Miasto i wieś w okolicach Florencji
Przez ostatnie sto pięćdziesiąt lat populacja Florencji się potroiła: z około dwustu tysięcy do prawie sześciuset tysięcy osób. Przez większość tego czasu ludzi przybywało tam równomiernie, najszybciej w pierwszych dekadach po II wojnie światowej. Trend chwilowo odwrócił się po 1981 roku. Obszar leżący w administracyjnych granicach miasta był urbanizowany na wielką skalę: najpierw według hierarchicznego modelu Christallera, potem w sieci liniowych arterii łączących zamknięte, wyodrębnione przestrzenie miejskie. Na tle terenu zurbanizowanego okoliczne wsie jawiły się niczym całości z teorii Gestalt.
Osiedla miejskie w obszarze metropolitalnym Florencji wyrastają z centrum niczym promienie, liczniejsze i dłuższe od strony zachodniej. Od północy i północnego wschodu Florencję ograniczają wzgórza przedalpejskie, a od południowego wschodu – południowe krańce regionu Chianti. Z tego powodu urbanizacja postępowała głównie wzdłuż głównych dróg historycznych prowadzących na zachód. Łączyły Florencję z Sesto (Via Sestese), Prato (Via Pratese), Pistoią (Via Pistoiese) i Pizą (Via Pisana).
Współcześnie większość ludzi mieszka w środowisku znacząco różnym od tradycyjnych miast. Zmusza nas to do przemyślenia teorii, których zwykliśmy używać, żeby zrozumieć miasto. Wielu naukowców na całym świecie analizowało zależności ekonomiczne i społeczne wpływające na formowanie się miast. Stworzyli rozmaite definicje środowisk podmiejskich, w różnym stopniu związane z morfologią osiedli i ich dynamiką ekonomiczną: miasto informacyjne, edge city, region globalny, technopolia, postsuburbia, reverse city, exopolis, postmetropolia, miasto bez krawędzi, Zwischenstadt (międzymieście), archipelag metropolitalny…1 Pełna lista jest znacznie dłuższa. Mimo ich mnogości i różnorodności nasuwa się wniosek, że tradycyjne rozróżnienia między miastem a wsią, centrum a peryferiami, naturalnym a sztucznym, dziś nie mają już racji bytu. Są gorzej niż bezużyteczne; wręcz uniemożliwiają nam właściwe zrozumienie i zreinterpretowanie nowej, złożonej rzeczywistości.
Mniej więcej połowa Toskańczyków żyje na obszarze metropolitalnym. Jego walory architektoniczne są raczej mizerne, zdefiniowane formy miejskie prawie tu nie występują. W rejonach mieszkalnych, na pozór pozbawionych charakteru, z dala od tłumów turystów odwiedzających historyczne centrum Florencji i innych miast, toczy się społeczna codzienność. Nocami nastolatki tańczą na parkingu centrum handlowego, w rytm muzyki rozbrzmiewającej z zaparkowanego samochodu. Inna grupka bawi się przy piwie, puszki i butelki stoją na blatach przed MacDonaldem albo na dystrybutorach stacji benzynowej. Znajomi wspólnie oglądają filmy w multikinach, a potem idą do baru na parterze kompleksu. Ci z bardziej wymagającym podniebieniem spotykają się w dobrej kawiarni. Matki zostawiają dzieci na placach zabaw, pod opieką mężów, i w swoim towarzystwie idą buszować po outletach, a wieczorem jadą z rodziną na pizzę do restauracji w zrewitalizowanym gospodarstwie rolnym; w każdej okolicy znajdzie się takie. W banalnych przestrzeniach podmiejskich mieszkańcy codziennie na wszelkie sposoby zaspokajają swoje potrzeby społeczne i materialne. Przedmieścia zasługują na uwagę i badanie ich bez uprzedzeń. Należy przezwyciężyć stare paradygmaty dyscyplinarne i wykorzystać możliwości projektowe, jakie oferuje bogata tkanka społeczna. Toskańscy urbaniści są jednak przytłoczeni „ciężarem” historii swojego regionu i wyjątkowo niechętni, by porzucić tradycyjny model policentryczny: miasto i wieś jako dwa odrębne elementy. Interpretują metaforę policentryczności zupełnie inaczej niż badacze zajmujący się ekonomiką miast.
Policentryzm ekonomiczny a policentryzm miejski
W ekonomice miejskiej przez policentryzm rozumie się osiedla złożone z kilku współzależnych i wzajemnie uzupełniających się centrów, funkcjonujących niczym jeden organizm. W urbanistyce policentryzm odnosi się głównie do systemów, w których poszczególne centra miejskie są wyraźnie oddzielone terenem niezabudowanym; urbaniści patrzą, czy poszczególne przestrzenie miejskie są od siebie odseparowane i czytelne, czy da się je odróżnić.
System regionalny kwalifikuje się zatem jako policentryczny w sensie urbanistycznym, jeśli na danym obszarze centra są od siebie wyraźnie oddzielone. Nie spełnia kryteriów policentryzmu ekonomicznego, jeśli te składowe nie są znacząco współzależne pod względem ekonomicznym. W literaturze urbanistycznej jest opisywany na przykład jako sprawl, archipelag metropolitalny2, miasto generyczne3.
Małe historyczne centra miejskie w wiejskiej Toskanii od wieków trwają w zasadniczo niezmienionej postaci. Zawdzięczają ten stan ich wyludnieniu po II wojnie światowej, a potem kolejnym programom ochrony zabytków. Ostatnimi czasy do zakonserwowania tych miejsc przyczynił się znaczący rozwój turystyki. Autorzy planów zagospodarowania przestrzennego oznaczają te osiedla jako systemy policentryczne, w planach ekonomicznych są traktowane jak dzielnice turystyczne. Podobne różnice znaczeniowe występują, gdy termin „policentryzm” jest używany do celów legislacyjnych. Urbaniści stosują go głównie w programach mających na celu wzmocnienie fizycznego rozdziału między centrami miejskimi. Ekonomiści miejscy przywołują go w politykach rozwoju, by promować spójność strukturalną różnych centrów regionu.
Policentryzm prawny i podział miasto–wieś w planowaniu regionalnych Toskanii
W planach regionalnych Toskanii policentryzm pojawia się w związku z konceptualizacją miasta i wsi jako dwóch odrębnych bytów oraz polityką ochrony tego rozróżnienia. Wśród strategicznych celów Planu Koordynacji Terytorialnej Prowincji Florencja (zaktualizowany w marcu 2013 roku) figuruje zapis o „zachowaniu sieciowego i policentrycznego charakteru osiedli”4. Jest to część polityki przeciwdziałającej rozlewaniu się miast. Przewiduje ona między innymi rekonfigurację granic oddzielających miasto od wsi, ograniczenie użycia gruntów i zapobieganie łączeniu się obszarów miejskich, wcześniej odseparowanych. Autorzy planu zaproponowali „policentryzm miejski i terytorialny dla wzmocnienia i wsparcia różnorodnych tożsamości lokalnych, począwszy od ich wyróżników gospodarczych, społecznych i terytorialnych, przy jednoczesnym połączeniu ich w sieć opartą na komplementarności i odrębności różnych systemów”5.
Strategia zawarta w planie nie jest jednoznaczna. Nazewnictwo odnosi się raczej do policentryzmu ekonomicznego (wspieranie komplementarności, promowanie specjalizacji ośrodków miejskich). Problem w tym, że w rzeczywistej Toskanii policentryzm urbanistyczny istnieje tylko na obszarach wiejskich i turystycznych, a policentryzm ekonomiczny jest powszechną cechą rozlewających się miast i zurbanizowanej wsi. Ponadto planowanie policentryzmu na obszarze, na którym – w kategoriach analizy w nurcie Gestalt – wieś jest „figurą”, a osiedla robią za „tło”, jest anachroniczne. Odwróceniu relacji miasto–wieś powinna towarzyszyć zmiana podejścia projektowego.
Plan zagospodarowania przestrzennego zatwierdzony przez władze Toskanii odnosi się do całego regionu i zawiera uogólnione przepisy. Jego strategia opiera się na dwóch komponentach: „świecie miejskim” i „wiejskim uniwersum”. Świat miejski Toskanii składa się z „gęstej sieci miast i miasteczek, które różnią się od siebie tkanką urbanistyczną, spójnością, gramatyką konstrukcyjną, składnią i formą. Dzięki systemowi policentrycznemu region ma unikalną wartość historyczną, kulturową i ekonomiczną”. Wynika ona z „sieci miast […] połączonych gęstymi relacjami i dynamiką, ale nieinwazyjnej względem naturalnego krajobrazu. Obszaru Toskanii nie pokryły amorficzne, identyczne konurbacje”. Wiejskie uniwersum Toskanii zdefiniowano jako „różnorodne krajobrazy wiejskie o odrębnej historii gospodarczej i społecznej, ale zarówno na równinach, jak i na wzgórzach charakteryzujące się wysokim stopniem antropizacji”. Krajobrazy wiejskie, mniej lub bardziej zurbanizowane, są „ściśle powiązane z centrami miejskimi”, „otaczają i przenikają wewnętrzną sferę miast, ich tkankę, styl życia ich mieszkańców […] wieś i miasto są zawsze dla siebie nawzajem dostępne”6.
Twórcy planu wyjaśnili, że podział na miasto i wieś jest uproszczeniem analitycznym. Uwzględnili dwa wyjątki: wybrzeże Morza Tyrreńskiego i Apeniny. Nawet nie wspomnieli o zurbanizowanych terenach wiejskich i przedmieściach. Miasto Piombino i jego rolnicze zaplecze Val di Cornia uznali za emblematyczny przykład relacji między miastem a wsią, choć to miasteczko na wybrzeżu Toskanii pod żadnym względem nie jest reprezentatywne dla złożoności regionu. Klarowne ramy strategiczne promują ideę miasta i wsi jako dwóch odrębnych bytów. Plan dotyczy obszarów „dotkniętych procesem wyludniania się” po II wojnie światowej, dziś ważnych dla turystyki7. Ignoruje „zurbanizowaną wieś, z jej miejscami rzadką, miejscami gęstą siatką dróg, domów i fabryk, mieszanką miejskości i wiejskości”8. Nie analizuje również znacznej części przedmieść – tych charakteryzujących się wysokim stopniem fragmentacji i podobnym jak na zurbanizowanej wsi miksem funkcji miejskich, przemysłowych i wiejskich.
Przemiany urbanistyczne i kultura miejska
Brak zainteresowania kultury miejskiej współczesnymi procesami urbanizacji nie jest niczym nowym. To nie przypadek, że pierwsze badania nad rozlewaniem się miast przeprowadzili we Włoszech nie urbaniści, lecz ekonomiści i socjolodzy. Dotyczyły dynamiki społecznej, która w części włoskich regionów doprowadziła do powstania sieci małych i średnich przedsiębiorstw9. Nowe modele biznesowe rozwinęły się na terenach rozrastających się osad historycznych, wpisały się w długi, nieprzerwany proces historyczny10.
Gdy urbaniści wreszcie zainteresowali się tematem11, nieodmiennie traktowali rozlewanie się miast jak problem do rozwiązania, a nie proces, którym należy zarządzać i go ulepszać. Badania Regionalnego Instytutu Planowania Gospodarczego Toskanii (Istituto Regionale per la Programmazione Economica della Toscana, IRPET) nad „zurbanizowaną wsią” i „lekką” industrializacją planiści przyjęli sceptycznie, można nawet powiedzieć, że spotkały się z ostracyzmem12. Dziesięć lat później Giacomo Becattini podsumował tamte czasy:
Praca ukazała się, niestety, w nerwowym ideologicznie momencie kulturowym, przez to nie doceniliśmy zaprezentowanej w niej krytyki stanu rzeczy, odległego od dotychczasowych lamentów. Nie poświęciliśmy również uwagi diagnostycznym prognozom, później jednogłośnie przyjętym za słuszne. Zamiast tego pojawiła się organiczna reakcja na punkty, które bezpośrednio kłóciły się ze stereotypami obowiązującymi w ówczesnym dyskursie na temat włoskiego społeczeństwa. Weźmy na przykład nowy termin „zurbanizowana wieś”. Potężna (niestety jedynie w dyskusjach) „partia urbanistów” uważa go za niebezpieczną apologię „podmiejskich bidonvilles”, a inni za atak na podstawowe założenie, że postęp społeczny i polityczny przebiega tylko w jednym kierunku: z miasta na wieś. Minie wiele lat, zanim termin „zurbanizowana wieś”, który tymczasem ugruntował swoją pozycję w krajowej debacie, powróci na salony13.
Ostatnio socjolodzy i ekonomiści odchodzą od interpretacji opartych na paradygmacie fordowskim, dominującym w latach 70. XX wieku. Nowe badania pozwoliły „przezwyciężyć opór ekonomistów (i socjologów) przywiązanych do tradycyjnego paradygmatu i potwierdzić istnienie «trzecich» Włoch, o strukturze i historii innych niż mają Włochy pierwsze («trójkąt Przemysłowy») i drugie (południe i wyspy)”14.
Prawie trzydzieści lat po opublikowaniu badań IRPET planiści nie zmienili podejścia do ekspansji miast, mimo że dziś znacznie lepiej rozumiemy to zjawisko.
Od dawna było wiadomo, że dychotomia miasto-wieś jest przestarzała i że urbanizacja wsi postępuje, lecz dopiero w ostatniej dekadzie podjęto próbę oceny i interpretacji tego zjawiska. Niestety, metodologia należa ła do dawnego świata, w którym ludziom się wydawało, że rozumieją, czym jest miasto, idealizowali je, a wszelkie zmiany zachodzące na wsi uważali za „atak” na ochronę krajobrazu. W efekcie upowszechniały się uogólnione „metafory” i „interpretacje”. W użyciu jest wiele zróżnicowanych terminów: od urbanizacji wsi i urbanizacji rozproszonej, przez rozlewanie się miast, villettopolis, aż po…. miasto rozproszone. To ostatnie zostało z czasem sklasyfikowane jako zaprzeczenie miasta15.
Niechęć planistów do przezwyciężenia starej dychotomii miasto/wieś uniemożliwiła im dostrzeżenie potencjału rozproszonej urbanizacji. Do niedawna brakowało konkretnego, fachowego podejścia planistycznego do tych systemów osadniczych. Straciliśmy przez to część szans na tworzenie dobrych przestrzeni społecznych.
Krajobrazy pośrednie między starymi a nowymi paradygmatami
Większość współczesnych krajobrazów zurbanizowanych mieści się w kategorii „krajobrazy pośrednie”, między miejskością a wiejskością. Użytkownicy i badacze fragmentarycznych i rozproszonych przestrzeni podmiejskich mogą zaakceptować nowość i jakoś się w niej urządzić albo ją odrzucić i próbować odtwarzać tradycyjne krajobrazy miejskie. Chociaż oba podejścia są uzasadnione, to tradycjonalistyczne da się zastosować co najwyżej do fragmentów większej układanki, która pozostanie jednak skomplikowana i chaotyczna16. Można na przykład tworzyć oazy negentropii porządku w środowiskach entropijnych.
By poradzić sobie ze zmianami, swoją praktykę projektowania urbanistycznego zredefiniowali między innymi Rem Koolhaas i OMA. Holenderska pracownia swobodnie porusza się wśród konsekwencji rozproszenia, zupełnie inaczej niż tradycjonaliści, znacznie liczniejsi od eksperymentatorów. Młodsze pokolenie architektów, od Brunona De Meuldera po Carla Marię Viganò17, bezpośrednio konfrontuje się z urban sprawl lub Zwischenstadt, często tworząc nowe formy wzajemnie połączonej miejskości i wiejskości18. Zasadniczo postrzegają fragmentację jako szansę dla nowych form życia codziennego i promowanie zrównoważonego rozwoju. Przed rozpoczęciem procesu planistycznego warto wziąć pod uwagę, że nieokreśloność form i zastosowań może prowadzić do nieoczekiwanego zagospodarowania przestrzeni przez ludzi. Wydaje się, że na obszarach sfragmentaryzowanych uzasadnienie ma tylko jedna spójna forma miejska: połączenie miejskich obszarów niezabudowanych w sieć terenów (głównie zielonych), pomyślanych jako enklawy życia społecznego i poprawy wydajności środowiskowej miast.
Na początku XXI wieku również we Włoszech badacze inaczej niż dotychczas podeszli do rozlewania się miast, byli jednak nieliczni. Paola Viganò patrzy na miasta w kategoriach odrzucenia kontrastowania przestrzeni zabudowanych i niezabudowanych, czyli w kategoriach reverse city i poszukiwania równowagi19. W tę tradycję badań wpisują się między innymi sowiecki deurbanizm lat 20. XX wieku, broadacre city Franka Lloyda Wrighta, region miejski Herberta George’a Wellsa i miasto-region Ludovica Quaroniego. Alternatywne sposoby patrzenia na miasto/wieś, na relacje zabudowane–niezabudowane, mają przełomowe znaczenie w badaniach urbanistycznych we Włoszech, pozwalają zidentyfikować nowe możliwości projektowe na obszarach rozproszonej urbanizacji.
W projektach duetu Secchi & Viganò dla regionu metropolitalnego Wenecji podejście to przekłada się na „struktury izotropijne, stworzone z poszanowaniem specyfiki regionalnej. Zaproponowano scenariusz do rozważenia z wielu perspektyw oraz hipotezę projektową obejmującą systemy wodne, mobilność i transport publiczny, zrównoważoną mobilno ść, powszechną opiekę społeczną, nowe formy rolnictwa i zdecentralizowaną produkcję energii”20.
Francesco Indovina ubolewa, że rozlewanie się miast przebadano dotychczas w ograniczonym zakresie. Jednocześnie stawia pytania: czy obecnie istnieje coś oprócz rozproszenia? jak przy dzisiejszych trendach poprawić jakość życia?21 W poszukiwaniu odpowiedzi Indovina zarzuca metaforę miasta rozproszonego, używaną do opisu rozprzestrzeniania się miast w Wenecji Euganejskiej, na rzecz metafory archipelagu metropolitalnego. Przystaje ona do obecnych trendów urbanizacyjnych i zapowiada nowe podejście projektowe – przenoszenie na peryferie funkcji, które do tej pory były zarezerwowane dla tradycyjnych zwartych miast: usług publicznych (politycznych, administracyjnych, ekonomicznych, medialnych itp.), centrów doskonalenia umiejętności (placówek badawczych, edukacyjnych, kulturalnych). Nowe modele urbanizacji wpływają na mobilność mieszkańców i przyciągają na peryferie inne funkcje centralne: „Pojawia się trend, który można zdefiniować jako«specjalizację terytorialną»: punktowo powstają małe wyspecjalizowane ośrodki (handlu, rekreacji, zdrowia, szkolnictwa wyższego, teatru itp.), lecz korzysta z nich nie tylko miejscowa ludność, służą mieszkańcom całego regionu”22.
Inna koncepcja planowania akceptuje rozlewanie się miast, skupia się na jego pozytywnych cechach oraz próbuje ograniczyć jego koszty środowiskowe i ekonomiczne. Rola planowania regionalnego musi ponownie zostać poddana ocenie. Współcześnie planowanie regionalne urasta do najważniejszego zadania samorządu miejskiego i regionalnego. Indovina twierdzi, że planowanie regionalne nigdy nie koncentrowało się na projektowaniu archipelagu metropolitalnego ani zarządzaniu nim. Wyjaśnia, jaką przewidział dla tej struktury rolę: „z konieczności archipelag metropolitalny ma kluczowe znaczenie w budowie rozszerzonego kontekstu miejskiego; powinien oferować wyspecjalizowane ośrodki dla całego terytorium; powinien definiować i wdrażać wszystkie założenia polityki publicznej, niezbędne dla osiągnięcia jej celów”23. Powinien też wzmacniać sprawiedliwość przestrzenną i kulturalną, rozwój lokalny i rozpowszechnianie innowacji, zagęszczanie i ponowne wykorzystanie zasobów mieszkaniowych, rozwiązywanie konfliktów i budowę infrastruktury.
Badania Viganò i Indoviny zapowiadają zmianę sposobu, w jaki patrzymy na rozlewanie się miast. Przezwyciężają i w pewnym sensie „obalają” dominujące narracje dotyczące rozrastania się miast. Punkt ciężkości przesuwa się z miasta na peryferie. W metaforze przestrzeni izotropowej Viganò zwarte miasto praktycznie nie istnieje. W metaforze archipelagu metropolitalnego zmienia się w sterczącą z morza skałę albo wyspę, ważną, ale już nie centralną. W obu metaforach znika rozróżnienie na centrum i peryferie: wszystko jest jednocześnie centralne i peryferyjne.
Wierzę, że stoimy w obliczu zmiany paradygmatu. Jak każda rewolucja naukowa, również ta ma zagorzałych przeciwników24, w tym z pewnością Marię Cristinę Gibelli i Edoarda Salzana, z ich „surową i dobrze uargumentowaną krytyką obojętności znacznej części współczesnej włoskiej kultury urbanistycznej na publiczne i społeczne koszty ekspansji miejskiej. Oboje zdają sobie sprawę z potrzeby reform w dziedzinie planowania miejskiego i regionalnego”25. Tradycyjne paradygmaty urbanistyczne nie przystają do przemian zachodzących współcześnie, metody zarządzania oparte na dotychczasowych stereotypach mniej lub bardziej jawnie cofają nas do przeszłości. Zdaniem Sievertsa jesteśmy wciąż pod wpływem mitu starego miasta, dlatego nie widzimy, że ono się zmienia26. Sieverts uważa, że pojęcia kluczowe dla urbanistyki, tradycyjnie kojarzone z ideą miasta: miejskość, centralność, gęstość, i mieszane przeznaczenie, są nieadekwatne do dzisiejszej rzeczywistości27.
Od policentryzmu do rozproszonej centralności
Z powyższej analizy wynikają wspólne punkty, na których podstawie można zbudować nowy paradygmat miejski. Pierwszym z nich, fundamentalnym, jest potrzeba zarządzania nowymi osiedlami w skali regionalnej. Pojawia się w propozycjach planistycznych Viganò i w analizach Indoviny; Sieverts proponuje „nową formę planowania regionalnego”28. Jeśli urbaniści, w ostatnich dziesięcioleciach zmarginalizowani, zaakceptują zmianę paradygmatu i wypracują nowe ramy pojęciowe, mają szansę ponownie odegrać kluczową rolę w jego kształtowaniu.
Rozlewanie się miast zapewnia obfitość terenów niezabudowanych. Wiele budynków powstaje w pobliżu terenów zielonych, pól uprawnych lub nieużytków. Dostrzegam w tym szansę na zaprojektowanie przestrzeni niezabudowanych jako zintegrowanego systemu połączonych ze sobą elementów. Można go traktować jak„rozproszoną centralność” lub „izotropowe centrum”, łatwo dostępne z dowolnego miejsca29. Przestrzeń publiczna we współczesnych miastach utraciła jedną ze swoich najważniejszych funkcji: łącznika oraz infrastruktury mobilności. Bez niej tradycyjne przestrzenie publiczne często lądują na marginesie głównych przepływów ludzi, towarów i informacji. W badaniach urbanistycznych temu zjawisku nie poświęcono należytej uwagi, a ma ono ogromne konsekwencje dla formy i funkcjonowania systemów miejskich. Aby zrozumieć skalę zmian, wystarczy zauważyć, że we wszystkich miastach historycznych przestrzenie publiczne w dużej mierze pokrywały się z głównymi osiami regionalnymi. Na przykład centralna Via dei Banchi w Sienie łączyła główne place i przestrzenie publiczne miasta, a jednocześnie była miejskim odcinkiem regionalnej trasy Via Cassia, która łączyła Rzym z Florencją. We wszystkich historycznych miastach europejskich, również we Florencji, główne przestrzenie publiczne były zintegrowane z miejskimi odcinkami głównych tras regionalnych. Różne sposoby przemieszczania się współistniały w tej samej infrastrukturze, a przestrzenie publiczne były głównymi kanałami przepływu.
Współczesne miasta nie mogą dłużej funkcjonować w ten sposób. Z oczywistych powodów ich użytkownicy przemieszczający się różnymi środkami transportu i w różnym tempie korzystają z oddzielnych sieci. Niegdysiejsze „centrum” – rozumiane jako infrastruktura, w której koncentruje się życie społeczne – urbaniści „rozłożyli” na co najmniej trzy części składowe: arterie szybkiego ruchu (przeznaczone wyłącznie dla mobilności), drogi dojazdowe (wciąż są przy nich usytuowane niektóre funkcje dawnego centrum: sklepy, usługi) i sieci alternatywnej mobilności (przeznaczone głównie dla ruchu pieszego i rowerowego). Dla uproszczenia nazwę je odpowiednio „siecią szybką”, „siecią powolną” i „siecią alternatywną”.
Metacentrum składające się z układów komunikacyjnych jest jednocześnie izotropowe, sieciowe i wielopoziomowe. Przyjmijmy, że węzły funkcjonalne – przestrzenie handlowe w pobliżu sieci szybkiej, strefy piesze w historycznych centrach, duże obiekty rekreacyjne, kompleksy biurowe, miejsca kultu religijnego i przestrzenie edukacyjne – są nowym, rozproszonym centrum współczesnego miasta. We współczesnym mieście oddzielenie ruchu ulicznego od przestrzeni centralnych jest uzupełnieniem dobrze znanego oddzielenia przestrzeni handlowych, komercyjnych, od osiedli mieszkalnych. Zmiany zaszły zarówno w historycznych centrach – dzisiaj często są one enklawami turystycznymi lub centrami handlowymi na świeżym powietrzu – jak i nowych „katedrach konsumpcji”. W weekendy przestrzenie te są często zatłoczone, w innych dniach tygodnia mogłyby być wykorzystywane do wypoczynku i rekreacji. Dla tej podwójnej funkcji ważne jest, aby do nowych centrów, obecnie skomunikowanych niemal wyłącznie z „siecią szybką”30, można było się dostać również „siecią powolną” i „siecią alternatywną”. Niczym rzymski bóg Janus o dwóch obliczach, takie kompleksy powinny być niejednoznaczne i złożone31, zdolne do łączenia wymiaru lokalnego ze skalą regionalną.
Współczesne przestrzenie konsumpcji – czy to historyczne centra zamienione w Disneyland, szturmowane przez turystów wygenerowanych przez nową gospodarkę platform internetowych, czy centra handlowe – tylko częściowo sprawdzają się jako miejsca spotkań. Przy braku zwartej formy miejskiej życie społeczne przenosi się z ulic i placów do miejsc, które pierwotnie nie były do tego przeznaczone. Objawia się tam, gdzie zaspokajane są społeczne i materialne potrzeby codzienności: przed szkołami i placami zabaw dla dzieci, na stacjach benzynowych i parkingach, wzdłuż brzegów rzek i w innych przestrzeniach wykorzystywanych do uprawiania sportu i rekreacji. W takich okolicznościach wykluwają się małe centra wspólnotowej codzienności nieskażone konsumpcją. Ważnymi ośrodkami symbolicznymi i funkcjonalnymi w rozrastających się miastach wciąż są parafie – historyczna sieć izotropowa oplatająca całe terytorium Włoch. Wokół nich można tworzyć małe aglomeracje usług: szkoły, place zabaw, boiska sportowe, ogrody społecznościowe. Plan regionalny powinien być wielopoziomowym projektem dwóch głównych sieci – ekologicznej i mobilności – oraz połączonych z nimi węzłów społecznych.
Tekst jest fragmentem książki Giulia Giovannoniego Tuscany Beyond Tuscany. Rethinking the City from the Periphery, Firenze: Didapress, 2017
Wstępne tłumaczenie z włoskiego: Malwina Tuchendler
Opracowanie: Magdalena Jankowska i Dorota Leśniak-Rychlak