Dobra jest ziemia i dobre są gwiazdy, i wszystkie ich satelity są dobre.

Walt Whitman Pieśń o sobie

Z punktu widzenia człowieka jakiejkolwiek kultury najważniejszą informacją, jaką przechowują, przetwarzają i przesyłają media jego ziem, jest informacja o tym, czym jesteśmy my, ludzie.

## WĘZEŁ, PROTOKÓŁ, TOŻSAMOŚĆ

Na pewno jesteśmy węzłami w sieciach, miejscami spotkań komunikatów przecinających i ustalających czas i przestrzeń. Całą resztę można przehandlować przy lekkiej herbacie i ciasteczkach.

Przy każdej wymianie występuje to, co podlega dyskusji, i to, co jej nie podlega. Tym, co nie podlega dyskusji, jest założona wiedza. Protokół. Nieliczni z nas próbują dyskutować z protokołem TCP/IP, chociaż wielu z nas dyskutuje przy jego użyciu. Filozofowie próbują mówić o protokołach, a przecież chodzi o to, żeby je tworzyć.

To, że protokoły wymiany nie podlegają negocjacji, wryte jest głęboko w nasze przekonania o życiu i śmierci. Przykładowo niejaki Martin Heidegger uważał, że nasze życie jest byciem ku śmierci. I chociaż nie znam ani jednego człowieka, który naprawdę wierzyłby w to, że umrze, nie znam też ani jednego humanisty, który nie uznałby takich opinii za głębokie. A przecież to tylko protokoły tego świata głoszą powagą truchła Heideggera, że mogą odmówić dokonania transakcji.

Tak zwana tożsamość człowieka jest ofiarą złożoną protokołom w celu zapewnienia skuteczności transakcji. Tożsamość stanowi fasadę interfejsu, powierzchnię styku mającą rytualnie gwarantować komunikację w obrębie wybranych protokołów. Tożsamością ludzie zapewniają sobie wikt i opierunek.

## POLITYKI PRYWATNOŚCI

Tożsamość wyznaczana przez politykę protokołu ma pewien zakres swobody zwany jej prywatnością.

Przykładowo Polacy odwiedzają księdza z okazji zaślubin i narodzin dziecka. Ksiądz podaruje im wpis do księgi bardziej stabilnej niż państwowość na tych ziemiach, a krewni przyniosą dary w celu umocnienia sojuszy. Sojusz rodziny z kościołem wyznacza polskie protokoły, polską tożsamość i rytuały, w których ona uczestniczy. Polak posiada prawo do własnej opinii o Bogu, jeżeli tylko ochrzci dziecko. Na tym polega prywatność użytkownika protokołów przepływających przez polskie ziemie.

W Polityce prywatności Google napisane są dziwy. Przeczytamy w niej o:

  • rodzaju gromadzonych informacji i ich przeznaczeniu;
  • sposobach wykorzystania tych informacji;
  • oferowanych możliwościach, w tym sposobie uzyskiwania dostępu do danych i aktualizowania ich.

Użytkownik Google’a posiada prawo do ograniczonej wiedzy o własnym opisie i możliwość jego zwiększenia. Na tym polega prywatność użytkownika protokołów przepływających przez Google’a. Jest właściwie własnością firmy z Mountain View.

Prywatność współczesnego człowieka jest tym, co pozostaje węzłowi, który złożył swe komunikaty w ofierze protokołom. Polityki prywatności określają zakres regulacji tożsamości, kształt fasad przybieranych przez ludzi. Prywatność jest jedynie pozostałością po polityce prywatności. W pierwszej kolejności protokoły ustanawiają tożsamości swoich użytkowników. Tożsamości oferowane przez protokoły portali społecznościowych i narodów są protezami ustanawiającymi pustkę pomiędzy prywatnym a publicznym, oddzielając węzeł od jego otoczenia. Pustka ta nie pęczniałaby tam, gdzie jest piękno, dobro, prawda, lekka herbata i ciasteczka.

Jeżeli uznamy współczesną mizerię prywatności za punkt wyjścia, nigdy nie zrozumiemy możliwości innych polityk prywatności i kwitnących na nich tożsamości, fasad nieco radośniejszych komunikatów.

Żeby odejść od słabości współczesnej prywatności, musimy wrócić do miejsca, w którym moc wyrazu komunikatu pojedynczego węzła zakrzywiła czasoprzestrzeń dominujących protokołów, torując drogę moim chęciom i twojej miłości. Do miejsca, w którym po raz pierwszy w historii Zachodu kobiety mogły cieszyć się względnymi swobodami obywatelskimi, a ludzie dyskutowali z bogami protokołów.

Miejsca, w którym kobieta stała się Poetką, Poetka stała się Muzą, a Muza dała nam wolność i Europę.

 

## PIEŚŃ SŁODKIEJ SAFO

Mężczyźni Mityleny słuchali Illiady i Odysei, popijając wino. Uprawiali wewnętrzne walki polityczne, bili się z Ateńczykami bądź obalali tyranów. Jeżeli byli utalentowani, jak Alkajos, tworzyli poezję liryczną. Jeżeli byli wybitni, jak Pittakos, sami zostawali tyranami. Na tym polegała mądrość mężczyzn z Mityleny.

Wśród nich żyła Safona, która pierwsza rozpoznała dla nas cierpki posmak miłości. W Homeryckim medium rytmu i wina, w męskich dyskusjach i wyrywkach głównego dyskursu Grecji zauważyła węzły. Potrafiła rozpoznać nie tylko komunikat protokołu, ale też źródło szumu. Szum ten opisała i rozpoznała w nim źródło pożaru:

Jednym konnica, innym znów piechota,

jeszcze innym flota najbardziej się podoba

na czarnej ziemi. Ja powiem najpiękniejsze –

to, co kochasz.

Każdy tę prawdę pojmie. Bo i Helena,

choć w piękności nie miała sobie równej,

dla tej prawdy opuściła małżonka

najwspanialszego.

Tego, co Troję zburzył, państwo zniszczył.

Ani córki, ani drogich rodziców

nie uszanowała, poszła za głosem

serca – miłości.

[Przeł. Nikos Chadzinikolau]

Kochający wojnę mężczyźni przechwalają się, który z rodzajów armii jest najpiękniejszy na tej czarnej ziemi. Safona rozpoznaje w sporze indywidualną miłość i indywidualną chęć, rzeczywistości i potrzeby nierozpoznane przez Homerycką klanową kulturę. Dostrzega indywidualną chęć opowiadającą się za flotą, konnicą, piechotą. Picie, mowa, przechwałka, walka, dyskusja – wszystko to protokoły obsługiwane przez tożsamość Greka, który, jak twierdzi Eric Alfred Havelock, raz staje się Achillesem, by zaraz być Hektorem. Żyje rozbitą jaźnią, zmieniając w chórze tożsamość, stając się opowiadanymi bohaterami. W możliwości wyboru ogólnego typu, wyrażenia ogólnego zdania, w wyborze w obrębie dostępnej kultury Safona rozpoznaje indywidualną chęć i miłość. Ta chęć nie płynie z kultury, lecz się w niej wyraża. Jest to chęć człowieka, a nie protokołu. Safona mówi, że najpiękniejsze jest – to, co kochasz. Że kochasz. I że możesz, jak Helena, zostawić małżonka, dzieci i klan, negocjować protokoły i zmieniać kulturę.

Safona nie krytykuje Heleny, lecz ją podziwia. Wie dobrze, że robi to samo, co ona. Potwierdza własne poznanie, przetwarzając kulturę Homerycką w autorską poezję liryczną, która śpiewana przekaże rodakom, a zapisana zachowa dla nas, wzór indywidualnego przeżywania i postrzegania indywidualnego przeżywania.

Poezja Safony nie jest prywatna. Prawdopodobnie była pisana dla publicznego wystawiania. „Ja” w poezji Safony nie jest prywatne. Prawdopodobnie było śpiewane przez chór. Treść poezji Safony nie jest prywatna. Upublicznia wzór indywidualnego przeżywania. Mimo to zdaje się, że to, co chcemy chronić, gdy mówimy o prywatności, zawarte jest w dziełach Poetki-Muzy, ale z pewnością nie jest to prywatność rozumiana jako zdolność do utrzymania własnych działań w tajemnicy.

Kim byłaby Helena, gdyby utrzymała swoją miłość w tajemnicy? Kim byłaby Safona, gdyby utrzymała w tajemnicy własne poznanie?

To, czego dokonuje Safona, to upublicznienie prywatnego, oddanie pragnienia/chęci kulturze. Safona ustanawia dynamikę europejskiej kultury, w której indywidualne chęci są inkorporowane w główny system medialny, umożliwiając chętnym potomnym wspinanie się po plecach poprzedników.

To, co w węźle komunikacyjnym, jakim jest człowiek, najcenniejsze, to chęci. Chęci umożliwiające wybranie wśród równych komunikatów, pokochania równych nam ludzi. To, co jest najpiękniejsze w ludzkiej chęci, to moc jej wpływu, komunikaty, jakie tworzy. Komunikaty te nie mogą i nie chcą być prywatne. Komunikaty te nie mogą i nie chcą być rytuałami oddanymi protokołom. Powiedzieć komuś, że może kochać, jak chce, jeżeli będzie robił to prywatnie, że może kochać, jeżeli będzie robił to, jak wymaga protokół, jest przemocą wymierzoną w człowieka. Tej miłości nie ma w fasadzie polskiej tożsamości – mówi minister środowiska. Pomylić miłość z ideologią – dla takiego barbarzyństwa nie ma miejsca w poezji i nie ma miejsca w prawdzie. A popełniają je zarówno ludzie kościoła, jak i mesjaniści lewicy.

## KU INNEJ POLITYCE PRYWATNOŚCI

Prywatność – według Wikipedii – to zdolność jednostki lub grupy osób do utrzymania swych danych oraz osobistych zwyczajów i zachowań nieujawnionych publicznie.

Jesteśmy węzłami w sieciach komunikacyjnych. Węzłami, które używają i potrzebują protokołów. Węzłami, które przyjmują i zmieniają tożsamości, by tych protokołów używać. Węzłami, których komunikacja może warunkować przetrwanie.

Prywatność-tajność jest pieśnią niewolnika, który nie realizuje własnych potrzeb ze strachu o siebie. Niewolnictwo tego typu jest kreowane przez protokoły narzucające tożsamości, które w pełni realizowane uniemożliwiają zaspokojenie własnych potrzeb, a nawet przetrwanie. Są to znane opowieści. Instytucja szykanuje homoseksualizm, by przygarnąć niechciane owieczki i wykorzystywać sublimowane libido w celu budowy własnej potęgi. Surowe prawa moralne sprawiają, że poddani mogą bezwzględnie trzymać publiczną fasadę i ją prywatnie łamać bądź umrzeć.

Takie przypadki się zdarzają i dlatego bronimy prywatności. Bo boimy się, że brak wentylu prywatności w połączeniu z morderczymi, twardymi protokołami uczyni nasze życie mizernym, a nas, mniej lub bardziej, martwymi.

Ale często, kiedy bronimy prywatności, to nie tej prywatności bronimy.

Bronimy czegoś, o co się jeszcze bardziej boimy, bo gubi nam się w słowach. Bronimy czegoś, co być może poprzedza demokrację, a być może jest jej podstawą. Bronimy nie naszej prywatności, ale naszej jednostkowej polityczności. Polityczności, której najsilniejszym wyrazem były pieśni słodkiej Safo.

I kiedy walczymy o prywatność chodzi nam nie o obronę nocnych komitetów, a o utrzymanie dynamiki, którą ustanawia Safona. O utrzymanie dynamiki kultury, w której protokoły komunikacyjne nie są dane raz na zawsze, choćby były ustanowione przez pokolenia najwybitniejszych aojdów z Homerem na czele. Bojąc się o prywatność nie boimy się o to, co możemy ukryć, lecz o to, co możemy uczynić publicznym. Nie chcemy się chować, chcemy mieć wpływ. Chcemy wolności chęci i chcemy kształtować nimi kulturę.

Taka jest nieco radośniejsza polityka prywatności, w formie praktykowanej przez Safonę, kapłankę Afrodyty. Nie chcemy mieć dostępu do przechowywanych przez Google danych. Chcemy mieć moc. Chcemy osobistego wpływu na algorytmy i protokoły kultury, w której żyjemy.

 

##################

Tekst ten jest inspirowany filozofią Vilema Flussera, dla której zabrakło w nim miejsca, pogaństwem Fredricha Kittlera, od którego pożyczyłem wyraz „Afrodyta”, licznymi tłumaczeniami i interpretacjami Safony, do których fiszki i zakładki zostały zgubione, oraz miłością mojej córki Zoji, która bardzo chce.

######