fot. Marina Caneve

Z fotografką Mariną Caneve oraz architektem i kuratorem Gianpaolem Areną o projekcie CALAMITA/À rozmawia Emiliano Ranocchi

 

EMILIANO RANOCCHI: Skąd wzięła się Wasza fascynacja katastrofą naturalną?

MARINA CANEVE, GIANPAOLO ARENA: Nocą 9 listopada 1963 roku dwieście sześćdziesiąt milionów metrów sześciennych skał stacza się ze zboczy góry Toc. Skalista masa wpada do zbiornika zapory w Vajont, wywołując wielką falę o objętości co najmniej pięćdziesięciu milionów metrów sześciennych wody. Ściana wody generuje ciśnienie silniejsze niż wybuch bomby w Hiroszimie. Mimo to tama, której budowa ukończona została w 1959 roku, największa wówczas na świecie tego typu konstrukcja, nie doznaje żadnego poważniejszego uszczerbku. Powódź powoduje jednak znaczne zniszczenia wielu okolicznych terenów, przyczyniając się do śmierci blisko dwóch tysięcy osób. Katastrofa uznana została przez UNESCO za jedną z najpoważniejszych klęsk spowodowanych działalnością człowieka. Szczególny wymiar kataklizmu polegał na jego bezwzględności i niszczycielskiej, zawłaszczającej wszystko sile.

Łacińskie wyrażenie nomen omen mówi, że los jest zapisany w nazwisku. Nawiązuje ono do wierzeń antycznych Rzymian, którzy uważali, że w imionach ludzi i nazwach rzeczy zapisane jest ich przeznaczenie. Na do dziś niewzruszonym i stabilnym masywie góry Toc (Toc znaczy „zgniła, rozkładająca się, oślizgła”) wzniesiono zaporę Vajont (Vajont w języku ladino oznacza „opada, kieruje się ku dołowi, schodzi”, ale także coś kruchego). Zanim wskutek katastrofy określenie Vajont stało się w powszechnej świadomości symbolem nieszczęścia, funkcjonowało jako nazwa rzeki płynącej przez dolinę – to w tym miejscu zbudowano zaporę. W poczuciu mieszkańców złowroga masa wody w przedziwny sposób zwarła w jeden nurt ich przeszłość i przyszłość, a rozbijając na kawałki znajome miejsca, historie i biografie, przyczyniła się do swoistej krystalizacji czasu w wieczną teraźniejszość.

Od 1963 roku minęło już wiele lat. W tym czasie miały miejsce liczne procesy rekonstrukcyjne, podjęto także wiele działań urbanistycznych. Mimo to zadana przez katastrofę rana wciąż jeszcze się nie zabliźniła. Analogie między ówczesną katastrofą a stanem obecnym widać chociażby we współczesnej polityce warunkującej zużycie energii elektrycznej na danym terytorium, we wciąż odradzających się konfliktach interesów, w kontrolowaniu zysków przez wąską grupę beneficjentów oraz w obciążaniu stratami całego społeczeństwa. Wydaje się, że katastrofa w Vajont stanowi kamień milowy w dwudziestowiecznej historii Włoch.

fot. Marina Caneve

Projekt „CALAMITA/À” powstał jako efekt fascynacji katastrofą z 1963 roku. Postrzegamy teren doliny Valjont nie tylko jako miejsce, lecz także określoną społeczność i kulturę. Jako grupa artystów pragnęlibyśmy przeprowadzić wnikliwe śledztwo dotyczące zmian tego terytorium wskutek klęski z 1963 roku, jak również dokonać analizy zbiorowego sposobu jej postrzegania. Ukształtowanie terenu i kontekst społeczny stanowią główny temat projektu. Posługujemy się w nim zarówno fotografią, jak i innymi mediami artystycznymi, korzystamy także z wyników badań z zakresu geografii i antropologii. W naszych dociekaniach wychodzimy od historii doliny Vajont, będącej zarazem zamkniętym punktem w czasie i wydarzeniem wpisującym się w szerszy nurt historii uniwersalnej i dochodzimy do zagadnień związanych ze współczesną geopolityką, przemianami środowiska naturalnego i terenów zurbanizowanych, ekologią, przemianami klimatycznymi, transformacjami tożsamości dzisiejszych społeczeństw, przemysłem turystycznym, przepływami migracyjnymi oraz wykluczeniem społecznym mniejszości. Przyglądamy się także sposobowi, w jaki my sami postrzegamy tego rodzaju katastrofy, i temu, jak o nich opowiadamy. W starożytności to reguły religijne nakazywały akceptację nieszczęść jako przejawów boskiej woli. W Biblii znajduje się wiele opisów boskich kar związanych z tego typu wydarzeniami, począwszy od potopu po trzęsienie ziemi, które zniszczyło wieżę Babel. Powtarzanie się tego typu motywów dostrzeżemy także w dorobku kulturowym cywilizacji prekolumbijskich, w legendach orientalnych, w tekstach Homera, jak i w mitologii greckiej. W oświeceniu, dobie Voltaire’a, zmienia się nasze postrzeganie katastrof naturalnych: to człowiek zajmuje centralne miejsce w historii, to sądy etyczne samego człowieka nabierają priorytetowego znaczenia w jego własnej egzystencji. Wzmocnieniu ulega analiza etyczna ludzkich działań – przed ich podjęciem, w trakcie ich trwania, po ich zakończeniu. W dzisiejszych czasach należy zacząć od analizy błędów z przeszłości, aby móc na nowo rozpocząć dyskurs związany z katastrofą.

fot. Gianpaolo Arena

Zbliżając się do tematu niniejszego numeru „Autoportretu”– katastrofy klimatycznej – stwierdzić należy, że mamy do czynienia z epokowymi zmianami powszechnie przewidywanymi przez naukowców, a mimo to wciąż spychanymi na margines przez główny nurt mediów oraz opinię publiczną. Amitav Ghosh opisuje tę zaskakującą ślepotę współczesnej kultury oraz niezdolność człowieka do opowiadania o tym palącym problemiew książce The Great Derangement: Climate Change and the Unthinkable (2016).

Pierwsze sygnały oraz odczuwalne społecznie skutki kryzysu klimatycznego pojawiają się w sposób mniej lub bardziej gwałtowny: susza i wysychanie rozległych obszarów planety, głód i nędza, wojny związane z dostępem do zasobów wody, konflikty dotyczące sposobów ochrony środowiska naturalnego, masowe migracje, powszechna niepewność i bezsilność współczesnych społeczeństw demokratycznych.

W dzisiejszym świecie – ogromnie zanieczyszczonym, ogołoconym z zasobów naturalnych i naznaczonym kryzysem klimatycznym – w wielu aspektach przemianom ulegają role badaczy, propagatorów nauki i artystów. Działania poszczególnych przedstawicieli tych dyscyplin, odmienne ze swojej natury, zdają się jednoczyć w celu ożywienia debaty kulturowej oraz wykreowania nowego modelu świadomości współczesnego społeczeństwa.

 

 

fot. Gianpaolo Arena

ER: Czego się dowiedzieliście, co zrozumieliście dzięki Waszemu projektowi? Czy udało Wam się sformułować precyzyjne wnioski, przydatne dla nas wszystkich, pozwalające nam skutecznie stawić czoła czekającym nas w przyszłości wyzwaniom? Czego w sumie nauczył Was przypadek Vajont?

MC/GA: W 2016 roku w ramach projektu udało się opublikować książkę The Walking Mountain [Krocząca góra], ale „CALAMITA/À” to przedsięwzięcie wciąż się rozwijające. Zaangażowanie artystów o różnych zainteresowaniach, którzy podejmowali się analizy tematu katastrofy z wielu punktów widzenia, stało się dla nas dodatkową okolicznością umożliwiającą szybsze dokonanie rozmaitych odkryć, jak i przeprowadzenie wnikliwszego śledztwa. Niezaprzeczalnie, epokę, w której obecnie żyjemy, determinują ściśle określone procesy; dla nas istotne jest zdefiniowanie postawy, jaką powinniśmy wobec nich przyjąć. Przypadek Vajont nauczył nas rozpatrywać tego typu wydarzenia z wielu perspektyw, włączając w to także bardziej szczegółowe obserwacje, które – abstrahując od tej konkretnej katastrofy – odnieść można także do naszej współczesności w ogóle. Na pierwszy plan w historii doliny Vajont wysuwa się niekontrolowane zużycie zasobów naturalnych i zderzenie rozmaitych interesów ekonomicznych. Klęska ta w sposób szczególny zdaje się zwracać uwagę współczesnego człowieka na problemy, takie jak trauma związana z utratą naturalnych terenów mieszkalnych oraz drogi wiodące do ich odzyskania, kwestie reorganizacji życia, odzyskania równowagi. Oczywiście, jesteśmy jak najdalsi od pojmowania n a t u r y jako metafizycznego bytu, który należy zakonserwować – zachować od wpływów zewnętrznych. Dzięki projektowi CALAMITA/À mieliśmy przede wszystkim szansę zadać samym sobie pytanie, w jaki sposób budujemy świadomość związaną z naszą przynależnością do środowiska naturalnego. Poszukiwaliśmy również sposobów na podejście z jak największym szacunkiem i troską do środowiska naturalnego. Parafrazując Timothy’ego Mortona („Domus”, 2.03.2019) – rzecz w tym, by naszą planetę umieć postrzegać nie tylko jako coś znajdującego się pod warstwą betonu, ale raczej jako miejsce, w którym żyjemy, nasze tutaj.

fot. Marina Caneve

Wiele razy przyglądaliśmy się powykrzywianym pniom drzew w dolinie. Dostrzegliśmy, że po przejściu niszczycielskiego żywiołu skalistych mas te przedziwne drzewa odnalazły swoją naturalną równowagę, wypuszczając pomiędzy nimi nowe gałęzie. Te z kolei przyjęły funkcje nowych pni, dając drzewom podporę, jakiej wcześniej nie miały. Przywołujemy właśnie ten przykład, ponieważ pokazuje on nam, że współczesne społeczeństwo również posiada zdolność przystosowywania się do wielkich przemian. W pracy w ramach projektu CALAMITA/À mimo wszystko skupiliśmy się raczej na tych pozytywnych aspektach sytuacji związanej z klęską naturalną niż na jej stronie postapokaliptycznej, do czego zachęca pewnego rodzaju fascynacja związana z klęskami podobnymi przypadkowi Vajont. Literatura poświęcona wydarzeniom związanym z górą Toc, jak i w ogóle katastrofom naturalnym ciąży raczej w mroczniejszym kierunku.

Obierając za swój główny temat klęskę żywiołową z 1963 roku, projekt CALAMITA/À porusza się po dość niepewnym gruncie. Dystans czasowy umożliwia jednak ujmowanie zagadnienia z odpowiednią jasnością. Żaden z artystów, którzy zaangażowali się w prace nad projektem, nie próbował zmieniać obrazu kataklizmu, zachowując względem niego podejście badawcze i niezaangażowane.

Projekt taki jak ten nie może, naturalnie, sprawić, że pewne problemy, jak chociażby marnotrawstwo zasobów, zostaną z dnia na dzień rozwiązane. Nie może też przeciwstawić się pewnym siłom, nie chce narzucać odbiorcy, jak powinien się on zachowywać. Może jednak stanowić zachętę do indywidualnego podejmowania refleksji na temat katastrof naturalnych, do poszukiwania coraz wnikliwszych i istotniejszych wniosków w związku z tym problemem. Pozwala poszerzyć horyzonty naszej wiedzy na temat podobnych kataklizmów. Może, innymi słowy, stanowić zachętę do uważniejszego przyglądania się – by nie powiedzieć: do uważniejszej l e k t u r y – otaczającego nas pejzażu, co więcej, pejzażu ujmowanego tu w sensie socjologicznym i kulturowym, ale także do dostrzegania istniejących w nim niespójności i do odczytywania jego dwuznaczności.

fot. Gianpaolo Arena

Możemy przedstawić projekt CALAMITA/À za pomocą obrazu ryby: jej kręgosłup symbolizowany byłby przez katastrofę w Vajont, a wychodzące z niego ości ilustrowałyby mnogość wątków związanych z tym wydarzeniem. W istocie mamy tu do czynienia ze swego rodzaju eksperymentem dotyczącym możliwych sposobów namysłu nad przeszłością. Prowadzone przez nas rozmowy służą wywołaniu reakcji emocjonalnych związanych z problemem podnoszenia się poziomu mórz czy z wielkimi transformacjami, jakie mają obecnie miejsce w południowo-wschodniej Azji. Jesteśmy głęboko przekonani, że aby móc przeciwstawić się wyzwaniom przyszłości, potrzebujemy nowego języka i nowych słów, z pomocą których moglibyśmy oderwać naszą uwagę od apokaliptycznych aspektów katastrofy, na których zazwyczaj ludzie się skupiają. Zamiast tego chcemy dostrzegać niewidoczne gołym okiem podstruktury, które w istocie regulują nasz sposób istnienia w środowisku naturalnym. W projekcie zdecydowanie ważniejsza jest dla nas refleksja nad konstrukcją języka, który umożliwiłby adekwatny opis naszej współczesnej rzeczywistości, aniżeli dyskurs dotyczący przemian w środowisku naturalnym wskutek działalności człowieka.

fot. Gianpaolo Arena

ER: Czy możecie podać przykład jakiegoś praktycznego pomysłu, do którego udało Wam się dojść dzięki projektowi CALAMITA/À? Jaki mógłby być pozytywny wkład tego projektu do języka i do naszego postrzegania rzeczywistości?

MC/GA: Tak w przypadku globalnego ocieplenia, jak i w kwestii przemian klimatycznych przez długi czas opinia publiczna i intelektualiści przekonani byli, że chodzi o swego rodzaju hermetyczne i nazbyt naukowe zagadnienie, nieopatrznie spychając przy tym na margines najistotniejszy wymiar geopolityczny. W jaki zatem sposób zrozumieć dynamikę oddziaływań atmosfery i oceanów na cywilizację? Jak długo brak zrozumienia tych procesów będzie stał na przeszkodzie podejmowanym przez nas wysiłkom?

Dziś powaga sytuacji, w jakiej się znajdujemy, wydaje się oczywista dla (prawie) wszystkich. Z jednej strony na alarm bije świat nauki, zwracając uwagę na kwestie, które w dyskursie politycznym przeważnie są pomijane, gdyż horyzont zdarzeń rozumiany przez naukowców stanowi przeciwieństwo zainteresowań polityków, skoncentrowanych zazwyczaj na najbliższych wyborach. Natomiast projekty artystyczne karmią się zarówno dokładną analizą otaczającej nas rzeczywistości, jak również czymś, co można by określić mianem intensywnej pracy u źródeł, skierowanej ku odległej przyszłości, uważnej restytucji wykraczającej także poza granice wybranego gatunku. Sztuka ma moc przyciągania uwagi odbiorców do trudnych tematów, rozbudzania świadomości zbiorowej, otwierania oczu, uwalniania umysłów, tworzenia nowych kanałów komunikacji.

Działania związane z projektem CALAMITA/À, publikacja z 2016 roku, wystawy, prezentacje i wywiady mają za zadanie skłonić opinię publiczną do zadawania pytań, inicjowania debaty, wzbudzania zainteresowania, które mogłyby w przyszłości kiełkować w nieznanych dzisiaj kierunkach. Vajont, podobnie jak Hiroszima, Nagasaki i dziesiątki innych katastrof, także dzięki sztuce i fotografii skrystalizowało się już w zbiorowy skarbiec wyobraźni, pełen także tragicznych obrazów.

ER: Jaka była reakcja publiczności na projekt CALAMITA /À?

MC/GA: Projekt był skierowany nie tyle do szerokiej publiczności, ile do pasjonatów sztuki fotograficznej i amatorów wypraw w plener z aparatem w dłoni. Dzięki otwartemu i angażującemu charakterowi projektu w ostatnich latach grono jego uczestników znacznie się powiększyło – dołączyli do nas także pasjonaci gór. Kiedy rozpoczynaliśmy pracę nad projektem, naszą główną intencją było wywołanie emocji społecznych, zainteresowanie ludzi historią Vajont i uczynienie jej częścią tego przedsięwzięcia, rozbudzenie silnych emocji: miłości, ale i gniewu.

Kiedy zastanawialiśmy się nad tym, jaka mogłaby być przyszłość kampanii fotograficznych, historycznych i publicznych w nadchodzącej epoce, przyszły nam na myśl przykłady innych projektów tego typu, takie jak Farm Security Administration (FSA), Mission Photographique de la Datar, Mission PhotographiqueTransmanche, Linea di Confine, Archivio dello Spazio czy Milano Senza Confini. Wpadliśmy na pomysł, by odsłonić przed publicznością kulisy projektu CALAMITA/À. I choć nasz główny punkt odniesienia stanowiły te właśnie słynne projekty fotograficzne, zdecydowaliśmy ostatecznie, że nasze przedsięwzięcie powinno przybrać nieco odmienny charakter, przede wszystkim dlatego, że nie był on przedsięwzięciem narzuconym nam z góry, lecz stanowił wyraz naszych własnych zainteresowań i odczuć jako artystów.

Praca, która nieustannie krąży wokół jednego tematu, usiłując przy tym uchwycić najdrobniejsze nawet szczegóły składające się na obraz całości, umożliwiła nam stopniowe poszerzenie grona odbiorców. Stało się to wskutek odkrywania przez nas coraz to nowych tematów do naszych analiz w ramach projektu wskutek włączania doń nieznanych nam wcześniej motywów i opowieści.

Ukazanie odbiorcom emocjonalnego aspektu przedsięwzięcia stało się sposobem na jej długotrwałe zaangażowanie w projekt. Rola książki The Walking Mountain okazała się nieoceniona, gdy usiłowaliśmy wyjaśnić lokalnej społeczności, co stanowiło główny przedmiot naszych dociekań oraz cel naszych działań. Projekt CALAMITA/À podlegał nieustannym przemianom w czasie i chcemy utrzymać taki jego charakter. Mimo iż pierwotnie dotyczył on przede wszystkim katastrofy w Vajont, naszym zamierzeniem jest stałe poszerzanie jego horyzontów i włączanie w krąg analiz coraz to nowych przypadków. W ostatnich latach udało nam się stworzyć całą galerię podobnych klęsk i katastrof, jak również wydarzeń związanych z epokowymi przemianami, złożonymi relacjami między człowiekiem a naturą i władzą.