Transformacja ustrojowa wciąż trwa. Na naszych oczach przebudowuje się system własności, a jego rekonfiguracja bezpośrednio, choć czasem niezauważenie, determinuje nie tylko przestrzeń miast i wsi, ale też indywidualne aspiracje, pragnienia i życiowe cele. Wieloma aspektami tych przemian zajmowaliśmy się równo rok temu w numerze poświęconym transformacji. Tym razem sięgamy po termin, który leży u podstaw przemian polityczno-społeczno-ekonomicznych – po „własność”.

Związana z poczuciem bezpieczeństwa, przywiązaniem do miejsca, odpowiedzialnością, własność przedstawia nam się jako jedna z podstawowych potrzeb, niemal z piramidy Maslowa. Musimy posiadać – dom, mieszkanie, ruchomości – żeby funkcjonować w społeczeństwie, nawet jeśli oznacza to własność zapośredniczoną przez kredyt. Moje oznacza, że mogę z tym zrobić, co chcę. Wielu urbanistów i publicystów lamentuje nad absolutyzacją własności prywatnej w Polsce, skutkującą przestrzennym chaosem miast, przedmieść i wsi.

Procesy, które obserwujemy, nie są jednak wyłącznie wynikiem sumy indywidualnych wyborów wyznawców neoliberalizmu, lecz skutkiem paradygmatu polityki państwa, a także realnego działania w przestrzeni globalnego korporacyjnego kapitału (wpływającego także na tworzenie systemowej ramy swojego działania), czyli generowania zysku na rynku nieruchomości. Procesy te są najbardziej wyraźne w miastach globalnych, jak Londyn, Paryż czy Nowy Jork, lecz lawinowe kurczenie przestrzeni publicznej widać na całym świecie.

W kontekście sytuacji rynkowej, jak pisze Levente Polyák (redaktor prowadzący  tego numeru „Autoportretu”) w tekście Wokół własności, także samorządy zaczęły działać jak instytucje finansowe, odsuwając w odległą przyszłość ważne inwestycje w społeczną i fizyczną infrastrukturę, angażując się zaś w tworzenie nowych możliwości spekulacji na rynku nieruchomości, a nawet samodzielnie działając w taki sposób, jakby były podmiotami na rynku finansowym. Na efekty nie trzeba było długo czekać, punktem zwrotnym w debacie na temat dobra wspólnego (the commons), stały się plany prywatyzacji miejskich wodociągów w Rzymie i Berlinie.

W tym „Autoportrecie” pokazujemy gradację własności, a nie tylko upraszczającą antynomię publicznego i prywatnego. Jak pisze dalej Levente Polyák, „własność jest złożoną relacją między podmiotem a obiektem, w którym własność publiczna nie oznacza nieograniczonego dostępu dla wszystkich, a prywatna własność nie pociąga za sobą nieograniczonego prawa do dysponowania ziemią czy budynkami. Nieruchomość to pakiet praw i obowiązków, a jej wykorzystywanie i dostęp doń są determinowane przez interakcję wielu podmiotów”.

Dzięki badaniom Polyáka, wychodzimy poza diagnozę i krytykę sytuacji, w której się znajdujemy. Pokazujemy punkty organizowania się alternatyw w obrębie systemu, świadomych podmiotów angażujących się w przekształcanie stosunków własności i wydobywania kawałków przestrzeni z mechanizmu wszechobecnej spekulacji. Przedstawione organizacje niemieckie, włoskie i brytyjskie budują nową logikę, co ważne, w obrębie zastanej ramy prawno-politycznej. Skala inicjatyw, które pokazujemy, jest niewielka, ale już zmiana logiki, przewartościowanie pojęcia własności, pokazanie historyczności tego paradygmatu i logiki jego działania może być zaczątkiem czegoś nowego.