Dorota Leśniak-Rychlak rozmawia z Anną Treit
Anka Treit, (prywatnie moja siostra) obroniła las. Może nie całkiem sama, ale jednak. W 2019 roku podczas spacerów z psem zauważyła liczne pomarańczowe oznaczenia na pniach drzew, głównie ogromnych buków. Okazało się, że o zapomnianym terenie na garbie tenczyńskim, z wąwozami gęsto porośniętymi wiekowym lasem, przez dekady pozostawionym w spokoju przypomnieli sobie leśnicy i uznali za źródło drewna. Chwilę wcześniej obserwowała wycinkę kawałka lasu w pobliżu – widziała rozjeżdżone traktorami zbocza, gołe świeże pnie, płaty kory i cieniolubne paprocie wystawione na słońce. W nozdrza wwiercał się zapach żywicy.
Naradziła się z sąsiadami z pobliskiego Kleszczowa i wspólnie rozpoczęli działania. Zorganizowali kolędowanie pod najpiękniejszymi bukami, z artystką aktywistką Cecylią Malik i szopką krakowską. Zmierzyli i oznaczyli na mapie drzewa o wymiarach pomnikowych, słali listy protestacyjne do Lasów Państwowych, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska i innych urzędów. Petycję w obronie lasu podpisało ponad pięć tysięcy osób z całej Polski.
Założyli fanpage Ratujmy kleszczowskie wąwozy i zainteresowali walorami terenu naukowców. Okazało się, że intuicja ich nie zawiodła – ten ponadstuletni las ma wyjątkowe walory przyrodnicze, a trafiają się w nim drzewa prawie dwukrotnie starsze (w tym ponad sześćdziesiąt o wymiarach pomnikowych). Wychodnie skalne i wąwozy pokrywa mozaika różnych typów lasów, z bogactwem gatunkowym drzew i roślin. Strome zbocza porasta buczyna karpacka, na wypłaszczeniach przeważają grądy, a skały i najdziksze wąwozy pokrywa jaworzyna górska. Jest to las naturalny, rosną w nim drzewa różne wiekowo i gatunkowo: buki, lipy, jawory, graby, klony, dęby. Zamieszkują go różne dzięcioły, dziki i sarny, w jaskiniach liczne są nietoperze (o nich więcej w rozmowie), dobrze się czują rzadkie gatunki roślin: lilia złotogłów, buławnik wielkokwiatowy, paprotnik kolczysty, a także wiele rodzajów grzybów oraz owadów związanych z martwym drewnem.
Nie jest to głusza, słychać ciężarówki mknące trasą Kraków–Krzeszowice i przejeżdżające pociągi. Teren ma około stu hektarów. Łatwo dostępna jest tylko górna część; w dole garbu przeważają wąwozy, głębokie wykroty z powalonymi pniami i wapiennymi skałami. Właśnie tam, gdzie najtrudniej dotrzeć, przyrodniczo dzieje się najwięcej: kwitną kokorycze i śnieżyczki, gniazdują ptaki, zwierzęta przychodzą do wody, a w jaskiniach kryje się wiele gatunków gacków, o niezwykle sympatycznych nazwach.
W ramach polskiego prawa trudno bronić takiego lasu, parku krajobrazowego. Leśnicy zasłaniają się koniecznością realizacji planu urządzenia lasu (PUL) – w jego rubrykach widnieją zapisane kubiki drewna do pozyskania. Dlatego walka o kleszczowskie wąwozy trwa już ponad trzy lata. Dopiero aktywność mieszkańców, zaangażowanie naukowców, wniosek rezerwatowy przygotowany przez Annę Treit oraz zmiana w regionalnej dyrekcji Lasów Państwowych i nadleśnictwie stworzyły wyjątkową koniunkcję. Nowy nadleśniczy oznajmił, że popiera pomysł rezerwatu! Wcześniej Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska po jednej zimowej wizycie w terenie odrzuciła wniosek o utworzenie rezerwatu złożony przez Annę. W lutym 2023 roku Klub Przyrodników złożył kolejne opracowanie wnioskowe, uzupełnione o badania przyrodnicze. Czekamy na następną decyzję RDOŚ.
Dorota Leśniak-Rychlak
Dorota Leśniak-Rychlak: Jakie znalezisko przyrodnicze najbardziej cię zaskoczyło w kleszczowskich wąwozach?
Anna Treit: Wiele było zaskoczeń. Cieszyły mnie własne poszukiwania, które zbiegły się z początkiem pandemii. Zostaliśmy zamknięci w domach, ale uciekłam do lasu. Była wczesna wiosna i zaczynały się pojawiać pierwsze geofity: przylaszczki, śnieżyczki, zawilce, kokoryczki. Częściej schodziłam z wygodnej ścieżki wydeptanej na wierzchowinie, zapuszczałam się w dół zboczy. Odkryłam skalną bramę, zapraszała do głębokiego wąwozu. Widoki zapierały dech. Teren robił się coraz trudniejszy, zaczęłam się wspinać po skałach. Dotarłam na polankę z dywanem fioletowo-kremowych kokoryczy, zielonych omszałych ścian skalnych i mnóstwem powalonych drzew, a nad wszystkim bzyczały trzmiele. U podnóża zbocza wąwóz się rozgałęział, wybrałam jedną odnogę, doprowadziła mnie do owalnego, niskiego otworu. Potem się okazało, że znalazłam wejście do Jaskini Leśnych Skrzatów, długiej na sześćdziesiąt metrów. Jesienią udało nam się przez nią przeczołgać podczas jednego ze spacerów przyrodniczych. Powyżej odkryłam grupę kilkudziesięciu bukowych kolosów, każdy powyżej trzystu centymetrów obwodu.
To były pierwsze znaleziska. Uczyłam się nazw botanicznych roślin, rozpoznawania gatunków drzew. Wszystko było dla mnie nowe, odkrywałam przyrodę. Do tej pory spacerowałam rekreacyjnie, nie przyglądała się z bliska. To się nieodwracalnie zmieniło. Jakiś czas później pojechałam w Gorce i okazało się, że już nie potrafię wędrować turystycznie, tylko wzrokiem mierzę drzewa, czy kwalifikują się do wymiarów pomnikowych, weryfikuję, czy dana roślina jest pod ochroną.
Niezapomniane wrażenie wywarło na mnie również towarzyszenie przyrodnikom, których zapraszałam do zrobienia inwentaryzacji przyrodniczych z różnych dziedzin. Uczyłam się patrzeć ich oczami, widziałam, jak poszukują owadów, grzybów, gadów. Byłam świadkiem nocnych odłowów nietoperzy. Dostrzegałam autentyczny zachwyt naukowczyń i naukowców tym terenem, dziecinną radość z małych i większych odkryć. Szczerze zazdroszczę przyrodnikom prac terenowych.
DLR: Kleszczowski las obfituje w mikrosiedliska. Z ich istnienia i wartości zdaje sobie sprawę stosunkowo niewiele osób.
AT: Mikrosiedliska nadrzewne występują na żywych lub martwych drzewach stojących. Są miejscem życia różnych gatunków: dają im schronienie, pożywienie, miejsce rozmnażania. Zdefiniowano sześćdziesiąt cztery typy mikrosiedlisk: dziuple, gniazda, złamania drzew i konarów, grzyby, epifity (mszaki, porosty, pnącza nadrzewne), odstającą korę. Z mikrosiedlisk korzysta ogromna grupa rozmaitych gatunków owadów, grzybów, ptaków, gadów, płazów i ssaków, dlatego odgrywają ogromną rolę w zachowaniu i utrzymaniu bioróżnorodności w lasach. Towarzyszyłam Fabianowi Przepiórze w badaniach, które przeprowadzał w wybranych fragmentach lasu w Kleszczowie. Wybraliśmy losowo dwadzieścia jeden obszarów, każdy o promieniu dwudziestu pięciu metrów, i w ich obrębie mierzyliśmy i oglądaliśmy każde drzewo, także przez lornetkę. Po przeanalizowaniu danych i porównaniu ich do innych terenów okazało się, że lesie kleszczowskim stwierdzono występowanie pięćdziesięciu pięciu typów mikrosiedlisk. Ponad połowa drzew spełniała kryteria drzew biocenotycznych (wspomagają bioróżnorodność, kryteria z Instrukcji Ochrony Lasu 2012 wyłączają je z gospodarki leśnej), a jedna trzecia miała dziuple. Fabian Przepióra określił wyniki badań mikrosiedlisk jako wysokie, wyższe nawet niż w Puszczy Drawskiej, a także rumuńskich i słowackich Karpatach. Ich występowanie świadczy o naturalności lasu.
DLR: By zdobyć argumenty dla ochrony lasu, pozyskałaś granty na badania przyrodnicze. Jakie prace badawcze zostały przeprowadzone na tym terenie i jakie są ich wyniki?
AT: Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska odrzuciła pierwszy wniosek rezerwatowy, złożony przeze mnie pod koniec 2020 roku. Do negatywnego rozpatrzenia wystarczyły jej dwa miesiące i jedna wizja terenowa przeprowadzona zimą, kiedy prawie cała przyroda śpi. Odmowę uzasadniono niewystarczającymi walorami przyrodniczymi terenu. Zmotywowało nas to do zaproszenia profesjonalistów i sporządzenia rocznych inwentaryzacji przyrodniczych. Potrzebowaliśmy na ten cel funduszy. Udało się nam uzyskać dwa minigranty z Funduszu Obywatelskiego im. Henryka Wujca, minigrant z Funduszu Feministycznego, finanse ze zrzutki przeprowadzonej na naszą prośbę przez Pracownię na Rzecz Wszystkich Istot, środki z Fundacji Dziedzictwo Przyrodnicze i Natural Forest Foundation oraz Fundacji Lasy i Obywatele. Dzięki pozyskanym środkom zaangażowaliśmy przyrodników z różnych dziedzin. Jerzy Parusel opracował dokumentację siedlisk przyrodniczych i mapy pokazujące mozaikę różnych typów oraz zależność między ich występowaniem a ukształtowaniem terenu. Podczas odłowów i nasłuchów w okolicach Jaskini Leśnych Skrzatów Wojciech Gubała wykrył dziewięć gatunków nietoperzy. Dzięki rozstawionym pułapkom feromonowym Stanisław Szafraniec w trakcie kilku wizyt zidentyfikował od wiosny do jesieni dwieście czterdzieści dwa gatunki chrząszczy związanych z martwym drewnem. „Grzybobranie” Piotra Chachuły, mykologa, też wypadło imponująco: odnalazł dwieście siedemnaście gatunków grzybów nadrzewnych, ściółkowych a nawet podziemnych. Część z nich jest uznawana za wymarłe, zagrożone albo rzadkie. W ramach inwentaryzacji gadów poszukiwaliśmy z Katarzyną Kurek gniewosza, ale niełatwo go spotkać. Wiemy, że dwukrotnie został zaobserwowany w tej okolicy. Znacznie łatwiej zobaczyć zaskrońce, jaszczurki, żaby i ropuchy.
Po inwentaryzacjach zaprosiłam przyrodników, by poprowadzili spacery dla mieszkanek i mieszkańców Kleszczowa. Chciałam, żeby podzielili się swoimi odkryciami. Zazwyczaj wyniki badań trafiają do specjalistycznych czasopism lub na półki urzędów. Zależało mi, żeby o niezwykłości lasu, jego różnorodności i bogactwie gatunkowym dowiedziały się również osoby mieszkające tuż obok, stali bywalcy.
DLR: Nie tylko przyrodników wciągnęły badania kleszczowskich jaskiń i formacji skalnych.
AT: Jedną z pierwszych osób, która pro bono odwiedziła kleszczowskie wąwozy i opracowała dokumentację geologiczną, był doktor habilitowany Jan Urban. Opisał rzeźbę krasową skał, rurowate kanaliki, owalne kawerny oraz mniejsze i większe kanały. Powstają w rezultacie głębokiego, skierowanego ku górze krążenia wód. W jednej z jaskiń odkrył śpiącego podkowca małego, więc namówił chiropterologa Wojciecha Gubałę do przeprowadzenia inwentaryzacji nietoperzy w kleszczowskim lesie. W trakcie badań stwierdzono w jaskini obecność dziewięciu gatunków tych ssaków, wszystkie ściśle chronione. Miałam niepowtarzalną okazję spojrzeć w oczy mopkowi zachodniemu podczas nocnych odłowów i uczestniczyć w kilkusekundowym badaniu, które polega na określeniu płci, zważeniu i zmierzeniu oraz ogólnej ocenie stanu zwierzęcia. Ich nieprawdopodobne błoniaste skrzydła ciągną się wzdłuż ciała aż do tylnych nóg. Jak wiemy, najważniejszy zmysł nietoperzy – słuch – służy im do orientacji w terenie i poszukiwania pokarmu. Nocne ssaki lubią ciepło, śpiąc, przytulają się do siebie, często na strychach. W zimie zapadają w stan hibernacji, często właśnie w jaskiniach.
DLR: Las jako system – jak po waszych studiach i badaniach rozumiesz to określenie?
AT: Zmienny system, dodajmy. Las trwa w dynamicznej równowadze, a na różne zakłócenia naraża ją człowiek – na przykład gospodarką leśną – lub przyroda: silny wiatr, susza, pożar, inwazje owadów. W lasach naturalnych, zróżnicowanych pod względem gatunkowym i wiekowym – z młodymi i sędziwymi drzewami, martwym drewnem – można obserwować zachodzące procesy przyrodnicze. Taki las jest odporny na zaburzenia. Leśnicy próbują naturalne procesy naśladować w lasach gospodarczych, ale człowiek nie zastąpi przyrody, zwłaszcza jeśli za priorytet przyjmuje wynik finansowy. Niestety, starolasów w Europie zostało już mniej niż pół procent ogólnej powierzchni lasów. W dobie zmian klimatycznych starodrzewy odgrywają kluczową rolę w retencjonowaniu wody i przeciwdziałaniu powodziom, w naszym interesie leży więc troska o stare naturalne lasy.
Niektórzy mają ograniczone pojmowanie tego, czym jest las. Wydaje się im, że są to same drzewa lub plantacja, łatwo ją zasadzić i odrośnie. Mylą się. Leśny ekosystemem składa się z wielu organizmów, wzajemnie od siebie zależnych. Drzewa koegzystują z grzybami, roślinami, zwierzętami i mikroorganizmami. Wiele dzieje się pod ziemią. Profesor Susanne Simard nazywa to podziemnymi sieciami – inteligencją lasu. Od trzydziestu lat prowadzi badania w lasach kanadyjskich i udowodniła, że drzewa komunikują się ze sobą nawet na duże odległości za pomocą sieci mikoryzowych. W książce W poszukiwaniu Matki Drzew. Dowody na inteligencję lasu w przystępny sposób opisała zależności między najstarszymi drzewami, które poprzez połączenia z grzybami i korzeniami przekazują sobie węgiel, wodę i składniki odżywcze. Twierdzi też, że drzewa współpracują i wzajemnie o siebie dbają; nazywa je spółdzielniami samopomocy. Początkowo mało kto jej wierzył, z trudem zdobywała fundusze na badania. Simard ma nadzieję, że współcześnie grzyby pomogą drzewom. Mają krótki cykl życiowy i szybciej przystosowują się do zmian klimatu.
DLR: Jakie możliwości ochrony lasów daje polskie prawo? Wniosek rezerwatowy to gigantyczna praca, nie każdy zdobędzie się na ukończenie studiów z ochrony przyrody, jak ty. Co można zrobić z poziomu mieszkanek i mieszkańców?
AT: Polskie prawo nie określa precyzyjnie, jak ma wyglądać wniosek rezerwatowy. W Ustawie o Ochronie Przyrody z 2004 roku widnieje definicja: „Rezerwat przyrody obejmuje obszary zachowane w stanie naturalnym lub mało zmienionym, ekosystemy, ostoje i siedliska przyrodnicze, a także siedliska roślin, siedliska zwierząt i siedliska grzybów oraz twory i składniki przyrody nieożywionej, wyróżniające się szczególnymi wartościami przyrodniczymi, naukowymi, kulturowymi lub walorami krajobrazowymi”. O tym, czy jakiś teren może zostać uznany za rezerwat przyrody, decyduje regionalny dyrektor ochrony środowiska. Teoretycznie to urząd powinien zająć się zbadaniem terenu pod kątem przyrodniczym i przygotowaniem dokumentacji, lecz w praktyce tak się nie dzieje. Dawniej leśnicy często wnioskowali objęcie ochroną rezerwatową wybranych fragmentów lasu, teraz nagminnie blokują takie inicjatywy. W Kleszczowie na szczęście ostatecznie zmienili front.
Wyłącznie park narodowy i rezerwat przyrody są w polskim prawie mocnymi formami obszarowej ochrony przyrody. Parki krajobrazowe, obszary Natura 2000, obszary chronionego krajobrazu to ochrona miękka, w niewielkim stopniu ogranicza gospodarkę leśną. Jeżeli ktoś chciałby bronić swojego lasu, na początek rekomenduję wyszukać drzewa o wymiarach pomnikowych i zgłosić je w urzędzie gminy. Warto skontaktować się z organizacjami przyrodniczymi. Na swoich stronach zamieszczają poradniki, co można zrobić, żeby chronić las, lub jak powołuje się poszczególne formy ochrony. Polecam merytoryczne informacje dostępne na stronie Klubu Przyrodników oraz wsparcie Lasów i Obywateli dla powstających inicjatyw. Kiedy w 2019 roku zaczynałam działać, dysponowałam wiedzą przyrodniczą na poziomie amatorskim, jestem architektką. Doktor habilitowany Jan Bodziarczyk i profesor Jerzy Szwagrzyk, naukowcy wspierający utworzenie rezerwatu, namówili mnie na studia z ochrony przyrody. Ukończyłam je na Uniwersytecie Rolniczym i stale się uczę. Wciągnęło mnie.
DLR: Co zmienia wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie lasów ogłoszony 2 marca 2023 roku?
AT: Społeczeństwo w Polsce nie mogło dotychczas zaskarżać w sądach PUL-ów przygotowywanych przez Lasy Państwowe. Mogliśmy tylko zgłaszać uwagi, a ich uznanie zależało wyłącznie od leśników. TSUE orzekł, że było to niezgodne z prawem gwarantowanym przez dyrektywy europejskie i konwencję z Aarhus. Gospodarka leśna prowadzona na podstawie tak zwanych dobrych praktyk, ustalonych przez ministra środowiska, zwalniała leśników z przestrzegania wymogów ścisłej ochrony gatunkowej roślin i zwierząt. Trybunał orzekł, że takie odstępstwa od przepisów dyrektywy siedliskowej i ptasiej są niedopuszczalne.
DLR: Mówi się, że wyrok oznacza konieczność zmiany polskiego prawa. Jakie zapisy trzeba znieść w pierwszej kolejności, a jakie punkty wprowadzić?
AT: To jest wyrok dla lepszej ochrony przyrody w Polsce i gwarancja udziału społeczeństwa w decyzjach dotyczących jednej czwartej powierzchni naszego kraju. Polska łamała unijne prawo środowiskowe. Organizacje przyrodnicze domagają się głębokiej reformy Lasów Państwowych i zmiany polskiej ustawy o lasach.
DLR: Do zaangażowania w ochronę twojego lasu pchnęło cię jego piękno. Czy to jest kategoria, której można używać w rozmowach z urzędnikami?
AT: Dla leśnika piękne mogą być zrąb lub plantacja młodych sosen, dla przyrodnika rezerwat lub park, dla biegacza wygodne ścieżki. Las w Kleszczowie jest mi bliski jak przydomowy ogródek, bo bywam w nim codziennie. Jego piękno ma kilka wymiarów: jest trudno dostępny poza wierzchowiną, więc łatwo w nim o samotność; jest naturalny, więc zachwyca przyrodniczo; jest zmienny, bo zachodzi w nim dużo procesów; jest malowniczo ukształtowany, ma strome zbocza poprzecinane wąwozami ze skałami. Cieszy mnie, gdy drzewo naturalnie się wywróci, pozostaje w tym miejscu i staje się martwym drewnem. Las wygląda niemal bajkowo z potężnymi bukami i pokrzywionymi grabami. Kora jaworów, moich ulubionych, łuszczy się jak u platanów.
Wydaje mi się, że o lesie można rozmawiać w kategoriach piękna i emocjonalnie, ale przede wszystkim należy używać argumentu, że z lasu korzystamy. Większość z nas spaceruje po lesie, prawie połowa Polaków zbiera grzyby, jedna trzecia obserwuje przyrodę. Całkiem spory procent uprawia w lesie sporty, zbiera jagody, niecały procent poluje, a trochę więcej uprawia seks[1]. Z badań wynika, że lasy dostarczają społeczeństwu wysokich korzyści rekreacyjnych, dlatego zarządzający jedną czwartą Polski powinni uwzględniać opinię społeczną w decydowaniu o wyglądzie lasu. Badania wykazały, że Polacy lubią stare lasy mieszane z wieloma gatunkami drzew, z infrastrukturą i ścieżkami, a nie lubią widoku ściętych drzew i składów drewna. Model leśnictwa łączący trzy funkcje: produkcyjną, przyrodniczą i społeczną, się wyczerpał. Przyrodnicza i społeczna są do pogodzenia, produkcyjna stoi z nimi w sprzeczności. Członkinie i członkowie Inicjatywy Społecznej „Ratujmy Kleszczowskie Wąwozy”: Artur Bielaszka, Joanna Bielaszka, Maria Filipowicz-Rudek, Marek Jakubowski, Kaja Hołubowska, Beata Kurdziel, Paweł Rudek, Irine Shiukashvili, Jakub Tomski, Mirka Tyczyńska, Anna Treit, Tadeusz Treit, Barbara Wszołek, Wiesław Wszołek