- W XXI wieku dobiegnie końca wyjątkowa epoka historyczna, która rozpoczęła się 200 lat temu wraz z industrializacją. Pod koniec obecnego stulecia pomiędzy procesami kurczenia się miast i ich wzrostu zapanuje równowaga, która panowała już wcześniej, przed nastaniem epoki przemysłowej.
Liczba ludzi żyjących w miastach na całym świecie powiększyła się 175 razy od roku 1800 − jest to zjawisko nieporównywalne z niczym. W ciągu następnych 50 lat liczba mieszkańców miast raz jeszcze się podwoi, ale jednocześnie zakończy się proces wzrostu. Organizacja Narodów Zjednoczonych przewiduje, że światowa populacja ustabilizuje się i przestanie rosnąć, gdy około 2070 roku osiągnie 9 miliardów ludzi. Jednocześnie w dużej mierze zakończy się proces urbanizacji, zwłaszcza w bardzo gęsto zaludnionych krajach, takich jak Chiny i Indie. Ponad trzy czwarte ludności Ziemi będzie żyło w miastach. Tak dobiegnie końca trwający 300 lat, wyjątkowy w dziejach proces wzrostu populacji. Po nim nie nastąpi jednak stagnacja, ale raczej czas dynamicznej transformacji. Procesy wzrostu i zaniku znajdą się w stanie równowagi i będą się wzajemnie określać.
Zachodzący w XX wieku proces kurczenia się miast był spowodowany przede wszystkim przez zjawisko przestrzennej polaryzacji, przemieszczania lub lokalne kryzysy, w XXI stuleciu populacja miast w wielu krajach rozwiniętych ulegnie natomiast ogólnemu zmniejszeniu. Do tej pory zasadniczą przyczyną tego zjawiska była suburbanizacja (lokalne przesunięcia aktywności i ludności z miast do otaczających je obszarów), metropolizacja (dokonujący się na skalę kraju proces przemieszczania się działań i ludzi do wielkich miejskich aglomeracji) oraz dezindustrializacja (kryzys miejsc nastawionych na rozwój jednej gałęzi przemysłu). W XXI wieku dojdzie do spadku liczby całościowej populacji w wielu krajach uprzemysłowionych, a wraz z nią zmniejszy się również liczba mieszkańców terenów wiejskich. Kurczenie sie będzie tam intensywniejsze niż w XX wieku. Państwa takie jak Japonia zakładają, że rozwój demograficzny doprowadzi do zmniejszenia PKB, i to pomimo rosnącej produktywności.
- Idea wzrostu zdominowała myślenie o nowoczesnych społeczeństwach, kurczenie się było uważane za przypadek i wyjątek. Jednak w przyszłości rozwinie się kultura zaniku.
W przyszłości kurczenie się będzie normalnym procesem rozwoju, tak jak wzrost – postrzegane już bez naznaczenia, jako scenariusz mający zarówno wady, jak i zalety, prowadzący do istotnych form odnowy i zmiany. Zachodzące w amerykańskim dyskursie na temat miast przesunięcie terminologiczne od „rozkładu” i „upadku” do kategorii „kurczących się miast” już teraz stanowi dowód, że takie przewartościowanie nadchodzi. Przekształcenia, które towarzyszą zanikowi, doprowadzą jednak do długotrwałych konfliktów społecznych i ekonomicznych, związanych z dystrybucją bogactwa w społeczeństwie, osobistymi interesami i wiążącymi się z nimi kosztami.
- W XX wieku zjawisko opuszczania dotyczyło budynków przemysłowych oraz zabudowy mieszkaniowej o średniej i wysokiej gęstości. Z kolei w XXI wieku dezurbanizacja w coraz większym stopniu będzie oddziaływać na przedmieścia i dzielnice biurowe.
Jedna trzecia amerykańskich przedmieść już teraz odczuwa zmniejszenie populacji, jak na razie w dużej mierze za sprawą ciągle postępującej suburbanizacji, która obejmuje obszary coraz bardziej oddalone od miasta; powodem tego stanie się także częściowy powrót ludzi do centrów miast. Wzrastające koszty dojazdów i starzenie się populacji, związane ze zmianą jej potrzeb komunikacyjnych, przyczynią się w znacznym stopniu do procesu rekoncentracji mieszkańców. W drugiej połowie XX wieku dezindustrializacja doprowadziła do kurczenia się wielu miejsc, natomiast w wieku XXI procesy restrukturyzacji, a wraz z nimi brak wystarczającego popytu, wpłyną na lokalizację biur sektora usług. Dzielnice biurowe staną się w konsekwencji ugorami XXI wieku. W krajach uprzemysłowionych produkcja już teraz jest niemal całkowicie zracjonalizowana i zautomatyzowana, a jej obsługą zajmuje się niewielka liczba osób. Procesy racjonalizacji i przesunięć dotyczą obecnie w dużej mierze działalności biurowej i usługowej. Czynniki takie jak automatyzacja pracy biurowej, przeniesienie jej do domu lub zlecanie zagranicznym firmom oraz oddzielenie pracy administracyjnej od konkretnej przestrzeni za pomocą mobilnych narzędzi umożliwiających pracę zdalną w znaczący sposób przyczynią się do zmniejszenia zapotrzebowania na przestrzeń w klasycznych kompleksach biurowych.
- Wyczerpanie zasobów ropy oraz innych kopalnych źródeł energii w połączeniu ze zmianą klimatu będzie miało decydujący wpływ na rozwój mieszkalnictwa w XXI wieku.
Zmiana klimatu, prowadząca do bardzo zróżnicowanych skutków, będzie nowym czynnikiem odgrywającym rolę w rozwoju mieszkalnictwa. Podczas gdy na dużą część istniejącej już zabudowy zmiana ta będzie miała nieznaczny, a częściowo nawet korzystny wpływ, ogromna liczba potencjalnych lokalizacji zostanie przez nią osłabiona, a część nawet całkowicie zagrożona. Skutkami zmian klimatycznych będą między innymi: brak wody pitnej (zwłaszcza na suchych obszarach Południa), ryzyko powodzi (na terenach przybrzeżnych), topnienie wiecznej zmarzliny (na Północy), utrata pokrywy śnieżnej i lodowej na obszarach związanych z turystyką wysokogórską i narciarstwem. Koniec epoki paliw kopalnych będzie miał szczególny wpływ na tereny charakteryzujące się ich dużymi złożami. W ostatniej fazie wydobycia regiony te czerpią wprawdzie zazwyczaj całkiem duże zyski, jednak kiedy lokalne zasoby ulegną wyczerpaniu, miasta z nimi związane będą musiały całkowicie zmienić swoją gospodarkę. Ponieważ taki rozwój wypadków można przewidzieć, w Dubaju czy Szkocji już teraz wprowadzono politykę prewencyjną mającą na celu zapobieganie procesom kurczenia się miast. Generowane w dalszym ciągu dochody są tam inwestowane w strukturalną transformację przeprowadzaną na ogromną skalę.
- Proces kurczenia się prowadzi do rozdwojenia społeczeństw: rozwój urbanistyczny i gospodarczy, styl życia i wiele innych elementów różnią się w sposób zasadniczy w wypadku stref wzrostu i stref zaniku.
W rozwijających się obszarach miejskich wprowadzenie w życie idei przedsiębiorczego miasta może się przyczynić do osiągnięcia niespotykanej dynamiki wzrostu, natomiast kurczące się regiony charakteryzują się coraz większym niedoinwestowaniem; panuje tam kapitalizm bez kapitału. W Stanach Zjednoczonych stosowana przez banki polityka odmawiania kredytów hipotecznych na zakup nieruchomości w podupadających dzielnicach symbolizuje ich wykluczenie z ustalonych form zglobalizowanego, wielkoskalowego kapitalizmu. W regionach dotkniętych kurczeniem się klasyczne elity gospodarcze związane z dużymi firmami i bankami są zastępowane przez lokalne, bardzo często organizowane zbiorowym wysiłkiem mikroprzedsiębiorstwa. W ramach projektów realizowanych na małą skalę korzystają one ze znajomości konkretnej, lokalnej sytuacji oraz gęstej sieci kontaktów społecznych, podejmują się długofalowych przedsięwzięć, które nie wymagają dużego kapitału i opierają się na zasadzie „słabego urbanizmu”. Zarówno państwowe, jak i prywatne formy zarządzania oraz procesy rozwoju różnią się zatem w istotny sposób w zależności od tego, czy mamy do czynienia ze strefą wzrostu czy zaniku. W związku z tym możemy nawet mówić o dwóch społeczeństwach funkcjonujących w ramach jednego państwa.
- Urbanistyka i architektura kurczących się miast stają wobec nowych wyzwań, podczas gdy do tej pory budowanie było uznawane za główny cel ich działalności.
Przez ostatnich 200 lat urbanistyka miała do czynienia niemal wyłącznie ze wzrostem – był ideowym fundamentem działań, teorii, praw i praktyk epoki nowoczesnej. Głównymi hasłami nowoczesnego rozwoju urbanistycznego były: kolonizacja, zakładanie miast, wyznaczanie ziemi pod zabudowę, nowe place budowy, otwieranie terenów, boom budowlany, ekspansja miast i gęstość zabudowy.
Dotychczas budowanie było rozumiane jako akt kolonizacji, otwierania i zagospodarowywania nowych obszarów. Kraje uprzemysłowione są już jednak niemal całkowicie zurbanizowane, a ich populacje albo uległy stagnacji, albo zaczynają się kurczyć. W takim kontekście idea kolonizacji przestała być uzasadniona. W „epoce postkolonialnej” uwaga ludzi skieruje się na te budowle, które powstały dawno temu. Następuje odwrócenie perspektywy: budowanie nie jest już celem, ale punktem wyjścia.
Postarchitektura obejmuje zadania, które pojawiają się, kiedy architektura − budowla − już istnieje. Problemem jest zatem, jak zastana architektura może być postrzegana, używana, zmieniana lub usunięta.
Jednocześnie konieczne jest znalezienie nowych sposobów tworzenia architektury w kontekście procesów zaniku. W tym celu należy jednak porzucić wąską dziedzinę architektury i dokonać upolitycznienia debaty. Rodzi się zatem szereg pytań: Kto buduje? Dzięki jakim środkom? W jakim celu?
W przeciwieństwie do postarchitektury, prearchitektura zajmuje się kwestiami, które poprzedzają praktykę architektoniczną i które umożliwiają jej zaistnienie. Wśród nich znajdują się produkcja pragnień, wyobrażanie możliwych budynków i wzbudzanie zainteresowania perspektywą ich realizacji. Ujmując to pragmatycznie: prearchitektura obejmuje formację użytkowników, klientów budowlanych oraz finanse.
Obecna konieczność wypracowania nowych planistycznych i budowlanych narzędzi jest porównywalna do sytuacji z okresu klasycznego modernizmu. „Nowe budownictwo” lat 20. ubiegłego stulecia byłoby nie do pomyślenia, gdyby nie został wypracowany cały arsenał nowych narzędzi służących urbanistyce i architekturze. Tworzenie społeczności i spółdzielni występujących w roli klientów, wynalezienie nowych form użytkowania oraz rozwój innowacyjnych modeli opodatkowania i finansowania miały równie ważne znaczenie dla narodzin modernistycznej architektury co fakt wynalezienia nowych materiałów budowlanych i metod konstrukcji. Analogicznie rzecz ujmując, do ukształtowania procesu kurczenia się konieczne jest wypracowanie nowych narzędzi, które umożliwią nam skuteczną interwencję.
Tłumaczenie z angielskiego:
Michał Choptiany