Czy Windscape City jest możliwe w Polsce?

„Uwaga dziś (12.01.22) prognozowana jest zła jakość powietrza w zakresie pyłu zawieszonego. Zrezygnuj z aktywności na zewnątrz”. „Uwaga! W nocy (20/21.02.22) i jutro porywisty wiatr i burze. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Nie zatrzymuj się pod drzewami. Zostań w domu, jeśli możesz”. Przytulony do oczyszczacza powietrza, przeglądam SMS-y od Rządowego Centrum Bezpieczeństwa. Za oknem kilka starych drzew przewróconych przez wiatr. Nie mieszkam w Windscape City – mieście zaprojektowanym tak, by zapewnić użytkownikom przyjazną cyrkulację powietrza. Rezygnuję więc z aktywności poza domem, na nieświeżym powietrzu. Staram się wczytać w Fizykę miasta[1], moje myśli wędrują do doków Rotterdamu. Po drodze odwiedzam w wyobraźni Szczecin i Łódź, głowię się nad pytaniem: co powinno się wydarzyć w Polsce, abyśmy zaprzyjaźnili się z wiatrem i nauczyli wykorzystywać jego potencjał w budownictwie? Z eseju Wind (Wiatr)2 Keesa Christiaanse dowiaduję się, że wiatr od wieków kształtował krajobraz Holandii, uformował nawet język niderlandzki, zdominowany przez krótkie słowa i zdania. „Imiona Kees, Han czy Ruurd można wykrzyczeć i przy silnej wichurze w sposób zrozumiały dla adresata”3. W naturalny sposób wiatr i klimat wpłynęły i konsekwentnie nadal wpływają na morfologię holenderskich osad oraz ich architekturę.

Mądrość zawarta w budownictwie wernakularnym bezpośrednio oddziałuje na współczesne procesy badawcze oraz eksperymentalne i realistyczne scenariusze projektowe. Wiedza o integrowaniu ruchów powietrza w projektowaniu urbanistycznym kształtuje krajobraz miejski, poszczególne typologie budynków i formę przestrzeni między nimi w Rotterdamie czy Kopenhadze. Czy umiejętne pogodzenie z sobą procesu przewietrzania i konieczności ochrony budowli i użytkowników przed silnymi podmuchami wiatru ma szanse wreszcie stać się również polską specjalnością? Czy rodzimi projektanci skorzystają z potencjału ukrytego w angażowaniu wiatru w procesy projektowe w skali mikro i makro?

Ucząc się od najlepszych

Doki Maashaven są częścią miejskiego portu ulokowanego w sąsiedztwie powiększającego się centrum Rotterdamu i mają zostać przekształcone w wielofunkcyjną strukturę miejską. Urbanizacja terenów poportowych będzie możliwa dzięki budowie nowego portu, Maashaven II. Obszarami doków zaplanowanymi do wchłonięcia w strukturę miejską zainteresowali się projektowi eksperymentatorzy z holendersko-niemieckiego kolektywu 51,9°N. Skupia on między innymi urbanistów, architektów, inżynierów aerodynamiki. Rezultatem ich działań jest właśnie Windscape City. Swoją koncepcję przedstawili w niezwykle inspirującej książce City and Wind: Climate as an Architectural Instrument (Miasto i wiatr. Klimat jako narzędzie architektoniczne). Niniejszy tekst skonstruowałem z uwzględnieniem zawartych w niej założeń i analiz. Windscape City nie jest typowym projektem deweloperskim; to wizja optymalnej zabudowy dla doków Maashaven. W teoretycznej strukturze tej przestrzeni miejskiej wszystkie budynki mają taką samą kubaturę, różnią się natomiast powierzchnią zabudowy i wysokością. Tę porowatą tkankę – wykalkulowaną mozaikę terenów zabudowanych i niezabudowanych – zbadano metodą CFD (Computational Fluid Dynamic). W analizie cyfrowej porównano kilka wariantów zabudowy, by wypracować optymalny układ, który zagwarantuje użytkownikom komfort i ochronę przed wiatrem, a jednocześnie zapewni przewietrzanie przestrzeni. Istotną rolę w poszukiwaniu zoptymalizowanego wariantu projektowego odgrywa zmienna porowatość: siłę wiatru reguluje stosunek między wysokością budynków a odległością między nimi.

W trakcie badań porównawczych powstało modelowe rozwiązanie, które przy przeważających dla badanej lokalizacji wiatrach oferuje równowagę zapewniającą aerację obszaru, stymuluje naturalną wentylację budynków oraz gwarantuje bezpieczeństwo i komfort użytkowników na poziomie ulic. We wzorcowym rozwiązaniu Windscape City na brzegu całego zespołu urbanistycznego od strony nawietrznej stawia się wysokie budynki. Powierzchnia zabudowy wyższych kwartałów jest proporcjonalnie mniejsza, a wysokość proporcjonalnie większa w porównaniu z kwartałami usytuowanymi na drugim krańcu zespołu urbanistycznego. Dzięki różnicom w wielkości przestrzeni uwolnionej przez formę budynków uzyskuje się efekt leja w zwężającej się powierzchni niezabudowanej. Lejkowate przestrzenie publiczne (ulice, parki linearne, aleje itp.) są alternatywą dla ulicznych kanionów, w których powietrze często zostaje uwięzione w bezruchu. Relacja pomiędzy proporcją budynku a terenem niezabudowanym pozwala na przypisanie tak wykształconej strukturze wielu funkcji i szerokiego programu użytkowego, adekwatnego do warunków mikroklimatycznych. Smukłe, wysokie budynki zajmują niewielką powierzchnię, a na uwolnionym terenie niezabudowanym odczuwalna intensywność wiatru jest większa od rzeczywistej. Tego typu budynki są przeznaczone na funkcje publiczne, biurowe, a nie mieszkaniowe. Optymalizację ich wewnętrznej wentylacji można osiągnąć przez rozrzeźbienie fasad, porowatość architektoniczną (uzyskaną dzięki uskokom przesuniętym w stosunku do siebie na różnych poziomach w płaszczyznach elewacji), a nawet elementy ażurowe. Schodkowo opadająca wysokość zabudowy wraz z zawężeniem przekroju przestrzeni pomiędzy kwartałami obniżają intensywność wiatru.

Modelowe morfologie

Wprowadzona w Windscape City gradacja wysokości zabudowy kwartałowej z zazielenionymi dziedzińcami w połączeniu z lejkowato ukształtowanymi ulicami pomiędzy kwartałami zapewnia dobre przewietrzanie, wentylację w skali architektonicznej i ochronę przed nieprzyjemnymi ruchami powietrza. Jednocześnie rozrzeźbione bryły kwartałów mieszkaniowych w rzucie i przekroju stymulują przewietrzanie wewnętrznych dziedzińców, podobnie jak niezabudowane podcienie w parterze. Modernistyczna architektura szeroko stosuje ten zabieg, by wzmocnić przepływ wiatru (przy czym rozwiązanie to nie jest rekomendowane dla budynków wysokich, ze względu na większą siłę ruchów powietrza generuje bowiem w ich sąsiedztwie duży dyskomfort na poziomie ulic).

City and Wind zawiera też wiele innych wzorcowych typów morfologicznych, które warto wdrożyć, podejmując decyzje projektowe. Aerację zabudowy kwartałowej z wewnętrznymi dziedzińcami wydatnie wzmacnia przesunięcie kwartałów względem siebie przy jednoczesnym zróżnicowaniu krawędzi dachów. Na terenach pokrytych niższą zabudową, gdzie wysokość kolejnych budynków wzrasta schodkowo, silniejszy wiatr przepływa ponad dachami, a na poziomie gruntu operują jedynie spowolnione ruchy powietrza. Optymalizacja przepływu powietrza przy niższych typologiach  i większej powierzchni zabudowy następuje przede wszystkim dzięki wprowadzeniu dziedzińców o odpowiednich proporcjach. Liczne badania i symulacje wykazały, że stosunek 1,5 szerokości dziedzińca do wysokości jego ścian nie jest wystarczający; pełna wymiana powietrza zaczyna się dopiero przy wartościach powyżej 2,4, gdyż wiatr dociera wtedy do poziomu posadzki (duże znaczenie mają też długość fasady i jej ustawienie względem przeważających wiatrów). Dla budynków publicznych zalecane są patia, stymulują bowiem naturalną wentylację budynku i doświetlają; na korzyść mikroklimatu działa wprowadzenie w ich posadzce lustra wody. Loggie wzmacniają przepływ wiatru po bryle budynku – rozbijają monolityczne fasady, a spowodowane przez to turbulencje wzmagają wewnętrzną wentylację. Wyoblenie narożników kwartałów, a nawet ich ścięcie, minimalizuje niepożądane zawirowania i tym samym zwiększa komfort na poziomie ulic.

Inną modelową morfologią urbanistyczną jest niska zabudowa z ciągami przestrzeni publicznych prowadzonych po wycinku koła, w układzie pierścieniowym. Taka geometria tkanki miejskiej sprawnie przekierowuje i rozprowadza wiatr po wyoblonych pierzejach. Jest charakterystyczna choćby dla miast ogrodów, gdzie ciągi ulic, zielonych alej i parków linearnych pozytywnie profilują przepływ wiatru, a dodatkowo filtrują zanieczyszczenia i poprawiają mikroklimat.

Pora na porowatość
Opisana na przykładzie Windscape City porowatość odgrywa znaczącą rolę nie tylko w skali urbanistycznej, ale także architektonicznej, choć, paradoksalnie, wydaje się zaprzeczeniem konceptu energooszczędnej kompaktowej bryły oraz idei zwartego, gęsto zabudowanego miasta. Argumenty na rzecz kreowania przyjaznego mikroklimatu, dbałości o wysoką jakość powietrza i wentylację naturalną (niewymuszoną energochłonnymi mechanizmami) wydają się dziś wręcz krzyczeć, a nie tylko przemawiać do rozsądku. Porowate nawierzchnie korzystnie wpływają na niełatwą egzystencję drzew w siedliskach miejskich, a porowata struktura urbanistyczna poprawia miejski mikroklimat, w którym egzystują ludzie i inne stworzenia. Porowatość nie dotyczy wyłącznie integracji wiatru z przestrzenią miejską w kontekście projektowania zdrowego, odpornego i komfortowego organizmu urbanistycznego. Termin ten ma wielowymiarowe znaczenie: od metafory miasta otwartego po koncept pola możliwości, ale też odważną ideę perforacji już istniejących, zamkniętych i sztywnych struktur miejskich. Dotyka tym samym wielu perspektyw: politycznych, ekologicznych, własnościowych. Oprócz względów klimatycznych promuje współprojektowanie, współodpowiedzialność i oddolne ingerencje w przestrzeń publiczną. Lobbuje na rzecz odzyskania siły sprawczej w budowaniu i zarządzaniu własnym terytorium. Jak zauważa Sophie Wolfrum w książce Porous City: From Metaphore to Urban Agenda (Porowate miasto. Od metafory do agendy miejskiej), porowatość miast jest nie tylko narzędziem do kreowania korzystnego mikroklimatu, ale także sposobem na wymianę kapitału kulturowego, stymulowanie interakcji społecznych, otwartość i adaptacyjność „Porowatość poprzez swoje pragmatyczne ukierunkowanie dotyczy przestrzeni zarówno fizycznej, jak i społecznej. Niewiele terminów poza nią opisuje oba te aspekty urbanistyczne, nie rozdzielając ich ani nie szufladkując”4.

Pierwsze opracowanie urbanistyczne propagujące ideę porowatego miasta stworzyli projektanci Bernardo Secchi i Paola Viganò w 2008 roku. Swoją koncepcję rozwoju terytorium Wielkiego Paryża nazwali La ville „poreuse”5. Równorzędnie – jako przestrzenie równie ważne –potraktowali pustkę i tereny zabudowane. Wizja Wielkiego Paryża zakłada, że krajobraz naturalny będzie przeciwwagą dla krajobrazu kulturowego; w rezultacie powstanie pełnowartościowy organizm łączący jakości reprezentowane przez naturę i cywilizację. Wielowymiarowość La ville „poreuse” wykracza daleko poza pojęcie infrastruktury i twarde parametry planistyczne. Perforacja umożliwia cyrkulację energii, przepływ flory i fauny. Jest to z założenia otwarta, oddychająca struktura urbanistyczna.

„Dziurawy” paradygmat
Porowatość można rozważać na poziomie abstrakcji, ale też jako cechę fizyczną. To konkretny parametr architektoniczny (lepsza izolacyjność porowatych materiałów budowlanych), ale zarazem jeden ze sposobów kreowania form budynków. Pozytywnie wykorzystuje potencjał wiatru, a równocześnie zmniejsza jego negatywne parcie. Katarzyna Zielonko-Jung i Janusz Marchwiński postulują tworzenie ażurowych form architektonicznych – wiatr swobodnie przepływa przez takie konstrukcje, one zaś wykorzystują jego siłę. „W eksperymentalnych rozwiązaniach wykorzystuje się to rozwiązanie nie tylko do zmniejszenia negatywnych skutków parcia wiatru, ale dzięki zainstalowaniu turbin wiatrowych w «otworach» bryły możliwa jest zmiana energii kinetycznej wiatru na prąd elektryczny”6. Jako parametr urbanistyczny porowatość (P) służy między innymi do wyznaczania korytarzy napowietrzających. Definiuje się go jako stosunek objętości swobodnego powietrza do objętości warstwy dachowej na powierzchni odniesienia, a jego celem jest wyznaczenie stopnia zwartości struktur zabudowanych. Wartości maksymalne są charakterystyczne dla powierzchni biologicznie czynnych, natomiast minima są obserwowane na terenach zabudowy zwartej.

Pisząc o porowatości, nie należy zapominać o wizji Porocity (2012) autorstwa The Why Factory – części badawczej biura projektowego MVRDV. W koncepcie tym analizowane są możliwości perforacji kubatur architektonicznych oraz jej skutki ekonomiczne, społeczne, fizyczne, konstrukcyjne, emocjonalne i estetyczne. Twórcy Porocity zadali wiele intrygujących pytań. Czy potrafimy sobie wyobrazić dziurawienie i otwieranie introwertycznych wysokościowców lub całych zwartych kwartałów miejskich? Czy możliwe jest wpuszczenie w perforowane formy powietrza, tak by w porowatej kubaturze wiał wiatr? Jak powinien wyglądać europejski drapacz chmur? Czy może być porowaty i dzięki temu wymuszać turbulencje w cyrkulacji powietrza na swojej powierzchni? Stymulowałby wentylację swojego wnętrza, więc byłby wydajniejszy w użytkowaniu niż budynki o formach aerodynamicznych. Te pytania prowokują do uruchomienia wyobraźni i zastanowienia się, jakie inne, nieznane dotychczas porowatetypologie są jeszcze możliwe oraz jak dalece możemy perforować kubatury, by pozostały ekonomiczne mimo utraty powierzchni użytkowej na rzecz pustki oraz większych kosztów konstrukcji i powierzchni elewacji, energooszczędne mimo niezbyt kompaktowej bryły. Gdzie są granice opłacalności radykalnej perforacji?

Wyniki eksperymentów, scenariusze projektowe oraz idee optymalizacji miejskiego habitatu przemawiają za tym, by przyjąć porowatość za paradygmat urbanistyczny. Określenie „miasto porowate” jest znaczeniowo bliskie nazwom powszechnie funkcjonującym w polskim dyskursie urbanistycznym: „miasto gąbka”, „miasto odporne”, „miasto zdrowe”, a nawet „miasto sprawiedliwe”. Ryzyko wystąpienia teoretycznie mało prawdopodobnych, nieprzewidzianych zdarzeń, „czarnych łabędzi”, dodatkowo przemawia na rzecz urbanistycznej porowatości, gdyż daje ona szansę na asymilację tego, co nieoczekiwane i niezaplanowane. Urbanistyczne i architektoniczne pustki rozsiane po całym mieście pozwolą nam oddychać i adaptować nasze miasta do nieuniknionych modyfikacji.

AAA! Anemolgia, aerodynamika i aeracja w Polsce
Postanowiłem sprawdzić, jak obecnie ma się planowanie zintegrowane z klimatem. Tym razem podróż badawczą rozpoczynam od Szczecina. Lokalne dzienniki donoszą, że kilka dni temu wiatr przekroczył tam prędkość 100 kilometrów na godzinę7. Oprócz potężnych wichur interesuje mnie ogromny potencjał szczecińskich terenów poportowych i poprzemysłowych w dolinie Odry. Mam na myśli przede wszystkim spektakularne, choć zaniedbane wyspy Międzyodrza w śródmieściu Szczecina oraz w obrębie Obszaru Strategicznej Interwencji. Chcę sprawdzić, czy wizjonerskie „Floating Gardens” (hasło promujące Szczecin) unoszą się spokojnie na wietrze, dryfują po warkoczowej Odrze.

Szczecin zajmuje powierzchnię 300,55 kilometra kwadratowego, co czyni go trzecim pod względem powierzchni miastem w Polsce. Otaczają go duże, dzikie tereny zieleni (Puszcza Wkrzańska od północy, Puszcza Bukowa od południa, Puszcza Goleniowska od wschodu), częściowo łączą się z terenami zieleni w mieście. Udział wód w powierzchni Szczecina wynosi aż 23 procent.

Czy urbanistyczna tkanka tego wyjątkowego miasta jest ukształtowana w taki sposób, by lokalny mikroklimat pozytywnie wpływał na warunki życia? Wczytuję się w dokumenty planistyczne Szczecina. Poszukuję zapisów regulujących przewietrzanie i ochronę miasta przed niekorzystnymi podmuchami wiatru. W szczególności interesują mnie rozstrzygnięcia urbanistyczne dla terenów przeznaczonych do przekształceń, reurbanizacji i urbanizacji – tych, na których planowane jest ukształtowanie intensywnej, wielofunkcyjnej tkanki miejskiej zgodnie z projektem Studium uwarunkowań i kierunków rozwoju przestrzennego miasta Szczecin (na przykład Łasztowni, Kępy Parnickiej). W tym dokumencie znajdują się zapisy dotyczące jakości przewietrzania, ale koncentrują się przede wszystkim na sposobach niwelowania zanieczyszczeń powietrza oraz ochrony i uzupełnienia błękitno-zielonej infrastruktury:

W Szczecinie system przewietrzania składa się z obszarów regeneracji powietrza, korytarza przewietrzania w postaci Odry oraz klinów napowietrzających. Najważniejszą rolę odgrywają duże powierzchnie pokryte roślinnością wody powierzchniowe. […] Należy podjąć działania planistyczne i inwestycyjne w celu wzmocnienia zdolności przewietrzania i regeneracji powietrza, m.in. ustalenia funkcji oraz parametrów zabudowy współrealizujących założony cel. […] Najważniejszym zadaniem jest wykształcenie spójnego systemu przyrodniczego miasta, który zapewni napływ czystego powietrza (poprzez m.in.: ochronę i przywracanie powierzchni biologicznie czynnych, kontrolęrozwoju zabudowy8).

Zastanawiam się, jak będzie wyglądać „kontrola rozwoju zabudowy”. Bardziej szczegółowe zapisy dotyczące kształtowania formy urbanistycznej zalecają między innymi, by przy projektowaniu zabudowy i zagospodarowania terenu uwzględniać przeważające kierunki wiatrów, co ma sprzyjać powstawaniu „nowych sztucznych klinów napowietrzających”9. Czy takie ustalenia wystarczą? Co z formą budynków i kształtem przestrzeni publicznych?

Pierwsze polskie miasto porowate?
Odkrywam, że konkretne działania dotyczące formowania zabudowy uwzględniającej przewietrzanie Studium deleguje do zrealizowania w ramach ustaleń bardziej szczegółowych opracowań – Miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego (MPZP). W czerwcu 2021 roku MPZP było objętych zaledwie „59,71% powierzchni administracyjnej miasta”10. W dokumentach planistycznych brakuje wytycznych, które kształtowałyby strukturę urbanistyczną tak, by zapewnić komfort użytkowania przestrzeni publicznych, choćby przez ich ochronę przed intensywnym wiatrem. Zastanawiam się zatem, czy zurbanizowane tereny w śródmieściu Szczecina, o potencjale przestrzennym zbliżonym do Windscape City w Rotterdamie, dostaną szansę na włączenie wiatru do procesu projektowego. A może odbudowanie relacji funkcjonalno-przestrzennych z rzeką będzie miało charakter wyłącznie kompozycyjny i rekreacyjny, z pominięciem czynnika cyrkulacji powietrza?

Słuszna wydaje się zawarta w studium diagnoza dla przekształcanych terenów Łasztowni dotycząca smukłości budynków wyższych. Zastanawia mnie jednak zalecenie, by zabudowę wysoką lokować w zwartych zespołach, oraz wskazanie jedynie na kompozycyjne aspekty kształtowania zabudowy, z pominięciem mikroklimatu jako wartościowego i potężnego narzędzia do formowania urbanistyki. „Przewidzianą zabudowę wysoką na terenie wysp należy kształtować w zwartych zespołach z zachowaniem zasad kompozycji urbanistycznej (akcentowanie osi i zamknięć widokowych). Dla właściwego oddziaływania zabudowy w krajobrazie istotne jest zachowanie smukłych proporcji dominant oraz stopniowego zmniejszania kubatur obiektów wraz z wysokością – subdominant”11.

Czy wprowadzenie „Systemu Zieleni Miejskiej”12 wystarczy, by stworzyć miasto oferujące optymalne warunki życia? Co z wiatrolubnymi morfologiami urbanistycznymi i typologiami budynków? Czy planiści słusznie diagnozują, że Wyspa Grodzka i Kępa Parnicka „wymagają kompleksowych i komplementarnych przekształceń w ramach rewitalizacji i reurbanizacji. Transformacja tych obszarów jest elementem kształtowania miasta zwartego”13? A może Szczecin jednak ma potencjał, by stać się pierwszym polskim miastem porowatym? Wyobraźmy sobie Wyspę Grodzką jako zrenaturalizowany park publiczny, miejsce rekreacyjne i prozdrowotne, w którym można by się także uczyć o wpływie działalności człowieka na mikroklimat czy odnawialnych źródłach energii i przyjaznym zintegrowaniu wiatru z ludzką działalnością. Przepływ, płynność i porowatość krajobrazu, wykorzystanie wody i cyrkulacji powietrza do kształtowania formy urbanistycznej mogą wyróżnić Szczecin na tle innych przesadnie zwartych i dusznych polskich miast.

Zurbanizowana dolina versus deintensyfikacja
Co się stanie, jeśli w ramach „rewitalizacji” zabytkowych zespołów pofabrycznych, charakterystycznych dla Łodzi, na ich terenie zostanie wprowadzona dodatkowa, gęsta zabudowa? Badanie zmian w przepływie wiatru w kompleksie łódzkiej Manufaktury po jej „dogęszczeniu” i zmianie użytkowania na początku xxi wieku obnaża skalę niekorzystnych deformacji mikroklimatu. „Dziurawy” obszar w dolinie rzeki Łódki niepotrzebnie „uszczelniono”. Niekorzystne zmiany wynikające ze zwiększenia intensywności zabudowy skłaniają do refleksji i zachęcają do badania warunków wiatrowych dla każdej inwestycji. Łódź zbudowano w xix wieku w miejscu koncentracji zasobów wodnych. Miasto przecinały doliny rzek, w ich sąsiedztwie powstały zakłady włókiennicze z kompleksami mieszkalnymi dla robotników. Obecnie przeważająca część zabytkowych zespołów pofabrycznych znajduje się w śródmieściu. Są poddawane przekształceniom, które można określić jako gentryfikację, dogęszczenie zabudowy i komercjalizację, pomimo ich strategicznej – ze względu na mikroklimat – lokalizacji w dolinach rzecznych. „Wprowadzenie nowych budynków ma wyraźny wpływ na warunki klimatyczne zarówno w skali miejskiej, jak i lokalnej. […] w gęsto zabudowanych strukturach miejskich pojawiają się lokalne obszary wysokich prędkości i zawirowań” – zauważa Katarzyna Klemm14.

W załączniku 14: Kierunki. Środowisko przyrodnicze do obowiązującego Studium uwarunkowań i kierunków rozwoju przestrzennego miasta Łodzi czarnym szrafem oznaczono „strefy blokad przepływu mas powietrza”, między innymi teren Manufaktury15. Tym samym problem zabudowywania korytarzy napowietrzających został zdiagnozowany i zmapowany. Na mapie wyznaczono też naturalne korytarze wymiany mas powietrza; przecinają miasto w układzie równoleżnikowym, zgodnie z głównymi kierunkami wiatrów. Łódzkie studium to dobry wzór dla studium Szczecina, bo w tym drugim dokumencie niestety nie wyrysowano korytarzy napowietrzających na mapach kierunków rozwoju przestrzennego, choć zdiagnozowano ich stan na schemacie w części dotyczącej uwarunkowań.

Lukę w polskim systemie planistycznym zauważają Katarzyna Klemm i Anna Bochenek: „Pomimo tego, że tematyka prawidłowej aeracji miast jest coraz częściej podejmowana w badaniach empirycznych, to wciąż nie jest ona w wystarczający sposób uwzględniania w zakresie planowania przestrzennego”16. Autorki stwierdzają także:

zezwala się na tworzenie barier architektonicznych w postaci zabudowy wielo- oraz jednorodzinnej, blokującej przepływ powietrza. Przeprowadzone analizy wykazały, że zarówno obszary gęstej, zwartej zabudowy śródmiejskiej, jak i wielorodzinnej (bloki) w znacznym stopniu osłabiają przepływ powietrza w mieście. Dlatego też, w celu zapewnienia prawidłowego napływu powietrza do miast niezbędnym jest tworzenie aktów prawnych w postaci miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, uwzględniających podstawowe parametry korytarzy, takie jak: szorstkość podłoża, długość czy szerokość korytarzy. Dodatkowo, aby zwiększyć świadomość osób związanych z projektowaniem struktur miejskich powinny zostać opracowane szczegółowe wytyczne planistyczne uwzględniające zagadnienia aerodynamiki terenów zurbanizowanych17.

Wyobrażam sobie Łódź przeplataną wstęgami naturalizowanych dolin rzecznych, które wtłaczają w intensywną tkankę miejską powietrze, zieleń i generują szeroko pojęty zysk, a odpowiednio wypromowane mogą zrekompensować straty w powierzchni użytkowej. Proponuję rozwiązania przeciwne do tych zastosowanych w Manufakturze – rozszczelnienie i deintensyfikację. Mam na myśli nie wyburzenia i rozkład, lecz uważną i świadomą, zdrową porowatość.

Postwernakularyzm, czyli jak dogonić wiatr
Co możemy zrobić w Polsce, aby forma miast i budynków podążała za mikroklimatem? Jak dorównać najbardziej postępowym ośrodkom miejskim, w których krajobraz jest kształtowany z uwzględnieniem wpływu wiatru na urbanistykę i architekturę? Wydaje się, że przełom w uwzględnianiu wiatru w procesie projektowym mógłby nastąpić po wprowadzeniu przepisów nakazujących analizę przewietrzania i zaburzeń związanych z ruchami wiatrów. W teorii najprościej wyobrazić je sobie jako analogiczne do zapisów funkcjonujących obecnie dla nasłonecznienia i przesłaniania, zawartych w Warunkach Technicznych – krajowych przepisach prawnych obowiązujących projektantów. Wymagałyby opracowania odpowiednika linijki słońca – uniwersalnego narzędzia w postaci oprogramowania do generowania mniej skomplikowanych stymulacji wiatrowych. W skali urbanistycznej należałoby zapewne stworzyć katalog dobrych praktyk oraz wdrożyć dostępne oprogramowanie do stymulacji struktur urbanistycznych. Niewątpliwie oprócz uwzględnienia w MPZP problemów i potencjału związanych z wiatrem i ogólniej mikroklimatem należy stworzyć kompleksowe opracowanie urbanistyczne obejmujące całe miasto wraz z przyległymi terenami. Konieczna jest ścisła współpraca przyległych gmin i wspólna polityka zarządzania wiatrem, chroniąca obszary zasilania i regeneracji powietrza przed niekontrolowaną urbanizacją wynikającą z presji inwestorskiej.

Szczecin i Łódź przekonują mnie, że „miasto zwarte” bezpieczniej jest zastąpić porowatym, „dogęszczanie” nie oznacza rewitalizacji, a naturalizacja dolin rzecznych powinna wkroczyć także do centrów miast. Marzy mi się sytuacja, w której architektura i urbanistyka nie są przeciwnikami przyrody. Umiejętna integracja tkanki miejskiej z lokalnymi warunkami mikroklimatycznymi pomogłaby przecież wypracować regionalny styl, inteligentną ekspresję architektoniczną, która będzie zarazem wczuwać się w naturę i dbać o dobrostan mieszkańców miast, zmniejszać dystans między światem przyrody a cywilizacją. Marzą mi się polskie miasta postwernakularne, perforowane wiatrem i oddychające pełną piersią.

Dziękuję dr hab. Katarzynie Klemm za konsultacje merytoryczne oraz zespołowi 51,9°N za udostępnienie ilustracji projektu Windscape City.