W szerokim kontekście architektury proekologicznej najbardziej absorbuje mnie architektura, która wpisuje się w ekosystem – jest bardziej obiektem krajobrazowym niż budynkiem. Architekt obserwuje otoczenie, szuka genius loci, bardziej wpisuje się w kontekst, niż go sobie przystosowuje. Przy takim podejściu okazuje się, że to, co na początku wydawało się pewnym ograniczeniem, staje się wyzwaniem. Proces projektowania zaczyna się od trudności, szukania proporcji, materiałów, kolorów charakterystycznych dla danego miejsca, gdzie przybliżanie się do piękna traktowane jest jako nadrzędne wobec zapewnienia wszystkich pożądanych funkcji i technologii. Właśnie dlatego przy pracy wykorzystuję metodę tworzenia znaną jako soft planning, gdzie w dialogu z klientem stopniowo przestają grać dominującą rolę jego początkowe wyobrażenia o własnych potrzebach, a zaczyna się wspólne szukanie priorytetów, rezultatem czego jest selekcja głównych, niezbędnych potrzeb klienta w duchu ograniczenia, a pozostałe życzenia spełnia się stopniowo, jeśli nadal są istotne. Celem takiego podejścia jest respektowanie zasady oszczędnego gospodarowania zasobami naturalnymi, charakterystycznego dla architektury zrównoważonego rozwoju, sustainable architecture. W praktyce oznacza to wykorzystanie zasady 3R – reduce, reuse i recycle.

Drewniany dom, w którym mieszkam ze swoją rodziną, został stworzony jako master house, gdzie zostały wypróbowane różne techniki budowania z drewna (zrąb – dom z belek, szkieletowa konstrucja z drewnianą kopułą i sandwich). Tradycyjne elementy są wykorzystane z pewnym dystansem, który cechuje współczesność, a nie z tendencją do rozwijania tradycji retro. Dom pod jabłonią został zbudowany w duchu slow design, a dokładniej mówiąc – z zastosowaniem zasad slow architecture (tzw. architektura niespieszna). To założenie każe na wszystko znaleźć czas, a postanowienie „muszę” ustępuje tutaj miejsca zamierzeniu „chcę”.

Centrum domu stanowi stara jabłoń, która została wkomponowana do projektu jako serce domu, a planowo rozdzieliła go na dwie części – dla dorosłych i dla dzieci. Mieć żywe drzewo w domu to dość radykalne rozwiązanie, które zmusza, przynajmniej częściowo, do podporządkowania stylu życia rodziny naturze. W domu, gdzie przyrody nie obserwuje się przez szkło, ale pozostaje ona w zasięgu dotyku, można się szybko nauczyć szanować zmienność świata przyrody i próbować nawiązać z nią dialog. Dom powstał w sadzie, pod lasem, na małej sześcioarowej działce. Ostatecznie o miejscu postawienia fundamentów zdecydowały dzieci, które często bawiły się przy jedynej jabłonce. Kompozycję domu dopełnia ogród, który został urządzony w swobodnym stylu i nie zagłusza naturalnych elementów terenu. Z oszklonego atrium roztacza się piękny widok na okolicę.

Ważne było dla mnie stworzenie domu z wykorzystaniem naturalnych materiałów, często recyklingowanych i koniecznie recyklingowalnych. Dlatego w budowie zastosowano głównie drewno, stare cegły z rozbiórek, cegłę szamotową z likwidowanego w pobliżu pieca ceglarni albo kamień niewykorzystany przez sąsiada. O konieczności dbania o wybór materiałów z minimalnym śladem ekologicznym świadczy coraz większa popularność metody LCA (Life Cycle Assessment), która koncentruje się na analizie żywotnego cyklu materiałów. Anton Schneider z IBN w Neubeuern wyliczył 25 zasad zdrowego mieszkania, z których kilka chciałbym tu przywołać. W procesie budowania ważne jest wykorzystanie naturalnych i oryginalnych materiałów budowlanych, bez szkodliwych domieszek, dobra wymiana i cyrkulacja powietrza, ogrzewanie ciepłem konwekcyjnym. Należy minimalizować zużycie energii przy maksymalnym wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii, wybierać materiały budowlane głównie z miejscowych źródeł. Schneider wskazał również na minimalizowanie albo rezygnację, z korzystania z zanikających surowców naturalnych i niebezpiecznych. Postuluje wykorzystanie naturalnych surowców w jak najmniejszym stopniu przetworzonych, z minimalnymi emisjami dwutlenku węgła i dwutlenku siarki.

Jestem jednak przekonany, że rozwiązania techniczne powinny być dopełnieniem architektury budynku – jej harmonii, a nie odwrotnie, o czym wielu architektów dziś zapomina.


współpraca: Anna Maria Jarina