz w przedostatnim rozdziale swojej książki, wymownie zatytułowanym Utrata miejsca. O rozwoju zabudowy miast po drugiej wojnie światowej pisze:
Z punktu widzenia przestrzeni nowe osiedla nie odznaczają się zamknięciem i gęstością. […] Tkanka miejska jest otwarta, została naruszona ciągłość murów miejskich i nadwyrężone relacje między miejskimi przestrzeniami. W rezultacie węzły, drogi i obszary tracą swoją tożsamość i nie jest łatwo wyobrazić sobie miasta jako całości
Zakończenie książki, optymistycznie zatytułowane Ponowne odkrycie miejsca, wprawdzie podaje użyteczne (i w ostatnich dekadach także z powodzeniem stosowane) strategie na tworzenie architektury szanującej i budującej miejsce, ale nie podpowiada, co zrobić z takimi elementami miejskiego krajobrazu, które otrzymaliśmy w spadku po modernizmie. A przecież to one właśnie stanowią sporą część naszej zabudowanej przestrzeni, wiele z nich uważamy za niezbędne do funkcjonowania naszego społeczeństwa oraz cywilizacji i nie chcemy, lub też nie umiemy, z nich po prostu zrezygnować. Właśnie w tym widzę wielką szansę dla tworzenia miasta jako krajobrazu i miejsca, choć w duchu odmiennym od tego, który charakteryzuje genius loci historycznej części Pragi.
Zdaje się, że problem nowoczesności jest przede wszystkim problemem wielkiej skali i otwartej przestrzeni oraz problemem utraty poczucia miejsca w tradycyjnym antropologicznym sensie5. Urbanistyczna koncepcja osiedli, wielkich całości mieszkaniowych okalających jak pierścień kotlinę praską, rządzi się odwrotnymi zasadami niż miasto, które powstawało i rozwijało się w sposób tradycyjny. Domy nie tworzą zarysów ulic i placów, lecz są rozmieszczone pojedynczo w otwartej przestrzeni. Wielka skala owych zespołów architektonicznych nie ma wiele wspólnego z tradycyjnym europejskim miastem, ze środkowoeuropejskim zaś – zupełnie nic. Odpowiada raczej skali krajobrazu niż skali człowieka. Wolna przestrzeń zajmuje tu aż osiemdziesiąt procent całej powierzchni wobec zaledwie dwudziestu zajmowanych przez domy. Po fazie bezradności, tuż po rewolucji, dopiero w ostatnich latach osiedla stały się częstym tematem poważnej architektonicznej debaty. W dokumencie strategicznym o tworzeniu otwartej przestrzeni, opracowanym przez Instytut Planowania i Rozwoju Głównego Miasta Pragi, czytamy: „Ze względu na charakter osiedli, z punktu widzenia przestrzeni publicznej nie trzeba koniecznie przejmować zasad wyłącznie tradycyjnego środowiska miejskiego. W uzasadnionych przypadkach może być korzystne także wyjście z typologii miejskiego krajobrazu6 Specyficzny problem nowoczesnego miasta przedstawia infrastruktura komunikacyjna: sieć dróg, obwodnice i ich tunele albo wyjścia z nich, połączenia komunikacyjne na różnych poziomach. Budowle komunikacyjne z zasady nie tworzą miejsca, wręcz odwrotnie: miejsce rozbijają, dzielą, wymazują. Ich punktem odniesienia jest ruch. Możliwe, że budynki te tak właśnie działają tylko dlatego, że my im na to pozwalamy i nie umiemy nimi zarządzać, jak to potrafią w krajach, gdzie większa jest kultura opieki nad krajobrazem i przestrzenią publiczną, na przykład w Holandii.
W środowisku czeskim rozumienie nowoczesnego krajobrazu miejskiego, odpowiadające praktyce „urbanistyki krajobrazowej” jako krytycznej praktyce twórczej7, przyjmuje się powoli i pozostaje raczej na płaszczyźnie teoretycznej. Przykładów celowego i pomysłowego architektonicznego wkomponowania (także nieczynnej już) infrastruktury komunikacyjnej w krajobraz miejski, jakie przedstawiają projekty High Line w Nowym Jorku albo Madrid Rio Park w Madrycie, póki co w Pradze nie znajdujemy. Nie wynika to tylko z odmiennej skali miasta, lecz także z różnic kultury politycznej. O ile w środowisku czeskim pojawiły się projekty zajmujące się integracją infrastruktury komunikacyjnej z krajobrazem miasta, o tyle niemal bez wyjątku zostały one zaliczone do kategorii „nieproszonej architektury”8. Dotyczy to większości projektów, które powstały lub zostały ogłoszone w roku 2011 w ramach akcji Miejskie interwencje, na przykład studium integracji szybkobieżnej magistrali komunikacyjnej północ–południe z miastem i jej połączenia z przestrzenią publiczną (Jiří Poláček i Václav Škarda; Josef Pleskot oraz zespół AP Atelier), projektu wylotu tunelu miejskiej obwodnicy na Břevnovie i pokrycie jego struktury roślinami pnącymi (Jiří Opočenský i Štěpán Valouch / OV-A), albo wreszcie połączenia parków miejskich oddzielonych zjazdami z obwodnicy (Aleš Kubalík, Josef Kocián, Jakub Našinec, Veronika Sávová / sporadical)9.
Na zakończenie chciałabym poddać pod rozwagę jeszcze jedną kwestię. Być może naszym zadaniem w pierwszej kolejności jest dziś zrewidowanie i rozszerzenie treści pojęć: architektury, krajobrazu i miejsca. Wiele autorytetów w dziedzinie nauk społecznych zgadza się co do tego, że mniej więcej od początku lat 90. XX wieku społeczeństwo europejskie znajduje się w okresie tzw. drugiej nowoczesności. Jej wyznacznikiem było nadejście technologii cyfrowych. Druga nowoczesność charakteryzuje się indywidualizmem, dezintegracją klas i kategorii społecznych, zachwianiem miejsca jednostki w społeczeństwie, tymczasowością i fragmentyzacją10. Przedkłada sieciową organizację relacji nad hierarchiczną i odznacza się pogodzeniem sił do niedawna uchodzących za sprzeczne – żywiołowości i organizacji. Architektura reaguje na tę nową sytuację rozpoznaniem performatywnych aspektów swej dziedziny: wydaje się, iż podejścia ukierunkowane wyłącznie na obiekty nie dostarczają zadowalających rozwiązań dylematów naszych czasów. W ramach performatywnej strategii architektura miasta i krajobraz miejski mogą być rozumiane przede wszystkim jako tło dla wydarzeń, które rozgrywają się w mieście. Jest to pomysł na to, jak obchodzić się ze zmiennością współczesnego miasta i tworzyć miejsca już nie tylko „kamienne”, lecz także „ad hoc”, miejsca jako scenerie dla wydarzeń i przeżyć, i w ten sposób przywrócić miejskiemu środowisku i krajobrazowi znaczenie. Czyż miejsce nie jest w (drugo)nowoczesnym ujęciu właśnie taką przestrzenią nomadyczną – miejscem, które nie jest sztywno przywiązane do konkretnej fizycznej struktury, lecz które powstaje i zanika zależnie od tego, jak człowiek je stwarza w swojej myśli? Czyż miejsce nie powstaje znowu i znowu z wydarzeń?
Tłumaczenie z czeskiego: Emiliano Ranocchi