W 1995 ukazała się Morfogeneza osiedli wiejskich w Polsce Haliny Szulc[1] – pierwsza próba całościowego usystematyzowania typów wsi na terenie kraju. Za podstawę klasyfikacji autorka przyjęła genezę oraz formy przestrzenne osad. Wyróżniła dwie grupy wsi: nieregularne[2], rozrastające się w wyniku niekontrolowanych procesów osadniczych, oraz regularne[3], utworzone według ściśle określonych zasad lokalizacyjnych i niejednokrotnie o foremnym kształcie. Szulc zebrała przykłady wsi powstałych do przełomu XVIII i XIX wieku.

Uniwersalna metoda klasyfikacji form wiejskich wypracowana przez autorkę przystaje również do analizy współcześnie zachodzących przekształceń struktury osadniczej. Jeżeli przyjmiemy, że wyznacznikiem ujęcia formy wiejskiej w taksonomii prezentowanej przez Szulc jest wyróżniający się układ przestrzenny i wynikająca z uwarunkowań zewnętrznych geneza danej osady, możemy wzbogacić zaproponowany zbiór o twory powstałe na terenach wiejskich w XX i XXI wieku: państwowe gospodarstwa rolne (PGR-y) oraz „stalowe miasta”[4], czyli centra logistyczne i wielkopowierzchniowe zakłady produkcyjne.

Wstawione pośrodku wsi, tuż przy jej granicy lub w polu, stoją prostopadłościenne i wydawałoby się opuszczone formy. Wjeżdżając jednak na ich teren, na zlokalizowany obok, wzdłuż nich lub pomiędzy parking, można zauważyć małe oznaki życia. Oparty bez zapięcia rower, pranie suszące się na słońcu, piłkę w zadbanych grządkach kwiatów.
Fot. Wojciech Mazan

Wiek XX – centralnie sterowany eksperyment

W drugiej połowie lat 40. XX wieku polska wieś przeszła znaczącą transformację. Zmiany napędziła między innymi wprowadzona przez reformę rolną nacjonalizacja[5]. Jej celem było przejęcie przez państwo nieruchomości rolnych należących do obywateli III Rzeszy i obywateli polskich narodowości niemieckiej oraz nieruchomości, w których przynajmniej pięćdziesiąt hektarów zajmowały użytki rolne[6]. Po upaństwowienia majątków wielkopowierzchniowych zaczęto w 1949 roku tworzyć PGR-y. Dekadę później było ich ponad sześć tysięcy[7], większość na Ziemiach Zachodnich i Północnych[8]. Ten obszar Polski jest kluczem dla zrozumienia przyczyny, dla której powstały. Zagęszczenie PGR-ów na terenach po zakończeniu wojny włączonych w granice kraju było możliwe dzięki masowym migracjom, zarówno przymusowym, jak i dobrowolnym. Nowo osiedleni nie czuli więzi z zamieszkiwanym terytorium. Reforma rolna i będące jej skutkiem nacjonalizacje, jak również powojenne zmiany granic i konsekwencje w postaci masowych migracji umożliwiły wykorzystanie obszarów wiejskich jako areny centralnie sterowanego eksperymentu.

PGR-y wprowadziły na tereny wiejskie nowy model pracy i zamieszkania: robotnicy rolni nie mieli prawa własności do uprawianej przez siebie ziemi, na stołku głównego zarządcy gruntów uprawnych i wiejskich proletariuszy posadziło się państwo. Specyficzna relacja, może nawet zależność robotnika od państwa, jest zapisana w przestrzeni, architekturze i funkcjonowaniu osiedli pracowniczych[9]. Ich odbiór w krajobrazie determinują powtarzalne, wielopiętrowe budynki mieszkalne, obce dla kontekstu wiejskiego. Państwo przekonywało, że świadczą o modernizacji, mieszkańcy upatrywali w nich oznaki postępu. Nowoczesny wyraz formalny pogłębiał rozdziały między wsią uspołecznioną a tradycyjną.

Drzwi do klatek schodowych są otwarte. W pobliżu domów znajdują się ogródki działkowe pełne owocowych drzew, hoduje się też kury
Fot. Wojciech Mazan

Umiejscowienie i organizacja osiedli pracowniczych podążały za zasadą rozdziału funkcji. Części produkcyjne były wyłączone z obszaru osiedli, a w ich obrębie projektanci grupowali elementy o tych samych funkcjach. Osiedla pracownicze wznoszono z powtarzalnych elementów, lecz przyjmowały różne układy przestrzenne. W ich skład wchodziły między innymi proste bloki wielorodzinne o dwóch albo więcej kondygnacjach, małe budynki gospodarcze, z czasem adaptowane na garaże, ogródki działkowe, elementy infrastruktury społecznej, mała architektura. W Polsce postało prawie sześć tysięcy PGR-ów, osiedli było prawdopodobnie co najmniej tyle samo, więc realizacja inwestycji na tę skalę podkreślała obecność państwa na obszarach wiejskich, a była możliwa dzięki wykorzystaniu projektów typowych adaptowanych do konkretnych warunków[10]. Zredukowany do minimum wyraz formalny architektury osiedli wynikał z pragmatyzmu spowodowanego powojennym kryzysem na rynku materiałów budowlanych, ponadto prostota i powtarzalność budynków pozwalały na ich szybką realizację. Niemniej jeśli wyjdziemy poza ujęcie pragmatyczne, dostrzeżemy w unifikacji architektury element strategii państwa autorytarnego, dążącego do wytworzenia homogenicznego krajobrazu społeczno-kulturowego polskiej wsi.

Wielkość i relacje osiedla pracowniczego z istniejącą siecią osadniczą pozwalają na rozpoznanie trzech strategii projektowych. Pierwsza polegała na wpisywaniu małych zespołów budynków w istniejące organizmy wiejskie. Z racji ich niezbyt dużej skali zazwyczaj udawało się je zintegrować z istniejącą strukturą wiejską. Zgodnie z drugą przy istniejących wsiach zakładano osady średniej wielkości; mimo pozornej bliskości przestrzennej organizmy te funkcjonowały osobno. Strategia trzecia obejmowała osiedla największe, wyposażone w infrastrukturę społeczną; wznoszone w oderwaniu od zastanej sieci osadniczej, funkcjonowały jako niezależne jednostki. Z perspektywy morfogenetycznej najbardziej interesująca jest ostatnia grupa, ponieważ układy przestrzenne zakładano od zera wśród pól uprawnych. Każda z tych strategii wymagała zmiany paradygmatu, oderwania organizmu osiedleńczego od sieci komunikacyjnej. Układ przestrzenny osiedli pracowników PGR-ów przełamuje hegemonię drogi wiejskiej jako elementu strukturyzującego; już nie wyznacza ona kierunku rozrostu wsi. Osiedla realizują modernistyczny postulat rozproszonej zabudowy.

PGR, Głubczyce
Rys. Prolog

Największe zespoły mieszkaniowe oferowały dostęp do infrastruktury społecznej zarządzanej przez państwo, co podkreślało ich niezależność od struktury osadniczej. Pracownicy PGR-ów mieli do dyspozycji wiejskie domy kultury, stołówki pracownicze, żłobki, świetlice, ośrodki zdrowia, boiska itd. Uspołeczniona forma pracy realizowana w ramach PGR-ów w całości przeniosła pracę produkcyjną i część pracy reprodukcyjnej poza obszar mieszkania, co pozornie zapewniło emancypację kobiet.

Kwestionowanie tradycyjnych schematów zamieszkiwania na wsi nie kończyło się na wyprowadzeniu ze strefy mieszkania sfery życia związanej z pracą, przejawiało się również w rozerwaniu związku domu z ziemią. Oderwanie mieszkania i mieszkańców od gruntu, zarówno fizyczne, jak i metaforyczne, jest istotną składową radykalności modelu mieszkania proponowanego przez osiedla pracownikom PGR-ów. W tradycyjnych formach zamieszkiwania na wsi granice między domem a jego otoczeniem uległy zatarciu, obie strefy się przenikały, podobnie jak czas wolny i ten przeznaczony na pracę. Mieszkania na osiedlach projektowano zgodnie z normatywem, ich niewielki metraż i ograniczona liczba pokoi definiowały odbiorcę jako rodzinę dwupokoleniową. Z założenia (choć nie w praktyce) wykluczało to tradycyjne, wielopokoleniowe struktury rodzinne, kolidowało ze zwyczajami i rytuałami mieszkańców. 

Czterdziestominutowy przejazd autem z centrum Wrocławia, pozwala dotrzeć na ul. LG – główną oś założenia stalowego miasta
Fot. Wojciech Mazan

Wiek XXI – produkt wolnorynkowy

Pierwsze wielkoobszarowe ośrodki logistyczne pojawiły się w Europie Wschodniej już w latach 90. XX wieku. Przełom nastąpił w chwili rozszerzenia Unii Europejskiej w 2004 roku i wejścia nowych krajów członkowskich do Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Stalowe miasta początkowo uważano za nośniki innowacyjności i rozwoju gospodarczego. Cztery kraje Grupy Wyszehradzkiej: Polska, Czechy, Słowacja i Węgry, stały się peryferiami na własnym kontynencie – zachodnie kapitały dostrzegły w nich idealne miejsce dla swoich hal magazynowych, przeładunkowych i produkcyjnych[11]. Żelazna kurtyna przeszła metamorfozę w granicę wyznaczającą obszar taniej siły roboczej. Stalowe miasta, oddalone od istniejącej sieci osadniczej, oderwane od zasobów ludzkich, zlokalizowane pośrodku pustki, potrzebują tylko przestrzeni i podstawowych mediów: prądu i wody. Nie muszą nawiązywać relacji z otaczającym krajobrazem, ponieważ operują w kontekście wykraczającym poza ich bezpośrednie otoczenie, globalnym.

Krajobraz stalowych miast, obecnie nieodłącznego symbolu obrzeży, tworzą ogromne kubatury, długie ściany. Wzdłuż asfaltowych dróg ciągną się strzegące tajemnic ogrodzenia, a za nimi majaczą rzędy aut. Stalowe miasta reprezentują przemianę ekonomiczną, przypominają o transformacji polityczno-gospodarczej lat 90. XX wieku i sukcesie liberalnego podejścia do gospodarki i ruralistyki. Są symbolem niczym nieograniczonego rozwoju i zauważalnym reprezentantem zagranicznego kapitału inwestującego w polską gospodarkę[12]. Oferują niezliczone miejsca pracy.

Stalowe miasto – układ przestrzenny zakładu LG pod Wrocławiem
Rys. Prolog

Jak przekłada się ten wpływ na formę architektoniczną, jakie przestrzenie wytwarza ten kapitał? Między polskimi miastami a wsią wyrosła nienaturalna bariera przestrzenna, przekształciła grunty rolne w nieskończone połacie utwardzonej powierzchni.

Dynamikę i logikę funkcjonowania stalowych miast świetnie widać w obiektach południowokoreańskiej spółki LG[13] na południe od Wrocławia, przy niewielkiej wsi Biskupice Podgórne, w gminie Kobierzyce[14]. Od 1997 roku czterysta dziesięć hektarów tej gminy zajmuje podstrefa Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Euro-Park Wisłosan[15]. W 2005 rozpoczęła się tam budowa pierwszych hal należących do LG Electronics – jednej ze spółek konglomeratu LG, produkującej urządzenia elektroniczne. Z biegiem czasu nastąpiła ekspansja całego założenia na południe i obecnie wioska fabryk zajmuje obszar ponad trzystu hektarów, czyli dwadzieścia razy więcej niż Biskupice Podgórne – wieś, której podlega administracyjnie. Spółki i siostrzane firmy LG tworzą owalny układ o wymiarach mniej więcej 1,83 kilometra na 1,74 kilometra. Ograniczone od zachodu ulicą LG, a od wschodu i południa drogą krajową numer 35, z daleka majaczą w monochromatycznych bielach i szarościach na tle pól, które czasem migną między budynkami. W miasteczku LG ortogonalna siatka ulic dzieli obszar na mniejsze kwartały, wypełnione halami, biurami i budynkami gospodarczymi – wszystkie mają maksymalnie prostą formę. Między nimi ciągną się wielorzędowe parkingi i obiekty infrastruktury technicznej. Znalazło się miejsce dla boiska, ale zieleni zaprojektowano niewiele.

Dwanaście hal LG Energy Solution zajmuje powierzchnię około stu hektarów. Jest największym zakładem w Europie produkującym baterie do samochodów elektrycznych, daje pracę około siedmiu tysiącom ludzi. Powstał w 2016 roku, od tamtego czasu w obiekt zainwestowano aż 4,65 miliarda dolarów. W 2023 roku dzięki inwestycji LG Polska zajęła drugie miejsce w globalnym rankingu największych producentów baterii litowo-jonowych – produkuje ich aż siedemset tysięcy rocznie[16]. Wyprzedziły nas tylko Chiny. Prezes wrocławskiego giganta pochwalił się w jednym z wywiadów, że oddział mógłby samodzielnie zaspokoić zapotrzebowanie Europy na elektromobilność[17]. Wpływ firmy nie kończy się na Biskupicach Podgórnych, Wrocławiu, Polsce, a nawet Europie. W 2023 roku Wrocław podpisał umowę partnerską z Cheongju – miastem, z którego wywodzi się LG. Chwilę później wrocławskie lotnisko zaoferowało połączenie z Seulem – pierwsze regularne loty międzykontynentalne z tego miasta.

Przypadkowy przechodzień może czuć się jak intruz, choć znajduje się w przestrzeni publicznej
Fot. Wojciech Mazan

Do obsługi hal potrzeba tysięcy pracowników. Załoga codziennie musi dotrzeć z odległych ośrodków. Nie każdy ma samochód, rzadko kto może liczyć na transport publiczny, pozostali pracownicy korzystają z transportu zbiorowego organizowanego przez pracodawcę. Na stronie LG Energy Solution widnieje rozkłady jazdy dla dwudziestu siedmiu linii autobusowych obsługujących jej pracowników[18]. Przystanki końcowe mają już poza granicami województwa dolnośląskiego. Największa odległość dzieli od zakładu Nysę, Kłodzko, Wałbrzych i Legnicę. Autobusy kursują na dwie zmiany; ten wyjeżdżający z Nysy o godzinie 4:48 dociera do Biskupic Podgórnych o 6:35. Mieszkańcy niezwiązani zawodowo ze stalowymi miastami właściwie nie zauważają istnienia autobusów pracowniczych: odjeżdżają one z miejsc bez wyraźnej identyfikacji wizualnej, bez zadaszenia, ławki, kosza na śmieci, odpowiedniego oświetlenia i rozkładu jazdy. Przystanki zwracają na siebie uwagę wyłącznie wcześnie rano i późnym wieczorem, kiedy na krótko zapełniają się ludźmi. Efemeryczny charakter tych punktów zbiórki każe się zastanowić nad definicją miejsca spotkań, poszerzyć je o przestrzenie widmowe: mimowolnie wyłaniają się o określonej godzinie i zaraz po niej się rozpływają. Nawet w rozkładzie jazdy nie zasłużyły na nazwę, muszą się zadowolić wyznacznikami w rodzaju: przy drodze głównej, koło świateł, za Dino za skrzyżowaniem, więzienie, w pobliżu nowych bloków. Pozornie tymczasowy charakter architektury stalowych hal nie sprzyja tworzeniu długoterminowych rozwiązań infrastrukturalnych z myślą o problemach tutejszych pracowników.

Koreańczycy mieszkają bliżej. Do Bielan Wrocławskich, oddalonych o osiem kilometrów od hal, na dobre przylgnęły już określenia „koreańska wioska” i „mały Seul”. Mają uzasadnienie w kumulacji sklepów, lokali usługowych i restauracji prowadzonych przez Koreańczyków i oferujących koreańskie produkty[19]. Firma przykłada wagę do swojego wkładu w funkcjonowanie gminy – na własny koszt rozbudowała sieć gazową i wodociągową, przebudowała drogę i skrzyżowanie. Chwali się też udogodnieniami, które oferuje swoim pracownikom: zakładową restauracją z kuchniami koreańską, polską i międzynarodową, przychodnią, siłownią, kawiarnią, sklepem, strefą odpoczynku. Organizuje pokazy filmowe, wydarzenia z okazji walentynek, Dnia Dziecka. Niedawno otworzyła własne centrum ratowniczo-gaśnicze, z obsadą trzydziestu ośmiu strażaków. Na terenie spółki działa także całodobowa placówka medyczna; prasa donosi, że pracownicy mogą skorzystać z usług internisty, laryngologa, okulisty, lekarza medycyny pracy, wykonać badania w punkcie pobrań[20]. Do przedszkola dla dzieci pracowników LG i spółek siostrzanych mogą zapisywać swoje pociechy również mieszkańcy Wrocławia i okolic niezwiązani z firmą. Inwestor, LG Energy Solution Wrocław, wyasygnował na budowę tej placówki – publicznej – piętnaście milionów złotych. Na powierzchni 1,7 tysiąca metrów kwadratowych jest miejsce dla dwustu czterdzieściorga dzieci. Spółka podkreśla swoją współpracę z Politechniką Wrocławską: zaoferowała uczelni sześćset tysięcy złotych na budowę Laboratorium Elektromobilności. 

Główne budynki biurowe i hale można oglądać jedynie zza płotu. Na każdym z nich powieszono wielki znak zakazujący fotografowania. Nie ma publicznego parkingu, w którym można zaparkować auto, wszystkie oznakowane są jako pracownicze
Fot. Wojciech Mazan

Typ wielkoobszarowy

Formy przestrzenne wytworzone przez PGR-y i stalowe miasta w relacji do krajobrazu oraz istniejącej sieci osadniczej są wyjątkowe z kilku powodów. Powstały na skutek przemian gospodarczo-polityczno-społecznych. Posługują się architekturą zdefiniowaną przez procesy technologiczne, powtarzalność i minimalizację kosztów – o zredukowanym wyrazie i prostych układach. Zależność z otaczającym krajobrazem określają procesy produkcyjne. Wciąż występują na masową skalę na obszarach wiejskich: tylko na terenie Dolnego Śląska do dziś istnieje sto osiemdziesiąt dziewięć osiedli popegeerowskich[21]; w województwie otwarto też cztery specjalne strefy ekonomiczne – mateczniki stalowych miast. Sprawują kontrolę nad ludźmi i otaczającym krajobrazem. W PGR-ach jest realizowana za sprawą pracowniczych lokali mieszkaniowych, przyznawanych i odbieranych zgodnie z nakazem kierownictwa; stalowe miasta trzymają pracowników w kleszczach transportu zbiorowego: konstrukcja rozkładów jazdy jest dostosowana do efektywności zmian i ciągłości produkcji. W momencie likwidacji PGR-ów w latach 1991–1993 Agencja Nieruchomości Rolnych przejęła 4,7 miliona hektarów ziemi rolnej (18,7 procent całej ziemi uprawnej w Polsce); obszar Specjalnych Stref Ekonomicznych nie może przekraczać 25 tysięcy hektarów, lecz oddziałują też daleko poza swoimi granicami. W ostatnich osiemdziesięciu latach historia dopisała do klasyfikacji Haliny Szulc dodatkowy element sieci osadniczej – typ wielkoobszarowy. Jego celem była i jest kontrola nad jak największym obszarem przy użyciu jak najskromniejszych środków architektonicznego wyrazu.