Dziewięciopiętrowy hotel, znany pod imieniem Vladimir, króluje wśród dominant architektonicznych Uścia nad Łabą, istotnego ośrodka przemysłowego w północnych Czechach. Przed tym graniastosłupem o fasadzie z białego marmuru, umieszczonym na betonowej podstawie, pręży się relikt dawnych czasów – kobieta z brązu, na wysokim cokole. Kiedyś witała nadjeżdżające radzieckie czołgi. Pomnik przypomina o minionej chwale niegdyś reprezentacyjnego socjalistycznego hotelu, którego nazwa jednak w żaden sposób nie jest związana z imieniem rewolucjonisty i apostoła komunizmu, Lenina, lecz odnosi się do rosyjskiego miasta partnerskiego Uścia. Wkrótce po napaści Rosjan na Ukrainę usteckie władze wycofały się z umowy partnerskiej. Przed wejściem do hotelu, powszechnie nazywanego teraz Volodymyr [tak Czesi zapisują ukraińskie imię Wołodymyr – przyp. tłum.], łopoczą ukraińskie flagi, a „pomnik przyjaźni” już drugi rok wita ukraińskich uchodźców.
CPI Property Group, drugi największy właściciel nieruchomości w Czechach, udostępniła zamknięty od kilku lat i zabezpieczony hotel na pomoc humanitarną. Firma ta w ramach prywatyzacji wykupiła w północnoczeskim regionie sporą część mieszkań na wynajem i jest odpowiedzialna za niektóre problemy wynikłe z deregulacji czynszów. Humanitarna inicjatywa pomocy uchodźcom symbolicznie odmieniła reprezentacyjną funkcję byłego socjalistycznego hotelu – uczyniła go kolektywnym blokiem mieszkalnym. W jaki sposób powinniśmy traktować tę istotną ustecką dominantę w przyszłości? I co ten przykład nieoczekiwanej, a prowizorycznej konwersji mówi o potencjale przeznaczenia i użytkowania architektury ideologicznie obciążonej, rozpadającej się, często oczekującej na wyburzenie?
Uście nad Łabą było jednym z najważniejszych ośrodków przemysłowych i handlowych w Czechach już od czasów Austro-Węgier. Zamieszkiwała je w większości ludność niemiecka, co miało zasadniczy wpływ na rozwój miasta, a tym samym na jego architekturę. Po 1938 roku, na podstawie decyzji układu monachijskiego, oddano Uście nad Łabą nazistowskim Niemcom. Pod koniec wojny miasto uległo zniszczeniu w wyniku nalotów bombowych, wiele budynków w centrum zostało uszkodzonych. Ludność niemiecką wypędzono po wojnie, co wraz z uprzednim wygnaniem i wymordowaniem miejscowych Żydów zasadniczo przerwało historyczną ciągłość tego miejsca. Reżim socjalistyczny skupił się na przemyśle ciężkim, w regionie rozwijało się przede wszystkim wydobycie węgla brunatnego. Wraz z rosnącą liczbą nowo przybyłych zmieniało się centrum miasta – władzom marzył się jego nowoczesny charakter.
Czego nie zniszczyły bombowce, to wyburzyli socjalistyczni modernizatorzy. Plany urbanistyczne z tamtego okresu zakładały całkowitą rozbiórkę historycznej zabudowy centrum, wyjątek uczyniono dla kościołów i siedziby kasy oszczędnościowej. Zdaniem Martina Krska, historyka z usteckiego muzeum, wzorem dla ówczesnych komunistycznych władz miasta było NRD-owskie Drezno – tę ofiarę nalotów dywanowych intensywnie odbudowywano. Ostatecznie pierwotny plan dla Uścia zrealizowano jedynie w połowie[1]. 8 grudnia 1979 roku przy głównej miejskiej alei, ówczesnej ulicy Fučíka, odbyło się jedno z największych masowych wyburzeń historycznych dzielnic w Czechosłowackiej Republice Socjalistycznej. Wysadzono w powietrze osiemnaście kamienic, pierwotnie zamieszkanych głównie przez ludność niemiecką. Trzy miesiące później wyburzono sąsiednich dziewiętnaście budynków. W porównaniu z nowo wybudowanymi blokami nie odpowiadały już standardowi mieszkania: z kranów leciała tylko zimna woda, pokoje ogrzewano piecami węglowymi, pomieszczenia higieniczno-sanitarne były wspólne, a spółdzielnia mieszkaniowa nie inwestowała w żadne naprawy.
Następnie w stosunkowo krótkim czasie zbudowano na wolnych działkach nowe centrum handlowo-usługowe wraz z blokami mieszkalnymi[2]. Na końcu bulwaru, w miejscu, gdzie dzisiejsza ulica Masarykova ostro skręca na podwyższonym terenie w ulicę Churchilla, magistrat planował zbudować schronisko młodzieżowe. Ostatecznie powstał tu luksusowy hotel. Dziewięcioma piętrami zdominował nowo wybudowane środowisko miejskie.
Stworzenie projektu architektonicznego powierzono w 1983 roku Rudolfowi Bergerowi i Zdeňkowi Havlíkowi z Okręgowego Instytutu Projektowego w Uściu nad Łabą[3]. Architekci, zainspirowani brutalizmem, ukształtowali budynek jak rzeźbę. Ciemnoczerwone refleksyjne szyby kontrastują z białą marmurową okładziną fasady, ich zrytmizowanie poskutkowało niemal graficzną jakością. Na etapie koncepcji, określania materiałów i funkcjonalności architekci brali pod uwagę przede wszystkim warunki działki budowlanej, zróżnicowanej pod względem ukształtowania terenu. W betonowej podstawie, z której wyrasta ciało budynku o szkieletowej konstrukcji, umieścili zaplecze gospodarcze i części wspólne. Dach podstawy, w nawiązaniu do strefy handlowo-usługowej, służy też za ogólnodostępną przestrzeń tarasu. Od strony dzisiejszej ulicy Churchilla do wejścia prowadzą zstępujące kaskadowe klomby z dziko rozrośniętymi krzewami.
Hotel oferował aż sto dziewięćdziesiąt dwa miejsca noclegowe, przeważnie w pokojach dwu- i trzyosobowych. Na parterze, obok wejścia do hotelu i tuż obok recepcji, była restauracja, a w niej również mały bufet z przekąskami. Na ostatnim piętrze budynku zaprojektowano kawiarnię widokową w stylu rokoko, dla siedemdziesięciu gości. Części wspólne powstały we współpracy z architektem Miroslavem Novákiem, ozdobiono je rzeźbami, obrazami, ceramicznymi i drewnianymi reliefami autorstwa artystów plastyków Antonína Procházki, Jiřiego Novosada, Miroslava Žofki, Michaela Bílka i Františka Čumpelíka[4]. Architektura Hotelu Vladimir była zarazem artystyczna i humorystyczna; podobnie jak budowane wówczas centra handlowo-usługowe wpisywała się zachodni postmodernizm. W podobnym stylu Rudolf Berger we współpracy z Míťą Hejdukiem i Michalem Gabrielem zaprojektowali siedzibę okręgowej rady narodowej Komunistycznej Partii Czechosłowacji; budynek powstawał w centrum Uścia, równolegle z Vladimirem.
Hotel Vladimir ukończono w 1986 roku i do 1990 roku zarządzała nim państwowa firma Restaurace a jídelny. Po przemianach ustrojowych został sprzedany w ramach tak zwanej małej prywatyzacji. Dotyczyła obszaru handlu detalicznego, zatem poszczególnych mniejszych lokali i usług; sprzedaż odbywała się na drodze publicznych aukcji. Małą prywatyzację rozpoczęto w Czechosłowacji właśnie w Uściu nad Łabą. Aukcja hotelu Vladimir odbyła się 5 października 1991 roku, obiekt zakupiła firma I.B.S. – restaurants hotels, spol s r.o., reprezentowana przez jednego ze wspólników, Antonína Izáka. Była to wówczas najdroższa ustecka jednostka handlu sprzedana na aukcji; cenę wywoławczą – pięćdziesiąt siedem milionów koron czechosłowackich – uczestnicy aukcji wywindowali do siedemdziesięciu pięciu milionów koron. Między 5 października a 1 listopada 1991 roku budynek hotelu został stopniowo obłożony hipoteką w celu pozyskania pożyczki z banku Česká státní spořitelna, opiewającej na kwotę osiemdziesięciu milionów koron. Pożyczką nabywca zapłacił za hotel; razem z innymi kredytami obrotowymi w pełni spłacił ją do 2002 roku[5].
Przez całe lata 90. hotel nie wymagał inwestycji, ponieważ był prawie nowy. Wśród klienteli przeważali wówczas sąsiedzi z niemieckiej Saksonii, którzy regularnie przyjeżdżali do Uścia, zwłaszcza w weekendy na zakupy. Vladimir często miał stuprocentowe obłożenie. W związku ze zmianą trendów w międzynarodowym ruchu turystycznym spółka postanowiła zmodernizować budynek i przystosować go zwłaszcza do potrzeb klienta handlowego. Aby zwiększyć prestiż obiektu i uczynić go rozpoznawalnym w całej Republice Czeskiej, połączyła siły z jedną z największych sieci hotelowych na świecie. W 2004 roku ikoniczny napis „Vladmir” na fasadzie właściciele zastąpili nowym, świecącym na żółto-niebiesko logo Best Western[6]. Po fuzji odnowiono 90 procent pokoi, ciemnobrązowe meble na wymiar wymieniono na takie z jasnej sklejki. Modernizacji doczekał się też hall z recepcją i częścią wspólną restauracji, obie przestrzenie przystosowano do potrzeb turystyki kongresowej[7]. Hotel Vladimir pod szyldem Best Western przeszedł metamorfozę w jeden z najbardziej komfortowych ośrodków oferujących nocleg w powiatowej metropolii.
W 2007 roku po drugiej stronie ulicy Masarykovej, na działce pustej od czasów wojennego bombardowania, firma CPI City Center rozpoczęła budowę kompleksu biur, supermarketu i mniejszych sklepów, usług oraz hotelu Clarion Congress, konkurenta Vladimira. Inwestycję oddała do użytku w 2011 roku, opanowała miejscową scenę hotelową, a w 2017 roku odkupiła podupadającego sąsiada. Po odjęciu jednej z czterech gwiazdek Vladimir wciąż działał – jako tańsza część Clarionu, bez własnej kuchni (serwowano w nim tylko śniadania). Po wybuchu pandemii COVID-19 nowy właściciel ostatecznie zrezygnował z użytkowania niemal opuszczonego hotelu. Zakonserwowany obiekt czekała niepewna przyszłość.
Pokoje hotelowe świeciły pustkami, a w tym samym czasie rosło zapotrzebowanie na lokale mieszkaniowe na wynajem w przystępnych cenach. Większość mieszkań w Uściu, ponad 2,5 tysiąca, sprywatyzowała po 1989 roku spółka córka CPI City Center – CPI BYTY. Pod koniec roku 2010 poważyła się na deregulację czynszu, zdarzały się skokowe wzrosty nawet o 100 procent. Wielu mieszkańców, zwłaszcza seniorów i klientów pomocy społecznej, podwyżki przerosły finansowo i zmusiły do wyprowadzki z miasta[8]. Zdarzały się procesy z firmą CPI – lokatorzy żądali uzasadnienia dla nowych wysokości czynszu. Najczęściej argumentowali, że niemoralne jest robienie z mieszkań towaru służącego do spekulacji w celu osiągnięcia zysków. CPI BYTY nie była jednak zainteresowana wypełnianiem luki po nieistniejącej polityce socjalnej rządu. W skład majątku firmy wchodziły również dwie usteckie noclegownie – Klíšská i Modrá. Wypowiedziała umowę najmu osobie, która nimi zarządzała, przez co wielu ludzi społecznie wykluczonych straciło dach nad głową. Zwłaszcza obywatele dyskryminowani ze względu na przynależność etniczną mieli problem ze znalezieniem nowego mieszkania w krótkim czasie i bez pieniędzy na kaucję[9].
Gdy po ataku Rosji na Ukrainę wezbrała fala uchodźców, firma CPI Hotels nie zwlekała. Ponownie otworzyła całego Vladimira, tym razem na potrzeby pomocy humanitarnej. Tymczasowy dom znaleźli tu wołyńscy Czesi przybyli z obwodu żytomierskiego. Zaoferowano im ponad dwieście łóżek, części wspólne oraz kuchnię, przy czym koszty mieszkania i pełnego wyżywienia do niedawna firma pokrywała z własnych środków[10]. Wszystko odbywało się w porozumieniu z Asociace hotelů a restaurací, Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i we współpracy z organizacjami i stowarzyszeniami wolontariackimi. Najpierw działało tu usteckie Dobrovolnické Centrum, a od wiosny 2022 roku działania koordynują stowarzyszenie Romano Jasnica, Československá romská unie oraz Karel Karika, zastępca prezydenta okręgu miejskiego Ústí nad Labem-město[11].
Karika już od dawna politycznie i aktywistycznie działa w regionie na rzecz Romów oraz innych grup społecznie i etnicznie wykluczonych. Z jego inicjatyw aktywistycznych wyrósł ruch PRO! Ústí, to z nim Karik wszedł w politykę. Na stanowisku zastępcy prezydenta zasadniczo przysłużył się sprawie pomocy poszkodowanym po zamknięciu przez firmę CPI BYTY dwóch usteckich noclegowni. Na własny koszt znalazł mieszkania i tymczasowe schronienia ponad stu poszkodowanym, którzy bez wsparcia niewątpliwie skończyliby na ulicy, oraz wpłacił kaucje. W 2019 roku za tę pomoc został uhonorowany nagrodą Františka Kriegla, przyznawaną przez Fundację Karta 77. Po wybuchu konfliktu rosyjsko-ukraińskiego nie wahał się, pomimo sprawy noclegowni, połączyć sił z CPI Property Groups i wykorzystać swoich umiejętności do społecznego zaangażowania obywateli w wolontariat, aby zintegrować ukraińskich uchodźców. W niegdysiejszym Hotelu Vladimir, roboczo nazwanym przez Karika Volodymyrem, otworzył poradnię; jej pracownicy pomagają znaleźć zatrudnienie, wyrobić dokumenty, wypełnić i złożyć wnioski o świadczenia socjalne, zapewniają wsparcie przy rejestracji u lekarza rodzinnego, ale przede wszystkim pomagają znaleźć mieszkanie. W tym zakresie spółdzielnia współpracuje z firmą CPI BYTY, skłonną zaoferować ukraińskim uchodźcom mieszkanie bez kaucji, jedynie na podstawie gwarancji, że będą dbać o lokal i regularnie płacić czynsz. „Nie mam powodów, by narzekać na współpracę z CPI. Maksymalnie idą nam na rękę” – zapewnia Karika. Dodaje, że stara się oddzielać aktywizm i pracę, niezależnie od tego, czy występuje w roli polityka czy urzędnika. Choć miał wiele do zarzucenia wcześniejszym działaniom CPI Property Groups w Uściu nad Łabą, pozytywnie ocenia pomoc zaoferowaną przez firmę w czasie wojny.
Z pomocą organizacji Kariki stworzono w hotelu model mieszkania zbiorowego. Opiera się na pracy wolontariackiej, ale też organizacji wspólnego spędzania czasu wolnego. W architekturze budynku nie trzeba było zasadniczo nic zmieniać ani dostosowywać, pokoje od lat stały gotowe do zamieszkania, wystarczyło zorganizować pościel. Zdaniem Kariki najwięcej problemów przysporzyły węzeł wymiennikowy (wymagał natychmiastowej naprawy), odpływy, od dłuższego czasu nieużywane, oraz nieszczelne okna. Wszystkie defekty udało się w miarę szybko wyeliminować. W miejscu dawnego szisza baru otwarto bank meblowy. Ukraińscy imigranci mogą z niego brać potrzebne meble nie tylko do pokoi hotelowych, ale też do nowych mieszkań. „Hotel sprawdził się jako miejsce długotrwałego pobytu, obyło się bez ingerencji budowlanych” – cieszy się Karika. Potrafi sobie wyobrazić stałe zamieszkanie w tutejszym modelu, ponieważ ma on wiele zalet.
W dawnych przestrzeniach restauracji i sali kongresowej odbywają się imprezy rozrywkowe, na przykład koncerty „hotelowego” zespołu Dolja, spotkania kobiet, targi rękodzieła; działają kółka zainteresowań i klub filmowy, są prowadzone kursy językowe. W przestrzeni atrium niegdyś jadano romantyczne kolacje pod gwiaździstym niebem, widocznym przez szklany świetlik w kształcie piramidy; dziś mieszkańcy grają tam w badmintona albo uczestniczą w zajęciach z jogi. Na ostatnim piętrze, w byłej kawiarni widokowej, pod luksusowymi kryształowymi żyrandolami firmy Preciosa regularnie odbywają się wymiany ubrań i innych potrzebnych rzeczy. Oprócz strażnika i obsługi recepcji początkowo hotelowy ośrodek dla imigrantów zatrudniał również kucharza, ale wkrótce ten pracownik przestał być potrzebny. W piwnicy, gdzie wcześniej znajdowała się hotelowa recepcja, dziś ukraińskie kobiety wolą wspólnie gotować swoje ulubione posiłki. Na początku zdarzały się drobne konflikty, ale obecnie Karika zauważa, że społeczność uchodźców funkcjonuje niemal jak rodzina. Wolontariusze z jego organizacji sprzątają miejskie śmieci, ale uczestniczą także we wspólnych wycieczkach, na przykład do zoo lub po prostu na łono natury. Społeczność organizuje się w sieciach online, swoje wydarzenia udostępnia jako publiczne. „Dla nas to ważne, aby hotel nie sprawiał wrażenia miejsca zamkniętego. Każdy może dołączyć do działań” – zachęca Karika. „Wszystko świetnie się sprawdziło, mieszkańcy Uścia są zainteresowani naszymi wydarzeniami”.
Od przyjazdu pierwszych uchodźców wiele się zmieniło. Liczni Ukraińcy znaleźli pracę oraz nowe mieszkanie, niektórzy wrócili do swojego kraju. Zwalniali pokoje hotelowe, więc firma CPI Hotels postanowiła, że od lata 2023 roku ponownie przeznaczy fragment budynku na hotel dla przyjezdnych; obecnie dzielą części wspólne z imigrantami. Po zmianie czeskiego Lex Ukrajina niektórzy uchodźcy od 1 lipca płacą za mieszkanie w hotelu 7,5 tysiąca koron miesięcznie[12]. Dzieci w wieku szkolnym zyskały nową pomoc, tym razem zaoferowała ją ustecka firma Centropol – dziesięć milionów koron ze swojej Fundacji Energie przeznaczyła przede wszystkim na pożywienie. Jest to kolejna celowa pomoc, która przyszła spoza budżetu państwa i reaguje na konkretne potrzeby na podstawie wzajemnej umowy z urzędem miasta albo fundacją[13].
Ponowne otwarcie Hotelu Vladimir, tym razem w celu niesienia pomocy humanitarnej, nadało nowy sens niewykorzystywanemu budynkowi. Kierownictwo CPI Hotels postanowiło w przyszłości inwestować w jego remont, chce utrzymać miejsce oferujące tańszy nocleg. Na razie nie wiadomo, jak inwestor potraktuje wartość architektoniczną Vladimira. Co zwycięży: wymiar estetyczny, czyli chęć zachowania hotelu jako zabytku architektonicznego tworzącego kulturową tożsamość Uścia nad Łabą, czy etyczny, czyli zaoferowanie bardziej dostępnej formy zamieszkania? „Byłoby wspaniale ponownie zachwycić się panoramą miasta z kawiarni widokowej albo posiedzieć w komfortowej przestrzeni restauracji” – wzdycha recepcjonista, który pracuje tu od przybycia uchodźców. W częściach wspólnych przetrwało trochę dzieł sztuki, o ich losie zdecydują kolejne remonty. Ostrożnego traktowania substancji zabytkowej wymaga przy pracach renowacyjnych całe centrum handlowo-usługowe, zwłaszcza jego zaniedbana część publiczna, stylem nawiązująca do pobliskiej zabudowy bloków mieszkalnych. Wpływ na utrzymanie przestrzeni mają problematyczne kwestie prawno-majątkowe. Centrum infrastruktury i mieszkań dla obywateli, niegdyś nowoczesne, dziś stacza się w stronę przestępczości. Większość mieszkańców Uścia wciąż uważa cały kompleks, łącznie z budynkiem hotelu, za symbol niszczycielskiego socjalistycznego etapu historii miasta. Wyższa wartość architektoniczna obiektu przyczyniłaby się do poprawy warunków życiowych w tej centralnie położonej, lukratywnej okolicy. Za procesem rewitalizacji okolicy aktywnie opowiada się społeczność uchodźców. W przyszłości chętnie wykorzystałaby do kolejnych działań przestrzeń publiczną w bezpośrednim otoczeniu hotelu.
Z języka czeskiego przełożyła Katarzyna Dudzic-Grabińska