Według polityków i dziennikarzy najprostszym wytłumaczeniem katastrofy w londyńskim bloku mieszkalnym Grenfell Tower w 2017 roku było istnienie wieżowców. Winą obarczono, jak zawsze, nieludzkie struktury wybudowane w latach 70. ubiegłego wieku, przestarzałe i niebezpieczne pozostałości odgórnej modernistycznej ideologii. Katastrofa w Grenfell Tower, podobnie jak częściowe zawalenie się wieżowca Ronan Point we wschodnim Londynie w 1968 roku, nieodłącznie wiązała się z określonym sposobem budowania. Po tragicznym pożarze z podobnymi twierdzeniami można się było spotkać zarówno na lewicy – ze strony burmistrza Londynu Sadika Khana czy lidera Partii Pracy Jeremy’ego Corbyna – jak i na prawicy, gdzie te same argumenty wysuwał felietonista Simon Jenkins oraz Create Streets, urbanistyczny think tank Partii Konserwatywnej. Śledztwo w sprawie katastrofy ujawnia jednak coś zupełnie innego, a mianowicie masowe zabójstwo, spowodowane przez splątaną kulturę outsourcingu i deregulacji, jaka wytworzyła się w następstwie wprowadzanych od dziesięcioleci reform mających na celu zredukowanie sektora publicznego i osłabienie władzy samorządów lokalnych. Zaledwie kilka lat przed tragedią ówczesny premier Wielkiej Brytanii David Cameron pochwalił to zjawisko jako „puszczanie biurokracji z dymem”. Teraz już wiemy, kto w tym ogniu spłonął.
Aby zrozumieć, co się stało w Grenfell, trzeba pojąć ogromną i niepokojąco złożoną liczbę prawnych i administracyjnych detali dotyczących procedur zamówień, projektowania i budowania w Wielkiej Brytanii. Z perspektywy czasu projekty komunalne budownictwa mieszkalnego były logistycznie dość proste. Wiele władz lokalnych realizowało tego typu projekty dosłownie własnymi siłami, za pomocą towarzystw budownictwa społecznego (Direct Labour Organisations), zatrudnionych bezpośrednio przez samorządy miejskie, dzięki czemu powstało wiele domów i mieszkań najczęściej mało ambitnych architektonicznie, ale solidnych. W latach 60. duże firmy specjalizujące się w budownictwie mieszkaniowym często ubiegały się o kontrakty na budowę wieżowców, z różnym rezultatem – katastrofa wieżowca Ronan Point, gdzie eksplozja gazu zdmuchnęła betonowy panel w jednym z mieszkań, powodując, że konstrukcja zapadła się jak domek z kart, była w dużej mierze spowodowana cięciem kosztów budowy przez jedną z takich firm, Taylor Woodrow. Grenfell Tower, wieżowiec wybudowany na początku lat 70. ubiegłego wieku przez Radę Wielkiego Londynu (Greater London Council), wzniesiono nie w technologii wielkiej płyty, jak Ronan Point i wiele innych (oraz zdecydowaną większość bloków w krajach Układu Warszawskiego), ale z wylewanego na miejscu betonu, właśnie po to, by uniknąć podobnego ryzyka. Zanim jednak wybuchł pożar, wiele się zmieniło.
W latach 80. konserwatywny rząd Margaret Thatcher uznał władze samorządowe, które budowały mieszkania komunalne, za przeciwnika. Samorządy przekraczały budżet przeznaczony na roboty publiczne i opiekę społeczną, zakłócały „funkcjonowanie wolnego rynku” i jawiły się jako „socjalistyczne” obce ciało w życiu Wielkiej Brytanii. Seria reform dramatycznie osłabiła system planowania. Po pierwsze, deweloperzy otrzymali o wiele większe prawa i dzięki licznym nieobjętym planami zagospodarowania przestrzennego „strefom przedsiębiorczości” pojawiającym się na obrzeżach miast praktycznie mogli budować, co i gdzie chcieli. Po drugie, wprowadzono ograniczenia podatków pobieranych przez władze municypalne i przekazywanych do dyspozycji samorządów – nie tylko otrzymywały one mniejsze środki od rządu centralnego, ale także zredukowano ich lokalne uprawnienia podatkowe. Po trzecie, najważniejsze, samorządy lokalne zostały pozbawione możliwości realizowania projektów we własnym zakresie. Miało to poważne konsekwencje dla budownictwa – jeszcze w 1979 roku prawie połowa brytyjskich architektów pracowała na kontraktach dla samorządów lokalnych; odsetek ten wynosi obecnie mniej niż 1 procent, co wiąże się z wprowadzeniem systemu „obowiązkowych przetargów”. To ostatnie określenie, przetłumaczone z żargonu, oznacza, że samorządy mają prawny obowiązek zamawiania i płacenia za usługi wykonawcom zewnętrznym, a także są zobowiązane prawem do wyboru najtańszej oferty. Kontrola jakości wylądowała w koszu.
Kiedy do władzy doszła Partia Pracy (rządziła w latach 1997–2010), zamiast uchylić te przepisy jeszcze je wzmocniła. Obowiązkowa proce˝ˇdura przetargowa została przemianowana na urocze określenie „Best Value” – najkorzystniejszy stosunek wartości do ceny – w sektorze publicznym wprowadzono zaś tak zwany Private Finance Initiative, mechanizm dający coraz więcej uprawnień wykonawcom, z zawiłymi umowami prawnymi tworzącymi ogromne sieci rozlicznych firm pracujących przy każdym z projektów, aby „rozłożyć ryzyko”, gdyby coś poszło nie tak. Była to przemyślana i celowa polityka, wynikająca z wewnętrznych sprzeczności partii New Labour – „nowych” laburzystów, którzy twierdzili, że są pionierami „Trzeciej Drogi” między socjalizmem a neoliberalizmem. Kiedy do władzy doszedł rząd Tony’ego Blaira, zaczął realizować zobowiązania budowy nowych szpitali, szkół, galerii sztuki i infrastruktury czasu wolnego, a także remontowania i unowocześniania masowego budownictwa mieszkaniowego pochodzącego z lat powojennych; ale jednocześnie równie mocno zaangażował się w poszerzanie nieograniczonej gospodarki wolnorynkowej. Rynek zaś potrzebował zachęt, motywacji – inaczej nie zainwestowałby w owe nierentowne działania budowlane. Tak stworzony system kontraktów pozwolił prawnikom zarobić dużo pieniędzy, chronił firmy budowlane przed ryzykiem prawnym i doprowadził do przyznania dużej ilości publicznych pieniędzy prywatnym firmom na remonty lub realizację publicznych obiektów.
Remontu Grenfell Tower – choć rozpoczętego pod rządami koalicji konserwatywno-liberalnej w latach 2010–2015, przez konserwatywną radę jednej z najbogatszych gmin w kraju, londyńskiej Kensington i Chelsea – dokonano w ramach programu wprowadzonego jeszcze przez laburzystów pod nazwą Decent Homes. Dotyczył renowacji powojennego komunalnego budownictwa mieszkaniowego, pod warunkiem, że budynki mieszkalne nie będą już administrowane przez władze lokalne (budynek Grenfell Tower podlegał Kensington and Chelsea Tenants Management Organization – dużej, nie do końca autonomicznej organizacji pozarządowej, zawiadującej należącymi do dzielnicy lokalami mieszkalnymi). Jeśli go spełniono, można było objąć te obiekty kompleksowym remontem, na który składała się renowacja izolacji cieplnej czy kompletna odnowa wind i kuchni. W Grenfell powstała nawet nowa siłownia. W dochodzeniu ustalono długą listę firm pracujących przy remoncie. Do złożenia zeznań wezwano pięćset trzydzieści organizacji i osób fizycznych; okazało się, że nad nową okładziną i remontem budynku pracowało co najmniej dwudziestu różnych wykonawców.
Decydującym czynnikiem, który doprowadził do katastrofy, był bezpośredni wynik procedury „Best Value” i powiązanego z nią systemu „inżynierii wartości”, w którym zasadniczą rolę odgrywa prawne zobowiązanie do skorzystania z tańszej opcji w każdej sytuacji. Oznaczało to między innymi instalację łatwopalnej okładziny Reynobond, zakazanej do stosowania na wysokich budynkach w większości krajów, ale najwyraźniej nie w Wielkiej Brytanii. Okładzinę położyła firma Rydon, po tym jak zwolniono pierwotnych wykonawców, czyli firmę Leadbitter, z której usług zrezygnowano, gdyż przedstawiła zbyt wysoki kosztorys, przekraczający budżet o 1,6 miliona funtów. Warto dodać, że cięcie kosz.tów nie wynikało z braku funduszy w Królewskiej Gminie Kensington i Chelsea (Royal Borough of Kensington and Chelsea), która finansowała na wpół autonomiczną Chelsea Tenants Management Organization. Wręcz przeciwnie: gmina chętnie przyznawała ulgi podatkowe jej mieszkańcom, z których większość – poza lokatorami osiedli robotniczych w North Kensington – jest zamożna. Skąpstwo zostało wymuszone przez prawo – obowiązywałoby ono nawet w mało prawdopodobnym przypadku, gdyby lokalne władze uznały remont wieżowców za wart pracy i materiałów najlepszej możliwej jakości.
Teoretyk architektury Kazys Varnelis opisywał kryzys finansowy z 2008 roku i jego następstwa jako w pewnym sensie przeciwieństwo czy odwrotność upadku ZSRR i historycznego „fordyzmu”. Wtedy mieliśmy do czynienia z kryzysem systemu do bólu prostego, kierującego się żelaznym planem i akceptującego każdy kolor, pod warunkiem, że jest to kolor czarny. Obecnie przeżywamy kryzys złożoności. Nieprzejrzyste i zawiłe instrumenty finansowe, takie jak obligacje zabezpieczone długiem czy swapy ryzyka kredytowego, powodują, że ludzie na Środkowym Zachodzie tracą swoje domy, a ślad węglowy spowodowany transakcjami w walucie bitcoin nie ustępuje temu generowanemu przez transport samochodowy i lotniczy. W takim kontekście należałoby raczej katastrofę Grenfell Tower nazwać masowym morderstwem dokonanym za pomocą przymusowego przetargu. Podobno na wyniki śledztwa trzeba będzie poczekać co najmniej do 2020 roku – na razie śledczy stopniowo przekopują się przez tony kontraktów. W rezultacie może się okazać, że owo masowe morderstwo niejako się „odpolityczni”. A prawda jest taka, że siedemdziesiąt dwie osoby zginęły, ponieważ, aby „oszczędzać pieniądze podatników”, kolejne rządy podejmowały celowe działania osłabiające zdolność sektora publicznego do samodzielnego funkcjonowania, budowania, remontowania i dbania o mienie publiczne. Czyniły tak, ponieważ uważają, że lokale komunalne i mieszkający w nich ludzie mają niewielkie znaczenie – z pewnością mniejsze niż usuwanie przeszkód, które mogłyby zagrozić „wolnemu rynkowi”.
Tłumaczenie z angielskiego: Dorota Wąsik