Stalowa Wola jako projekt estetyczny i polityczny1

Po co mają świecić tak wyraziście gościom z powietrza, jak lustrzana tafla.

Melchior Wańkowicz o Zakładach Południowych2

Centralny Okręg Przemysłowy stanowił niewątpliwie największą – zaraz po Gdyni – państwową inwestycję II Rzeczypospolitej. Pomimo lokalizacji w geograficznym centrum kraju (pomiędzy głównymi ośrodkami miejskimi: Warszawą, Lwowem i Krakowem), powstawał on na styku peryferyjnych obszarów zaborów austriackiego i rosyjskiego, jednak dzięki ożywieniu gospodarczemu połowy lat 30. możliwa stała się rewitalizacja tych do niedawna zubożałych terenów. Co istotne, decyzję o wyborze miejsca pod budowę podjęto nie tylko ze względu na warunki ekonomiczne (dogodny transport, dostęp do surowców oraz taniej siły roboczej), ale również strategiczno-militarne. Istotnym czynnikiem była w tym przypadku znaczna odległość od granic państwowych z potencjalnymi agresorami: III Rzeszą i Związkiem Radzieckim. Wobec zaostrzającej się sytuacji międzynarodowej priorytetem władz stał się intensywny rozwój rodzimego przemysłu zbrojeniowego, najważniejszą z planowanych inwestycji miały zaś stać się Zakłady Południowe, określane w ówczesnej prasie jako „punkt środkowy całego tego okręgu przemysłowego, jego najważniejszy zakład gospodarczy, jego serce i mózg”3. Wraz z budową kombinatu metalurgicznego, produkującego broń na potrzeby wojska, powstać miała duża aglomeracja miejska, nim jednak rozpoczęto wznoszenie osiedla (któremu z początku przypisano ściśle funkcjonalny charakter przyfabrycznej sypialni), opracowano stosowne plany, zgodne z wymaganiami głównego inwestora, którym był Fundusz Kwaterunku Wojskowego Ministerstwa Spraw Wojskowych4. To właśnie w biurach FKW powstały założenia urbanistyczne nowego ośrodka autorstwa Bronisława Rudzińskiego i Stefanii Skibniewskiej.

Jakub Woynarowski, fotomontaże (2008) i grafiki (2012- 2018) z cyklu “W powietrzu, na lądzie i w morzu”

W ówczesnych warunkach ekonomiczno-politycznych (i w obliczu nadchodzącej wojny) pojawienie się idei budowy od podstaw nowoczesnego ośrodka miejsko-przemysłowego w rekordowym tempie kilku lat było tyleż nieuniknione, co karkołomne. Powodzenie tego przedsięwzięcia zaowocowało na początku 1938 roku nadaniem przez władze powstałemu osiedlu nazwy „Stalowa Wola” jako wyraz uznania dla „stalowej woli narodu polskiego wybicia się na nowoczesność”. Słowa te przypisywano ministrowi spraw wojskowych, generałowi Tadeuszowi Kasprzyckiemu, który czuwał nad kształtem nowego założenia5. Jak zauważa Andrzej Szczerski, „Stalowa Wola stała się nie tylko ważnym ośrodkiem nowoczesnego przemysłu i architektury, ale także częścią państwowego programu propagandowego, kreującego obraz Polski mocarstwowej, czerpiącej siłę z szybkiej i konsekwentnej modernizacji”6. W myśl tej koncepcji Stalowa Wola miała pełnić rolę modelowego „miasta idealnego”, w którego genezie modernistyczna idylla sprzęgła się jednak nierozerwalnie z przeczuciem nadchodzącej katastrofy.

O ile budowę Zakładów Przemysłowych ukończono w czerwcu 1939 roku, o tyle pierwotne założenie urbanistyczne Stalowej Woli nigdy nie powstało w całości. Co istotne, z powodu wybuchu wojny nie doszło do budowy zaplanowanego reprezentacyjnego centrum miasta. Zaniechanie realizacji tej koncepcji w okresie powojennym przez dziesięciolecia – aż do dziś – rzutowało negatywnie na dynamikę kolejnych inwestycji i strukturę przestrzenną Stalowej Woli. Zwraca na to uwagę Marek Stańkowski: „brak jednoznacznie wykształconego i czytelnego centrum usługowo-administracyjnego” można wskazać jako „element najbardziej dysharmonizujący przestrzenny układ miasta”7.

Jakub Woynarowski, fotomontaże (2008) i grafiki (2012- 2018) z cyklu “W powietrzu, na lądzie i w morzu”

Przed II wojną światową zrealizowano jedynie niewielką, południową część miasta, podzieloną na cztery kompleksy zabudowy mieszkaniowej zwane Koloniami: Robotniczą, Majsterską, Urzędniczą i Dyrektorską. Matematyczny porządek urbanistycznej struktury znalazł odbicie również w oryginalnym – wyjątkowym w skali całego kraju – nazewnictwie ulic opartym na ascetycznym systemie literowych oznaczeń. Linia kolejowa Rozwadów – Przeworsk, w sposób naturalny dzieląca osiedle na dwie wyraźne strefy, stanowiła również symboliczną oś konstytuującą hierarchię społeczną. Wskazując na militarne korzenie tego modelu architektonicznego (wzorowanego na strukturze koszar i obozów wojskowych), Filip Burno określa Stalową Wolę mianem idealnego „diagramu władzy”8. Owe „diagramatyczne” linie podziałów zawodowych kompetencji i ekonomicznego statusu znajdowały odzwierciedlenie nie tylko w (bardzo wysokim jak na ówczesne warunki) standardzie mieszkaniowym, ale także w dominancie estetycznej poszczególnych dzielnic. Najbardziej okazałym willom w Kolonii Dyrektorskiej nadano cechy stylistyczne zmodernizowanego klasycyzmu, reprezentacyjny gmach Dyrekcji Naczelnej stanowi zaś udany przykład architektury art déco9. Z kolei pracownicy niższego szczebla zasiedlali modernistyczne bloki i bliźniacze domy o funkcjonalistycznych formach.

W części robotniczej wykorzystano koncepcję planowania miejskiego będącego, jak pisze Filip Burno, „zwieńczeniem oświeceniowego projektu racjonalizacji przestrzeni miejskich” i propagowanego przez krąg Congrès International d’Architecture Moderne (CIAM, Międzynarodowy Kongres Architektury Nowoczesnej)10. Kolektywne bloki zaprojektowano z zachowaniem ekonomicznej prostoty oraz w oparciu o koncepcję „minimalizmu mieszkaniowego” gwarantującą lepsze warunki życia, przede wszystkim związane z higieną oraz możliwością odpowiedniego przewietrzenia i oświetlenia mieszkań. Wśród domów robotniczych z lat 1937–1939 zwraca uwagę grupa bloków majsterskich (przy obecnej ulicy Ofiar Katynia) z mieszkaniami składającymi się z trzech pokoi, kuchni i łazienki. Bloki te ustawiono prostopadle do głównej ulicy osiedla, oddzielając je dodatkowo pasami zieleni oraz izolując od hałasu wywołanego ruchem kołowym. Zapewniający najlepsze nasłonecznienie układ budynków wzdłuż osi północ–południe wpisuje się w typ zabudowy grzebieniowej, zwanej również linijkową (Zeilenbau), stosowany w wielu osiedlach niemieckich drugiej połowy lat 20. XX wieku.

Jak wskazuje Marek Stańkowski, „przedwojenni projektanci miasta Stalowa Wola, oprócz konsekwentnego stosowania zasad modernistycznej urbanistyki, umiejętnie wcielili w życie założenia miasta-ogrodu (garden city)”11. Idea ta, wyłożona przez Ebenezera Howarda w książce Garden Cities of Tomorrow (1902), silnie oddziałała na architekturę okresu międzywojennego – wydaje się, że wedle tej koncepcji zaplanowano również docelowy rozwój „zielonej” dzielnicy willowej w stalowowolskiej Kolonii nad Sanem. Lokalizacja ekologicznego miasta-ogrodu w środku lasu podnosiła jednak nie tylko estetykę przestrzeni mieszkalnej – ułatwiać miała również kamuflaż w wypadku ataku nieprzyjaciela.

Jakub Woynarowski, fotomontaże (2008) i grafiki (2012- 2018) z cyklu “W powietrzu, na lądzie i w morzu”

Jakub Woynarowski, fotomontaże (2008) i grafiki (2012- 2018) z cyklu “W powietrzu, na lądzie i w morzu”

Jako ciekawostkę o symbolicznym znaczeniu potraktować można fakt, że przed wojną do standardowego uposażenia każdej stalowowolskiej rodziny należał zarówno radioodbiornik, jak i schron przeciwlotniczy. „Specyfiką osiedli zakładowych wznoszonych w ramach COP-u było po pierwsze to, że lokowano je w odległości 1,5 do 2 kilometrów od zakładu, co zapewniało mieszkańcom stosowną osłonę ekologiczną oraz pozwalało załodze w przypadku wojny na szybkie dotarcie do miejsca pracy bez użycia środków lokomocji. Po drugie, wszystkie budynki musiały posiadać specjalnie wzmocnione dachy i stropy zabezpieczające przed ich przebiciem przez zapalające bomby lotnicze. Ponadto każdy budynek wyposażony był w schrony przeciwlotnicze w piwnicach w celu ochrony ludności przed ewentualnymi skutkami nalotów. Po trzecie, bezwzględnie przestrzegano zakazu usuwania drzewostanu, który stanowił znakomitą naturalną zasłonę przed wzrokiem wrogich lotników. Po czwarte, domy mieszkalne budowano według planów powtarzalnych i, co ciekawe, o zróżnicowanym standardzie wyposażenia, uzależnionym od tego, dla jakiej grupy społeczno-zawodowej było przeznaczone. Po piąte, starano się projektować jak najwięcej terenów wolnych, służących potem jako miejskie zieleńce – w rzeczywistości chodziło o szybkie przewietrzanie osiedla na wypadek użycia przez wroga gazów bojowych”12.

Wizja ta bliska jest teorii postmodernistycznego filozofa Paula Virillo, postrzegającego przemiany dziejowe z perspektywy „dromologicznej”, nieodłącznie wiążącej pojęcie technologicznego postępu ze strategiami wojennymi13. Wektor tego procesu stanowi dwuznaczna „prędkość”, którą Virillo postrzega jako podstawowy czynnik kształtujący naszą cywilizację, będący zarazem motorem jej destrukcji. Podobnie jak w przypadku Stalowej Woli idea modernistycznego miasta-ogrodu splata się z wizją strategicznego ośrodka militarnego, tak proces architektonicznej konstrukcji znajduje swoje lustrzane odbicie w procesie wojennej destrukcji. Według tej logiki bitewną mapę można zestawić z planem budowy, a narzędziami zmiany krajobrazu stają się w tej sytuacji samoloty, bomby, zapory przeciwczołgowe i miny. Już sama idea osiedla, wybudowanego od podstaw na polanie wyrąbanej w środku Puszczy Sandomierskiej, katalizuje „wojnę” cywilizacji z przyrodą (lub też – bardziej ogólnie – świadomości z materią). Po wielu latach las począł zresztą „odbierać” zaanektowane przez człowieka terytorium, a w opuszczonych, postindustrialnych halach pojawiły się sosny.

Jakub Woynarowski, fotomontaże (2008) i grafiki (2012- 2018) z cyklu “W powietrzu, na lądzie i w morzu”

W historii Stalowej Woli splatają się zatem dwa zasadnicze wątki, które w symboliczny sposób można odnieść również do globalnych dziejów ludzkiej cywilizacji: konfrontacja dzikiej natury i nowoczesnej technologii oraz zderzenie technologicznej utopii z machiną wojenną. Tę walkę żywiołów doskonale oddaje lapidarne sformułowanie pochodzące z przedwojennego sloganu: „Musimy dozbroić armię w powietrzu na lądzie i morzu”14. W słowach tych pobrzmiewa odwieczna ambicja człowieka, by zapanować nad światem, a zarazem groźba kapitulacji wobec trudnych do okiełznania nieludzkich sił.