W willi Tugendhatów w Brnie, autorstwa Ludwiga Miesa van der Rohe i Lilly Reich, powietrze w systemie mechanicznej wentylacji przechodzi przez filtr, ten sam od 1930 roku. Drzewne wióry w jego komorze do dziś nasycają rozprowadzane powietrze zapachem cedru. Antyseptyczny i przeciwdrobnoustrojowy aromat powodował, że budynek ze stali, betonu i szkła pachniał jak dwór z drewnianych bali.
Adolf Loos dobierał forniry na szafy nie tylko ze względu na ich kosztowny wygląd. Wiedział, że mahoń neutralizuje nieprzyjemne zapachy, a drewno cytrusowe odstrasza mole. Otto Rothmayer, budując swój modernistyczny dom w Pradze, wstawił błękitną szybę w oknie spiżarni. Barwa światła zarazem chłodziła pomieszczenie i płoszyła owady.
W Bauhausie w Dessau ściany ocieplone są słomiankami, tak jak delikatne rośliny chochołami na zimę. Słoma otula nisze na łóżka, jej woń koiła studentów przed snem. Dobry sen zapewniają również zapachy naturalnych wypełniaczy polskich sienników, gryka, łuski orkiszu lub siemię lniane w poduchach, japońskie maty tatami, wyplecione z traw ryżu i sitowia igusa. Luis Barragán na patio swojego domu w Meksyku z 1948 roku ustawił tradycyjne wazy. Codziennie polewał je wodą, by wydzielały zapach omszałej gliny. Dla złagodzenia warunków termicznych wewnątrz stacji filtracji wody Wollishofen w Zurychu na żelbetowy budynek położono w 1914 roku dach ziemny. Dach z darni wydziela geosminę – specyficzny ziemisty, błogi zapach po deszczu. Pachniały też ogaty, dodatkowe powłoki izolacyjne staropolskich drewnianych domów, stodół, obór i uli. Warstwy igliwia i mchu gniły i próchniały w ciągu zimy, a w trakcie tego procesu emitowały ciepło. Dobrze wykonane ogaty reagują na zmiany sezonowe, by organizmy odpowiedzialne za kompostowanie nie przeniosły się na stałe w głąb drewnianych bali. Mieszkańcom glinianych domów nie przeszkadzały pszczoły i żuki całorocznie gniazdujące w zewnętrznych warstwach ścian. W Etiopii Dorze wyplatają swoje tradycyjne bambusowe chaty na wysokość siedmiu metrów, bo wiedzą, że każdego roku będą się one obniżać o kilka centymetrów, zjadane u podstawy przez termity. Działania istot mieszkających w ścianach, w przestrzeni między zewnętrzem a wnętrzem, uwzględniano w cyklach życia budynków.
Powyższe przykłady inspirują, by odbierać przestrzeń domową we wszystkich jej zmysłowych komponentach. Nas doprowadziły do kolejnej propozycji z cyklu architektury chronobiologicznej[1].
Dom wielomateriałowy
Przez tydzień każdą noc można spędzić w pokoju z innego naturalnego materiału. Dom sprawdza, który zespół wrażeń odpowiada nam najbardziej. Różne materiały różnie modelują mikroklimat: temperaturę, przepływ powietrza, wilgotność, akustykę, zapach. Zróżnicowanie budulców pod względem ich właściwości termicznych pozwala doceniać niuanse efektywności cieplnej, czyli zestrajania się architektury z cyklem dobowym otoczenia.
Zaprojektowana nietrwałość Domu Wielomateriałowego otwiera jego architekturę na „pogodowanie” (od angielskiego pojęcia weathering), czyli zapisywanie przez budynek zjawisk atmosferycznych. Zacieki, spłowienia i patynę postrzegamy nie jako degenerację, ale jako początek regeneracji, powrotu materii do obiegu. Zwietrzenia i spękania pojawiają się w różnym tempie na różnych materiach. Śniedź nadaje dostojeństwa, świadczy jednocześnie o dawności i przemijalności. Takie projektowanie architektury, by mogła pogodować, wynika z estetycznego odejścia od ułudy trwałej nowości, wiecznej sterylności współczesnych materiałów, sztucznych, bo powstałych na skutek wysokiego przetworzenia surowców. Miejsca przeznaczone na pogodowanie zacierają podział na zewnętrze i wnętrze. Pojawiają się bąble, otwierają się pory, szczeliny, akumuluje się w nich detrytus, drobna martwa materia organiczna, przynoszona przez deszcz i wiatr. Za tym osadem przychodzą zieleń spontaniczna, osiedlają się organizmy niesione wiatrem oraz zwierzęta wspinające się po chropowatościach. Powstają norki, jamki, kokony, gniazda, czyli nowe mikrownętrza. Naturalność budulców sprawia więc, że przez tydzień mieszkania w Domu wielomateriałowym dzielimy pokoje z innymi organizmami. Poprzez ich odgłosy i ślady możemy obserwować siły erozji, gnicia czy próchnienia, rozkład naszego lokum. Zazwierzęcona i pogodowana budowla żyje, jej materia ulega ciągłej przemianie, chociaż w innym tempie niż nasze ciało. Testuje nasze poczucie trwałości/efemeryczności. Z nieprzewidywalnych sił rozpadu, dźwięków i śladów innych organizmów powstają przestrzenie lęku/spokoju. Zamieszkiwanie materii w ciągłej przemianie krzepi, a nie odpycha – rezonuje z naszym zmysłem udziału w metabolizmie planety.
Pokój kamienny
Ściany: mury o grubości 80 centymetrów, z kamienia o rustyce naturalnego łomu kamiennego.
Dach: z łupka.
Posadzka: kamienna, obok skalny ogród, głazy narzutowe na żwirku.
Efektywność cieplna: bardzo wysoka, zawsze zapewnia chłód, można w nim drżeć z zimna w upalne noce.
Współmieszkańcy: Porost, Mech, Rybik Cukrowy, Wykwit Mineralny, Wstężyk Gajowy, Pająk Kątnik, Skorek, Grzyb Piwniczny.Biokorozja: bardzo powolna.
Pokój drewniany
Ściany: z kwadratowych bali o grubości 25 x 25 centymetrów. Ściana północna z ogatą – płotkiem z desek i chruścianej plecionki – nawiązuje do staropolskiego ogacania, czyli izolowania domów poprzez owijanie ich warstwą igliwia, mchu i obornika. Materiały te zimą gniły, więc emitowały ciepło.
Dach: kryty gontem.
Posadzka: z bruku drewnianego; taras z desek z drzew owocowych, pachnących po nagrzaniu.
Efektywność cieplna: ciężka masa wolno się wystudza i wolno nagrzewa.
Współmieszkańcy: Kołatek Domowy, Spuszczel Pospolity, Mrówka Kartonówka, Gryzyk, Trojszyk Ulec.
Biokorozja: powolna.
Pokój ceramiczny
Ściany: grubość 60 centymetrów, z budulców ziem wypalanych ze „sztucznych kamieni”. Południowej ścianie towarzyszą ceramiczne wazy; roszone wodą, wydzielają zapachy.
Dach: dachówka karpiówka, krój prosty.
Posadzka: z terakoty.
Efektywność cieplna: długi okres nagrzewania i wychładzania się.
Współmieszkańcy: jaskółka, ćma, porost, mech, ziemiórka pleniówka, mucha domowa, pleśniakowiec lśniący, pleśń.
Biokorozja: powolna.
Pokój słomiany
Ściany: o grubości 40 centymetrów, z prasowanych kostek suchych łodyg wymłóconego zboża, okrytych słomiankami, plecionkami i wyplotkami z roślin włóknistych.
Dach: kryty strzechą, nawiązuje do tradycji chochołów – snopków okrywających rośliny na czas zimna.
Posadzka: z mat i sienników, podniesiona dla wentylacji.
Efektywność cieplna: szybko się nagrzewa po świcie i szybko stygnie po zmroku.
Współmieszkańcy: perz, wróbel, mysz, pleśń, rozkruszek mączny, chruścik, ochotka, wołek zbożowy.
Biokorozja: szybka
Pokój gliniany
Ściany: grubość 60 centymetrów, z niewypalonych cegieł glinianych o domieszkach włóknistych (sierść, łajno); od zewnątrz do głębokości około 6 centymetrów zagnieżdżają się w niej owady; wnętrza wykończone mazanką.
Dach: z glinoszkudłów (gontów z suszonej gliny nalepianej na źdźbła żyta).
Posadzka: polepa z masy glinianej.
Efektywność cieplna: termiczna stateczność powoduje długie okresy nagrzewania i wychładzania się, przy jednoczesnym szybkim wchłanianiu i oddawaniu wilgoci; wilgotność względna na poziomie 50–60 procent – korzystna dla ludzi.
Współmieszkańcy: pszczoła porobnica miodunkowa, żuk gnojowy, chrząszcz z rodziny gnojarzowatych.
Biokorozja: powolna.
Pokój ziemny
Ściany: grube na 100 centymetrów, ziemianka z ubitej ziemi, częściowo wkopana.
Dach: kryty darnią, pagórkowaty, okna połaciowe z bioaktywnymi parapetami – glebariami.
Posadzka: klepisko z ubitej ziemi.
Efektywność cieplna: bardzo wysoka, wieczny chłód.
Współmieszkańcy: darń, promieniowce – bakteria gram-dodatnia (uwalnia zapach geosminy), dżdżownica, muszka owocówka, kret, wazonkowcowate, niesporczak, grzyby.
Biokorozja: powolna.
Pokój tekstylny
Ściany: lniana tkanina siatkowa, olinowanie wełniane.
Dach: lniana tkanina siatkowa.
Posadzka: maty z roślin włóknistych.
Efektywność cieplna: zerowa, przestrzeń w pełni zestrojona z otoczeniem, jedynie niwelowanie nasłonecznienia.
Współmieszkańcy: mól włosienniczek oraz aeronauci mniejsi niż oczka siatki, w sąsiedztwie łąka lnu i mikrokosmos stawu.
Biokorozja: błyskawiczna.