W większości europejskich i amerykańskich miast, a także w zatłoczonych metropoliach krajów rozwijających się, najbardziej nierówno rozdystrybuowanym i trudno dostępnym dobrem jest przestrzeń. Przez długie lata sektor nieruchomości zaliczał się do najważniejszych gałęzi gospodarki wielu zachodnich miast, znacznie przyczyniając się do ich wzrostu ekonomicznego. Na skutek rozwoju gospodarki amerykańskiej i europejskiej na początku XXI wieku i związanej z nim eksplozji cen nieruchomości, wynajmowanie przestrzeni mieszkalnej i przeznaczonej do pracy zaczęło pochłaniać rosnącą część indywidualnych i rodzinnych dochodów, zamieniając stopniowo życie w mieście w codzienną walkę o prywatną przestrzeń.
Jednak w ostatnich latach, w wyniku pęknięcia bańki rynku nieruchomości i kryzysu finansowego, nawet w najbardziej dynamicznie rozwijających się pod względem gospodarczym miastach pojawiła się znaczna nadwyżka powierzchni do zagospodarowania. Kilka lat po wybuchu kryzysu ekonomicznego tylko w Holandii, znanej z wysokiej gęstości zabudowy i niedoboru przestrzeni, dostępnych jest 6 mln m2 porzuconej przestrzeni biurowej, co stanowi 16% powierzchni biurowych w całym kraju. Odsetek ten jest jeszcze wyższy w Amsterdamie, gdzie wynosi 18%, co odpowiada 1,3 mln m2. Według badań przeprowadzonych w TU Delft (Politechnika w Delft), dla około 400−800 tys. m2 z tej powierzchni znalezienie najemcy jest praktycznie niemożliwe ze względu na przestarzałą organizację przestrzenną biur lub niedogodną lokalizację. Los biurowców podzieliły inne rodzaje budynków − szkoły, fabryki, warsztaty oraz budynki handlowe i mieszkalne w całym kraju.
Zjawisko to nie jest bynajmniej charakterystyczne wyłącznie dla Holandii. Podczas gdy miejski krajobraz Amsterdamu czy Rotterdamu jest zdominowany przez „niewynajmowalne” wieże biurowców, puste budynki mieszkalne Lipska, porzucone kina Rzymu czy opuszczone hiszpańskie hotele dołączają do listy pustych nieruchomości w Europie − by nie wspomnieć o niezliczonych wstrzymanych budowach znajdujących się na południu kontynentu. Jak zauważa jeden z bohaterów filmu dokumentalnego Unfinished Italy, „najważniejszym stylem architektonicznym powojennych Włoch jest «niedokończony sycylijski»”1. Niewykorzystane przez długi czas nieruchomości wiele mówią nie tylko o kolejnych kryzysach gospodarczych, ale również o surowych koncepcjach zarządzania okresów prosperity, niezdolnych do nadążania za zmianami okoliczności gospodarczych i społecznych.
Opuszczone nieruchomości stanowią ważny element wszystkich systemów własności; bez nich niemożliwe byłoby znalezienie mieszkań, sklepów czy biur do wynajęcia. Jednak pod pewnym względem puste nieruchomości są dla wszystkich szkodliwe. Właściciele i tak muszą opłacać niewynajęte sklepy, mieszkania i biura, a nieużywane budynki niszczeją, tracąc z czasem na wartości. Życie handlowe w ich sąsiedztwie stopniowo zanika, ponieważ nie generują żadnego ruchu i pozbawiają pobliskie sklepy całych grup potencjalnych klientów. Drzwi i okna domów zabite deskami, sklepy z opuszczonymi żaluzjami pogarszają bezpieczeństwo publiczne – nie ma już bowiem ludzi, którzy patrzyliby, co się dzieje na ulicy.
W efekcie kryzysu wiele spośród prosperujących do tej pory miast Europy i Ameryki Północnej znalazło się w tej samej sytuacji co wschodnioniemieckie miasta po upadku muru berlińskiego lub amerykańskie miasta tzw. pasa rdzy (rust belt), które wraz z upadkiem przemysłu utraciły również znaczną część mieszkańców. Pod tym względem Detroit i Lipsk, z drastycznym spadkiem populacji, były prekursorami innych miast w dziedzinie rozpoznawania i zagospodarowywania pustostanów. Widziany z dzisiejszej perspektywy projekt „Shrinking Cities” zainicjowany w 2002 roku przez Galerie für Zeitgenössische Kunst w Lipsku, Stiftung Bauhaus w Dessau i czasopismo „ARCH+” jest niczym innym jak wstępnym studium przygotowawczym przed poważniejszym kryzysem. Można go potraktować jako eksperyment służący wypracowaniu metod i narzędzi radzenia sobie z pustostanami i opuszczonymi terenami miejskimi pojawiającymi się w całej Europie i Ameryce Północnej, jako propozycję wprowadzenia nowego języka urbanistycznego, próbę przygotowania gruntu pod złagodzenie kryzysu gospodarczego za pomocą urbanizmu.
Miejscy aktorzy w całej Europie na różne sposoby odpowiadają na problem pustostanów: brak środków finansowych prowadzi rządy i władze miejskie do reinterpretacji istniejącej infrastruktury i reaktywacji jej elementów za pomocą wprowadzania nowych funkcji i nowych podmiotów. Niektóre państwa naliczają dodatkowy podatek od nieruchomości, które pozostają puste dłużej niż 6 miesięcy (Wielka Brytania), inne ustanawiają narzędzia prawne pozwalające na rekwizycję opuszczonych przez znaczący okres budynków będących w posiadaniu osób prawnych oraz instytucji i przekształcenie ich w mieszkania socjalne (Francja). Jeszcze inne państwa oferują obniżenie podatków właścicielom, którzy umożliwią działalność społeczną i kulturalną w swoich pustych nieruchomościach (Czechy, Polska). Władze niektórych miast przygotowują internetowe mapy pustostanów (Amsterdam) albo tworzą prawne i finansowe bodźce mające zachęcić do tymczasowego użytkowania niewynajmowanych sklepów (Wiedeń).
Oczywiście wszystkie systemowe odpowiedzi na problem pustostanów zaczynają się od ich policzenia. Oprócz przypadków niechęci deweloperów i władz miejskich do udostępniania danych na temat pustostanów (uzasadnionej obawami o to, że tego rodzaju informacje mogą nadszarpnąć ich reputację i pogorszyć rynkowe perspektywy), problemem jest to, że władze często po prostu nie dysponują odpowiednimi danymi. Nie są zatem w stanie przeprowadzić inwentaryzacji pustych przestrzeni. Niewystarczalność i niedostępność rządowych, miejskich i korporacyjnych baz danych sprawia, że trudno jest oszacować skalę zjawiska oraz potencjał pustostanów do ich przekształcania i ponownego użytkowania. Z tego powodu opóźnia się przygotowanie związanych z nimi planów rozwoju i zarządzania oraz propozycji polityki nieruchomościowej. Niewystarczalność miejskich i państwowych rejestrów nieruchomości rodzi również pytanie o przejrzystość: jak stworzyć bazę danych reprezentującą jednocześnie scentralizowaną wiedzę administracyjną oraz rozproszone zasoby informacji obywateli?
W wielu wypadkach odpowiedzią na to pytanie są lokalne inicjatywy polegające na mapowaniu tego rodzaju nieruchomości, mające charakter oddolnej, społecznościowej zbiórki danych. Organizacje działające w miastach o tak różnych kontekstach rozwojowych jak Nowy Jork, Paryż, Hamburg czy Wiedeń zainicjowały kolektywne mapowanie pustostanów. W Nowym Jorku Brian Lehrer, spiker radia WNYC, zaprosił słuchaczy do przyłączenia się do jego projektu zatytułowanego „Halted Development”. Społecznościowa mapa, pokazująca nieukończone place budowy, za sprawą odkrywczych informacji i argumentów w znacznym stopniu pomogła inicjatywie politycznej, w wyniku której nieukończone luksusowe apartamentowce zostały przekształcone w budownictwo socjalne2. Picture the Homeless, nowojorska organizacja działająca na rzecz bezdomnych, wykorzystała podobną strategię, gdy jej członkowie stworzyli mapę znajdujących się w mieście pustostanów3. Z kolei w Paryżu, organizacja na rzecz praw lokatorskich Jeudi noir stworzyła inwentarz opuszczonych od dawna budynków4; podobne przedsięwzięcia organizują również: (im)possible living we Włoszech5, Leerstandsmelder w krajach niemieckojęzycznych6 i Lakatlan w Budapeszcie7 i Europie Środkowej8. Tego rodzaju projekty społecznościowe, poprzez wypracowywanie nowych technik mapowania i dzielenie się metodami oraz narzędziami, przyczyniają się do zwiększenia widoczności problemu pustostanów. Dlatego też kampania partycypacyjnego mapowania może pomóc w kształtowaniu polityki dotyczącej opuszczonych nieruchomości, a także stanowić narzędzie nacisku na władze miejskie, aby wypracowały nowe polityki związane z tym problemem.
Mapowanie stanowi jednak zaledwie pierwszy krok do ponownego wykorzystania pustostanów. Odpowiedzi na problem opuszczonych nieruchomości pojawiają się na różnych poziomach miejskiej planistyki. Nieelastyczny system planowania, tak charakterystyczny dla epoki modernistycznej, został stopniowo zastąpiony przez „miękki urbanizm”, który pozwala na eksperymenty i testowanie możliwych funkcji w wybranych lokalizacjach przed wprowadzeniem ich do dużych inwestycji. W takim otwartym systemie planistycznym więcej uwagi poświęca się również czasowemu wymiarowi inwestycji, umożliwiając okresowe użytkowanie i następowanie po sobie kolejnych faz rozbudowy.
W uwzględnieniu „międzyczasowej” przerwy pomiędzy chwilą, w której nieruchomość zostaje opuszczona, a momentem, kiedy może być wykorzystana na nowo, projektantom pomogły również nowe czynniki związane z ograniczeniami kurczącego się rynku i odkryciem obszarów ignorowanych przez oficjalne mechanizmy planistyczne. W takim podejściu, w opozycji do wielkich przedsięwzięć budowlanych, pierwszeństwo przyznaje się interwencjom przeprowadzanym na małą skalę, zorientowanym na społeczność, często mającym tymczasowy charakter. Dzięki temu zostają zaspokojone potrzeby lokalnych społeczności, nie zaś wspierane napędzane spekulacjami inwestycje.
Każdy pusty budynek wymaga odrębnej interwencji i planu, które mogłyby zapewnić jego odrodzenie. Takie zadanie wymaga również nowej strategii dla zawodu architekta. Holenderska pracownia architektury krajobrazu Rietveld Landscape przedstawiając w 2010 roku na weneckim Biennale Architektury wystawę zatytułowaną Vacant NL, na której zinwentaryzowano około pięciu tysięcy znajdujących się w Holandii pustostanów, opowiedziała się za nowym paradygmatem architektonicznym. Proponuje on, w miejsce służenia wielkoskalowym rozbiórkom i inwestycjom nastawionym na fikcyjnych użytkowników, ponowne wykorzystanie istniejących już budynków oraz elementów infrastruktury i wspieranie ich stopniowej adaptacji do pełnienia innych funkcji. Według nowego modelu interwencji architektonicznych eksperymenty testują różne funkcje, a następnie te, które si ę sprawdzają, zostają włączane do programu działań, a nieudane zostają z niego usunięte.
Wenecka wystawa Dutch Atlas of Vacancy, oraz towarzyszący jej katalog, eksplodowały niczym bomba w holenderskim dyskursie architektonicznym i zrodziły nowy kierunek w tamtejszej polityce architektonicznej. Powodem było postawienie tezy, że architekci zamiast projektować nowe budowle, powinni zajmować się porzuconymi budynkami. Międzynarodowe Biennale Architektury w Rotterdamie z 2012 roku podążyło podobnym tropem. Centralnym elementem wydarzenia były przeprowadzone przez pracownię Zones Urbaines Sensibles (ZUS) testy koncepcji rozwoju gospodarczego i urbanistycznego biurowca „Schieblock” (zarówno wnętrza, jak i otoczenia). Położony w centrum miasta pusty budynek stał się terenem eksperymentalnym. Celem tymczasowego użytkowania było wypełnienie biurowca zrównoważonymi funkcjami ekonomicznymi, ponowne ustanowienie jego związków z otaczającą go tkanką miejską, a przez to − uczynienie z centrum Rotterdamu atrakcyjnego i dynamicznego miejsca. Najważniejszym elementem programu dla „Schieblock” było dopasowanie i powiązanie z sobą różnych funkcji we wzajemnie korzystny sposób, by stymulować wymianę kompetencji i informacji oraz tworzyć powiązania pomiędzy różnymi grupami społecznymi. Członkowie ZUS określają ten model rozwoju mianem „niezamawianej architektury”, w ramach której architekci działają niczym deweloperzy i zamiast czekać na zlecenie − sami inicjują projekty. Oprócz ponownego wykorzystania i powiązania pustych budynków z otoczeniem ten model rozwoju przewiduje również przestrzeń do inkubacji dla organizacji pozarządowych, działalności społecznej i kulturalnej oraz dla start-upów, dla których przestrzeń do pracy za przystępną cenę może stanowić istotną pomoc w rozwoju. Pełnienie roli ekonomicznego i obywatelskiego inkubatora jest jedną z ważniejszych nadziei dawanych przez opuszczone nieruchomości, dzięki czemu pustostany stają się coraz bardziej interesujące dla twórców miejskich strategii i polityk.
Pomimo wysiłków podejmowanych przez urzędników miejskich i przedstawicieli administracji państwowej, funkcja inkubacyjna jest najlepiej realizowana przez organizacje pozarządowe. W wielu europejskich miastach pojawiały się „agencje tymczasowe” pomagające w kulturalnym i społecznym wykorzystaniu pustostanów, co miało na celu wzmocnienie tych sfer aktywności i ożywienie okolicy. Zastosowanie między- lub tymczasowego użytkowania jako narzędzia rozwoju miasta jest wymagającym delikatności procesem, którego podstawą jest komunikacja pomiędzy właścicielami i potencjalnymi użytkownikami przestrzeni, budowanie sieci oraz identyfikacja zasobów i zbieranie danych. Wymaga to elastycznych ram prawnych, szybkiego procesu decyzyjnego, wrażliwości na lokalne problemy i ciągłego włączania doświadczeń do działającego już modelu. Proces ten może być w znacznym stopniu ułatwiony poprzez powołanie organizacji pośredniczących – wystarczająco niezależnych, a jednocześnie współpracujących i wymieniających informacje ze służbami miejskimi – których funkcjonowanie nie będzie spowalniane przez ociężały system biurokratyczny. Organizacje tego rodzaju (jak chociażby berlińska Coopolis czy lipski Haushalten) tworzą bazy danych i sieci współpracy, angażują i łączą z sobą kompetentne podmioty, wyznaczają zadania oraz gwarantują stały przepływ informacji dotyczących popytu i podaży. Przekształcanie pustostanów, tak aby mogły przyjąć nowe funkcje jest korzystne dla wszystkich stron: właściciele zyskują dzięki zachowaniu i odnowieniu budynku, użytkownicy uzyskują dostęp do miejsca pracy i przestrzeni mieszkalnej w przystępnej cenie, mieszkańcy dzielnic cieszą się odnowioną okolicą, handlarze czerpią korzyści ze zwiększonego ruchu i wzrostu obrotów, a projektanci zyskują nowe możliwości pracy i poszerzone perspektywy zawodowe.
Takie jest właśnie tło projektu Lakatlan realizowanego w Węgierskim Centrum Architektury Współczesnej (Kortárs Építészeti Központ − KÉK)9. Rozwiązanie problemu pustostanów było w wypadku Budapesztu szczególnie ważne, ponieważ stolica Węgier ucierpiała na skutek kryzysu gospodarczego o wiele bardziej niż inne europejskie miasta. Recesja, w połączeniu ze starzeniem się wielu typów budynków nieodpowiadających już współczesnym potrzebom, a także z niewłaściwym zarządzaniem nieruchomościami należącymi do prywatnych i publicznych właścicieli, pozbawiła znaczną część miasta jego poprzednich funkcji i sposobów użycia. W samym Budapeszcie ponad 30% powierzchni biurowych pozostaje puste, a do tego należy dodać ok. 1 mln m2 marnowanej przestrzeni, by nie wspomnieć o niezliczonych pustych witrynach sklepowych, opuszczonych budynkach mieszkalnych i centrach handlowych.
Jesienią 2012 roku, KÉK zainicjowało cykl wykładów dotyczących architektury, studiów miejskich, planistyki, rozwoju gospodarczego i praw bezdomnych. Jednocześnie, korzystając z platformy Ushahidi, stworzyliśmy mapę społecznościową, zapraszając mieszkańców do udziału w procesie mapowania10. Aby nanosić pustostany na mapę, musieliśmy zdefiniować związane z nimi kategorie i kryteria czasowe. W ten sposób powstał system zorganizowany według typów budynków oraz okresu, kiedy pozostawały one niewykorzystane. Żeby jak najlepiej zidentyfikować nieruchomości, proces edytowania mapy pozostawiliśmy otwarty – pozwala to użytkownikom na komentowanie wpisów, a także umożliwia akumulację informacji dotyczących poszczególnych obiektów.
Zadanie mapowania pustostanów wymaga również współpracy z instytucjonalnymi i nieinstytucjonalnymi źródłami informacji. Władze miejskie dysponują mapami katastralnymi, numerami rejestracyjnymi nieruchomości, danymi dotyczącymi ich położenia i wielkości. Uzupełnieniem oficjalnych informacji są kroniki tworzone przez uczestniczących w projekcie mieszkańców – zapisują oni codzienne spostrzeżenia, wspomnienia dotyczące czasu, kiedy dany budynek był pustostanem, jego wcześniejszych funkcji, jego dobrych i złych stron. W rezultacie powstaje bardziej złożony obraz problemu pustostanów, drobnego handlu i niedoboru mieszkaniowego oraz procesu postindustrializacji. Na stronie internetowej z mapą mieszkańcy mogą zamieszczać swoje obserwacje, dzięki czemu tworzą bazę danych podobną do tej zarządzanej przez miasto. Stworzyliśmy łatwy w użytkowaniu interfejs i zapewniliśmy ogólny dostęp do strony; wdrożyliśmy też metody weryfikujące adekwatność informacji.
Cykl wykładów oraz mapa społecznościowa składające się na Lakatlan szybko stały się katalizatorem debaty publicznej na temat pustostanów. Przedstawiciele organizacji bezdomnych, organizacji pozarządowych, galerii sztuki, inicjatyw projektowych oraz władz miejskich w równym stopniu odkryli swoje korzyści w ponownym wykorzystaniu pustych przestrzeni w różnych zakątkach miasta. W trakcie realizacji projektu okazało się, że mapa jest czymś więcej niż tylko prostym narzędziem wizualizacji danych − jednocześnie zachęca do partycypacji oraz jest interfejsem stymulującym dyskusję, pomagającym w przekształcaniu naszego oglądu miasta. Wzmocniony przez mapę, nasz eksperyment zaczął się rozwijać: po przyznaniu przez władze Budapesztu galerii projektowej, Lakatlan zainicjował w 2013 roku proces komunikowania z sobą właścicieli budynków i potencjalnych użytkowników, wprowadzając tym samym pojęcie „międzyczasowego wykorzystania” zarówno do oficjalnego dyskursu, jak i do opinii publicznej.
TŁUMACZENIE Z ANGIELSKIEGO: MICHAŁ CHOPTIANY