Współczesne nastolatki są pierwszym w Polsce pokoleniem, dla którego miasto XXI wieku – z galerią handlową (a częściej kilkoma galeriami handlowymi), deweloperską zabudową osiedlową, kompleksami nowoczesnych biurowców i rozlewającymi się suburbiami – jest rzeczywistością oczywistą i naturalną. W ich pamięci nie zapisał się nawet ślad tego, co było codziennością osób nieco starszych, choćby dwudziestoparo‑, trzydziestoletnich, których dzieciństwo przypadło na epokę sprzed galerii handlowych, telefonów komórkowych i internetu, co złożyło się na ich doświadczenie formacyjne. O ile w diagnozach społecznych wyraźnie wybrzmiewa teza o braku lub słabości kultury miejskiej czy mieszczańskiej w Polsce, o tyle równie mocne jest przekonanie o sile i specyfice peerelowskiej kultury osiedlowej: socjalizacji rówieśniczej, wzorów spędzania czasu wolnego, relacji sąsiedzkich, instytucji życia lokalnego. Podwórko, wspólnotowość, bezpośrednie kontakty w sąsiedztwie – to główne motywy filtrowanych przez pamięć wspomnień, nierzadko idealizowane i przeciwstawiane obrazowi nowej, konsumpcyjnej, zindywidualizowanej i zmediatyzowanej kultury życia. Brak doświadczeń i wspomnień o mieście z okresu sprzed transformacji lub z jej początków w latach 90. XX wieku był powodem, dla którego to właśnie gimnazjaliści zostali poddani badaniu postaw wobec współczesnej przestrzeni miejskiej1. Swoista klarowność i pierwotność sposobu, w jaki ta grupa doświadczała socjalizacji w mieście początków drugiej dekady XXI wieku, prowokowała do zadania jej pytań o to, jak postrzega miasto i jak z niego korzysta. Chcieliśmy się dowiedzieć, jakie jest, czy wręcz, jak się tworzy miasto tych osób, które w dyskursie publicznym i w badaniach miejskich są często pomijane (jako „niedorosłe”) albo w imieniu których odpowiadają dorośli – jako ci, którzy wiedzą lepiej. Do celów badawczych wydzielono trzy typy przestrzeni: miejsce zamieszkania, miejskie centrum i galerie handlowe.

RELACYJNOŚĆ I KONTEKSTUALNOŚĆ POSTAW WOBEC PRZESTRZENI

Początkowo badania miały dotyczyć tylko nastolatków w galeriach handlowych – tematu w Polsce wciąż zbyt słabo rozpoznanego, a tak istotnego dla zrozumienia procesów zachodzących w polskich miastach ostatnich dwóch dekad. W opracowaniach na temat galerii handlowych, jakie pojawiały się kilkanaście czy jeszcze kilka lat temu w Polsce, odwoływano się do koncepcji nie‑miejsc, przestrzeni przepływów, mcdonaldyzacji, co koncentrowało uwagę na globalizacji i procesach wykorzeniania z miejsca, a nie tym, co stanowi o specyfice konkretnych miast oraz treści codziennych i twórczych praktyk jego mieszkanek i mieszkańców. Odkrywano Marca Augégo, który już na początku lat 90. XX wieku2 stwierdził, że rozwój technologii oraz „nadmiaru wydarzeniowego” i „nadmiaru przestrzennego” wyraża się:

zmianą skali, zwielokrotnieniem obrazowych i wyobrażonych odniesień, a także spektakularnym przyspieszeniem środków transportu. Konkretnie prowadzi on do znacznych fizycznych modyfikacji: koncentracji miast, przemieszczania się ludności i mnożenia się tego, co będziemy nazywać „nie‑miejscami” […]. „Nie‑miejsca” tworzą zarówno rozwiązania niezbędne do przyspieszonego przemieszczania się osób i dóbr (drogi ekspresowe, bezkolizyjne skrzyżowania, porty lotnicze), jak i same środki transportu, wielkie centra handlowe, ale także obozy przejściowe, w których stłoczeni są uchodźcy z całej planety3.

W takim ujęciu galeria handlowa jest emanacją procesów uprzedmiotawiających człowieka, wytwarzających konsumenta, wykorzeniających społeczność i odbierających miastu tożsamość.

Projekt badawczy skupiony wokół postaw gimnazjalistów wobec przestrzeni miejskiej utrzymywał tezę o unifikującym wpływie globalizacji na przestrzeń, ale z dodaniem korygującego założenia o oddziaływaniu lokalnego kontekstu i wzajemnej relacyjności przestrzeni, inspirowanego pracami Martiny Löw4 i Lyn Lofland5. Relacyjność i kontekstualność są trudne do zmierzenia w sensie ilościowym, częściej bardziej trafne jest kierowanie się intuicją badawczą i metodami jakościowymi, te jednak mają ograniczone zastosowanie w określaniu skali procesów. Dają się mimo to zaobserwować na poziomie postaw społecznych wobec przestrzeni miejskiej, czyli tego, jak ludzie postrzegają miasto i poszczególne miejsca, jakie emocje z nimi wiążą i jakie praktyki w nich podejmują.

Konceptualnym punktem wyjścia było więc założenie, że postawy wobec poszczególnych przestrzeni nie są niezależne i wyabstrahowane z kontekstu społeczno‑przestrzennego, wiążą się natomiast z postawami wobec innych, mniej lub bardziej znanych przestrzeni (ulicy, dzielnicy, osiedla, centrum, przedmieść itd.). Waloryzacja przestrzeni dokonuje się na co najmniej dwóch poziomach: po pierwsze, w odniesieniu do miasta postrzeganego jako całość społeczno‑przestrzenna (np. układu urbanistycznego, zrutynizowanych praktyk życia miejskiego), a po drugie, względem relacji, w jakie wchodzą między sobą poszczególne miejsca i przestrzenie miasta. Tworzą one specyficzny lokalny układ, którego poszczególne elementy nabierają społecznych sensów i jako takie są wartościowane i praktykowane właśnie w odniesieniu do innych elementów. Na przykład przestrzenie zamieszkania lub galerie handlowe, które w wielu miastach „obiektywnie” wydają się takie same, funkcjonują odmiennie jako przestrzenie społeczne, ponieważ mieszkańcy i użytkownicy miasta podejmują codzienne praktyki interakcyjne, kierując się różnymi definicjami typów przestrzeni.

Definicje przestrzeni, mniej lub bardziej werbalizowane, są zwykle rutynowe, ale zawierają komponent refleksji, jak by to określił Anthony Giddens6, na temat stopnia dostępności, otwartości, atrakcyjności przestrzeni w relacji do innych przestrzeni. Taka praktyczna i zazwyczaj nie w pełni uświadamiana refleksja pojawia się choćby podczas wybierania przestrzeni codziennych aktywności: „gdzie najlepiej będzie się spotkać?”, „jak spędzimy sobotnie popołudnie?”, „gdzie pójdziemy po szkole?”. Nastolatki, co charakterystyczne dla etapu przechodzenia z dzieciństwa w dorosłość, są potencjalnie skłonne do eksplorowania przestrzeni, ale pula opcji do wyboru jest ograniczona (o czym będzie jeszcze mowa), dlatego ich codzienne praktyki są reprodukowane i rutynizowane, a to z kolei przyczynia się do stabilizacji i instytucjonalizacji sposobów funkcjonowania określonych przestrzeni. Ale co jakiś czas, kiedy dochodzi do zagęszczenia (lub przeciwnie: rozrzedzenia) określonych praktyk, następuje restrukturyzacja – niektóre miejsca zmieniają funkcję, pojawiają się w nich nowe wzory praktyk, podejmowanych w innym rytmie czasu społecznego, obrastających nowymi znaczeniami. Proces ten, niemający charakteru uniwersalnego i zależny od wielu czynników, dotyczy – jak wynika z badań empirycznych – również galerii handlowych. Mimo „obiektywnych” podobieństw – narzuconej przez inwestora i management siatki komercyjnych funkcji – galerie mogą po jakimś czasie stać się przestrzenią niezaplanowanych, lecz gęstniejących praktyk społecznych, które można postrzegać jako próbę „obejścia” systemu.

PRZESTRZENIE I MIEJSCA CODZIENNYCH PRAKTYK GIMNAZJALISTÓW

Z odpowiedzi gimnazjalistów na pytania o podejmowane przez nich rutynowe czynności oraz miejsca, w jakich przebywają, wynika, że ich codzienne życie toczy się w przestrzeni mocno zredukowanej. Dla znakomitej większości środowisko życia to przede wszystkim dom (mieszkanie) i szkoła, czyli z jednej strony przestrzeń formalnie prywatna, z drugiej – przestrzeń zinstytucjonalizowana, naznaczona obowiązkiem. Przebywanie w domu – przed komputerem, telewizorem, słuchanie muzyki – to najczęściej wskazywana praktyka czasu wolnego nastolatków z obu miast. Jedna czwarta dość często spędza czas wolny w przestrzeni prywatnej domów kolegów i koleżanek („codziennie” i „kilka razy w tygodniu” bywa w nich 27 procent uczniów z Katowic i 25 z Krakowa). Na podstawie analizy czynnikowej ten sposób spędzania czasu wolnego określono jako „kontrolowany” – oprócz niego ujawniły się jeszcze trzy kategorie: „swobodny”, „zinstytucjonalizowany” i „sportowy” .

Między dwiema badanymi grupami można zaobserwować różnice w spędzaniu czasu w przestrzeni sąsiedztwa (osiedla, dzielnicy) – to praktyka wyraźnie częściej wskazywana przez śląskich gimnazjalistów. Spacerują, przesiadują ze znajomymi w pobliżu domu/bloku lub w centrum dzielnicy/osiedla, grają w piłkę, umawiają się na rower. Te praktyki czasu wolnego układają się w styl, który w analizie określono jako swobodny, niekontrolowany. Z badań można wyciągnąć wniosek, że również na poziomie waloryzacji, skojarzeń, praktycznej wiedzy o przestrzeni nastolatki katowickie są silniej związane z osiedlem czy miejscem zamieszkania. Pytane o miejsca, które są dla nich ważne („które chciałyby zobaczyć, gdyby miały na zawsze wyjechać z danego miejsca”) i w których bywają po lekcjach, bardzo często wskazywały osiedle lub konkretny punkt w tej przestrzeni, nierzadko używając młodzieżowego określenia czy potocznej nazwy miejsca. Jednocześnie wyraźne jest „ciążenie” nastolatków, zwłaszcza dziewcząt, w kierunku galerii handlowej, która stała się już niemal ikoną Katowic, przy dużej „przeźroczystości” centrum miasta. W przypadku krakowskich gimnazjalistów daje się zaobserwować duża złożoność postaw wobec przestrzeni miejskiej: z jednej strony, słabszy związek (w warstwie emocji i praktyk) z przestrzenią sąsiedztwa, z drugiej – bardzo wyraźne waloryzowanie historycznego centrum miasta, traktowanego raczej w kategorii przestrzeni odświętnej.

Nastolatki z Krakowa wyróżnia też częstsze (w porównaniu z ich równolatkami z Katowic) korzystanie z czasu poza szkołą, zajęć dodatkowych w instytucjach publicznych i prywatnych. Warto przy tym podkreślić, że 14 procent gimnazjalistów badanych w szkołach zadeklarowało zamieszkiwanie w gminach ościennych Krakowa, siłą rzeczy więc ich obecność w centrum jest okazjonalna, a „sąsiedztwo” czy „miejsce zamieszkania” może być kategorią semantycznie pustą lub ograniczoną do przestrzeni prywatnej. Aż 20 procent gimnazjalistów badanych w Krakowie i 16,6 badanych w Katowicach deklaruje, że czas wolny zazwyczaj spędza w samotności (zapewne pozostając w relacji on‑line z innymi), co wskazuje na duże zmiany, jakie zaszły w warunkach socjalizacji nastolatków w ostatnich latach. Wyniki badań w obu miastach wskazują na kumulację czynników wynikających z form życia rodzinnego i wspólnotowego oraz czynników kulturowych, związanych z potrzebą maksymalizacji bezpieczeństwa poprzez kontrolę czasu nastolatków. Taka kontrola dokonuje się między innymi poprzez zinstytucjonalizowane formy spędzania czasu wolnego. W badaniach nie sprawdzano, w jakim zakresie są one realizowane w instytucjach publicznych lub komercyjnych (z podawanych przez nastolatki odpowiedzi wynika, że korzystają one zarówno z aktywności w ogólnodostępnych instytucjach, np. domu kultury czy w szkole, jak i z oferty bardziej ekskluzywnych zajęć). Widać jedynie, że zinstytucjonalizowane formy spędzania czasu wolnego są typowe dla dzieci z rodzin z wyższym kapitałem kulturowym i ekonomicznym, a wpływ lokalnych instytucji kulturalnych, religijnych i społecznych jest ogólnie bardzo niewielki.

Pod warstwą różnic w postawach wobec przestrzeni, jakie ujawniły się między gimnazjalistami z obu miast, odsłaniają się kolejne, sygnalizowane już wyżej: zakotwiczone w zasobach kulturowych i ekonomicznych rodziny. Czynnikami najsilniej skorelowanymi ze sposobami spędzania czasu wolnego są, po pierwsze, poziom wykształcenia obojga rodziców (już nie tylko ojca, jak jeszcze w latach 90., choć związek z poziomem wykształcenia matki nadal jest nieco słabszy), a po drugie, sytuacja ekonomiczna rodziny. Niskie wykształcenie rodziców oraz zła sytuacja materialna rodziny łączą się z tzw. swobodnym, niekontrolowanym sposobem spędzania czasu wolnego; widać też zależność odwrotną: pomiędzy wyższym wykształceniem rodziców oraz wysokim poziomem życia rodziny, w tym zamieszkiwaniem nowego domu, a korzystaniem z praktyk zinstytucjonalizowanego, zorganizowanego spędzania czasu. Transformacja odcisnęła znaki nie tylko w przestrzeni miejskiej, ale – być może przede wszystkim – w przekonaniach czy wręcz ideologiach odnoszących się do wzorów socjalizacji, te zaś są determinowane klasowo i kształtują konkretne modele wychowania: swobodnego, charakterystycznego dla klasy robotniczej, oraz zorganizowanego i kontrolowanego, typowego dla klasy średniej.

Rodzice nie uczestniczyli w badaniach, które są tutaj przywoływane, ale na podstawie wyników obserwacji przeprowadzonych w innych krajach i pośrednio danych uzyskanych od gimnazjalistów można wysunąć hipotezę, że wraz z upowszechnianiem się konsumpcyjnych stylów życia klasy średniej upowszechniają się typowe dla mieszczaństwa – i szerzej: dla klasy średniej – reżimy wychowawcze. Badania etnograficzne Annette Lareau7 wskazują na wyraźne zróżnicowanie klasowe stylów socjalizacyjnych dzieci z klasy średniej i z klasy robotniczej. Te pierwsze wolny czas (włącznie z zabawą) mają dokładnie zorganizowany przez rodziców, zwłaszcza matki, a „zadawane” im zajęcia są starannie dobierane, tak by poszerzały zasób wiedzy i konkretnych umiejętności ogólnie uznawanych przez dorosłych za potrzebne w życiu (np. uczestnictwo w publicznych występach); wałęsanie się dzieci czy „nicnierobienie” są w tych kręgach uznawane za marnowanie czasu. Dzieci z klasy robotniczej mają znacznie większą swobodę w podejmowaniu zabaw niekontrolowanych przez dorosłych, spędzają czas głównie z rówieśnikami, znacznie częściej się wałęsają. Zwyczajne, rutynowe praktyki społeczne (zabawa pod blokiem z rówieśnikami, uczęszczanie na zajęcia pozalekcyjne) są istotnym mechanizmem socjalizacyjnym zakorzenionym w strukturze społecznej, a zarazem ją odtwarzającym. Wyniki można uznać za oczywiste, ale pod tą oczywistością kryją się głębokie i potencjalnie trwałe zmiany w sposobach życia w mieście. Jeśli socjalizacja dzieci i nastolatków przebiega w klasowych enklawach, jest bardzo prawdopodobne, że w przyszłości, wraz z ich wchodzeniem w dorosłość, odczujemy tego konsekwencję w postaci pogłębienia społecznych dystansów międzyklasowych, to zaś będzie skutkowało nasilającymi się pęknięciami i podziałami na „lepsze” i „gorsze” przestrzenie miasta.

GALERIA HANDLOWA JAKO PRZESTRZEŃ HYBRYDOWA

W analizie czynnikowej uwagę zwracają praktyki (konkretne sposoby spędzania czasu wolnego), które są związane z dwoma lub trzema czynnikami. Tak jest na przykład z korzystaniem z przestrzeni galerii handlowej – praktyka ta okazuje się najsilniej związana ze stylem swobodnym, ale ma też związek z czynnikiem zinstytucjonalizowanym i kontrolowanym. Ten „hybrydowy” charakter galerii handlowej wydaje się ważny i praktyczny dla gimnazjalistów – a może jeszcze bardziej dla ich rodziców – z klasy średniej, a tacy właśnie dominują wśród bywalców tego typu miejsc. Jako przestrzeń hybrydowa galeria handlowa jest rodzajem niemal doskonałego kompromisu. Dla nastolatków ma znamiona podwórka, przestrzeni dobrej do „szwendania się”, z perspektywy rodziców – jest przestrzenią kontrolowaną i umożliwiającą sprawowanie pewnego nadzoru nad dzieckiem. Galeria handlowa pozwala na wytworzenie i sceny (miejsca wyeksponowanej interakcji), i kulis (miejsca schronienia), a to dwa rodzaje przestrzeni, które według Matsa Leiberga8 są potrzebne nastolatkom. Jest zarazem „miejscem strategicznym” i „miejscem genialnym”, jeśli odwołać się do typologii zaproponowanej przez Maję Brzozowską‑Brywczyńską9. Badaczka wprawdzie analizuje miejsca dziecięce, ale logikę władzy, którą demaskuje w przestrzeni codzienności, można odnieść do przestrzeni życiowych nastolatków.

Miejsca strategiczne są – według socjolożki:

najczęściej przestrzeniami naznaczonymi przez reguły odgórnie zaordynowanej estetyki (tego, co ładne, dziecięce w potocznym rozumieniu, a więc głównie kolorowe i infantylne) oraz rozmaitych działań (b) lokujących przestrzeń zabawy: głównie zakazów i ograniczeń (płoty, furtki), które tyleż zapewniają bezpieczeństwo bawiącym się dzieciom, co wyizolowują przestrzeń zabawy z innych przestrzeni. Są więc dobitnymi przykładami tego, jak definiowana jest miejska kultura dziecięca, pokazując, co w przypadku placów zabaw widać bardzo wyraźnie, że kultura i miejsca dziecięce są często projektowane i zarządzane przez dorosłych, czyniąc dzieci nie tyle ich współtwórcami, ile raczej konsumentami czy wręcz zakładnikami. Znamionująca je „udziecięcona” estetyka może być (biorąc na barki ryzyko nadinterpretacji) subtelną formą projekcji pewnego preferowanego obrazu dziecka: infantylnego, słodkiego, naiwnego, kolorowego, beztroskiego, rzutując na „dziecięco zdefiniowaną” przestrzeń pewną oczekiwaną konfigurację społecznych ról. Miejsca strategiczne, poprzez wpisane w nie wyłączenie, sugerują pośrednio, że miasto nie jest dla dzieci10.

Miejsca genialne z kolei:

charakteryzuje logika wytwarzania (dziecięcej) Tymczasowej Strefy Autonomicznej […], którą sygnalizuje, z jednej strony, specyficzna estetyka (mam tutaj na myśli głównie recyklingowość miejsc dziecięcych, brikolażowy, chałupniczy, być może nawet samodzielny charakter wyposażenia miejsc zabawy), z drugiej zaś sugerowana przez nią potencjalność sposobów przekształcania przestrzeni, nieoczywistość miejsc jako miejsc zabawy […]11.

Wyniki badań inspirują do postawienia hipotezy o szczególnej roli galerii handlowej w procesie socjalizacji. Z perspektywy nastolatków najważniejszy jest integracyjny potencjał tej przestrzeni. Pytani o powody przychodzenia do galerii handlowej, gimnazjaliści najczęściej wybierają odpowiedzi: „przychodzą tu moi koledzy / moje koleżanki, a ja z nimi” oraz „po prostu podoba mi się to miejsce”. Kolejne dwie przyczyny to: „nie mam co robić po szkole” oraz „świetnie znam to miejsce”, odnoszące się z jednej strony do konieczności („coś trzeba zrobić z wolnym czasem”), a z drugiej – do poczucia swojskości i więzi z miejscem (co z kolei można uznać za wtórne wobec innych przyczyn, ponieważ to poczucie buduje się właśnie poprzez praktykowanie miejsca: lubimy to, co znamy).

Wyniki z obu miast pokazują, że konsumpcyjne funkcje przestrzeni są kryterium deklarowanym jako istotne tylko przez kilka procent respondentów – tych, którzy wskazali możliwość oglądania rzeczy w sklepach, słuchania muzyki, przeglądania książek czy gazet, dostęp do sieci. Dość niski procent wskazań uzyskały te walory, które odnoszą się do otwartości przestrzeni publicznej: obecności innych (obcych) ludzi oraz niskiej kontroli społecznej, która zwiększała możliwość „eksperymentowania” z praktykami nieakceptowanymi przez dorosłych. Założenie, że nastolatki potrzebują przestrzeni, w której chcą się czuć dorośle (a w domyśle: chcą robić to, czego nie mogą lub nie powinny robić jako dzieci czy nastolatki), okazuje się błędne, a przynajmniej błędne w odniesieniu do znacznej części badanych. Jest raczej przeciwnie: nastolatki lubią daną przestrzeń właśnie dlatego, że ją znają i że współtworzą z własną grupą rówieśniczą. Mechanizm wytwarzania przestrzeni praktykowanych przez nastolatków złożony jest ze sprzęgających się wzajemnie elementów, co sprawia, że ma w dużej mierze charakter samoodtwarzający.

W części jakościowej badań, podczas obserwacji w galeriach handlowych obu miast, ujawniły się jednak dość częste praktyki konsumpcyjne gimnazjalistów: chodzenie w parach lub grupach po sklepach, oglądanie i przymierzanie ubrań oraz akcesoriów. Zrozumienie znaczeń tych praktyk – na podstawie swobodnych wywiadów z nastolatkami – pozwala powiązać je z deklaracjami wyrażanymi w badaniach ankietowych. „Robienie zakupów”, jak to określają sami ankietowani, jest po pierwsze działaniem integrującym z rówieśnikami (wspólne doświadczenie „robienia zakupów” to okazja do „uzgadniania” gustów estetycznych). Po drugie, jest używane jako przedstawiane rodzicom uzasadnienie przebywania poza domem w czasie wolnym (oficjalna interpretacja: „idę tam obejrzeć i wybrać rzeczy, co potem ułatwi i skróci zakupy z rodzicami”). Po trzecie, jest rodzajem kamuflażu, taktyką stosowaną przez nastolatki wobec pracowników sklepów i ochrony w celu usprawiedliwienia swojej obecność w tej przestrzeni. Kilkoro nastolatków niezależnie wyjaśniało mi: „Jak się za długo jest w jednym miejscu, to ktoś się może przyczepić”.

Ich odczucia nie są nieuzasadnione, bo, jak opowiadał mi były pracownik popularnego wśród młodzieży sklepu odzieżowego, personel jest wyczulony na to, aby obserwować, kto i co zabiera do przymierzalni. Przyznał, że roczne straty sklepu, w którym był zatrudniony, wynikające w znacznej mierze z kradzieży, wynosiły niemal sto tysięcy złotych, a wśród pracowników panowało przekonanie, że wśród sprawców kradzieży znaczącą sporą część stanowi młodzież. Podczas obserwacji nie pojawiły się przypadki poważnego łamania przepisów przez młodych ludzi ani zachowań wykraczających poza „dorosłe” normy.

Odnotowano kilkakrotnie, w obu miastach, charakterystyczne mikroscenki: kilkuosobowe grupy 13–16‑latków, samych chłopców lub chłopców i dziewczyn, stojących pod galerią handlową, palących papierosy i relacjonujących swoje wyczyny alkoholowe, przeklinających przy tym obficie. Tego typu zachowania są społeczno‑przestrzennym sposobem potwierdzania przez nastolatki grupowej tożsamości – w przeszłości można je było częściej zaobserwować w miejscach zamieszkania, dziś takim „podwórkiem” stała się galeria handlowa i jej otoczenie. Praktyką zaobserwowaną w galerii w Krakowie – naganną z „dorosłego” punktu widzenia, ale już zupełnie inaczej widzianą z perspektywy nastolatka – było przekazywanie sobie przez gimnazjalistów specjalnego firmowego kubka jednej z sieci fast food, pozwalającego na nieograniczone dolewanie napojów. Używając języka Michela de Certeau, była to taktyka umożliwiająca osiągnięcie reklamowanego napoju bez płacenia za niego, ale – zgodnie z logiką nastolatków – skoro przewidziano, że ktoś, kto zapłacił, może do kubka dolewać bez limitu, nie była to kradzież ani narażanie firmy na straty. Nie zaobserwowano zjawisk, o których jeszcze kilka lat temu było głośno między innymi za sprawą filmu Galerianki, czyli prostytucji albo sponsoringu nastolatek. Jeśli takowe istnieją, sądzę, że dotyczą bardzo wąskiej grupy młodzieży, jednak panika moralna, która się wytworzyła, odwróciła uwagę od innych skutków czasowego i emocjonalnego angażowania się w przestrzeń galerii: poznawczej redukcji mapy miasta, widocznej po porównaniu wyników badań na próbie gimnazjalistów z wylosowanych szkół i próbie uczniów badanych w galerii handlowej.

W wymiarze poznawczo‑emocjonalnym (map miasta zawierających miejsca ważne, osobiste, prestiżowe) w tej drugiej grupie widać wyraźną redukcję względem wyników uzyskanych wśród przeciętnych gimnazjalistów. Mapy miast nastolatków badanych w galeriach handlowych są dość ubogie – główne punkty wyznaczają na nich sama galeria handlowa oraz kilka przestrzennych ikon, być może przywoływanych na zasadzie sloganu czy kliszy. Jeśli zatem same galerie handlowe stają się dla nastolatków miejscami (znanymi, oswojonymi, osobistymi), to inne przestrzenie miejskie po prostu nie pojawiają się na ich mapach mentalnych. Tak jest przede wszystkim w Katowicach, gdzie galeria handlowa już uzyskała (funkcjonalnie i symbolicznie) status miejskiego centrum; w Krakowie jakość przestrzeni miejskiej wciąż jest oceniana w relacji do historycznego centrum, ale na poziomie codziennych praktyk obserwujemy raczej wycofywanie się w sferę prywatno‑intymną oraz w przestrzeń praktyk zinstytucjonalizowanych, typowych dla późnej nowoczesności.

(RE)DEFINIOWANIE RAM PRAKTYK PRZESTRZENNYCH W MIEŚCIE

Badania empiryczne przeprowadzono w dwóch miastach, co znacznie ogranicza możliwości uogólniania wyników, ale analiza stanu badań pozwala sformułować kilka głównych wniosków. Przede wszystkim widoczne jest klasowe zróżnicowanie możliwości korzystania z przestrzeni miejskiej, a to z jednej strony jest częścią ogólniejszego mechanizmu odtwarzania się klas społecznych, z drugiej – elementem strukturyzowania się przestrzeni miejskiej i podmiejskiej oraz zachodzących w nich podziałów. Wyraźny staje się deficyt przestrzeni włączających i demokratyzujących, które integrowałyby różne grupy młodzieży – taką instytucją mogłaby być szkoła, miejski dom kultury czy biblioteka, o ile udałoby się odtworzyć w nich ową „hybrydowość”, strefę autonomii, której nastolatki potrzebują. Inna sprawa, że w miastach z rozwiniętymi suburbiami duża część nastolatków mieszka na przedmieściach i dojeżdża do szkoły w mieście, w związku z czym ma ograniczone możliwości zakorzeniania się w zarówno w miejscu zamieszkania, jak i w mieście.

Z badań przeprowadzonych wśród nastolatków obecnych na terenie galerii handlowych wynika ponadto, że ze względu na ilość spędzanego czasu jest to przestrzeń uzupełniająca przestrzeń miejską, pozwalająca na realizację potrzeb afiliacyjnych, utrzymywanie atrakcyjnych i w miarę nieskrępowanych relacji z rówieśnikami. Galeria handlowa staje się funkcjonalnie przestrzenią społeczną nie tylko dla nastolatków, ale – jak wynika z rozmaitych danych – także dla różnych innych kategorii społecznych. „Ciążenie” ku galerii handlowej jest procesem, który odbywa się nie tyle kosztem postaw wobec sąsiedztwa i miejskiego centrum, ile raczej w związku z nimi. Inaczej mówiąc, sąsiedztwo czy centrum nie są ofiarami galerii handlowej, ale niejako współsprawcami postaw nastolatków wobec wszystkich typów przestrzeni miejskiej.

Oczywiście, działają tu również inne czynniki, związane z przestrzenią pośrednio, bo dotyczące wzorców socjalizacji do bycia mieszkańcem, a konstytuujące się na podstawie społecznych ideologii legitymizowanych oceną przestrzeni. Jedną z ważniejszych kategorii współtworzących (dorosłe) koncepcje wychowawcze jest społeczne – a zwłaszcza typowe dla klasy średniej – rozumienie bezpieczeństwa. Takie ideologie bezpiecznego i dobrego dzieciństwa w dużym stopniu wyznaczają ramy przestrzenne aktywności nastolatków i sposobów eksplorowania miasta. A wtłoczona w nie młodzież przyjmuje rozmaite taktyki adaptacyjne pozwalające odnaleźć kompromis pomiędzy lokalnymi wzorcami życia zbiorowego (model sąsiedztwa, model postrzegania miejskiego centrum) a potrzebami wynikającymi z procesu dojrzewania (bycie z rówieśnikami, eksplorowanie przestrzeni).