Na początek przyznam się do błędu. Powiedziałam kiedyś publicznie, że regeneracja się nie zacznie, dopóki nie zakończy się destrukcja. Nie miałam racji. Dobitnie uświadomiła mi to audycja, w której Paweł Pieniążek opowiadał o swojej książce Opór. Ukraińcy wobec rosyjskiej inwazji. Mówił o sytuacji podczas ostrzału jednej z dzielnic Doniecka w 2015 roku. Naloty trwały przez większość doby, mieszkańcy mogli załatwiać swoje sprawy wyłącznie między ósmą a szesnastą.
„Można wyobrazić sobie różne rzeczy, które robisz – przecież masz tylko osiem godzin na to, żeby nie siedzieć w piwnicy. A oni sprzątali swoje podwórka z gruzów, połamanych drzew, zabijali witryny sklepów […], starali się utrzymać tę rzeczywistość, którą mieli dawniej. Walczyli o nią. To się stało elementem, który przyciągnął moją uwagę na lata. To, jak ludzie starają się walczyć o swoją dawną codzienność”.
Obraz ludzi porządkujących swoje otoczenie wbrew nieuchronnej destrukcji utkwił w mojej wyobraźni. Nieefektowna krzątanina. Przyszłość jest niepewna, teraźniejszość niebezpieczna, lecz mieszkańcy się mobilizują i organizują. Nie chodzi o rezultat, liczy się akt niepoddania się porządkowi wojny, odzyskanie sprawczości.
W numerze o samoorganizacji przeplatają się dwa zasadnicze nurty. Po pierwsze, w kontekście wojny w Ukrainie przyglądamy się zdolności naszych sąsiadek i sąsiadów do tworzenia poziomego, sieciowego państwa. Sięgamy do doświadczenia dla społeczeństwa Ukrainy formacyjnego – Majdanu z 2014 roku. Analizujemy przykłady oddolnych architektonicznych i artystycznych odpowiedzi na sytuację uchodźczą już w czasie pełnoskalowej wojny, na siłę, z jaką ruchy obywatelskie przystąpiły do tworzenia schronień, mniej lub bardziej podstawowych. Architektura się zmienia: z formy przestrzennej w ludzką aktywność, zdolność do myślenia o przyszłości wbrew otaczającej brutalności wojny. W rozmowie z Natalią Raczkowską Joanna Kusiak przywołuje minioną odbudowę Warszawy i przyszłą syryjskiego Homs, by wyjaśnić, czym jest radykalna nadzieja, która popycha do działania nawet w sytuacji miastobójstwa.
Drugi wątek dotyczy architektury oddolnej, samorzutnej, anarchitektury. Wywraca hierarchie, ignoruje porządki, dowartościowuje kolektywny wysiłek. Często jest wykluczana z oficjalnych podręczników i dyskursów, pomijana. Ona również opowiada o ludzkiej sprawczości, empatii i zdolności do współpracy. Jest ciągłym ruchem, zmianą, na którą ubywa miejsca w zawłaszczanej przez pieniądz i rentę gruntową przestrzeni.
Zebrane w tym numerze przykłady innej logiki dają nadzieję. Dowodzą, że wspólnie można przezwyciężyć zarówno marazm, jak i rozpacz.
(Nie wiem, co jest trudniejsze).
Dorota Leśniak-Rychlak