W relacji wytwarzania człowiek i materiał przekształcają się nawzajem, spleceni materialnym związaniem1. Materiał, który przepływa, przekształca wytwórcę w praktyka reologii. Albo w uważnego obserwatora shi [勢], czyli skłonności rzeczy, wrażliwego na potencjał rzeczywistości. Jeżeli rację ma brytyjska antropolożka Marilyn Strathern, że „ma znaczenie, jakich idei używamy do wymyślania innych idei”2, to narracja o świecie konstruowana przez pryzmat idei przepływu materiałów otwiera potencjał myślenia w kategoriach „ciągle zmiennego, lecz niedualistycznego krajobrazu przypływów i odpływów […] ruchu pływów i przeciwnych prądów. Choć można uchwycić pewien wzorzec ich działania, nigdy nie są takie same”3.
Zawiesina
Kiedy garncarka zaczyna wyciągać ścianki naczynia, glina wirująca na toczku przepływa między palcami ku górze. Mistrzowie tej techniki nazywają toczenie przelewaniem gliny w dłoniach4. Forma rośnie, bo na materiał działa siła odśrodkowa większa od siły ciążenia; kierunkiem przepływu steruje układ dłoni. Surowiec wykorzystywany do toczenia fizycznie jest płynem. Poruszając się równolegle do płaszczyzny toczka, napotyka na przeszkodę: kciuk otwiera formę od wewnątrz, a pozostałe palce, przede wszystkim palec wskazujący, kształtując zewnętrzną powierzchnię ścianki, przekierowują przepływ materiału tak, że glina płynie pod kątem w stosunku do płaszczyzny wirowania koła. Kąt ten ulega zmianie w czasie i szybko osiąga wartość zbliżoną do 90 stopni, nawet jeżeli ścianki miski ostatecznie ulegną odchyleniu. Palce kontrolujące grubość ścianki regulują natężenie przepływu gliny ku górze. Surowiec garncarski używany do toczenia jest gęstą zawiesiną, czyli mieszaniną różnych faz fizycznych, z wodą jako fazą płynną. Doświadczenie toczenia nieodparcie każe uznać glinę za materiał, który płynie.
W trakcie budowania ścianek garncarka zmienia prędkość obrotów koła: im grubsza ścianka, tym szybciej powinien kręcić się toczek, bo początkowo dłoń musi stawić tamę i przekierować przepływ płynu o dużej objętości, by wystarczyło go na całe naczynie. Stopniowo, w miarę modelowania ścianki, płynu między palcami ubywa, a po powierzchni słupa powietrza we wnętrzu naczynia pnie się coraz cieńszy kształtowany dłońmi strumyczek gliny. Równocześnie garncarka, po zakończeniu każdej sekwencji ruchów prowadzących płyn od toczka ku szczytowi powstającej ścianki, zanurza dłoń w naczyniu umieszczonym obok toczka. Zawiera ono mętną, brudną ciecz o mulistym zapachu, kluczową dla powodzenia procesu. Ma ona po polsku kilka nazw: glejmo, szlikier, ślig. Nie jest to woda, która zabrudziła się przy pracy i którą trzeba wymieniać jak wodę w słoiku do płukania pędzli. W rzeczywistości palce garncarki formujące powierzchnię ścianek nie dotykają bezpośrednio gliny, lecz działają na nią przez cieniutką warstwę glejma opływającą dłoń. Naczynie powstaje więc na styku przepływu dwóch zawiesin. Różnią się procentem zawartości frakcji ciekłej i wielkością ziarna frakcji stałej: w glejmie frakcja stała jest drobniejsza niż w toczonej glinie. Czysta woda błyskawicznie wniknęłaby w ściankę toczonego naczynia i zmieniłaby właściwości gliny; substancje organiczne zawarte w glejmie – bioplastyfikatory – dodatkowo ułatwiają formowanie. Kiedy po uformowaniu naczynia garncarka chce je odciąć od toczka, spryskuje dół czystą wodą, bo spryskując glejmem, utrudniłaby sobie oderwanie od toczka, zamiast je ułatwić.
Proces formowania glinianych naczyń na kole wykorzystuje tiksotropię – jedną z fizycznych właściwości płynów nienewtonowskich, w tym zawiesin. Niekiedy tłumaczy się ją metaforycznie jako „pamięć cieczy”. Chodzi o czasowe ścinanie się albo rozpływanie zawiesiny pod działaniem siły, czyli twardnienie i mięknięcie gliny w trakcie jej wyrabiania i toczenia. Przed toczeniem garncarka często kilkakrotnie rzuca bryłką gliny o stół, co sprawia, że cała glina mięknie; toczenie rozpoczyna się od rzucenia bryłki gliny w środek toczka. Jeżeli w trakcie toczenia przez chwilę nie dotyka się jakiejś części naczynia, właściwości formiercze gliny w tym miejscu ulegają zmianie. Trzeba więc bardzo uważać i zawsze „przeciągać” całą ściankę od dołu do góry, żeby wszędzie zachować te same właściwości tiksotropijne gliny; początkujący adepci garncarstwa często o tym zapominają. Chociaż cały proces toczenia powinien być szybki – właśnie ze względu na tiksotropię – to po uformowaniu ścianki nie należy gwałtownie odrywać od niej dłoni, lecz z powrotem przesunąć je do dołu i przytrzymać nimi kształt, żeby pomóc glinie go zapamiętać. Termin „tiksotropia” jest stosowany w reologii, czyli nauce o płynięciu. Jej nazwa, ukuta w latach 20. XX wieku, pochodzi od rhei w Heraklitejskim „wszystko płynie”.
Garncarka w trakcie toczenia radzi sobie bez naukowego opisu gliny, zwłaszcza że nieliniowe właściwości surowca ceramicznego – płynu nienewtonowskiego – czynią matematyczny opis zjawiska skomplikowanym i nieprzekładalnym na parametrykę inżynieryjną lub projektancką. Toczenie naczyń z gliny – jeden z podstawowych procesów wytwórczych opartych na przepływie materiału – miało przyspieszać i umasowić proces produkcji; okazało się jednak, że ma ograniczoną skalowalność. Można tylko zwiększać liczbę garncarzy oraz doskonalić ich biegłość. Wytwarzania na szybkoobrotowym kole garncarskim, jednej z pierwszych maszyn w historii ludzkości, nie da się zautomatyzować właśnie ze względu na specyfikę reologicznych właściwości surowca wykorzystywanych w procesie toczenia z gliny. Przemysłowa produkcja ceramiki opiera się na zupełnie innych technologiach obróbki płynnego tworzywa i nie tyle czasowych zmianach właściwości przepływającej zawiesiny w ruchu, ile specyfice procesów sedymentacji. Można jednak naczynie wytoczone z gliny użyć jako modelu i po uzyskaniu z niego gipsowej formy powielić w postaci odlewu lub odcisku. Zawiesina w postaci ceramicznej masy odlewniczej wypełni formę i osadzi się na jej ściankach, przez co przyjmie jej kształt. Czasowość odlewu jest zupełnie inna niż czasowość toczenia, kształt powstaje na skutek zmniejszania się ilości wody w nieruchomym osadzie, a nie szybkiej gry sił działających na płynny surowiec. Odlewany materiał osadza się w formie dzięki higroskopijnym właściwościom gipsu, z którego ją wykonano.
Na pierwszy rzut oka nie każda opowieść o specyfice surowców ceramicznych eksponuje ich płynny charakter. Przy kopaniu gliny i przerabianiu jej na surowiec ceramiczny ciężkie, zbite grudy stawiają opór człowiekowi uzbrojonemu w łopatę i kilof. Trzeba wielu kolejnych czasochłonnych i wymagających etapów przetwarzania wydobytych brył, zanim między palcami popłynie surowiec garncarski. Doświadczenia zdobyte w trakcie samodzielnego przygotowywania gliny potęgują jej postrzeganie jako surowca poddanego przepływom. Uzależnienie całego procesu od pór roku uwrażliwia na płynący czas. Kluczowym etapem przetwarzania kopaliny w surowiec garncarski jest przemarzanie; rozluźnia ono jej makrostrukturę. Zdołowana glina, przez kilka sezonów poddawana przemrażaniu, przekopywana i gnojona poprzez dodawanie różnych substancji organicznych, przerastana korzonkami i kipiąca życiem rozmaitych mikroorganizmów, określanych wspólną nazwą edafonu, zyskuje lepsze właściwości formiercze właśnie dzięki ich obecności. Sposób, w jaki glina płynie albo dębieje – czyli się ścina – w znacznym stopniu zależy od jej struktury mineralnej, czyli tego, jak układają się w zawiesinie pakiety minerałów ilastych. Niemniej obecność edafonu i związanych z nim bioplastyfikatorów zmienia reologię gliny, znacznie ją poprawia z perspektywy procesu toczenia. Garncarz przerabiający kopalinę na surowiec ceramiczny stymuluje te zmiany przez proces gnojenia; chętnie też bierze glinę z miejsc, gdzie została „zgnojona siłami natury”5, na przykład z paprzysk, czyli gliniastych kałuży, w których kąpią się dziki. „Żywa glina” jest w dotyku gładsza, bardziej śliska, a „martwa glina, nawet polewana szlikrem, trze jak bardzo miałki papier ścierny”6. Martwą glinę, czyli kopalinę niemal pozbawioną biotopu – a przynajmniej pozbawioną go w zakresie wpływającym na jej reologię – wydobywa się i przerabia maszynowo. Logika przemysłowej eksploatacji minerałów ilastych sprawia jednak, że przepływy materiałów stają się metaforą w abstrakcyjnym języku kapitalistycznej logistyki, a ona anonimizuje surowce i ludzi.
Piasek płynie
Współczesnym adeptom i adeptkom ceramiki wygodniej kupować glinę już przygotowaną: plastyczny surowiec pozwala im realizować swoje projekty. Anachroniczny trud tradycyjnego przerabiania surowca może czasem wydawać się atrakcyjny tym, którzy boleśnie doświadczają uciążliwych stron nowoczesności, lecz niewielu garncarzy – nie mówiąc o projektantach – produkuje dziś własny materiał ceramiczny. Na tym tle projekty holenderskiego duetu Atelier NL, łączącego fenomenologię, poznanie naukowe i rzemieślniczą znajomość materiału z jego lokalnym pochodzeniem i estetycznym dopracowaniem produktu, składają się na spójną i z gruntu współczesną propozycję odejścia od anonimowości materiału i alienacji projektanta od surowców. Od początku wspólnej praktyki Nadine Sterk i Lonny van Ryswyck opierają działalność projektancką na założeniu, że może ona być „środkiem do odtworzenia żywotnego związku między ludźmi a ich środowiskiem”7. Ich pierwszy projekt z użyciem gliny, zatytułowany Drawn from clay (Z gliny wytoczone, 2009), nadał surowcowi ceramicznemu twarz właścicieli pól, z których projektantki go pobierały8. Od piętnastu lat Atelier NL stara się na różne sposoby badać surowce pochodzenia naturalnego i projektować w kontekście ich doświadczania, a glina i piasek mają w projektanckiej praktyce duetu wyjątkowe znaczenie. Osadzenie surowca w świecie materialnym, zobaczenie w nim elementu krajobrazu, części biotopu, złożonego systemu współtworzącego inne złożone systemy i ekologie, pozwoliło projektantkom uniknąć pewnej pułapki immanentnie wpisanej w nowoczesne myślenie. Jest nią przekonanie o klasowej i rasowej odmienności wiedzy tradycyjnej oraz łącząca się z nim atrakcyjność tego, co egzotyczne.
Nieprzypadkowo glina i piasek są mocnymi punktami w portfolio Atelier NL, chociaż projektantki, skoncentrowane na surowcach występujących w ich bezpośrednim otoczeniu, zajmowały się też między innymi drewnem i papierem. Powinowactwa między piaskiem a gliną wynikają nie tylko z ich mineralnej obecności w otaczającym krajobrazie: choć piasek fizycznie nie jest płynem, jego dynamika czasami jest dynamiką płynu.
Materiały ziarniste zachowują się bardzo dziwnie. Nie są tak naprawdę ani ciałami stałymi, ani płynami, lecz pod wieloma względami zachowują się bardziej jak te drugie. Czasami zachowują się bardziej jak gazy, a niektórzy fizycy uważają, że powinno się je traktować jak oddzielny typ materii […] rodzaj suchego płynu9.
Piasek zachowuje się jak płyn, a co więcej, po podgrzaniu w obecności sody i wapna topi się, przyjmuje postać szkła – płynu, który po uformowaniu w fazie ciekłej nie zatraca w fazie ściętej kształtu ani struktury wewnętrznej: „szkło i płyn mają tę samą strukturę, ale zachowują się inaczej”10. W fizyce terminem „szkło” określa się każdą substancję stałą i sztywną, lecz o wewnętrznej strukturze nieuporządkowanej jak struktura płynu. Szkłem jest więc nie tylko materiał, z którego zrobione są szyba i szklanka, ale też karmelek, bursztyn i plastik oraz wypełniająca komórki cytoplazma. Amorficzna struktura ściętego szkła sprawia, że można je rozumieć jako płyn tak lepki, że jego nieuporządkowane cząsteczki przestają się swobodnie poruszać. Wystudzone szkło nie płynie, natomiast szkło roztopione, podobnie jak glinę, człowiek od dawna kształtuje w dynamicznym procesie łączącym ruch obrotowy z reologią cieczy nienewtonowskiej.
W hucie szkła przepływy materiałów nie ograniczają się do oczywistego etapu formowania płynnego szkła, chociaż to właśnie wtedy przyjmują postać najbardziej spektakularną z punktu widzenia ludzkiego obserwatora. To, co się dzieje, gdy na końcu piszczeli wprawionej w ruch obrotowy dmuchacz kształtuje szklane ścianki, jest pod pewnymi względami analogiczne do procesu toczenia na kole, choć ze względu na temperaturę płynnego surowca człowiek musi konstruować dynamikę relacji między siłami grawitacji i odśrodkową za pomocą odmiennych narzędzi. Także tu ścianki buduje się wokół słupa powietrza. Dmuchacz nie dotyka bezpośrednio materiału, w którym pracuje; wprawny garncarz toczy ściankę przez szlikier i nie dotyka bezpośrednio gliny. Oczywiście istnieje między nimi wyraźna różnica, bo przy dmuchaniu siła kształtująca formę pochodzi w głównej mierze nie z dłoni (choć obracanie piszczeli rękoma jest równie ważne jak wdmuchiwanie przez nią powietrza, a trwa nawet dłużej), lecz z przepony dmuchacza i jego pozostałych mięśni oddechowych, a zapośrednicza tę siłę powietrze. Dmuchacz dotyka surowca powietrzem wydmuchiwanym z własnych płuc; dotyk gazowej mieszaniny, która porusza się w określonym kierunku, zwiększając równocześnie objętość, modeluje porcję płynnego surowca. W tym samym czasie na płynne szkło działa siła grawitacji, a obrotowy ruch piszczeli ją przeciwważy. W trakcie studzenia, następującego po formowaniu, ciekłe szkło nie podlega krystalizacji, i chociaż traci reologiczne właściwości cieczy, zachowuje strukturę amorficzną przypominającą płyn. Odpowiednio ostudzone naczynie szklane zachowuje kształt nadany płynnemu surowcowi, po czym z odprężarki trafia do oszlifowania. Gładka powierzchnia szybko obracającego się koła jest cały czas systematycznie pokrywana gęstą, wilgotną pastą (znowu zawiesina!), złożoną z wody oraz drobniutkich ziarenek karborundu i piasku. Obok koła szlifierskiego stoi na podłodze odstojnik; trafia do niego zużyta pasta wraz z drobinkami zeszlifowanego szkła. Odstojnik ma kilka basenów, odkładają się w nich coraz drobniejsze frakcje osadu, a materiał z pierwszego odstojnika można ponownie użyć do przygotowania kolejnej porcji pasty szlifierskiej, która popłynie ze zmyślnie skonstruowanego podajnika na wirującą szajbę– wielkie żeliwne koło szlifierki.
Skomplikowana dynamika relacji między siłą ciążenia a wygenerowaną przez człowieka siłą odśrodkową układa się we wzorzec relacji wytwarzania. Jest on oparty na ucieleśnionym rozumieniu materiałów w ruchu i potencjału zawartego w sytuacji przepływu. Inicjując taką relację, człowiek, z pomocą różnych urządzeń, wchodzi w związki z surowcami, które płyną, aby wprowadzić intencjonalną zmianę w swoim materialnym otoczeniu. Wytwórca, modyfikując układ swojego ciała i jego działanie tak, by jak najlepiej zgrywało się z przepływem materiału, potrafi nadać mu pożądany przez siebie kierunek i doprowadzić do powstania nowej formy – takiej, której materiał nigdy wcześniej nie przyjmował, choć był obdarzony podatnością na jej zaistnienie. „Tylko dzięki shi można zapanować nad procesem, jakim jest rzeczywistość”11. W relacji wytwarzania człowiek i materiał przekształcają się nawzajem, spleceni materialnym związaniem.