Z tego, co powiedziano wyżej, wynikać musi, że kontemplacja tego, co najmniejsze, jest konieczna i że przede wszystkim trzeba ją wprowadzić przed wszelką nauką przyrodniczą, matematyczną i metafizyczną. Wiele bowiem sztuk, chociaż na różnych zasadach, obraca się wokół wielkości, zwłaszcza zaś geometria, która mierząc, obrazuje, i obrazując, mierzy1.
Giordano Bruno

Celem tego tekstu jest wytropienie analogii pomiędzy jednym z najnowocześniejszych urządzeń do skanowania przestrzennego (Laser Scanning 3D) a badaniami naukowymi i dociekaniami filozoficznymi starożytności i renesansu, które doprowadziły najpierw do powstania koncepcji, a następnie do realizacji i udoskonalenia tego urządzenia. Rozważania te są z natury swej niepełne, gdyż ich przedmiot – nowoczesne technologie służące odtwarzaniu przestrzeni pod postacią danych cyfrowych – jest ustawicznie aktualizowany. Przedstawiane tu zaś pojęciowe analogie, niejednokrotnie ocierające się o filozofię, mają naturę archetypiczną, albowiem zagadnienia te nurtowały myślicieli od dawna. Obecnie użycie tych narzędzi otwiera nowe perspektywy badań nad pojmowaniem przestrzeni, otwarte pozostają także możliwości wprowadzania rozmaitych ulepszeń w miarę udoskonalania skanerów 3D lub innych systemów fotogrametrycznych. Przyszłe innowacje tej nowej „rozprawy o metodzie” należałoby ująć w dyskurs, w którym dyscypliny humanistyczne i nauki ścisłe powinny synergicznie z sobą współpracować. Dalszym celem tego tekstu jest zatem zaproponowanie nowego dialogu pomiędzy podmiotami, które mogą ów dyskurs współtworzyć. Kulturowy background programistów lub twórców mechanizmów optoelektronicznych – branżowy i specjalistyczny – okazuje się często nieprzydatny do tego, by uchwycić rzeczywiste potrzeby użytkownika. Ten z kolei często nie stara się o to, by interpretować zdobycze nowoczesności za pomocą swojej encyklopedii, pogodzony z faktem własnej nieporadności wobec nadmiaru technicyzmów. Brak dialogu może, moim zdaniem, powodować nieprawidłowe działanie narzędzi lub budzić nieświadome i niewspółmierne oczekiwania względem nich.

Tradycyjny opis architektoniczny odbywa się w dwóch podstawowych fazach: pierwszą stanowią zabiegi służące zbieraniu danych pomiarowych, drugą – zabiegi służące ich odtwarzaniu pod postacią wykresów analogowych lub cyfrowych. Zanim jeszcze metody te znalazły zastosowanie w praktyce architektonicznej, pozostawały w ścisłym związku z pamięcią. Zdaniem Francis Yates początków mnemotechniki należy upatrywać w cywilizacji greckiej. Stąd z upływem wieków przeszła ona do Europy Zachodniej. Sztuka ta polegała na utrwalaniu wspomnień za pomocą tzw. techniki miejsc – wspomnienia były kojarzone z budynkami lub obrazami2. Ostatecznym celem sztuki pamięci nie było magazynowanie danych, jednak z czasem ukształtowała się ona jako praktyka poznawcza o charakterze encyklopedycznym, jak tego dowodzi teatr pamięci Giulia Camilla. W tym kontekście moglibyśmy określić skanery 3D jako narzędzia mnemotechnologiczne, zdolne do mierzenia i przedstawiania owej pamięci zbiorowej, jaką stanowią pomniki cywilizacji. Definicja geometrii Giordana Bruna (przytoczona jako motto na początku tekstu) wydaje się szczególnie nośna w obrębie tych rozważań. Filozof definiuje ją jako tę wiedzę, która „mierząc, obrazuje, i obrazując, mierzy”. Jeśli zastąpimy podmiot, o którym mówi filozof, skanerem 3D, otrzymamy doskonały opis ante litteram właśnie tych operacji, które dziś od trójwymiarowego skanowania prowadzą do tworzonej za pomocą trójwymiarowego modelu cyfrowego chmury punktów (przestrzennie identyfikowanych za pomocą współrzędnych x, y, z – nieprzypadkiem Kartezjańskich). Przeprowadzony za pomocą tych narzędzi opis dostarcza zatem jednocześnie wymiarów artefaktu oraz jego przedstawienia. Jak wspomina Elisabeth von Samsonow3, w czasach Bruna geometria należała do siedmiu sztuk wyzwolonych, uchodziła zatem za „sztukę” lub – by tak rzec – za naukę o sztukach.

Dla niewtajemniczonych czytelników pomocny będzie krótki opis funkcjonowania technologii, o których tu mowa. Termin „laser” jest akronimem od light amplification by the stimulated emission of radiation4 (wzmocnienie światła poprzez wymuszoną emisję promieniowania). Skaner laserowy jest urządzeniem czynnym (w odróżnieniu od fotogrametrycznych systemów opisu definiowanych jako bierne), które emituje promieniowania o charakterze spójnym i o takiej samej częstotliwości (innymi słowy, wychodzące z urządzenia promienie są ujmowane fazowo i monochromatycznie), ukierunkowane i o wysokiej mocy. Rozbieżność emisji jest na tyle znikoma, że urządzenie nadaje się do wszelkich zastosowań mierniczych. Powrót impulsu, a więc zapis pomiaru, odbywa się za pomocą tarcz celowniczych, pryzm odblaskowych lub odbicia sygnału od samego przedmiotu. Pomiar odległości przez współrzędne sferyczne poszczególnych zapisanych punktów może się opierać na zróżnicowanym czasie przebiegu promienia, na zróżnicowaniu faz fali światła lub też odbywać się przez triangulację optyczną. Ewentualna potrzeba ustalenia również chromatyzmów powierzchni zakłada konieczność zastosowania aparatu fotograficznego mającego wspólny ośrodek narzędziowy ze skanerem. Każdemu zapisanemu punktowi przypisywany jest odpowiedni piksel obecny w aparacie fotograficznym, póki nie osiągnie się – obok współrzędnych przestrzennych x, y, z i waloru nasycenia (zdolności materiału do absorbowania impulsu) – także waloru chromatycznego (rgb). Ostateczny wynik, model cyfrowy 3D w punktach, określa się mianem chmury punktów5.

Początkowy cytat z Giordana Bruna pochodzi z jednego z dzieł frankfurckich, Il triplice minimo e la misura („Potrójna zasada minimalna i miara”). W dziele tym nolański filozof klasyfikuje trzy elementy najmniejsze: „To, co nie składa się z części, czyli to, co jest pierwszą częścią”6. Monada jest podstawą każdej zasady ilości, atom jest fizyczną jednostką minimalną, a punkt jest najmniejszym elementem geometrycznym7. Ten troisty podział mógłby przedstawić trzy porządki rzeczywistości: Uniwersum, Rozum, Bóg. Oczywiście w tym kontekście interesuje nas przede wszystkim punkt jako pojęcie pierwotne, o jednoznacznym rodowodzie Euklidesowym: punkt jest elementem geometrycznym najmniejszym i niepodzielnym, pozbawionym rozmiarów, lecz posiadającym w geomatyce8 dokładną identyfikację w przestrzeni, określaną za pomocą wyżej wymienionych współrzędnych Kartezjańskich. Jak twierdzi Limone9, według Bruna rzeczywistości nie da się dzielić w nieskończoność, lecz tylko do jednostki najmniejszej (w obrębie fizyki jest nią atom). Przeciwnie, proces dodawania jednostek minimalnych jest nieskończony (stanowi to odwrócenie tezy Arystotelesa, zgodnie z którą rozciągłość rzeczywistości fizycznej jest skończona). To właśnie za sprawą nieskończonej powtarzalności jednostek minimalnych uniwersum staje się nieograniczone, zgodnie z przejętym od Mikołaja Kuzańczyka obrazem okręgu, „którego obwód jest wszędzie, a środek nigdzie”10. Według Samsonow geometria służy filozofowi „jako sposób uwidocznienia praw wynikających z intensywnej obecności nieskończoności w przestrzeni”11. Otóż w geomatyce definiuje się jako „ośrodek narzędziowy” punkt, z którego wychodzą współrzędne 0,0,0 – miejsce, z którego skaner (narzędzie) emituje promienie laserowe. Punkt ten nie jest niczym innym jak środkiem sfery, teoretycznie nieskończenie rozciągłej, której południki są wytyczane przez „proste” wychodzące ze skanera. Owe proste, przecinając powierzchnie materialne, określają punkty chmury. Emitowany promień światła odbija się najpierw na krążącym z wysoką prędkością lustrze usytuowanym w środku ciężkości skanera, następnie na otaczających powierzchniach, po czym powraca. Dopiero wtedy odbiornik go zapisuje. Dla Bruna odbiór rzeczywistości jest możliwy jedynie za pośrednictwem światła (lux)12, lecz człowiek może oglądać obrazy świata tylko w odbiciu – gdyby obserwował je bezpośrednio, zostałby oślepiony. Już wiemy, że ten mechanizm natury fizycznej, choć niepozbawiony głębszego wymiaru symbolicznego, jest jeszcze bardziej wzmocniony w fazie pomiarowej przez zbieranie chromatyzmów powierzchni dzięki aparatom fotograficznym – wyposażonym, jak wiadomo, w lustro umożliwiające poprzez okular obserwację rzeczywistości w takiej postaci, w jakiej ona ukazuje się gołym okiem: w przeciwnym razie widzielibyśmy ją w lustrzanym odbiciu z powodu wypukłości soczewek obiektywów. Italo Zannier przypomina, iż pierwsze dagerotypy nazywano „zwierciadłami pamięci”; ta sugestywna definicja nawiązuje do zdolności tych narzędzi do utrwalania tego, co przemijające13. Wynalazek fotografii – już szeroko opisywany – artykułował się w dwóch podstawowych polach badawczych: w dziale optyki – z udoskonaleniem camera obscura, oraz w dziale chemii – z optymalizacją nośników światłoczułych, takich jak płyty bitumiczne czy klisze. Pierwsze dziewiętnastowieczne obrazy fotograficzne, uzyskane po długich godzinach ekspozycji, to pejzaże lub budynki, w których nie ma miejsca dla człowieka. Ludzki ruch ujawniał, że pierwsze płyty bitumiczne nie pozwalały na utrwalanie przemijającej chwili. Znany pierwszy point de vue Josepha Nicéphore’a Niépce’a (1826?) zaskakuje tym, że światło słońca oświetla budynki z obu stron; wynika to z faktu, iż czas ekspozycji wynosił około dziesięciu godzin. Skanery 3D mieszają składniki przepisu: to nie światło zewnętrzne jest „utrwalane”, lecz światło emitowane przez narzędzie za pośrednictwem impulsu laserowego. A jednak dzieje się coś podobnego do tego, co obserwowaliśmy na dziewiętnastowiecznych heliografiach14: proces pozyskiwania pojedynczej chmury może trwać od kilku do kilkudziesięciu minut, w zależności od stopnia zagęszczenia punktów, jaki zamierzamy osiągnąć; zdarza się często, że – przy opisie obszernych zespołów architektonicznych – proces zbierania danych może trwać nawet cały dzień lub kilka dni. To powoduje, że na chromatyzmy modelu wpływają ujęcia fotograficzne połączone z chmurą. W rezultacie, obok opisu architektury w przestrzeni, zapisuje się również jej bycie w czasie, sugerowane przez zmiany światła i cieni. Trzeba było ponad stulecia, by fotografia odkryła materiały światłoczułe umożliwiające błyskawiczność zdjęcia. Ile trzeba będzie jeszcze badań, by osiągnąć błyskawiczność skanowania występującą na razie tylko w kinematografii fantastyczno-naukowej? Ostatecznie nie jest tak trudno sobie wyobrazić, by chmura punktów była foto-grafią w prawdziwym tego słowa znaczeniu, czyli „rysunkiem tworzonym światłem”, trójwymiarowym i cyfrowym. Oto przykład tego, jak studiowanie dyscypliny humanistycznej, jaką jest filozofia, może dostarczyć inspiracji w wypracowywaniu narzędzi naukowych. Jak podpowiada Bruno w swojej teorii poznania, moglibyśmy sobie wyobrazić, że przyszły rozwój skanerów 3D polegałby na ich zdolności rzutowania już nie jednego punktu po drugim, ani też prostej, lecz całej sferycznej powierzchni umożliwiającej przestrzenne zapisywanie tego, co napotyka na drodze swego promieniowania. Jeszcze jedno uściślenie, w celu uniknięcia wszelkich nieporozumień. Jeśli nie ma potrzeby zapisywania chromatyzmu powierzchni, nie jest też potrzebny aparat fotograficzny; w tym wypadku chmura punktów będzie się ukazywała w skali szarości, których chromatyczne wariacje będą zależeć od zdolności poszczególnych materiałów do absorpcji pewnego odsetka impulsu, po uderzeniu promieniem światła. Zapis współrzędnych przestrzennych każdego punktu okazuje się całkowicie niezależny od warunków oświetlenia (naturalnego lub sztucznego) danej przestrzeni.

Temat wiarygodności percepcji sensorycznej w procesie poznawczym ma kluczowe znaczenie w dorobku filozoficznym i naukowym XVII wieku. Przypomnijmy, że w 1637 roku została opublikowana Rozprawa o metodzie Kartezjusza, w której wskazuje on na niemożność zaufania zmysłom w obrębie procesu poznania i dochodzi do wniosku, iż jedynymi podstawami, w które nie można wątpić, są jaźń, Bóg i samo wątpienie15. Wiek XVII, tak płodny pod względem dorobku naukowego i artystycznego, zaowocował również licznymi traktatami z zakresu optyki i katoptryki: wybitne osobistości, jak Thomas Hobbes, Marin Mersenne, Athanasius Kircher oraz sam Kartezjusz – by przytoczyć tylko siedemnastowiecznych autorów – rozprawiały w swoich dziełach o naturze światła i prawach rządzących jego promieniowaniem. Ich źródeł należy szukać w dziełach Euklidesa, Ptolemeusza oraz w późniejszych arabskich przeróbkach, takich jak Kitab Al-Manazir, który zachował się dzięki Friedrichowi Risnerowi. Niemiecki matematyk w 1572 roku opublikował w Bazylei Opticae Thesaurus Alhazeni Arabi Libri VII, włączając w to również traktat Witelona16. Przypominam również, że debata o mechanizmach widzenia dzieliła myślicieli na zwolenników teorii emisyjnych (głoszących, że z oka wychodzą „promienie wizualne”, które dotykają przedmiotów, jak ślepy swoją laską) oraz zwolenników teorii intromisyjnych (głoszących, iż to przedmioty rzutują fragmenty siebie pod postacią światła, które uderzają oko widza). Po raz kolejny rzuca się w oczy – w tym kontekście wręcz wypada użyć do takiego wyrażenia – analogia między renesansowymi teoriami optyki a promieniami laserowymi wysyłanymi przez skaner 3D; jakby one też były materializacją promieni wzrokowych (teorie emisyjne), tożsamych w tym wypadku z promieniami światła (teorie intromisyjne).

Co się wydarza, kiedy między promieniami laserowymi a powierzchnią, którą chcemy zmierzyć, znajduje się ciało? Powstają wtedy tzw. stożki cienia; „wielkie stożki cienia, o których mowa w astronomii, kiedy opisywane są cienie przedmiotowe: mają kształt i wymiar, są pod każdym względem bryłami geometrycznymi”17 – podkreśla Casati w swoim tekście o historii cienia. Punktowość promienia laserowego sprawia jednak, iż to, co definiujemy jako cień, nie jest niczym innym, jak dziurą w chmurze, brakiem danych, niedostatkiem pikseli w przestrzeni cyfrowej. Proszę zauważyć jednak, że chmury punktów, niczym cyfrowe klony realnego przedmiotu, przedstawiają go w jego prawdziwym kształcie, podczas gdy tzw. stożki cienia ukazują się nam w perspektywie, gdyż są efektem projekcji linearnej. Dzięki temu wydają nam się spójne z percepcją wzrokową rzeczywistości, właśnie jak cienie w perspektywie. To Leonardo pisze o cieniu jako o braku światła i radzi z niego korzystać w użyciu perspektywy, by wzmocnić efekt trójwymiarowości przedstawionych scen18. Cień prowadzi nas z powrotem do pamięci: kiedy Platon w swoim sławnym micie rozmawia z własnym cieniem, pomniejszając jego rolę, Skia buntuje się, twierdząc, iż cienie są pamięcią światła, jako że świadczą o zetknięciu się światła z oświetlonymi przez nie ciałami. Relacja między cieniem a pamięcią powraca w opowieści Pliniusza Starszego o pochodzeniu malarstwa (Naturalis Historia, XXXV, 15), w której dziewczyna postanawia zachować pamięć wyjeżdżającego ukochanego, odrysowując na ścianie profil jego cienia19.

Postulaty teoretyczne, naukowe i filozoficzne, którymi zdają się inspirować współczesne technologie, sytuują się w obrębie procesu stopniowej emancypacji od materii, który doprowadził do powstania abstrakcyjnego świata geometrii i przedstawienia cyfrowego. Chciałbym zamknąć te krótkie rozważania przywołaniem ludycznego doświadczenia, które pozwoliło mi wykorzystać ograniczenia skanerów 3D, by uzyskać przetworzenia cyfrowe w oderwaniu od technologicznego rygoru obowiązującego w praktyce badawczej. Są to skany mnie samego, uzyskane z wykorzystaniem opóźnienia skanera w zapisywaniu elementów w ruchu. W rezultacie spotkałem siebie, o kilka sekund starszego (punktualnego pod względem przedstawienia, ale nie czasu!) w przestrzeni cyfrowej. Bruno radzi: „Z rezygnuj z tego, co najmniejsze, i nic ci nie pozostanie”[20]. „Najmniejszym” w tym wypadku, jak mi się wydaje, jest również kultywowanie w sobie, także przez naukową zabawę, owego zdziwienia, którego magia naturalna jest niewyczerpanym źródłem inspiracji w procesie, który od oglądania pozorów prowadzi do poznania prawdziwego kształtu przedmiotów w przestrzeni.

TŁUMACZNIE Z WŁOSKIEGO: EMILIANO RANOCCHI