U ŹRÓDEŁ SĄSIEDZTWA
Wspólnota, definiowana przez Erwina Antona Gutkinda1 jako byt, którego lokalizacja i zasięg gwarantują największą możliwość realizacji programu społecznego, zawsze była skutecznym narzędziem zarządzania i projektowania miasta i terytorium. Ideałem wspólnoty zajmowali się niemal wszyscy reformiści w epokach przejściowych i kryzysowych, mniej lub bardziej realistycznie podważając ówczesne układy wartości i wysuwając propozycje organizacji przestrzennej i miejskiej oparte na potencjale zbiorowości. Szczególnie na przełomie XIX i XX wieku idea wspólnoty zajmowała ważne miejsce w praktyce urbanistycznej, ważne też były jej skutki.
Pierwsze przykłady, powstałe raczej spontanicznie niż jako rezultat świadomego planu, mają swoje korzenie w zamierzchłej przeszłości i do dziś są widoczne w tkance wielu miast. Ślepa ulica, charakterystyczny element ośrodków śródziemnomorskich, nadal pozostaje traktem komunikacyjnym, choć pełni też funkcję podwórka. Często tak właśnie była projektowana w przeszłości: rozszerzała się na końcu, tworząc mały placyk, na którym znajdowały się wejścia do poszczególnych domów. Ślepa ulica jest bowiem przeznaczona do użytku „stacjonarnego” przez mieszkańców, którzy znajdują na niej rodzaj przedłużenia własnej przestrzeni. Tam przenoszą się nie tylko relacje społeczne, lecz także większość czynności związanych z gospodarstwem domowym i z działalnością zawodową (uprawianie rzemiosł, często wspólnie z sąsiadami). W udoskonalaniu modelu fundamentalną rolę odgrywa równowaga przestrzeni: prywatnej, półpublicznej i publicznej. W tej ostatniej rozgrywa się dynamika wspólnoty.
Dom jest wyposażony w przestrzenie zewnętrzne, często ogrodzone, które mogą być użytkowane wyłącznie przez mieszkańców lub też być dzielone z sąsiednimi domami. Podwórka komunikują się z miastem przez filtr bramy lub zwężenie ulicy i łączą z miejscami publicznymi, które – niejednokrotnie podkreślane za pomocą uszlachetniających elementów architektonicznych – są wyrazem tożsamości lokalnej. Place, fontanny, miejsca kultu były tymi elementami, w które wspólnota inwestowała najwięcej energii, gdyż tam toczyło się jej życie i często stanowiły one rodzaj przestrzennej rekompensaty w czasach, w których większość ludności mieszkała w skromnych warunkach przestrzennych. Jeśli takie rozwiązania wchodziły w nowożytności w zakres dobrej praktyki, to dopiero podczas drugiej epoki industrialnej wiedza ta została wykorzystana do tworzenia teorii socjologicznych opierających się na najbardziej rozwiniętym planowaniu miejskim ostatnich dziesięcioleci XIX wieku.
WKŁAD UTOPISTÓW
Ferdinand Tönnies2 w dziele Wspólnota i stowarzyszenie, usystematyzował opis relacji międzyludzkich, wprowadzając znane rozróżnienie na „wspólnotę”, opartą na spontanicznym poczuciu przynależności i partycypacji, i „społeczeństwo”, w którym współżycie mieszkańców reguluje racjonalna logika indywidualnej korzyści i wymiany. Według Tönniesa kraje rozwinięte od dłuższego czasu regulują swoje relacje według modelu społeczeństwa, odchodząc od wspólnoty i związanych z nią form współżycia: pokrewieństwa, sąsiedztwa i przyjaźni. W tej perspektywie Tönnies wskazuje na wieś jako formę wspólnotowego posiadania i korzystania z przestrzeni i dóbr. Kultura wsi wyraża i organizuje idee „dystrybucji naturalnej” (a zatem sprawiedliwej i koniecznej) dóbr: „samowystarczalne gospodarstwo domowe, wspólnotowo żyjący organizm”.
Na podstawie podobnych pojęć, popularnych wśród inteligencji drugiej epoki industrialnej, opracowywano teorie urbanistyczne z jednej strony głoszące konieczność odzyskania wartości współżycia, z drugiej zapewniające racjonalne użycie przestrzeni i zabudowy. Wykorzystując zatem wiekowe doświadczenia tego modelu myślenia oraz refleksje XIX-wiecznych utopistów i reformistów, pod koniec epoki industrialnej formy architektoniczne dojrzały do użycia ich w postaci powtarzalnego osiedla, elastycznego i nadającego się do zaspokajania zróżnicowanych potrzeb. Dzięki tym cechom architektura wspólnoty zajmie zaszczytne miejsce w nowoczesnej architekturze.
Złe warunki bytowe przeważającej części ludności brytyjskiej na początku XIX wieku oraz gwałtowny wzrost produkcji na szeroką skalę i wynikające z niego konsekwencje dla infrastruktury miast sprawiają, że to w tym kraju po raz pierwszy pojawiła się świadomość konieczności zapewnienia niezbędnego minimum mieszkalnego dla higieny i zdrowia także obywateli najniższych klas społecznych za pomocą ściśle określonych standardów. Pierwsza próba narzucenia prawnie usankcjonowanych standardów od razu jednak natrafiła na silny opór. Postrzegano ją bowiem jako chęć ograniczenia wolności przedsiębiorstwa oraz, w ostatecznym rozrachunku, jako niedopuszczalną ingerencję w interesy właścicieli nieruchomości. Z tego powodu pierwsze doświadczenia tego, co stanowi fundament nowoczesnej urbanistyki, były prawie wyłącznie związane z inicjatywą prywatną kilku oświeconych przemysłowców, którzy w ten sposób o kilka dekad wyprzedzili pierwsze działania instytucjonalne. Wiele spośród tych najwcześniejszych modelowych osiedli dla przyszłych miast było właśnie osiedlami pomyślanymi dla pracowników i robotników fabryk, których właściciele kierowali się ideami filantropijnymi lub, w kilku przypadkach, wręcz ideałami utopii społecznej. Choć bardzo różne, wszystkie te eksperymenty mają pewne wspólne elementy wynikające z intencji odzyskania wymiaru życia w solidarnej wspólnocie, integracji człowieka ze środowiskiem oraz, często, z hołdowania ideałom zdrowia.
Jednym z manifestów tego nowego prądu jest niewątpliwie wspólnota założona w New Lanark przez Roberta Owena. Wszedłszy w posiadanie przędzalń w New Lanark, Owen postanowił stworzyć dla swoich robotników system społeczny mogący zagwarantować najlepsze możliwe otoczenie dla rozwoju osoby. Wyposażył wioskę w organ zwany „Instytucją dla Kształcenia Charakteru”, który jest prekursorem obecnej opieki społecznej, troszczący się o dzieci i ludzi starszych, zapewniający pomoc w gospodarstwie domowym, podstawy wykształcenia oraz wiele innych zajęć mających służyć wzmocnieniu poczucia przynależności do wspólnoty wioski, usytuowanej skądinąd w korzystnym położeniu naturalnym. Idea ekonomiczna i społeczna realizowana w obrębie New Lanark przekłada się na bardzo konkretną politykę urbanistyczną i program wykorzystywania terytorium prezentowany w eseju A New View of Society.
Esej Owena powstał prawie trzydzieści lat przed bardziej znanym esejem Fryderyka Engelsa o warunkach życia robotników i mieszkańców industrialnych miast angielskich, który wpłynął na poszukiwanie nowych form budownictwa socjalnego. Według propozycji Owena rezydencje dla wspólnoty miały być ustawione wokół obszernego prostokątnego placu; domy mieć od jednego do czterech pięter i być otoczone rozległą przestrzenią. Zgodnie z rozkładem mieszkań okna sypialni miały wychodzić na ogród, okna bawialni zaś – na ulicę. Kuchnia została całkowicie pominięta – zastąpiono ją wspólną stołówką usytuowaną w dużym budynku na środku placu, w którym miały się mieścić wszystkie usługi wspólnoty. Uderzająca jest niesłychana świadomość i precyzja propozycji wypracowanych na podstawie badań ilościowych oraz zawierających przepisy, które w takiej samej formie kilka dekad później będą tworzyć plany miejskie ostatniej ćwierci XIX wieku.
Tylko dwadzieścia lat wcześniej Charles Fourier stworzył swoją utopię „nowego świata przemysłu”, w którym wyobrażał sobie społeczeństwo składające się z idealnych wspólnot zamieszkujących wiejskie rezydencje, o gospodarce bazującej wyłącznie na rolnictwie i przemyśle lekkim. Fourier zawdzięcza swoją popularność idei kolektywnego zamieszkiwania, falansterowi, który w istocie jest zaledwie końcowym etapem znacznie bardziej złożonej refleksji, dzielącej ludzką historię na siedem epok o postępującym stopniu doskonałości społecznej. Schemat falansteru był oparty na centralnym założeniu przypominającym pałac w typie entre cour et jardin, którego centralna część pełniła funkcje publiczne, a w skrzydłach mieściły się pracownie. Siódma epoka, epoka falansterów, jako najbardziej rozwinięta, jest epoką „harmonii uniwersalnej”. Najbardziej brzemienna w skutki, najbardziej owocna dla dyscypliny była jednak szósta epoka, w której panuje drobiazgowy porządek. Miasto, jakie Fourier opisuje w związku z tą epoką, jest ośrodkiem o planie ściśle uregulowanym za pomocą stref – porządkujących miasto w koncentryczne kręgi, oddzielone jeden od drugiego szerokimi pasmami zieleni i przeznaczone kolejno dla najważniejszych instytucji, dla fabryk i dla rezydencji – ze ściśle określonymi normami zdrowotnymi. Ujęcie to, dokładne i organiczne, które – abstrahując od utopii – aspiruje do znacznie ambitniejszego celu, jakim jest reorganizacja całego krajobrazu miejskiego i wiejskiego, będzie stanowiło podstawę dla narodzin nowego industrialnego miasta XX wieku.
Z wyjątkiem przypadku cité industrielle (miasta przemysłowego), które Tony Garnier wyobraził sobie w 1904 roku i które stanowi rodzaj łącznika między XIX-wiecznymi manifestami reformy społecznej a nową racjonalną dzielnicą XX wieku, następne doświadczenia, choć nie noszą już znamion utopii, realizują jednak niektóre kluczowe zasady tamtych wizji i zapoczątkowują to, co Bernardo Secchi nazwał „moralizacją” wielkiego miasta3. Ruch Garden Cities, zapoczątkowany przez słynny esej Ebenezera Howarda Tomorrow: A Peaceful Path to Real Reform, usiłował zatamować miejską ekspansję za pomocą nowego przestrzennego porządku, opartego na zasadzie decentralizacji. Idea polegała na łączeniu zalet życia w mieście ze zdrowym życiem na wsi, przenosząc mieszkańców z przeludnionych metropolii do nowych, mniejszych jednostek, z których dojeżdża się do pracy do miasta centralnego. Zarządzanie terytorium opiera się na podziale na dzielnice lub neighbourhoods, niepodzielna własność gruntu należy do spółki społeczności, która wydzierżawia obszary na czas określony i przewiduje obecność gminnych spółdzielni. Nowatorstwo i nowoczesność miasta‑ogrodu polegają nie tyle na schemacie autonomicznego osiedla czy też powtarzalności modelu na szeroką skalę, choć to ten właśnie element zadecydował o jego niezwykłej popularności, ile na połączeniu procedur założenia i zarządzania tak pomyślanych, by pozbawić inicjatywę logiki zysku i zapewnić wspólną kontrolę nad różnymi etapami jej realizacji.
XIX-wiecznym utopiom należy się za to chwała, późniejsza urbanistyka utraciła ów dystans do kwestii społecznych, który cechował tamte wizje, póki pozostawały w gestii władzy absolutnej4. Utopijne „miasta idealne” stają się wspólnotami idealnymi, w wielu wypadkach wprowadzając naukowe podejście do definiowania standardów I wyposażeń potrzebnych dla nowych osiedli. Ruch miast‑ogrodów realistyczniej zaspokaja owe potrzeby w obrębie terytorium, wprowadza miejską decentralizację i w ramach tej nowej praktyki zarządzania terytorium kształtuje komponent spółdzielczy oraz poczucie przynależności do zbiorowości zakorzenionej w bardzo konkretnym miejscu. Poczucie to popadło w zapomnienie na skutek gwałtownego i niekontrolowanego wzrostu i wynikającej stąd degradacji.
CLARENCE PERRY I FORMALIZACJA JEDNOSTKI SĄSIEDZKIEJ
Formalna kanonizacja owego elementarnego modułu, który sam autor nazwie jednostką sąsiedzką (neighbourhood unit) i który zachwyci urbanistów XX wieku, jest owocem badawczych poszukiwań Clarence’a Perry’ego podczas jego współpracy przy sporządzaniu planu zagospodarowania przestrzennego Nowego Jorku w roku 1929. Studium Perry’ego5 określa strukturę i organizację stanowiące o jednostce sąsiedzkiej, podaje niektóre jej wymiary, lecz nie zawiera precyzyjnych standardów, gdyż propozycja w założeniu nie była pomyślana jako projekt przeznaczony do bezpośredniej realizacji, lecz – po raz kolejny – jako wytyczna oraz teoretyczna podstawa, na której należy dopiero oprzeć przyszły plan. Najciekawszym elementem jest studium socjologiczne – solidny fundament, na którym zostanie następnie wypracowana ściśle planistyczna wytyczna. Perry opracował profil wspólnoty mającej zamieszkać w jednostce w taki sposób, by zaznaczyć nie tylko jej fizyczne granice, lecz przede wszystkim namacalny, choć niematerialny, charakter odróżniający każdą jednostkę od sąsiednich. Nie znaczy to oczywiście, że miał się tu pojawiać jakiś antagonizm lub brak komunikacji, lecz że powinien powstać symbiotyczny system tworzący wielkomiejskie dynamiki. W systemie tym sąsiedztwo jest częścią mechanizmu, ba! – jest jak żywy organizm, w którym każda część pełni swoją funkcję.
KRAJE SOCJALISTYCZNE I MIKRORAJON
Ta idea miasta, a następnie, przez rozszerzenie, całego terytorium, odniesie olbrzymi sukces szczególnie w Europie, gdzie skomplikuje się dodatkowo, stając się podstawą dla nowego modelu zarządzania opartego na szerokiej wolności działania na poziomie dzielnicy lub gminy oraz na zarządzaniu „federalnym” na poziomie ponadlokalnym, z planami strefowymi o imponującej skali, specjalnie pomyślanymi po to, by sprzyjać związkom między wszystkimi komórkami tworzącymi organizm terytorialny. Model doskonale nadawał się do wspierania propozycji funkcjonalistycznej urbanistyki wysuniętej na przykład przez Kartę Ateńską. Uwiarygodniony wartością zbiorowego doświadczenia, ale z pewnym przesunięciem w stronę dystopii, w okresie międzywojennym odniósł wielki sukces także w ustrojach totalitarnych ze względu na drzemiący w nim potencjał kontroli społecznej.
Najdalej idące eksperymenty, wykorzystujące możliwości nowego przemysłu budowlanego i dążące do stworzenia przestrzeni tak doskonale zorganizowanej, by mogła w niej zamieszkać nowa wspólnota i opiewać ducha zbiorowości, są podejmowane oczywiście w młodym Związku Radzieckim, który w latach 20. jest bulgocącą pracownią artystycznego i społecznego nowatorstwa. Rzecz jasna za takim zaangażowaniem kryje się nie tylko intencja utworzenia i zademonstrowania nowej przestrzeni i architektury miejskiej, które byłyby manifestem nowej sytuacji w kraju, lecz także chroniczny brak mieszkań i wola kontroli nad życiem obywateli. Za kluczowe rozwiązanie obrano wymóg redukcji kubatury i korzystania ze wspólnych usług zintegrowanych w bloku mieszkalnym w taki sposób, by zaoszczędzić na budowie tychże usług dla każdej osobnej komórki. Owa kolektywizacja życia zatem nie tylko przynosiła niewątpliwe korzyści ekonomiczne, ale także była celem ostatecznym przemiany społecznej. Budynek nie miał już być czystym zestawem mieszkań, lecz powinien dostarczyć wielu zbiorowych urządzeń, kompensujących redukcję przestrzeni i usług dokonaną w obrębie pojedynczej komórki mieszkalnej.
Eksperymenty posunęły się jeszcze dalej, proponując mieszkania kolektywne, które de facto uczyniły życie codzienne całkowicie zbiorowym. Mieszkając wspólnie, wolna od trosk materialnych dzięki wspólnocie jednostka powinna była mieć wszelkie możliwości, by się doskonalić, uczyć, przyczynić do polepszenia życiowych standardów. Choć w roku 1928 realizowano Narkomfin jako paradygmatyczny model tego, czym mogłaby być zbiorowa rezydencja, ideologiczne ekscesy stają się coraz bardziej zuchwałe, prowadząc do delirycznych projektów, których ewidentnie nie dało się już wprowadzić w życie, podczas gdy społeczeństwo pozostawało raczej wierne tradycyjnym formom zamieszkania. Wrogość ludności sprawi, że już w latach 30. próby te zostaną zarzucone. Powojenne osiedla będą się kierować bardziej umiarkowanymi i tradycyjnymi zasadami, łącząc wysokie wieżowce z niskimi pawilonami z usługami publicznymi, rozrzuconymi w obrębie dzielnicy, przenosząc na poziom kwartału tworzenie wspólnoty, zgodnie z modelem jednostki sąsiedztwa, która z radziecka nazwie się mikrorajonem.
ODBUDOWA I PLANY LONDYNU
Teoretyczny przepis zrównoważonego i skutecznego tworzenia minimalnej jednostki wspólnoty, komórki miejskiego planu, osiągnie swoją dojrzałość dopiero po II wojnie światowej w Europie i wyniknie właśnie z potrzeby radykalnej reformy systemu terytorialnego dla przygotowania go do tego, by stał się katalizatorem odbudowy. Wyzwanie podjęto w planie zagospodarowania hrabstwa Londynu, a następnie w planie Wielkiego Londynu, przedstawianych kolejno w latach 1943 i 1944 przez Patricka Abercrombiego i Johna Forshawa. Wspólnota jest wymieniona jako jednostka podstawowa planowania. Każda jednostka prowadzi własne życie i ma własne, oryginalne wyznaczniki, jednak jej indywidualność powinna być w zgodzie z kształtem, życiem i charakterem całego regionu. W zakończeniu dokumentu6 towarzyszącego planowi Wielkiego Londynu znajdujemy informację, że reorganizacji terytorium przyświecała idea wspólnoty, za pomocą której można będzie zaspokoić wszystkie potrzeby uwzględniane przez plan. Właśnie jednostkom sąsiedztwa przypadło w udziale zadanie podniesienia społecznej jakości miasta.
Abercrombiemu zarzucono, że nadużywał arbitralnej dyslokacji ludności oraz technik inżynierii społecznej, jednak jego praca ma fundamentalne znaczenie zarówno z punktu widzenia metodologii, jak i zasięgu jej konkretnej realizacji. W porównaniu z planem Londynu, plan regionalny Nowego Jorku był skrajnie niedookreślony. Tok argumentacji na rzecz utworzenia jednostek sąsiedztwa nie tylko o charakterze mieszkalnym, lecz także dla zaspokajania potrzeb służbowych, edukacyjnych i opieki społecznej, znacznie przyspieszył postęp dyscypliny i uczynił z planu Wielkiego Londynu wielki paradygmat wszystkich programów wzrostu i restrukturyzacji miejskiej w czasach odbudowy. Okres powojenny jest także epoką rozkwitu modelu państwa opiekuńczego, różnie realizowanego w zależności od kraju, jednakże zawsze mającego na celu bezpieczeństwo i stabilność społeczną. Narzędziami do osiągnięcia tego celu miały być gwarancja mieszkania i usługi dla mieszkańców. Nie jest zaskoczeniem, że w sytuacji konieczności wybudowania jak największej liczby mieszkań w możliwie najkrótszym czasie przy zachowaniu możliwie najwyższych standardów oraz otoczenia sprzyjającego dla państwa opiekuńczego wybór padł na model miasta satelity bazującego na jednostce sąsiedzkiej.
SUKCES MODELU: KRAJE SKANDYNAWSKIE
Jeśli Wielka Brytania rozpoczęła proces w tym kierunku, opierając się na planach Abercrombiego, to kraje skandynawskie, w szczególności Szwecja, stanowią drugi wielki model welfare state, który za pomocą organizacji miasta nadał fizyczny kształt państwu socjalnemu7.
W latach 50., aż do początku 60., także w Szwecji dawał się odczuć dotkliwy niedostatek mieszkań, standardy lokali były ogólnie niskie, domy przeludnione i w złym stanie technicznym. By temu zaradzić, szwedzki rząd zastosował dwa poniekąd uzupełniające się programy: „Miljonprogrammet”, czyli ambitny program realizacji miliona mieszkań w ciągu dziesięciu lat, oraz (dużo ciekawszy dla naszego tematu) program realizacji tak zwanych ABC‑städerna (miast ABC).
W ramach tego ostatniego dofinansowano dodatkowymi funduszami dzielnice zaprojektowane, by pomieścić ponad 1000 mieszkań, co dowodzi skali tej rządowej operacji. Mieszkania były przestronne, położone w budynkach trzy‑ i czteropiętrowych, czasem wyższych, wyróżniały się ścianami z czerwonych cegieł, postawionymi tradycyjną metodą. Dopiero później doszły elementy prefabrykowane, nie odniosły one jednak większego sukcesu – nie spotkały się z aprobatą mieszkańców, którzy preferowali techniki tradycyjne. Jako rozwiązanie dla tak rozległych osiedli obrano bardzo tradycyjny plan o schemacie regularnej kratownicy. W jego ramach stosowano jednak wszystkie przepisy funkcjonalizmu, na skalę wcześniej niespotykaną w Europie: starano się, by wszystkie mieszkania były pełne naturalnego światła, by było dużo zielonej przestrzeni dla rekreacji, ażeby obsługa linii miejskiej komunikacji była bardzo sprawna. Właśnie w tym zakresie szwedzkie programy zmierzały zdecydowanie w stronę przełomu, o którym modernistyczni architekci i urbaniści mogli do tej pory tylko pomarzyć. Ogólny plan Sztokholmu, który wszedł w życie w 1952 roku, przedstawiał się już jako plan nie tyle na skalę ściśle miejską, ile terytorialną, i przewidywał realizację czterech nowych jednostek podmiejskich, które dopełniłyby układu urbanistycznego stolicy. Jednostki te miały w założeniu przemienić miasto w policentryczny system, który redystrybuowałby po całym terytorium pracę i rynek, usiłując zintegrować w ten sposób obszar mieszkania z obszarem pracy. Nowe osiedla miały się cieszyć pewną autonomią, uniezależnić od głównego miasta, zatem nie być też tylko jego sypialniami.
By lepiej zrozumieć, skąd bierze się wielki sukces tych inicjatyw (także ze względu na to, iż zamieszkała tam wspólnota okazała się z czasem bardzo spójna), warto podkreślić, że realizację tych wielkich kompleksów, choć finansowaną przez państwo, powierzano spółdzielniom mieszkańców (niektóre z nich nadal istnieją i działają), które wnosiły w projekt ducha wspólnoty i dobrego zarządzania przestrzenią publiczną dzielnicy, mniemającego sobie równych w innych planach różnych krajów pod bezpośrednim kierunkiem państwa. Szwedzki wpływ daje o sobie znać w krajach sąsiedzkich, ale wykracza też poza granice półwyspu skandynawskiego. Propozycja skandynawska staje się źródłem inspiracji, szczególnie w strukturze pierwszych eksperymentów sprzed planu sztokholmskiego, łatwiejszych do zastosowania w krajach o mniej rozbudowanym zapleczu pod kątem opieki społecznej i spółdzielni.
DZIELNICA I WSPÓLNOTA WE WŁOSZECH: INA CASA ORAZ WKŁAD ADRIANA OLIVETTIEGO
Jednym z większych programów przedsięwziętych w Europie według zasad architektury wspólnoty jest włoski eksperyment INA Casa, rozpoczęty w 1949 roku. Program ten wiele zawdzięcza szwedzkim planom rozszerzenia miasta, powstałym kilka lat wcześniej. Ze skandynawskiej dzielnicy przejęto charakterystyczną autonomię osiedla, samowystarczalnego i zamkniętego. Szczególną wagę przywiązywano do zaprojektowania przestrzeni tak, by sprzyjała ona powstaniu wspólnoty wewnątrz czegoś, co pod każdym względem spełnia wszystkie wymogi podręcznikowej jednostki sąsiedzkiej. Serie podręczników8 zawierających przepisy, wskazówki oraz normy na użytek projektantów i gminnych komisji budowlanych do realizacji pojedynczych mieszkań, budynków i dzielnic, nie pozostawiają wątpliwości co do strategii, nawet jeśli strategia ta nie została przeprowadzona do końca, ponieważ musiano się dostosować do prywatnej polityki spekulacji gruntami, dla której dzielnice INA Casa pozostają marginesem. Właśnie z nich można jasno wyczytać strukturę osiedla, jego podstawowe ogniwo, z którego niezaprzeczalnie wynika intencja uczynienia z każdej dzielnicy wspólnoty.
Plan INA Casa, mimo iż stanowi najbardziej reprezentatywny przykład włoskiego podejścia do modelu jednostki sąsiedzkiej, teoretycznie I konceptualnie nie jest jednak jeszcze najlepiej rozpracowanym przypadkiem. Wynalazcą bowiem i promotorem modelu wspólnoty był Adriano Olivetti. Intelektualne dziedzictwo Olivettiego wpłynęło na niektóre programy budownictwa publicznego, choć w istocie niewiele było tych realizowanych pod jego oficjalnym patronatem. Olivetti rozpoczął swoją karierę już w latach 30. XX wieku; prowadząc własną firmę, stosował prekursorskie polityki opieki i kształcenia dla swoich pracowników. Polityki te przeniósł po wojnie do organów, których był członkiem, między innymi UNRRA Casas. Otoczył się także takimi osobowościami, jak Ludovico Quaroni, który przyjął jego idee i stał się czynnym budowniczym wspólnoty w kilku z najbardziej znanych planów okresu odbudowy. Wypróbowawszy swoją politykę najpierw w obrębie własnej firmy, Adriano Olivetti postanowił się zmierzyć z bardziej ambitnym i rozbudowanym przedsięwzięciem, kiedy stał się promotorem planu zagospodarowania przestrzennego doliny Aosty i Ivrei, opracowanego w latach 1936 i 1937, który – z racji niesprzyjających okoliczności historycznych – nie został przyjęty i wprowadzony w życie.
Realizacja koncepcji przyszła po wojnie – Olivetti został mianowany komisarzem wielu organów odbudowy, za pośrednictwem których mógł łatwo wcielić w życie swoją ideę wspólnoty w terytorium. Jedna z pierwszych takich realizacji powstała w Borgo La Martella, wiosce przy Materze, przeznaczonej dla mieszkańców słynnych Sassi. Ludovico Quaroni, włączony w projekt w 1949 roku, miał tu możliwość wcielenia w praktykę swoich refleksji na temat wspólnoty miejskiej i dzielnicy rozumianej jako paradygmat relacji między architekturą i urbanistyką, przestrzenią otwartą I zabudowaną, miastem fizycznym i społecznym. Dolina Aosty i terytorium wokół Ivrei były zatem pierwszym laboratorium planu społeczno‑ekonomicznego i osadniczego sformułowanego przez Olivettiego I współpracowników. Inicjatywy jak ta w Borgo La Martella były wprawdzie bardzo cenne, ale odosobnione. Brakowało jeszcze eksperymentu bardziej organicznego, zintegrowanego i zakrojonego na szerszą skalę. Z coraz większą nadzieją patrzono na Sardynię jako miejsce najlepiej nadające się do tego, by przeprowadzić radykalną reformę, do której dążył Movimento Comunita (Ruch Wspólnota)9. Plan wypracowano tak, by wyposażyć obszar wybrany dla eksperymentu w najważniejsze centra usługowe, wokół nich konstruując sieć drogową i uzupełniając funkcjonalną dystrybucję usług podstawowych poprzez ich usytuowanie w pomniejszych wioskach i miasteczkach. W centrum wioski miały się znaleźć wszystkie usługi potrzebne do życia społecznego i ekonomicznego wspólnoty znacznie większej niż ta zamieszkująca samą wieś. Wioski wyróżniają się na tle ortogonalnej kratownicy pól I dostosowują do ukształtowania terenu, sytuując się wzdłuż kilku podstawowych osi lub linii wybrzeża, tworząc w ten sposób projekty niemal mimetyczne, jak w przypadku wioski w Porto Conte, autorstwa Luigiego Figiniego I Gina Polliniego, którzy już współpracowali przy company town samego Olivettiego w Ivrei.
Szczególną wagę przywiązywano do obszarów wspólnych, zaplanowanych, by ułatwić spotkanie i społeczne relacje pomiędzy rodzinami – to nowoczesna synteza modelu architektonicznego wypracowanego na podstawie badań nad tradycyjnymi lokalnymi wsiami pasterskimi. Tak przeprowadzane doświadczenia kolonizacji powtarzano na całej wyspie. Była to konkretna próba zrównoważenia terytorium, znosząca polaryzację ekonomii, usług i ludności, która od zawsze działała na korzyść jedynie największych ośrodków. Niezależnie od tego, że nie wszystkie poszczególne programy, na skutek później podjętych decyzji, zostały zrealizowane do końca, obecny układ regionalny wiele zawdzięcza wizji Olivettiego.
Przedsięwzięcie Olivettiego jest jednym z najbardziej rozbudowanych i przeprowadzonych na szeroką skalę planów o otwartym powołaniu wspólnotowym i swoją inwencją o kilka dziesięcioleci wyprzedza najbardziej aktualne zagadnienia związane z odkrywaniem na nowo wartości osadnictwa. Długa epoka kolektywistycznych wizji, następujących po sobie niemal bez przerwy od początku wieku, w ostatniej ćwierci XX wieku na skutek globalizacji i afirmacji neoliberalizmu przechodzi głęboki kryzys i zdecydowany zastój. Ustaje wsparcie inicjatyw o charakterze spółdzielczym ze strony instytucji. Pozostaje tylko kilka okazjonalnych epizodów, które po raz kolejny, w zmienionym układzie, mają raczej charakter manifestu aniżeli pospolitej praktyki, jak to dawniej bywało. Upadek jakości terytorium, ogólne przebudzenie świadomości i poczucia odpowiedzialności oraz kryzysy, które naznaczyły, szczególnie w Europie Zachodniej, schyłek lat 90. i pierwszą dekadę XXI wieku, na nowo roznieciły zainteresowanie modelem rozwoju rozumianym jako sieć współpracujących z sobą wspólnot. Szkoły francuska i włoska na tej koncepcji opierają swoją definicję terytorium rozumianego jako produkt interakcji między środowiskiem i zamieszkującą je wspólnotą. Plany wypracowane w ciągu ostatnich lat pokazują tę zmianę myślenia.
Ogromny urok modelu, który miał najrozmaitsze odmiany realizacji aż do tych ostatnich, polega na wielkiej zdolności społecznej i środowiskowej, którą zakorzeniona w swoim kontekście wspólnota zawsze wykazywała. Model ten osiągnął chyba już wystarczającą dojrzałość, by pokonać ostatnie podejrzenia o wernakularyzm i oderwany od życia idealizm, pokazując się właśnie jako rozstrzygające narzędzie do rozwiązania problemów współczesności.