Obecność przeszłości jest bardzo węgierskim, a nawet środkowoeuropejskim zjawiskiem. Nie mieliśmy momentu zamknięcia, nic nie zostało wykonane, nie ma ciągłości, wszystko może stać się aktualne w dowolnym momencie.
Péter Esterházy
Kilka lat temu artysta Gábor Gerhes wykonał serię czarno-białych fotografii zatytułowaną ZE or a country [ZE albo kraj] poświęconą dobrze znanym budynkom mieszkalnym znajdującym się w Budapeszcie. Tytuł odnosi się do sekretnego życia tych domów. Według notatki sporządzonej w roku 1974 przez służbę bezpieczeństwa /ministerstwa Spraw Wewnętrznych w domach tych działały mieszkania oznaczone jako „K” – konspirácios (konspiracyjne) oraz „T” – találkozási (miejsca spotkań). Chociaż serię zdjęć można uznać za wysmakowany pod względem artystycznym przewodnik po architekturze pięknych modernistycznych i eklektycznych budynków, to kiedy już uświadomimy sobie ich sekretne życie oraz to, że stały się elementami tej kolekcji właśnie za sprawą pełnionych przez nie funkcji, musimy stanąć w obliczu faktu, że niezależnie od naszej woli i nieświadomie każdego dnia jesteśmy zanurzeni we wspólnej przeszłości, i to takiej, w której tak naprawdę nie chcielibyśmy uczestniczyć.
Materiał niczego konkretnego nie mówi – taka jest ogólna sugestia. Ogólnie rzecz biorąc, wpisuje się w tendencję polegającą na stwierdzeniu, że mamy wiele lokalizacji, wspólnych historycznych rumowisk, które ani nie zostały przedyskutowane, ani zbadane. Choć powstrzymuję się od zajmowania stanowiska, to owe budynki i miejsca mają swoje historie. Tak jak absolutna duma może mieć swoje miejsce, tak też może je mieć absolutny wstyd – tak to widzę. Nigdy się nie zmienią, niezależnie od politycznej dynamiki. Blizny pozostają na zawsze. Nie wydaje mi się, żeby potrzebne było jakieś dodatkowe wyjaśnienie – one mówią same za siebie1.
Dwudziestowieczna historia Węgier, pełna dramatycznych zwrotów, odcisnęła swoje wyraźne piętno również na architekturze. Cechy charakterystyczne i ślady życia codziennego można odczytać z niektórych budynków z dokładnością niemal do jednego roku. Architektura i miasto, nawet jeśli ludzie by tego chcieli, nie mogą się pozbyć historii w łatwy sposób. We współczesnym dyskursie regularnie powraca pytanie o to, czy domy mają wyłącznie materialny wymiar czy też mogą być nośnikami poetyckich czy duchowych znaczeń. Prace Gerhesa nie zawierają moralnego przesłania i nie mają też na celu prowokacji. W groteskowy sposób kwestionują istnienie estetycznego widowiska – w tym wypadku za pomocą narzędzi służących do tworzenia serii, za pomocą kontekstu i historii stojących za zdjęciami oraz tytułem całego cyklu.
Specyficzna formacja w zawodzie inżyniera, która jest nierozłączna z industrializacją oraz zachodzącym w XX wieku procesem urbanizacji, stanowi wyjaśnienie społecznego zachowania tej grupy zawodowej. Z jednej strony czynności architekta są po części artystyczne, indywidualne i subiektywne, z drugiej zaś strony architekt jest głęboko zakorzeniony w ekonomicznym, politycznym i kulturowym kontekście i nie jest zdolny się od niego oderwać. Praca architekta odbywa się w obrębie sprzecznych wektorów: pomiędzy dobrem ogółu i interesem jednostki, służbą i samorealizacją, wszechmocą i bezradnością, elitarnym i masowym gustem, łagodnością i agresją.
We współczesnej produkcji przemysłowej koncentracja władzy gospodarczej sprawia, że potencjalny klient jest w istotny sposób zainteresowany zarządzaniem (architektonicznym) projektem. Państwowe komisje są szczególnie „korzystne”, a to dlatego, że najlepiej nadają się do eliminacji ryzyka związanego z wolnym rynkiem i osiągania w ten sposób najwyższego poziomu profesjonalnej autonomii. Z tego punktu widzenia wojskowe inwestycje i konstrukcje z XX wieku, osiągające nigdy wcześniej nieznany poziom i znajdujące się wszędzie, od Stanów Zjednoczonych, przez Japonię, aż po Niemcy, dostarczyły impulsu do szybkiego wzrostu społecznego prestiżu wiedzy inżynierskiej i związanych z nią działań. Może się to wydawać dziwne, ale łatwo dowieść, że nie tylko przygotowania do wojny, ale także rozbiórka i odbudowa doprowadziły do zawodowego i ekonomicznego awansu inżynierów.
System komisji wojskowych, zapewniający pracę inżynierom, jest najpopularniejszy w dyktaturach, i to niezależnie od obowiązujących w nich ideologii. Według zasad angloamerykańskich teorii zawodowych wypracowanych w latach 40. (Thomas H. Marshall, Talcott Parsons i inni), intelektualne powołania zawodowe to takie, które stanowią alternatywne rozwiązania dla ekonomicznego kryzysu, przeciwstawiając się dyktaturze, ponieważ ich pośrednicząca, równoważąca i kulturowa rola w ekonomiczno-politycznej sferze publicznej oraz wewnętrzna organizacja oparta na samoregulacji stanowią specjalną, autonomiczną podstawę dla społeczeństwa. Historia jednak najczęściej przeczyła temu założeniu. W krajach zaangażowanych w wojnę grupy te zostały podporządkowane, bezpośrednio lub za pomocą organizacji zawodowych, totalitarnemu państwu. Wzrost gospodarczy oparty na rozwoju militarnym był również powiązany z polityką kredytową w zachodnich demokracjach, transakcjami w handlu międzynarodowym, organizacjach gospodarczych, a demokratyczni i wywodzący się z dyktatur klienci byli od siebie praktycznie nieodróżnialni2. Dlatego też żywotny interes współczesnej technokracji polega na utrzymywaniu na miejscu, zarówno w dyktaturach, jak i zachodnich demokracjach, silnej gospodarczej i politycznej władzy jako czegoś przeciwstawianego „anarchii” wolnego rynku i liberalnemu światopoglądowi. W okresie kryzysu gospodarczego lat 30. Stany Zjednoczone stały się świadkiem wzrostu silnego ruchu inżynierów dążącego do umocnienia pozycji technokracji.
Ze względu na samą maszynę, architektura miała teraz stać się prorocka. Interpretacje dokonywane przez architektów mają teraz wskazywać prawidłowe użycie nowych organicznych zasobów
– mówił Frank Lloyd Wright na temat roli inżyniera w swoim credo zatytułowanym Testament3, w którym przedstawił architekta jako „zbawcę kultury nowoczesnego amerykańskiego społeczeństwa”. Liczne przykłady zgromadzone przez Deyana Sudjica w The Edifice Complex doskonale ilustrują tę hipotezę. Sudjic bezlitośnie kreśli paralelę między architektonicznymi ambicjami dyktatur i procesami globalizacji oraz związanymi z nimi architektonicznymi gwiazdami.
Zarówno Koolhaas, jak i Herzog wykonali o wiele więcej w Pekinie niż Albert Speer, syn architekta Hitlera, który zainwestował znaczną energię w próbę przekonania władz miasta, by przyjęły jego plan stworzenia długiej na 15 mil osi przecinającej miasto, ze stadionem olimpijskim na jednym jej końcu i nowym wielkim dworcem kolejowym na drugim, a które miały być połączone z sobą szeregiem trzypasmowych dróg szybkiego ruchu4.
ARCHITEKCI I KORZYŚCI Z WOJNY
Tak jak w wypadku węgierskiej gospodarki i przemysłu budowlanego, wzrost w przemyśle zbrojeniowym okazał się ostatnią deską ratunku dla węgierskich architektów w naznaczonych kryzysem latach tuż po zakończeniu I wojny światowej. „Nie ma węgierskiej armii i węgierskiej niepodległości bez węgierskiego przemysłu” – powiedział premier Pál Teleki w swoim przemówieniu wygłoszonym w trakcie kampanii wyborczej wiosną 1939 roku. Z jednej strony dokonywane na wielką skalę i w zawrotnym tempie inwestycje stymulowały rozwój nowych technologii budowlanych i umacniały dominację racjonalnego, modernistycznego światopoglądu, z drugiej jednak strony los architektów związał się nierozerwalnie z tragicznymi losami kraju, który dryfował w stronę wojny.
Po traktacie z Trianon z roku 1920, który przypieczętował nowy porządek po I wojnie światowej, Europa Środkowa stała się politycznie bezradną militarną próżnią, w której brakowało kapitału. Pomiędzy zwycięskimi i pokonanymi państwami otworzyły się szeroko ekonomiczne nożyce. Węgry musiały wypłacić reparacje wojenne krajom ententy, co było możliwe tylko dzięki zaciągnięciu w roku 1923 długoterminowej i wysoko oprocentowanej pożyczki. Po kryzysie gospodarczym, który zaczął się w roku 1929, węgierska gospodarka odnotowała powolne, ale zauważalne ożywienie w latach 1931-1936, głównie za sprawą wzrostu inwestycji w ciężki przemysł, który musiał sprostać zbrojeniowym zamówieniom płynącym z Niemiec5.
Rozwijana szybko wiedza oraz doświadczenie oparte na wcześniej posiadanych umiejętnościach i kreatywności miały ogromne znaczenie, ponieważ utalentowana techniczna załoga, inżynierowie i robotnicy mogli teraz produkować i tworzyć skomplikowaną maszynerię wojskową6.
Gyula Gömbös, pierwszy minister wojskowości od roku 1929, a od 1932 premier Węgier, zasłużył się ułatwieniem wzrostu gospodarczego poprzez wprowadzenie nowych przepisów służących rozwojowi armii. W programie rządów – Narodowym Planie Pracy – zapisał ideały mocnego, korporacyjnego państwa. Z oczywistych względów postrzegał Mussoliniego i włoski faszyzm jako atrakcyjny przykład; na gruncie tych sympatii szybko wyrosła intensywna włosko-węgierska współpraca wojskowa, gospodarcza i kulturalne. Do roku 1935 uruchomiono w kraju trzynaście zakładów zbrojeniowych, mimo że produkcja dla wojska była ściśle ograniczona postanowieniami traktatu z Trianon.
Pewny siebie Mussolini był niezwykle popularny wśród węgierskich architektów, o czym świadczą czasopisma architektoniczne z epoki, ponieważ preferował i wspierał sztukę współczesną – w przeciwieństwie do cechujących się konserwatywnym gustem władz węgierskich. Włoski faszyzm dawał się również pogodzić z klasyczną starożytnością i wartościami chrześcijańskimi i stał się modny w kręgach politycznych, obejmujących zarówno prawicę, jak i lewicę.
Sytuacja architektury i architektów musi być godna pozazdroszczenia, kiedy głowa państwa reprezentuje takie poglądy na temat architektury! […] Tak jak faszyzm pragnie ograniczyć indywidualny, anarchistyczny sposób myślenia za pomocą wprowadzenia systemu korporacyjnego, tak też pragnie wyeliminować z miast anarchię poprzez wprowadzanie regionalnych i krajowych planów zagospodarowania8
– pisał z entuzjazmem Virgil Bierbauer, redaktor naczelny „Tér és Forma” („Przestrzeń i Forma”), dosyć postępowego czasopisma architektonicznego. W 1933 roku w związku z dyrektywami Narodowego Planu Pracy kilka instytucji architektonicznych i technicznych przygotowało konferencję Organizacja kraju w świetle inżynierii. Odczyty wygłoszone na sesji zostały następnie opublikowane w specjalnym numerze czasopisma.
W przeciwieństwie do relacji z Włochami, Niemcy traktowano z rezerwą. Z niemieckiego punktu widzenia preferowany długoterminowy cel polegał na integracji węgierskiego przemysłu z niemieckim oraz pozostawieniu rozwoju węgierskiego rolnictwa samemu sobie. (W roku 1939 32-38& węgierskiego PKB pochodziło z przemysłu i dokładnie tyle samo z rolnictwa.) W roku 1937, kiedy Niemcy zaczęły intensywne przygotowania do ekspansji na Wschód (wchodząc w sojusz wojskowy z Włochami), rozpoczęto negocjacje z władzami węgierskimi dotyczące pilnego zapotrzebowania na amunicję. Współpraca była oparta na wzajemnym interesie: niemieckim zapotrzebowaniu na dostawy z jednej strony oraz węgierskiemu pragnieniu dokonania rewizji traktatu z Trianon i zaspokojeniu roszczeń terytorialnych z drugiej. Kontrakty, które z początku wydawały się obiecujące, zaczęły stawać się dla Węgier ciężarem coraz trudniejszym do udźwignięcia. Rzesza okazała się „złym partnerem zapominającym o swoich kolejnych powinnościach”9 i już w roku 1938 Węgry odnotowały nadwyżkę w handlu w wysokości 40 milionów marek10. Węgry zaangażowały się we współpracę wojskową z Niemcami głównie w zakresie usług przemysłowych i pracy fizycznej, mimo że dysponowały również specjalistami. Niemiecka wiedza technologiczna odgrywała dominującą rolę w procesie projektowym i produkcyjnym. Węgierscy inżynierowie doświadczyli zarówno wad i zalet tej sytuacji, jednak godzili się na nią, bo ich kraj rozpaczliwie potrzebował kolejnych zleceń.
Pod koniec wojny Niemcy usiłowali wywieźć swój sprzęt z fabryk na Węgrzech lub w ostateczności nawet zniszczyć, dlatego też po „wyzwoleniu” przez Sowietów wiele fabryk było pustych.
Rząd węgierski ogłosił w marcu 1938 roku gospodarczo-polityczny Program z Györ, który umożliwił budowę przemysłowej bazy w kraju. Znaczenie tego programu jest nie do przecenienia. W jego ramach ogłoszono szeroko zakrojone inwestycje, z kredytem opiewającym na miliard pengő11, z których 60% przeznaczono na rozwój armii i przemysłu zbrojeniowego, a 40% na budowę nowej infrastruktury (transportu, komunikacji i sieci energetycznej) oraz rożnych inwestycji cywilnych i socjalnych. Niemożliwe okazało się zagwarantowanie linii kredytowej dla całego, rozpisanego na pięć lat, planu oraz spłacenie bez osiągnięcia spektakularnych wyników z poprzednich lat (22% wzrost PKB), regularnego napływu zleceń zbrojeniowych z Niemiec i nadziei na odzyskanie niektórych terytoriów utraconych po Trianon. Jesienią 1938 roku, na mocy tzw. pierwszego arbitrażu wiedeńskiego, Węgry odzyskały za przyzwoleniem Niemic i Włoch część terenów utraconych osiemnaście lat wcześniej. Program z Györ miał bezpośredni i spektakularny wpływ na codzienne funkcjonowanie gospodarki i społeczeństwa, również na architektów i wykonawców zainteresowanych zleceniami w sektorze przemysłu i inwestycji publicznych.
Niemal równolegle z programem rozwoju gospodarczego i odzyskaniem niektórych terenów, 29 maja 1938 roku wprowadzono pierwsze „prawo żydowskie” (zatytułowane „O bardziej skuteczne zapewnienie równowagi w życiu społecznym i gospodarczym”), na mocy którego, między innymi, ograniczona została do 20% liczba Żydów zasiadających w izbach przemysłowych i handlowych i którego słabo skrywanym celem było osłabienie ich udziału w rozwoju gospodarczym. Jednak w okresie intensywnej gorączki budowlanej w latach wojny profesjonalne grupy interesów stały się coraz bardziej aktywne i z czasem, kiedy wprowadzone zostały coraz ostrzejsze „ustawy żydowskie”, zaognieniu uległa walka między architektami o realizację dużych projektów, przywiązanie do reżimu zaś odgrywało w niej istotną rolę.
NARODOWE STOWARZYSZENIE ARCHITEKTÓW
„Przez całe dzieje połowa tego narodu podąża za drugą połową z bronią, i tak na zmianę” – powiedział architekt János Wanner na przesłuchaniu komisji weryfikacyjnej w roku 1945, odnosząc się w ten sposób do charakterystycznego dla XX wieku doświadczenia – faktu, że na Węgrzech okupacja i dyktatury odchodzą, a w ślad za nimi idą wybrańcy, którzy usiłują osiągnąć sukces kosztem tych, którzy od władzy zostali odepchnięci. Przywołanie w tym miejscu Narodowego Stowarzyszenia Węgierskich inżynierów i Architektów może posłużyć jako źródło dodatkowej wiedzy na temat tej osobliwej gry sił politycznych.
Do lat 1944-1945 na Węgrzech istniały tysiące formalnych i nieoficjalnych zawodowych, wyznaniowych i społecznych stowarzyszeń, grup i organizacji. Stowarzyszenia architektów i inżynierów, których również istniało sporo, począwszy od grupy przyjaciół Izby, stanowiły forum pozwalające zaistnieć inteligencji technicznej w społeczeństwie, w dyskursie publicznym i dyskusjach na temat problemów zawodowych, przyczyniając się częściowo do wytworzenia rozłamów między teoretycznymi i politycznymi orientacjami oraz sieciami społecznymi. Organizacje te nie tylko miały znaczenie dla profesjonalnej i społecznej publicystyki oraz utrzymania poprawnych relacji z ośrodkami decyzyjnymi związanymi z gospodarką i władzą, ale również umożliwiały prowadzenie zawodowych dyskusji. Ówczesne czasopisma oraz inne ukazujące się wówczas publikacje świadczą o wielowątkowości tej debaty. Obecnie pamięta się w zasadzie wyłącznie o CIAM-owskiej grupie architektów związanych z Bauhausem, podczas gdy inne organizacje, zrzeszające większość architektów, z reguły niepodzielających lewicowego światopoglądu, wypadły z pamięci zbiorowej. Nie jest to przypadek. Wiosną roku 1945 zwycięskie siły zażądały natychmiastowego rozwiązania wszystkich stowarzyszeń i organizacji związanych z reżimem Horthyego w ramach porozumienia o zawieszeniu broni. Ugrupowania te, zaklasyfikowane jako faszystowskie, były regularnie likwidowane przez okres półtora roku. W żywotnym interesie coraz bardziej rosnących w siłę środowisk politycznych działających z pomocą Sowietów leżało zniszczenie starych ugrupowań i agresywne reagowanie na każdą próbę ich utrzymania lub odtworzenia.
Narodowe Stowarzyszenie Węgierskich Inżynierów i Architektów, powołane do istnienia jesienią 1929 roku, w ostatnich dniach trwającej zaledwie kilka miesięcy komunistycznej dyktatury, z punktu widzenia swojej misji stanowiło szczególny rodzaj ożywienia na nowo systemu cechowego. W czasach wolnej przedsiębiorczości miało na celu promocję wysokich standardów zawodowych, opierając się na wartościach narodowo-chrześcijańskich, spychając na dalszy plan rywalizację. Po traktacie z Trianon stowarzyszenie dołączyło do grona ruchów „patriotycznych” i jako „organizacja ratująca naród” obrało sobie za główny cel wzmacnianie reputacji „oczyszczonej” kadry inżynierskiej. „Technik, inżynier, w którym pokładane są wielkie nadzieje, jest pożądanym gościem w rodzinie, w której znajduje się panna na wydaniu… Młoda kadra, siły techniczne stanowią obecnie najpewniejsze wsparcie dla rządów prawa”12. Poza ideałami zawodowymi stowarzyszenie kładło nacisk na utrzymanie pionowej i poziomej sieci powiązań wewnątrz instytucji: zdobywanie zleceń na projekty publiczne dla członków z jednej strony, a z drugiej – zapewnienie im stanowisk kierowniczych w instytucjach partnerskich. Zgromadzenie Ogólne Stowarzyszenia gościło takich wysoko postawionych urzędników, jak ministrowie przemysłu, handlu i finansów, burmistrz Budapesztu oraz rektor Uniwersytetu Technologii i Ekonomii.
Równolegle do społecznej, gospodarczej i kulturalnej konsolidacji wczesny bojowy duch stowarzyszenia nieco osłabł, chociaż okres międzywojenny z całą pewnością nie był monotonny pod względem kulturalnym czy gospodarczym. Zachodził wówczas wyjątkowo bogaty i zróżnicowany, pod wieloma względami radykalny i spektakularny, proces modernizacji inżynierii i architektury. Konstrukcje publicznych i wojskowych budynków, luksusowych wilii i budynków mieszkalnych, instytucji sportowych i przestrzeni publicznych, mostów, konstrukcji technicznych i hal przemysłowych powstawały równolegle do sztuki inspirowanej motywami ludowymi i historycznymi, włoskim faszyzmem, projektów inspirowanych dokonaniami szkoły rzymskiej czy też modernistycznym stylem Bauhausu, który z wolna i niezależnie od orientacji politycznej zyskiwał kolejnych zwolenników.
Co interesujące, praktyki architektoniczne rozgrywały się na względnie pokojowo podzielonym rynku. Zarówno w okresie kryzysu, jak i w czasach powojennego wzrostu zlecanie projektów odbywało się za pośrednictwem wyjątkowego społeczno-kulturowego systemu dystrybucji. Ponieważ znaczna część inwestorów zainteresowanych wolnym rynkiem wywodziła się ze środowisk żydowskich, ich zlecenia były powierzane w kręgu znajomych, a pracę przy nich znajdowali krewni i przyjaciele. Architekci „chrześcijańscy zdobywali z kolei zlecenia na ważne publiczne projekty budowlane i stanowiska w instytucjach publicznych, korporacjach i biurach prowadzących interesy z państwem”13. Realizacja tych zamierzeń wymagała jednak przygotowania gruntu i zainwestowania w stworzenie sieci kontaktów. Nawet pomimo tego, że Izba Inżynierów oficjalnie nadzorowała legalność systemu konkursowego i teoretycznie gwarantowała równe możliwości udziału z powodzeniem wszystkim członkom, „w systemie opartym na segregacji, chrześcijańscy architekci pragnęli stworzyć swój własny, zamknięty rynek i bronić go przed żydowskimi architektami”14. Wynalezione przez nich rozwiązanie polegało na oddelegowaniu członków na stanowiska w sądach konkursowych zarezerwowane dla członków Izby – w rzeczywistości przez stowarzyszenie – przez co udawało im się działać skutecznie w charakterze nieformalnej konspiracyjnej grupy. Rdzeń stowarzyszenia stanowiła grupa przyjaciół i zarazem wybitnych architektów swoich czasów. Należeli do nich István Janáky, Gyula Rimanóczy, József Schal, Jenő Halászy, Jenő Szendrői i inni. Wzywali oni głośno do ogłaszania konkursów, a jednocześnie uzgadniali zwycięzców z powołanymi przez nich jurorami. Obowiązywała reguła „Dziś ja jestem jurorem dla ciebie, jutro ty będziesz jurorem dla mnie”15. Ten przywilej delegowania przedstawicieli leżał również w interesie politycznego reżimu, ponieważ poddani selekcji partnerzy byli bardziej skłonni do podjęcia współpracy z władzami. Aby zostać członkiem tych nieformalnych grup, należało się wykazać wybitnymi osiągnięciami zawodowymi, przez co ogólne standardy projektów architektonicznych i zrealizowanych budynków były ogólnie dosyć wysokie – i to pomimo panującej korupcji.
Nieodłączną część tej opowieści stanowi fakt, że komisje ds. zbrodni wojennych bezwzględnie oceniły zarówno prywatnych projektantów, jak i pracujących na rzecz państwa architektów, a zeznania świadków pokazują, iż niektórzy architekci, którzy przedstawiali się jako członkowie stowarzyszenia lub innych, radykalnych organizacji politycznych w okresie wojennym, w rzeczywistości, w życiu prywatnym, odegrali aktywną rolę w kryciu swoich oskarżonych lub wykluczonych kolegów i udzielali pomocy ich rodzinom. Tak jak w życiu codziennym, popularni architekci użyczali swoich nazwisk dla projektów kolegów dotkniętych ograniczeniami wprowadzonymi przez Izbę i w ostateczności zepchniętych na margines. Kilka firm zatrudniało również emigrantów z Polski16. Iván Kotsis, wybitny profesor budapeszteńskiego Uniwersytetu Technologii i Ekonomii, członek-założyciel Stowarzyszenia, jesienią 1944 roku, podczas niemieckiej okupacji i terroru Strzałokrzyżowców, kiedy żydowscy studenci zostali objęci zakazem wstępu na uczelnię, napisał ogłoszenie: „Studenci żydowscy będą egzaminowani w moim mieszkaniu!”. Było również powszechnie wiadome, że architekci, którzy otrzymywali z Ministerstwa Obrony Narodowej lub innych urzędów zlecenia na projekty baraków, hal produkcyjnych, bunkrów i elektrowni, zdołali zdobyć zwolnienia od pracy przymusowej dla swoich żydowskich pracowników, przedstawiając ich jako „niezastępowalnych specjalistów”. Rozpoczęta 19 marca 1944 roku niemiecka okupacja położyła kres tej działalności. Po wojnie, kiedy sytuacja uległa radykalnemu odwróceniu – rozpoczął się kolejny proces weryfikacji, w którym przedstawiciele tych grup zamieniali się rolami.
ARCHITEKCI PRZED „KOMITETAMI WERYFIKACYJNYMI”
„Świat tego chce, podłogę należy wylizać, nie ma innego sposobu” – mówi Zoltán Fábri w filmie Piąta pieczęć (Az ötödik pecsét z 1976 roku, którego akcja dzieje się w Budapeszcie w Boże Narodzenie roku 1944. Film stanowi precyzyjnie nakreślony obraz sytuacji, w której konieczne było znalezienie strategii przetrwania w nieludzkim okresie przejścia od niemieckiej do sowieckiej okupacji.
Wspomniane wcześniej „komitety weryfikacyjne” („Igazaló Bizottság”) działały od stycznia 1945 do 31 października 1948 roku na mocy rozporządzenia wydanego przez utworzony wówczas Tymczasowy Rząd Narodowy. Komitety składały się z przedstawicieli partii tworzących Węgierski Narodowy Front Niepodległości (Partia Drobnych Właścicieli, Partia Socjaldemokratyczna, Partia Komunistyczna, Narodowa Partia Chłopów, Obywatelska Partia Demokratyczna) oraz delegatów Komisji Związkowej. Na mocy dekretów firmy i instytucje nadzorowane przez państwo, pracownicy Kościołów, niezależni intelektualiści bliscy poprzedniemu reżimowi oraz wykonawcy zleceń przemysłowych stali się bohaterami śledztwa. Uzyskanie statusu „zweryfikowanego” stanowiło warunek konieczny prowadzenia dalszej działalności. Możliwe wyroki obejmowały „naganę”, „wykluczenie z zawodu” lub nawet „przymusową dymisję”. W sprawach skierowanych do trybunałów zapadały wyroki pracy przymusowej, internowania, więzienia, a nawet kary śmierci.
Prawdziwym celem Komitetów Weryfikacyjnych (wzmocnionym jeszcze przez demokratyczną retorykę) była analiza i rejestracja zachowań dorosłej populacji w przeszłości, zastraszanie ludzi, odarcie ich z ich stanowisk oraz ulokowanie zwolenników nowego porządku (czyli partii) na ich miejscu17.
Faszyzm nauczył całe pokolenie tego, jak należy kłamać. Nauczył, jak myśleć, żeby kłamać, jak używać mózgu do uprawomacniania wątpliwych teorii, maskowania najostrzejszych sprzeczności… Jak teraz naprawić duchowe ruiny?
– pytał w kwietniu 1945 Albert Szentgyörgyi, noblista w dziedzinie medycyny i tymczasowy dyplomata. Wielu już jednak wówczas przypuszczało, że najpoważniejszy okres wyzwań duchowych właśnie się rozpoczął. Na posiedzeniach komitetów weryfikacyjnych znani w kraju i na świecie przedstawiciele profesji architekta, dawni i przyszli koledzy, zostali postawieni w sytuacji, w której musieli dostarczyć na siebie nawzajem oczyszczających lub potępiających świadectw.
Władze przechowywały zgromadzoną w ten sposób listę przestępstw przez długi czas, dzięki czemu możliwe było jej użycie w dowolnym momencie – wprost czy nie wprost, stała się narzędziem służącym do szantażu. Po przejściu do komunizmu, w latach 50., jeszcze nawet po roku 1956, oskarżenia i werdykty sądów opierały się na tych zeznaniach. Antagonizm wyrósł raczej z osobistych motywacji – pragnienia zdobycia klientów lub dóbr materialnych – aniżeli z pobudek polityczno-ideologicznych, chociaż komitety weryfikacyjne, działające pod nadzorem komunistów, atakowały prawicowych architektów doniesieniami mającymi ich zastraszyć. Wszystko to stało się trudnym do odrzucenia dziedzictwem węgierskiej społeczności architektonicznej i prowadziło do braku jedności i wielu wzajemnie żywionych uprzedzeń.
Polityczne poglądy architektów i inżynierów były bardzo istotną kwestią dla Partii Komunistycznej przygotowującej się do przejęcia władzy, ponieważ proces odbudowy i zbliżający się okres zimnej wojny wymusiły konieczność przeprowadzenia gigantycznych inwestycji budowlanych i technologicznych, w których nieodzowna była współpraca z inteligencją techniczną. Scenariusz był już mniej więcej przygotowany.
Decyzja zapadła w marcu 1945 roku na zebraniu Partii Komunistycznej:
Należy określić, kto zalicza się do najbardziej wykwalifikowanych przedstawicieli inteligencji. Znajdziemy ich, włączymy do projektów budowlanych, być może również damy i pracę w partii… Jeśli uda się nam ich pozyskać, losy bitwy zostaną przesądzone.
Organiczną część tego zjawiska stanowił mechanizm wywierania wpływu na decyzje podejmowane przez komitety weryfikacyjne.
Inżynierowie i projektanci za sprawą ich pochodzenia i dotychczasowych poglądów wykazują tendencję do nierozpoznawania swoich prawdziwych interesów. Ta część naszej walki jest nadal trudna18.
Inżynierowie, którzy zostali zastraszeni oskarżeniami o zbrodnie polityczne wytoczonymi w trakcie procesów, podporządkowując się komunistycznym dyrektywom, otrzymali ostatecznie wyroki uniewinniające. „Werdykt mógłby orzekać wykluczenie z zawodu. Komitet wziął jednak pod uwagę okoliczność łagodzącą, tj. fakt, że oskarżony jest wyjątkowo utalentowanym inżynierem, który jest potrzebny do odbudowy nowych, demokratycznych Węgier” (sentencja w sprawie Viktora i Aladára Olgyayów oraz Józsefa Schalla). Albo: „Z uwagi na doskonałe kwalifikacje, talent i osobowość, pomimo kompromitujących go informacji, otrzymuje najłagodniejszy wymiar kary” (wyrok w sprawie Istvána Janákyego). Albo: „jego ważne kompetencje zakresie inżynierii zostały wzięte pod uwagę” (wyrok w sprawie Gyuli Rimanóczyego). „Faktem jest, że utrzymał w tajemnicy fakt bycia członkiem Narodowego Stowarzyszenia, jednak za okoliczność łagodzącą bierze się tutaj to, że jako członek klasy średniej nie przyglądał się konsekwencjom różnych rzeczy i był nieświadom ukrytych aspiracji faszystów”19 (wyrok w sprawie Lászlo Hellego).
Nowy reżim obchodził się z zależnymi od niego egzystencjalnie projektantami stosunkowo łagodnie, natomiast odnoszący sukcesy wykonawcy budów dysponujący dużymi majątkami byli bezwzględnie niszczeni. Na przykład Antal Sorg, który kierował wraz z synami jedną z cieszących się największym powodzeniem firm budowlanych i w ciągu kilku dekad stał się liderem rynku technologicznych innowacji, otrzymał wyrok konfiskaty majątku, jego dom rodzinny został zamieniony w ośrodek wypoczynkowy dla członków partii, a sam Sorg zmarł w więzieniu. Typowym domknięciem tej historii jest fakt, że synowie Sorga uciekli do Argentyny, gdzie założyli fabrykę prętów zbrojeniowych, która szybko stała się producentem działającym na skalę międzynarodową. Działająca w São Paulo filia Acero SIMA – oprócz wielu innych rzeczy – produkowała 80% prętów zbrojeniowych wykorzystywanych do budowy ikon nowej stolicy – Brasilii. Symboliczny pomnik Os Candagos (Wojownicy), ma wysokość ośmiu metrów i przedstawia dwóch pionierów, Lucia Costę i Oscara Niemeyera, trzymających w dłoniach pręty zbrojeniowe. Legenda głosi, że umieścił je tam kierownik węgierskiej fabryki Sorga.
Podczas gdy trybunały prowadziły hałaśliwe i propagandowe procesy, trwało polowanie na dawnych przywódców oskarżonych o zbrodnie wojenne, zapadały wyroki śmierci i wykonywano egzekucje, powoli rozpoczynała się odbudowa kraju. Naznaczone sprzecznościami i niejasnościami środowisko polityczne oraz brak kapitału uniemożliwiły architektom życie w poczuciu egzystencjalnego bezpieczeństwa. Wyroki ogłaszane przez komitety weryfikacyjne, zgodne ze scenariuszem napisanym przez komunistów, udzieliły wsparcia inteligencji technicznej, w tym architektom, którzy przyjmowali nowy los z ulgą, a nawet pewnym zadowoleniem, po nastaniu dyktatury w roku 1948. W sowieckim systemie gospodarczym architekci znaleźli się na garnuszku państwa, otrzymując ważne zlecenia i projektując nowe budynki w ramach otrzymywanego co miesiąc wynagrodzenia, a nawet nagród państwowych. Jednak w kolejnych dekadach architektom i całego krajowi przyszło za to zapłacić wysoką cenę. To już jest jednak zupełnie inna wojenna historia.
TŁUMACZENIE Z ANGIELSKIEGO: MICHAŁ CHOPTIANY