Zakład Ubezpieczeń Społecznych dwukrotnie w ciągu XX wieku stawał się symbolem modernizacji kraju i jej przestrzennym, namacalnym wyrazem. Kiedy w 1934 roku połączono Zakłady Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych w Warszawie, Lwowie, Królewskiej Hucie i Poznaniu, Zakład Ubezpieczenia od Wypadków we Lwowie, Ubezpieczalnię Krajową w Poznaniu i Zakład Ubezpieczenia na Wypadek Inwalidztwa w Królewskiej Hucie, tworząc w ten sposób ZUS, sytuacja demograficzna Polski przyniosła kasie ubezpieczalni wysokie nadwyżki budżetowe. Liczba ubezpieczonych przewyższała liczbę pobierających świadczenia, a ZUS wolne środki lokował w inwestycjach budowlanych. Powstawały wówczas, między innymi, budynki biurowe, wśród nich tak ikoniczne realizacje, jak gmach Zakładu w Gdyni zaprojektowany przez Romana Piotrowskiego i ukończony w 1936 roku. Inwestycje te wykraczały jednak daleko poza zaspokajanie potrzeb organizacyjnych instytucji. Budowano szpitale, sanatoria i kompleksy mieszkaniowe. Również ambicje dotyczące standardu powstających budynków i ich architektury były wysokie. Kierownictwo pracowni architektonicznej ZUS objął Józef Szanajca 1. Powstające w całej Polsce osiedla realizowano na podstawie modelowych planów opracowywanych w centrali, wszystkie łączyła funkcjonalistyczna, często awangardowa architektura.

Po II wojnie światowej instytucja została częściowo zmarginalizowana. Dekretem z 1955 roku ZUS został zlikwidowany, a jego kompetencje przekazane związkom zawodowym, Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej oraz radom narodowym. Instytucję reaktywowano pięć lat później ustawą z 13 kwietnia 1960 roku. Okres między 1960 a 1989 rokiem nie obfituje jednak w znaczące realizacje architektoniczne. Ponad średnią wybijają się pojedyncze przykłady, jak wieżowiec w Łodzi przy ulicy Zamenhofa 2 (1979) i kielecki budynek przy ulicy Piotrkowskiej. Ten drugi można już interpretować jako zapowiedź ZUS-owskiego postmodernizmu. Pierwszą część kompleksu oddano w 1971 roku, całość została ukończona jednak dopiero dwadzieścia trzy lata później. Kompozycję obiektu budują prostopadłościany ze ściętymi narożnikami, których wysokość rośnie ku wnętrzu kwartału, dopasowując się do skali kieleckiego starego miasta. Charakterystyczna jest również elewacja z ciemnobrązowych paneli i szkła refleksyjnego w podobnym odcieniu. Przestrzeń wokół została zaaranżowana nawiązującymi kształtem do bryły budynku pergolami z metalowych profili, które tworzą rodzaj akcentującej wejście kolumnady. W najbliższym czasie planowany jest remont budynku, który ma podwyższyć jego parametry energetyczne. W lokalnej prasie pojawiły się jednak zapewnienia inwestora, że wygląd „jednego z najbardziej charakterystycznych budynków w centrum Kielc” nie ulegnie zmianie 2.

Pochodzące w większości z okresu PRL-u oddziały ZUS były dosyć typowymi budynkami biurowymi, które w późniejszych latach przekształcano. Taki los spotkał między innymi budynek przy ulicy Zana w Lublinie, gdzie efekt okazał się spektakularny. Mniej szczęścia miał biurowiec ZUS na warszawskim Mokotowie, tu w trakcie zaawansowanych prac modernizacyjnych wykryto wady konstrukcyjne i wykonawcze w stalowym szkielecie budynku. Elementy te wyprodukowano jeszcze w NRD jako obiekt typu „Lipsk”. Remont utknął na etapie demontażu oryginalnej fasady .

REFORMY

Po roku 1989 polskie instytucje publiczne i finansowe zaczęły budować swój wizerunek w zupełnie odmiennym kontekście społeczno-gospodarczym. Zakład Ubezpieczeń Społecznych po raz drugi stał się jednym z symboli odbudowującego się państwa. Zupełnie inna była jednak kondycja finansowa państwa i sytuacja demograficzna. ZUS nie mógł już inwestować nadwyżki w budownictwo mieszkaniowe, załamanie gospodarki wpłynęło bowiem także na kasę Zakładu. Likwidacja kolejnych przedsiębiorstw i kurczenie się rynku pracy spowodowało znaczny wzrost liczby wypłacanych świadczeń. Sytuacja ta była jedną z przyczyn zasadniczej reformy emerytalnej, nad którą prace trwały pod koniec lat 90 4. Nowy system emerytalny wymusił między innymi cyfryzację i konieczność utworzenia kilkunastu milionów kont ubezpieczeniowych. Wraz ze zmianą naliczania świadczeń zmienia się również sposób obsługi petentów, a modernizacja miejsc ich obsługi jest przedstawiana jako jeden z rezultatów wprowadzanych zmian.

„W ostatnich latach oddano do użytku wiele nowych […] budynków ZUS. […] Jednakże […] baza lokalowa dostosowana do nowoczesnego oprzyrządowania technicznego […] jest podstawowym warunkiem sprawnej i terminowej realizacji ogromnych i stale rosnących zadań ZUS” 5.

Zmiany w systemie emerytalnym, podstawie działania ZUS, zbiegły się w czasie z reformą administracyjną kraju. Utworzenie nowych województw i wprowadzona struktura powiatów oraz gmin, spowodowały, że także ZUS musiał dostosować siatkę swoich oddziałów, delegatur i inspektoratów do nowych realiów. Wkrótce wraz z rozwojem technologii pojawiały się także nowe potrzeby lokalowe – serwerownie nie mogą być lokalizowane w starych budynkach, nie tylko ze względów technicznych, ale także bezpieczeństwa gromadzonych danych. Tak oto rozwój cyfryzacji i pozorne upraszczanie procedur powoduje potrzebę wznoszenia nowych gmachów i rozrostu fizycznej infrastruktury Zakładu.

ZUS, Oddział w Kielcach; FOT. K. KĘPIŃSKI

KRYSZTAŁOWY PAŁAC

Wraz ze zmianami społeczno-gospodarczymi, jakie zaszły po 1989 roku drastycznym zmianom uległ także krajobraz Polski. Wpływ na to miały powstające w tym czasie kościoły, nowa architektura komercyjna, drobny handel (w tym tzw. szczęki i kioski). W przestrzeni polskich miast pojawił się całkiem nowy wachlarz typologii, związany z pojawieniem się nieobecnych wcześniej funkcji komercyjnych. Do takich zjawisk w architekturze należą budynki wznoszone przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych od połowy lat 90., wśród których nie brakuje obiektów ikonicznych, operujących całą gamą architektonicznych form i detali. Czerpią one inspiracje z zachodniej architektury korporacji finansowych, posługując się podobnymi zabiegami formalnymi (przeszklenia, historyzujące detale, ekspresyjnie kształtowane strefy wejściowe), jednak w dużo mniejszej skali. W ten sposób budowany był obraz instytucji nowoczesnej, otwartej na klienta. Pomimo wielkiej, bo ogólnopolskiej skali inwestycji, wszystkie te budynki łączą podobieństwa formalne, które tworzą spójny, łatwo rozpoznawalny dla przeciętnego odbiorcy obraz. Zasób form, z których korzystali architekci zatrudniani przez ZUS w latach 90., obejmował między innymi dekonstruktywistycznie kształtowane bryły, odważną kolorystykę z dominacją zieleni (kolor przejęty z logotypu ubezpieczalni), w tym także na obszernych przeszkleniach ze szkła refleksyjnego, nawiązania do detali historycznych i wychodzenie z elementami (małej) architektury w bezpośrednie otoczenie.

Najciekawszymi realizacjami z tego okresu wydają się Oddział ZUS w Szczecinie, zrealizowany w 1996 roku, oraz dwa lata późniejszy kompleks w Lublinie. Lubelski oddział jest przykładem ciekawym także ze względu na urbanistykę, stanowi bowiem zespół kilku budynków tworzących kwartał z własnym systemem półpublicznych przestrzeni przenikających kolejne części kompleksu. Początki Oddziału ZUS przy ulicy Zana wiążą się z przekazaniem Zakładowi w 1989 roku istniejącego już wcześniej wieżowca – części kompleksu wzniesionego na przełomie lat 70. i 80. Do obiektu w 1998 roku zostały dobudowane kolejne skrzydła według projektu Zygmunta Hofmana i Witolda Thumenasa. Zaprojektowali oni utrzymany w charakterystycznej dla ZUS-u stylistyce zespół kilku budynków połączonych przewieszonymi między nimi przeszklonymi łącznikami. Różnica terenu została wykorzystana do odseparowania ruchu samochodów kierujących się do miejsc parkingowych od ruchu pieszego. Najbardziej rozrzeźbiona bryła mieści główne wejście i salę operacyjną. Dekonstruktywistyczny rysunek fasady, na którym nakładają się kolejne, przesunięte względem siebie warstwy ścian wykończonych refleksyjnym szkłem i zielonym kamieniem, tworzą dominantę kompozycyjną, pomimo stosunkowo najmniejszej skali tej części na tle całego kompleksu. Spójna z architekturą jest także przestrzeń wokół. Zaprojektowany układ chodników, plac przed wejściem, ławki i latarnie utrzymane są w stylistyce i kolorystyce nawiązującej do architektury budynku. Część biurowa położona w głębi działki ma już zdecydowanie skromniejszą elewację, z przewagą tynku, jednak z wyraźnie zaakcentowanymi wejściami, narożnikami i klatkami schodowymi. Również elewacja istniejącego wcześniej wieżowca uległa zmianie i została dostosowana do nowego kostiumu. Ściany kurtynowe zastąpiono zielonym i białym tynkiem oraz oknami ze ślusarką w tej samej kolorystyce. Mimo skali założenia i zdezaktualizowanego już zasobu form i materiałów, to, co zwraca uwagę w Lublinie, to staranność, z jaką kształtowano przestrzenie dojścia i wejściowe do budynku. Pomimo pewnej nieporadności w zaproponowanej skali przestrzeni (wąskie chodniki prowadzące do obszernych placyków z małą architekturą) wynikającej, jak można założyć, z jednej strony ze względów praktycznych, z drugiej z chęci podkreślenia architektury, klient lubelskiego ZUS-u może czuć się w tej przestrzeni dobrze. Ławki, murki oporowe, zieleń, latarnie – wszystkie te elementy współgrające z architekturą zmiękczają wizerunek instytucji (a także dekonstruktywistycznie formowane fasady). Tym, co zupełnie do tego „przyjaznego” oblicza ZUS nie pasuje, to refleksyjne szkło i zimne, kamienne okładziny odcinające zupełnie wnętrze budynku od jego otoczenia. Do urzędu nie da się zajrzeć, podejść do ściany czy złapać kontaktu wzrokowego z osobami w jego wnętrzu. „Miękka” przestrzeń publiczna wokół oblewa dynamiczną, lecz niedostępną bryłę urzędu.

ZUS, Oddział w Lublinie; FOT. K. KĘPIŃSKI

Inwestycje Zakładu Ubezpieczeń Społecznych nie ominęły też mniejszych miast. Pomimo zdecydowanie skromniejszej skali realizowanych biurowców forma często bywała dużo bardziej odważna niż w przypadku największych ośrodków, by wymienić przypominający kształtem głowę słonia oddział w Zduńskiej Woli czy zwieńczony fałszywą kopułą obiekt w Sieradzu, doceniając kreatywność zatrudnianych przez ZUS architektów.

Jedną z najbardziej odważnych realizacji, a jednocześnie wzniesioną w mniejszym ośrodku, jest Inspektorat ZUS w Jeleniej Górze. Zaprojektowany przez Leopolda Chyczewskiego i oddany do użytku w 1997 roku, gmach wykorzystuje pełną gamę postmodernistycznych form i zabiegów kompozycyjnych. W niewielkim budynku udało się zmieścić wpisaną w walec klatkę schodową otoczoną pomieszczeniami biurowymi, w których nie ma kątów prostych, wyniesione na monumentalnych filarach narożne nadwieszenia, częściowo otwartą klatkę schodową, której zwieńczenie stylizowane jest na ruiny. Niemal każde okno jest tu inne: są tu okrągłe bulaje, małe lufciki, ściany kurtynowe i standardowe kwadratowe okna. Wszystko to w kolorystyce od szarości, przez seledyny, błękity, czerwień i pomarańcz, po żółć i biel. Jest to zdecydowanie ZUS w swojej najbardziej ekstremalnej wersji „pop”. Luźno potraktowana kompozycja bryły i fasad grają otwarcie z funkcją, którą mieszczą. Jednak i tu to, co najważniejsze, dzieje się na styku wnętrza i zewnętrza. Częścią projektu budynku i jego zagospodarowania jest wszakże ogrodzenie – równie ciekawe formalnie i spójne z architekturą gmachu, jednak jednoznacznie wycinające urząd z przestrzeni publicznej miasta.

ZUS, Inspektorat w Jeleniej Górze; FOT. KAZIMIERZ. P, WIKIMEDIA COMMONS / CC BY-SA 3.0

W latach 90. niewiele realizacji wymyka się estetyce dekonstrukcji i postmodernistycznej gry detalem. Wśród kilku realizacji z tego okresu, które z seledynową typologią ZUS nie mają nic wspólnego, warto wymienić siedzibę gdańskiego Oddziału ZUS przy ulicy Chmielnej. Wzniesiona na Wyspie Spichrzów, w historycznym centrum miasta, wypełnia działkę niegdyś zajmowaną przez spichlerze Korzec, Biały pies, Bociek, Holandia i Włocławek. Fasada budynku od strony rzeki Motławy powtarza przedwojenne podziały i szczyty nieistniejących spichlerzy. Przeważają imitacje muru pruskiego, ale dużą skalę obiektu przełamują ceglane fragmenty narożnych skrzydeł. Główne wejście zostało ulokowane od przeciwnej strony, gdzie także forma budynku jest mniej historyzująca, a zgrupowane pasmowo okna nadają bardziej współczesnego wyrazu.

ZUS, Inspektorat w Poznaniu; FOT. K. KĘPIŃSKI

Innym przykładem budynku odwołującego się do lokalnej architektury i zrywającego z dominującą wówczas estetyką jest Oddział ZUS w Zabrzu. Zaprojektowany w 1994 roku i oddany do użytku dwa lata później obiekt autorstwa Andrzeja Dudy i Henryka Zubla (pracownia INARKO) swoją prostą, ceglaną fasadą wyniesioną na filarach nawiązuje z jednej strony do tradycji śląskiej, z drugiej bezpośrednio odwołuje się do estetyki modernizmu. Również wnętrze zaprojektowane zostało indywidualnie. W wewnętrznym atrium stanowiącym trzon budynku dominuje biel, czerwień cegły i szarość stali. Powstała neutralna, dobrze osadzona w kontekście budowla, która nie straciła na atrakcyjności pomimo upływu dwóch dekad.

POWAGA ZAKŁADU

W latach dwutysięcznych następuje zauważalny zwrot w typologii wznoszonych przez ZUS gmachów. Można wówczas zauważyć odejście od ekspresyjnych form i efektownych materiałów na rzecz bardziej stonowanej architektury. Kolorystycznie dominują beżowe tynki i kamienne okładziny (najczęściej z piaskowca i granitu). Bryły kształtowane są w sposób bardziej monumentalny, coraz częściej pojawiają się kolumnady i ogólna symetria założeń.

Również w miastach, w których istniały już oddziały ZUS, budowane są nowe obiekty. Tak stało się między innymi w Łodzi (2015) oraz Kielcach (2008), gdzie wzniesiono budynki w podobnej stylistyce. Ich fasady są utrzymane w odcieniach beżu i żółtego, a centralnie usytuowane wejścia podkreślają ogólną symetrię ich fasad. Partery akcentowane są w obu przypadkach okrągłymi filarami do połowy schowanymi w przeszklonej ścianie, ostatnie kondygnacje zaś zwieńczone szerokimi gzymsami – okapami, które domykają formę i nadają budynkom optycznej ciężkości. Podobny w wyrazie jest Oddział ZUS w Białymstoku. Gmach wzniesiony na terenie, na którym odkryto około dwóch tysięcy żydowskich pochówków 6, jest także efektem dodawania kolejnych części do wcześniej istniejącego biurowca, najnowszą oddano do użytku w 2008 roku. Dwunastokondygnacyjny wieżowiec o regularnej bryle został zwieńczony masywnym okapem wspartym na drobnych filarach, połączony jest z wcześniej istniejącym budynkiem w formie klina – jego wysokość waha się od dwóch do dziewięciu kondygnacji. Charakterystyczny kształt budynku był przyczynkiem do mobilizacji niemal czterech tysięcy osób, które w mediach społecznościowych wyraziły chęć zjeżdżania z budynku ZUS na „byle czym” 7. W przypadku Białegostoku zmianę, jaka nastąpiła w zusowskiej typologii, widać na przykładzie jednego oddziału. Pierwsza część obiektu gra skalą, pomimo dużych gabarytów część budynku ma wysokość zaledwie jednej kondygnacji. Takie zróżnicowanie wysokości, ale także ukształtowania ścian parteru, jest z jednej strony środkiem różnicującym bryłę, zmniejszającym jej monotonność, ale z drugiej gestem pozbawiającym urząd jego monumentalności. Tego nie można powiedzieć o nowym skrzydle: całkowicie spójna bryła, której symetrię podkreślają wcięcia i wykusze, z kolumnadami na pierwszej i ostatniej kondygnacji, kreują niewzruszony urząd-twierdzę.

ZUS, Oddział w Białymstoku; FOT. SUNRIDIN, WIKIMEDIA COMMONS, CC BY-SA 3.0

Na skraju Żoliborza, pośród drzew cmentarzy i wzniesionych w ostatnich latach osiedli deweloperskich, zlokalizowana jest największa spośród dotychczasowych inwestycji ZUS. Centrala przy ulicy Szamockiej zdaje się materializować wszystkie stawiane zusowskiej architekturze zarzuty. To rzadki przykład architektury, która na tak wielu płaszczyznach – od formy urbanistycznej po wykończenie – wyraża tak wiele treści, jakich wydawałoby się, publiczna instytucja wolałaby uniknąć. Gmach na planie lecącego ptaka (orła?) z rozpostartymi skrzydłami z pozycji przechodnia przytłacza ogromem, szczególnie w kontekście pustki dopiero budującej się dzielnicy. Wklęsła, łukowata forma frontowej fasady ciąży ku zlokalizowanemu centralnie reprezentacyjnemu wejściu poprzedzonemu szeregiem zadaszeń, przejść i bramek. Dostępność tego publicznego budynku ograniczona jest wieloma środkami bezpieczeństwa. Wysoki płot w kolorze zusowskiej zieleni, fosa częściowo położonego poniżej poziomu chodnika parkingu okalająca budynek, symetrycznie położone względem wejścia dwie budki wartowników, szlabany, kamery, barierki i wzbudzane ruchem oświetlenie – wszystkie te zabiegi budują między przechodniem a instytucją dystans i patos, brak przejrzystości i jednocześnie nijakość estetyczną. Podporządkowane samochodom założenie urbanistyczne bazuje na wielkich osiach kompozycyjnych wyznaczających środki symetrii, które jednak nie korespondują z kontekstem i nie mają bezpośredniej kontynuacji w otoczeniu. Polska w pigułce, utrwalająca dosłownie wszystkie negatywne (a często krzywdzące) stereotypy o systemie emerytalnym, a przypadkowo także architekturze i planowaniu przestrzennym.

SALA OPERACYJNA

Pomimo zmian, jakie zachodziły w architekturze wznoszonych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych obiektów i ich zewnętrznym wyrazie, niezmienne pozostały wnętrza sal operacyjnych, czyli zgodnie z oficjalną nomenklaturą – miejsc obsługi klienta. Niezależnie od okresu powstania budynku (także w obiektach zabytkowych) są one zdominowane przez kolor seledynowy i meble w imitującym buk laminacie. Układ funkcjonalny tych przestrzeni także jest zwykle podobny – zlokalizowany obok wejścia automat do pobierania numerków (oficjalnie nazywany „systemem sterowania ruchem”), centralnie usytuowana poczekalnia umeblowana krzesłami z zieloną tapicerką, ocieplana przez paprocie i fikusy beniaminy. Wokół poczekalni rozlokowane są miejsca obsługi – wygrodzone meblowymi ściankami, wykończone w biurowym  standardzie, w bukowej okleinie. Podłogi wyłożone beżowym gresem (czasami urozmaicone wzorem z ciemniejszych kafli, niekiedy w odcieniach zieleni) uzupełniają ogólną mdłość wnętrza, którego wszystkie ściany pomalowane są jasnoseledynową farbą.

Centrala ZUS w Warszawie; FOT. K. KĘPIŃSKI

Sale operacyjne z założenia są przestrzeniami o najwyższym standardzie. Tak przynajmniej utrzymują przedstawiciele ZUS. Rzecznik prasowy Zakładu, wspominając w wywiadzie 8 dla jednego z portali pracę w lubelskim oddziale instytucji, przyznaje, że miejsce obsługi klientów jest jedyną klimatyzowaną przestrzenią w całym kompleksie. Zaznacza przy tym, że powszechne w wielu placówkach jest to, że pracownicy nie korzystają z klimatyzacji. Dodatkowo atrakcyjność ogólnodostępnych części budynków podnoszona jest przez dostosowywanie jej do potrzeb osób z niepełnosprawnościami i tworzeniem miejsc do zabawy dla dzieci. Pomimo tych zapewnień i nakładów, jakie ZUS przeznacza na urządzenie sal operacyjnych, są one jednocześnie, obok pokojów biurowych, najbardziej standardowymi przestrzeniami urzędowymi. Zewnętrzna gra form, dekonstruktywizm, historyczne detale nie przenikają do wnętrz. Zwykle stanowią jedynie skorupę, a jednocześnie jednoznaczną i wyraźną granicę i barierę między wnętrzem i zewnętrzem urzędu.

VIRTUALNY INSPEKTORAT

Centrala ZUS w Warszawie; FOT. K. KĘPIŃSKI

O ile powstanie części spośród budynków ZUS wiązać można z cyfryzacją i tworzeniem serwerowni na potrzeby gromadzenia danych, o tyle zaskakujący jest wpływ, jaki wywarła architektura na przestrzeń wirtualną Zakładu. Oto estetyka seledynowych wnętrz i nastroju kreowanego przez komunikaty o kolejnych numerkach wywoływanych oczekujących, przenoszona jest w sposób dosłowny na formę narzędzi internetowych.

Jeszcze niedawno na stronie internetowej ZUS można było skorzystać z porady Moniki – wirtualnego doradcy. Animowaną postać syntezatora mowy umieszczono w oknie wyglądającym jak sala obsługi klienta. Oprócz Moniki istniało jeszcze jedno narzędzie, które przenosiło użytkownika strony internetowej Zakładu w jego cyfrową rzeczywistość: wirtualny inspektorat dostępny na portalu instytucji był narzędziem informacyjnym zbudowanym w formie trójwymiarowego modelu sali operacyjnej. Użytkownik mógł po niej „spacerować”, wybierając odpowiednie opcje i „numerki”, uzyskując przy okienkach odpowiedzi na frapujące go pytania. Niestety narzędzie zniknęło z oficjalnej strony zus.pl. Postać asystentki Moniki i wirtualna rzeczywistość urzędu zostały jednak utrwalone w utworze Virtualny Inspektorat 9 i teledysku do niego autorstwa Agnieszki Zgud i Łukasza Podgórni, związanych z kolektywem Rozdzielczość Chleba.

Współczesna architektura Zakładu Ubezpieczeń Społecznych dosyć powszechnie określana bywa mianem „pałacowej”. Ekstrawagancja form, często podkreślana skalą inwestycji, jest utożsamiana ze złym zarządzaniem publicznymi środkami. Wizerunek, który miał symbolizować modernizację i otwarcie modernizującego się państwa, stał się dla wielu symbolem złego zarządzania i niezrozumienia kontekstu społecznego działalności instytucji. ZUS zarzuty te odpiera, tłumacząc swoje decyzje w dwojaki sposób. Po pierwsze, inaczej niż przed wojną, nie istnieje już związek między pieniędzmi na budowę lub modernizację budynków ZUS a deficytem Funduszu Ubezpieczeń Społecznych – budżet ZUS i FUS to dwa odrębne fundusze. Po drugie, podkreślana jest skromność powstających biurowców (czemu często przeczy ich skala i forma). Największa z inwestycji – budynek Centrali ZUS w Warszawie – w 2008 roku został nagrodzony przez Polski Związek Inżynierów i Techników Budownictwa tytułem „Budowy Roku”. Nagrodę tę przyznano za korzystny stosunek niskiego kosztu wykonania do wysokiej jakości realizacji. Nie powstrzymuje to jednak mediów (głównie internetowych) przed publikowaniem co jakiś czas zestawień najbardziej okazałych przykładów zusowskiego budownictwa 10.

Choć w większości przypadków nie jest to architektura wybitna, czasami ociera się o granice kiczu i tandety, w swej skali i wewnętrznej spójności zasługuje na dostrzeżenie w szerszym kontekście architektury postmodernizmu w Polsce i okresu transformacji ustrojowej, stanowi bowiem istotny, przestrzenny zapis zmian, jakie następowały od późnych lat 80. w sferze społecznej i gospodarczej. Budynki te są wymowną ilustracją tego, jak państwowe instytucje chciały być postrzegane w kolejnych etapach ustrojowych zmian – od nowoczesności opartej na wzorcach kopiowanych z komercyjnych banków, po neutralną monumentalność i powagę. Fakt, że pomimo tych zmian, projekty realizowanych wnętrz nie uległy znacznej ewolucji, mówi także wiele o tym, na ile wizerunek, który kreować miały nowe budynki, odklejony był od realiów funkcjonowania organizacji.